Spotkania Białorusinów, którzy w różny sposób okazali się w Wołgogradzie, przebiegają rodzinnie ciepło. Nie mogą się obejść bez ulubionych białoruskich piosenek. Jedną z głównych jest "Kupalinka". O tym powiedział dziennikarzom podczas trasy prasowej w obwodzie wołgogradzkim przewodniczący miejskiej organizacji społecznej "Ziemiaństwo Białorusinów" Wiktor Zinowicz.
Rodzice wyjechali na zagospodarowywanie ziemi dziewiczej
Wiktor Zinowicz urodzony jest w Brześciu. "Moja rodzinna wioska Kokorica znajduje się w powiecie drohiczyńskim. To stamtąd rodzice i dziadek wyjechali, aby zagospodarować ziemię dziewiczą. Kokorica składała się wtedy z wsi na bagnach, a życie w Kazachstanie było zupełnie inne - duża liczba młodzieży, która przybyła na skierowanie komsomolskie, nowy sprzęt. Ojciec dostał pracę jako budowniczy w jednym z gospodarstw" - opowiedział Wiktor Zinowicz.
Szkołę Białorusin kończył w Wołgogradzie, tu też odbywał służbę w armii. "Służyłem w 46. oddzielnej kompanii gwardii honorowej na Mamajewskim Kurganie. Ale udałem się do Brześcia, do instytutu inżynieryjno-budowlanego" - zaznaczył.
W okresie pierestrojki Wiktor Zinowicz zajął się biznesem w Wołgogradzie. "Tutaj mam rodzinę. To prawda, że żona Ludmiła jest Rosjanką. Wychowałem z nią dwie córki - Eugenię i Natalię. Nawiasem mówiąc, podczas rekrutacji do Instytutu Edukacji Artystycznej na egzaminie wokalnym nasza jedyna wnuczka Marina z powodzeniem wykonała białoruską piosenkę "Płynie woda do rowku", co pomogło jej zostać studentką" - powiedział Wiktor Stanisławowicz.
Śnią się sny o Białorusi
W 2010 roku Wiktor Zinowicz wpadł na pomysł zjednoczenia Białorusinów z tego regionu Rosji, przede wszystkim w celu zachowania tradycji, języka i kultury, a także w celu umożliwienia ich transmisji do młodzieży.
"Od dzieciństwa posiadałem umiejętności gry na harmonii, już w świadomym wieku opanowałem akordeon guzikowy. Dlatego tutaj, w Wołgogradzie, nie tylko kierowałem organizacją społeczną Białorusinów, ale także grupą wokalną "Kupalinka". Tak więc dla naszych rodaków i przedstawicieli innych narodowości, z którymi spotykamy się na świeta, zabrzmiała nasza piosenka" - powiedział Wiktor Zinowicz.
Białorusin powiedział, że wcześniej częściej jeździł do Ojczyzny, przede wszystkim po to, by odwiedzić swoich krewnych. Kiedy zerwała się z nimi nić komunikacyjna, podróże stały się rzadkie.
"Dzięki temu, że federalna autonomia narodowo-kulturalna Białorusinów Rosji nas wspiera, w ubiegłym roku mieliśmy okazję odwiedzić republikę. W szczególności byłem na Festiwalu Sztuki Białorusinów Świata. Bardzo mi się spodobało i następnym razem na pewno pojedziemy z "Kupalinką" - powiedział.
Cenny bagaż wiedzy, według Wiktora Zinowicza, otrzymał na kursach podnoszenia kwalifikacji kierowników zespołów twórczych w Mińsku. "Wspaniały program, rozległa wiedza, możliwość poznania kolegów i ich kreatywności. Na kursach po raz pierwszy dowiedziałem się o Staroobrzędowcach Białorusi i odwiedziłem obwód homelski" - zaznaczył.
Ale miejscem przyciągania duszy dla Białorusina mieszkającego w Wołgogradzie pozostaje rodzima Kokorica. "Niestety nie ma tam domu rodzinnego, i mieszkańców również jest mniej. Ale dobrze pamiętam nasze tradycje, piosenki i przepisy na potrawy" - powiedział Wiktor Zinowicz, podkreślając, że wszystkie dania kuchni białoruskiej dla bliskich przygotowuje sam.
"Robię placki ziemniaczane na grubej tarce, gotuję babkę, a nawet kiełbasę. Jestem Białorusinem, choć na ziemi wołgogradzkiej czujemy się dobrze. Każda nasza inicjatywa jest wspierana, dlatego pojawiają się nowe pomysły i możliwości ich realizacji. W związku z tym istnieje zamiar wzmocnienia współpracy z regionami Białorusi. Jednym z pierwszych będzie mój rodzinny powiat drohiczyński" - powiedział Wiktor Zinowicz.
Elena Charewicz,
BELTA.
Rodzice wyjechali na zagospodarowywanie ziemi dziewiczej
Wiktor Zinowicz urodzony jest w Brześciu. "Moja rodzinna wioska Kokorica znajduje się w powiecie drohiczyńskim. To stamtąd rodzice i dziadek wyjechali, aby zagospodarować ziemię dziewiczą. Kokorica składała się wtedy z wsi na bagnach, a życie w Kazachstanie było zupełnie inne - duża liczba młodzieży, która przybyła na skierowanie komsomolskie, nowy sprzęt. Ojciec dostał pracę jako budowniczy w jednym z gospodarstw" - opowiedział Wiktor Zinowicz.
Szkołę Białorusin kończył w Wołgogradzie, tu też odbywał służbę w armii. "Służyłem w 46. oddzielnej kompanii gwardii honorowej na Mamajewskim Kurganie. Ale udałem się do Brześcia, do instytutu inżynieryjno-budowlanego" - zaznaczył.
W okresie pierestrojki Wiktor Zinowicz zajął się biznesem w Wołgogradzie. "Tutaj mam rodzinę. To prawda, że żona Ludmiła jest Rosjanką. Wychowałem z nią dwie córki - Eugenię i Natalię. Nawiasem mówiąc, podczas rekrutacji do Instytutu Edukacji Artystycznej na egzaminie wokalnym nasza jedyna wnuczka Marina z powodzeniem wykonała białoruską piosenkę "Płynie woda do rowku", co pomogło jej zostać studentką" - powiedział Wiktor Stanisławowicz.
Śnią się sny o Białorusi
W 2010 roku Wiktor Zinowicz wpadł na pomysł zjednoczenia Białorusinów z tego regionu Rosji, przede wszystkim w celu zachowania tradycji, języka i kultury, a także w celu umożliwienia ich transmisji do młodzieży.
"Od dzieciństwa posiadałem umiejętności gry na harmonii, już w świadomym wieku opanowałem akordeon guzikowy. Dlatego tutaj, w Wołgogradzie, nie tylko kierowałem organizacją społeczną Białorusinów, ale także grupą wokalną "Kupalinka". Tak więc dla naszych rodaków i przedstawicieli innych narodowości, z którymi spotykamy się na świeta, zabrzmiała nasza piosenka" - powiedział Wiktor Zinowicz.
Białorusin powiedział, że wcześniej częściej jeździł do Ojczyzny, przede wszystkim po to, by odwiedzić swoich krewnych. Kiedy zerwała się z nimi nić komunikacyjna, podróże stały się rzadkie.
"Dzięki temu, że federalna autonomia narodowo-kulturalna Białorusinów Rosji nas wspiera, w ubiegłym roku mieliśmy okazję odwiedzić republikę. W szczególności byłem na Festiwalu Sztuki Białorusinów Świata. Bardzo mi się spodobało i następnym razem na pewno pojedziemy z "Kupalinką" - powiedział.
Cenny bagaż wiedzy, według Wiktora Zinowicza, otrzymał na kursach podnoszenia kwalifikacji kierowników zespołów twórczych w Mińsku. "Wspaniały program, rozległa wiedza, możliwość poznania kolegów i ich kreatywności. Na kursach po raz pierwszy dowiedziałem się o Staroobrzędowcach Białorusi i odwiedziłem obwód homelski" - zaznaczył.
Ale miejscem przyciągania duszy dla Białorusina mieszkającego w Wołgogradzie pozostaje rodzima Kokorica. "Niestety nie ma tam domu rodzinnego, i mieszkańców również jest mniej. Ale dobrze pamiętam nasze tradycje, piosenki i przepisy na potrawy" - powiedział Wiktor Zinowicz, podkreślając, że wszystkie dania kuchni białoruskiej dla bliskich przygotowuje sam.
"Robię placki ziemniaczane na grubej tarce, gotuję babkę, a nawet kiełbasę. Jestem Białorusinem, choć na ziemi wołgogradzkiej czujemy się dobrze. Każda nasza inicjatywa jest wspierana, dlatego pojawiają się nowe pomysły i możliwości ich realizacji. W związku z tym istnieje zamiar wzmocnienia współpracy z regionami Białorusi. Jednym z pierwszych będzie mój rodzinny powiat drohiczyński" - powiedział Wiktor Zinowicz.
Elena Charewicz,
BELTA.