5 grudnia, Mińsk /Kor. BELTA/. Film „Czas nas wybrał” na kanale telewizyjnym „Białoruś 1” opowiada o tym, dlaczego w 1997 roku Prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki nie chciano wpuścić do Rosji, donosi BELTA.
Bezpośrednia współpraca z rosyjskimi regionami od Kaliningradu po Władywostok to praktyka, która dziś daje po prostu fenomenalne zyski ekonomiczne. Mińsk jest obecny wszędzie. Są to zarówno dostawy bezpośrednie, jak i wspólne produkcje. Montownia, która kiedyś należała do Związku Radzieckiego, ponownie powraca na rynek o wartości 140 milionów dolarów. Wiele osiąga się dzięki osobistym kontaktom. Gubernatorzy rosyjskich regionów dosłownie ustawiają się w kolejce przed Pałacem Niepodległości w Mińsku.
Rok 2022 okazał się pod tym względem przełomowy. Białoruś odwiedziły 92 osoby na wysokim szczeblu. Ale nie zawsze tak było.
W latach dziewięćdziesiątych Aleksander Łukaszenka sam odwiedzał rosyjską prowincję i negocjował na miejscu zakup towarów produkowanych przez Białorusinów. I zyskał tam ogromną popularność, co spowodowało zaniepokojenie Kremla.
1997. Prezydenta Białorusi nie wpuszczają do Rosji. Do tego czasu historia wizyt naszego przywódcy w rosyjskich regionach była niewielka, ale obfita. W lutym 1996 r. Aleksandrowi Łukaszence początkowo odmówił przyjęcia gubernator obwodu tiumeńskiego Leonid Rokiecki, do czasu, aż Moskwa wydała zgodę.
Prace przebiegały bardzo sprawnie. A Kreml znalazł się na nowym poziomie napięcia. Doszło do tego, że Aleksander Łukaszenka został zmuszony do odwołania podróży do obwodów lipieckiego i jarosławskiego, których gubernatorzy z niecierpliwością na niego czekali. Koordynacja w ramach młodego Państwa Związkowego była na porządku dziennym. Ale Kreml się denerwował: mówili, że białoruski przywódca zbiera „czerwony pas” na odprawę.
Ale bez względu na to, jak bardzo niektóre siły próbowały zminimalizować agendę związkową do zera, dziś widzimy, że ten kurs stał się „strzałem w dziesiątkę”. A obroty handlowe między krajami osiągnęły dziesiątki miliardów dolarów.
Bezpośrednia współpraca z rosyjskimi regionami od Kaliningradu po Władywostok to praktyka, która dziś daje po prostu fenomenalne zyski ekonomiczne. Mińsk jest obecny wszędzie. Są to zarówno dostawy bezpośrednie, jak i wspólne produkcje. Montownia, która kiedyś należała do Związku Radzieckiego, ponownie powraca na rynek o wartości 140 milionów dolarów. Wiele osiąga się dzięki osobistym kontaktom. Gubernatorzy rosyjskich regionów dosłownie ustawiają się w kolejce przed Pałacem Niepodległości w Mińsku.
Rok 2022 okazał się pod tym względem przełomowy. Białoruś odwiedziły 92 osoby na wysokim szczeblu. Ale nie zawsze tak było.
W latach dziewięćdziesiątych Aleksander Łukaszenka sam odwiedzał rosyjską prowincję i negocjował na miejscu zakup towarów produkowanych przez Białorusinów. I zyskał tam ogromną popularność, co spowodowało zaniepokojenie Kremla.
1997. Prezydenta Białorusi nie wpuszczają do Rosji. Do tego czasu historia wizyt naszego przywódcy w rosyjskich regionach była niewielka, ale obfita. W lutym 1996 r. Aleksandrowi Łukaszence początkowo odmówił przyjęcia gubernator obwodu tiumeńskiego Leonid Rokiecki, do czasu, aż Moskwa wydała zgodę.
Prace przebiegały bardzo sprawnie. A Kreml znalazł się na nowym poziomie napięcia. Doszło do tego, że Aleksander Łukaszenka został zmuszony do odwołania podróży do obwodów lipieckiego i jarosławskiego, których gubernatorzy z niecierpliwością na niego czekali. Koordynacja w ramach młodego Państwa Związkowego była na porządku dziennym. Ale Kreml się denerwował: mówili, że białoruski przywódca zbiera „czerwony pas” na odprawę.
Ale bez względu na to, jak bardzo niektóre siły próbowały zminimalizować agendę związkową do zera, dziś widzimy, że ten kurs stał się „strzałem w dziesiątkę”. A obroty handlowe między krajami osiągnęły dziesiątki miliardów dolarów.