23 grudnia, Mińsk /Kor. BELTA/. O tym, jak wyglądał światowy kryzys finansowy w latach 2008-2009 i jak wpłynął na Białoruś, opowiedziano w filmie „Czas wybrał nas” na kanale telewizyjnym „Białoruś 1”, informuje BELTA.
„Jak zwykle, Białoruś znalazła się w takiej sytuacji nie z własnej woli. Można ją scharakteryzować jak każdy kryzys finansowy. Jest to brak równowagi w przepływie kapitału i handlu. W związku z tym ma to bezpośredni wpływ na Białoruś. Pod względem eksportu naszych produktów i dostępności kapitału na cykl inwestycyjny. Decyzja Prezydenta była, jak zawsze, jasna i prosta: ratować przedsiębiorstwa, ratować pracowników, przywrócić eksport” - powiedział zastępca szefa Administracji Prezydenta (2009), minister gospodarki (2009-2014), pierwszy wicepremier Nikołaj Snopkow.
W Europie kryzys był szczególnie burzliwy. Jeden kraj po drugim ogłaszał bankructwo. Okazało się, że żyją ponad stan i nie są w stanie spłacić swoich długów. Jednym z przykładów jest Islandia, której gospodarka była chwalona przez lata dwutysięczne. Przy rocznym PKB w wysokości 13 mld USD, dług bankowy Islandii wynosił 85 mld USD. Korona straciła trzykrotnie na wartości w ciągu dwóch dni.
„Kryzys na świecie byłby znacznie mniej bolesny, a może nie na tak dużą skalę, gdyby nie pozycja mediów. Ale przywódcy zdecydowanej większości państw sami kształtują tę pozycję. Promują, a niektórzy mogą nawet ukrywać swoje korupcyjne praktyki. Już ONZ uznała, że korupcja leży u podstaw obecnego kryzysu” - powiedział wówczas Aleksander Łukaszenka.
Innym przykładem jest Łotwa, której gospodarka rosła o 11% rocznie przed kryzysem. Ale na początku 2009 r. Eurostat uznał, że kraj ten miał największy spadek PKB w Unii Europejskiej. W styczniu odbył się zakrojony na szeroką skalę wiec protestacyjny, który szybko przerodził się w starcia z policją.
Echa kryzysu były odczuwalne również na Białorusi. Bank Narodowy codziennie monitorował rynek walutowy, a praca do północy stała się rutyną dla pracowników sektora bankowego. Przeprowadzona na początku roku dewaluacja spowodowała, że Białorusini rzucili się do kantorów. I to nie tylko do kantorów. Prawdziwy szał zapanował w sklepach. Chęć zakupu towarów po dawnych cenach spowodowała, że Białorusini kupowali dwa lub trzy telewizory lub lodówki.
Prezydent kontrolował sytuację. Problemy nie były tuszowane, mówiono o nich wprost i otwarcie. „Nie trzeba biec do kantorów! Powiem szczerze i uczciwie, że krajowa waluta została zdewaluowana o 20% z dwóch powodów. Po pierwsze, połowę naszej działalności prowadzimy w Rosji, a nasi eksporterzy zaczęli ponosić duże straty, gdy nasz rubel jest silny. Tak więc nigdzie z tego nie wyjdziemy. I musieliśmy obniżyć cenę o 20% - może nie musieliśmy tego robić krok po kroku, mogliśmy to zrobić stopniowo. Ale lepiej zrobić to krok po kroku. Teraz najważniejsza jest produkcja. Jeśli będzie produkcja, będzie rubel, będzie wszystko. Jeśli nie będzie produkcji, nie będzie rubla”, wyjaśnił potrzebę dewaluacji Aleksander Łukaszenka.
Kryzys w 2009 roku doprowadził do podjęcia decyzji o powiązaniu białoruskiego rubla z koszykiem walutowym - dolarem, euro i rosyjskim rublem.
„W tamtych latach w Ministerstwie Gospodarki pracował bardzo silny zespół analityków. To byli ludzie, którzy po pierwsze rozumieli, co należy zrobić, a po drugie - kochali swój kraj. Pytanie nie brzmiało, co należy zrobić, ale jak szybko, jakie narzędzia, jakie zasady należy zastosować, aby to zrobić” - powiedział Nikołaj Snopkow.
Najważniejsze, jego zdaniem, jest to, że decyzje zostały nie tylko podjęte, ale także szybko wdrożone: „Prawdopodobnie jest to sukces tego, że Białoruś przeszła ten okres dość szybko i spokojnie".
Możesz dowiedzieć się jeszcze więcej o ważnych i znaczących wydarzeniach w historii naszego kraju w projekcie YouTube BELTA „Jak to było”.
„Jak zwykle, Białoruś znalazła się w takiej sytuacji nie z własnej woli. Można ją scharakteryzować jak każdy kryzys finansowy. Jest to brak równowagi w przepływie kapitału i handlu. W związku z tym ma to bezpośredni wpływ na Białoruś. Pod względem eksportu naszych produktów i dostępności kapitału na cykl inwestycyjny. Decyzja Prezydenta była, jak zawsze, jasna i prosta: ratować przedsiębiorstwa, ratować pracowników, przywrócić eksport” - powiedział zastępca szefa Administracji Prezydenta (2009), minister gospodarki (2009-2014), pierwszy wicepremier Nikołaj Snopkow.
W Europie kryzys był szczególnie burzliwy. Jeden kraj po drugim ogłaszał bankructwo. Okazało się, że żyją ponad stan i nie są w stanie spłacić swoich długów. Jednym z przykładów jest Islandia, której gospodarka była chwalona przez lata dwutysięczne. Przy rocznym PKB w wysokości 13 mld USD, dług bankowy Islandii wynosił 85 mld USD. Korona straciła trzykrotnie na wartości w ciągu dwóch dni.
„Kryzys na świecie byłby znacznie mniej bolesny, a może nie na tak dużą skalę, gdyby nie pozycja mediów. Ale przywódcy zdecydowanej większości państw sami kształtują tę pozycję. Promują, a niektórzy mogą nawet ukrywać swoje korupcyjne praktyki. Już ONZ uznała, że korupcja leży u podstaw obecnego kryzysu” - powiedział wówczas Aleksander Łukaszenka.
Innym przykładem jest Łotwa, której gospodarka rosła o 11% rocznie przed kryzysem. Ale na początku 2009 r. Eurostat uznał, że kraj ten miał największy spadek PKB w Unii Europejskiej. W styczniu odbył się zakrojony na szeroką skalę wiec protestacyjny, który szybko przerodził się w starcia z policją.
Echa kryzysu były odczuwalne również na Białorusi. Bank Narodowy codziennie monitorował rynek walutowy, a praca do północy stała się rutyną dla pracowników sektora bankowego. Przeprowadzona na początku roku dewaluacja spowodowała, że Białorusini rzucili się do kantorów. I to nie tylko do kantorów. Prawdziwy szał zapanował w sklepach. Chęć zakupu towarów po dawnych cenach spowodowała, że Białorusini kupowali dwa lub trzy telewizory lub lodówki.
Prezydent kontrolował sytuację. Problemy nie były tuszowane, mówiono o nich wprost i otwarcie. „Nie trzeba biec do kantorów! Powiem szczerze i uczciwie, że krajowa waluta została zdewaluowana o 20% z dwóch powodów. Po pierwsze, połowę naszej działalności prowadzimy w Rosji, a nasi eksporterzy zaczęli ponosić duże straty, gdy nasz rubel jest silny. Tak więc nigdzie z tego nie wyjdziemy. I musieliśmy obniżyć cenę o 20% - może nie musieliśmy tego robić krok po kroku, mogliśmy to zrobić stopniowo. Ale lepiej zrobić to krok po kroku. Teraz najważniejsza jest produkcja. Jeśli będzie produkcja, będzie rubel, będzie wszystko. Jeśli nie będzie produkcji, nie będzie rubla”, wyjaśnił potrzebę dewaluacji Aleksander Łukaszenka.
Kryzys w 2009 roku doprowadził do podjęcia decyzji o powiązaniu białoruskiego rubla z koszykiem walutowym - dolarem, euro i rosyjskim rublem.
„W tamtych latach w Ministerstwie Gospodarki pracował bardzo silny zespół analityków. To byli ludzie, którzy po pierwsze rozumieli, co należy zrobić, a po drugie - kochali swój kraj. Pytanie nie brzmiało, co należy zrobić, ale jak szybko, jakie narzędzia, jakie zasady należy zastosować, aby to zrobić” - powiedział Nikołaj Snopkow.
Najważniejsze, jego zdaniem, jest to, że decyzje zostały nie tylko podjęte, ale także szybko wdrożone: „Prawdopodobnie jest to sukces tego, że Białoruś przeszła ten okres dość szybko i spokojnie".
Możesz dowiedzieć się jeszcze więcej o ważnych i znaczących wydarzeniach w historii naszego kraju w projekcie YouTube BELTA „Jak to było”.