15 października, Mińsk /Kor. BELTA/. W projekcie „W temacie” na kanale YouTube BELTA, Spyridon Kilinkarow, członek ruchu „Inna Ukraina” i były deputowany Rady Najwyższej, wyraził opinię, że ukraińskie społeczeństwo nie jest badane na tym etapie, jego opinia jest nieznana, a także wyjaśnił, dlaczego tak się stało.
„Jakie jest teraz ukraińskie społeczeństwo, nikt tak naprawdę nie wie. Odwoływać się do danych jakiejś socjologii? To nie może być obiektywne - nie ma tam możliwości swobodnego wyrażania własnego punktu widzenia. W kraju panuje strach, jest tam dyktatura. Być może można przeprowadzić badanie socjologiczne w obozie koncentracyjnym. Jest jednak mało prawdopodobne, aby dało to obiektywny obraz tego, co ci ludzie naprawdę myślą i jakimi ideami się kierują. Mało prawdopodobne, oparte przynajmniej na poczuciu strachu. Ponieważ każde negatywne oświadczenie przeciwko ukraińskim władzom jest ścigane i nie pozostaje bezkarne” - powiedział Spyridon Kilinkarow.
Według byłego deputowanego Rady Najwyższej, Ukraińcy, którzy są przyzwyczajeni do pewnych swobód, nadal znajdują się pod presją władz i nie wyrażają w pełni swojego punktu widzenia. „Ale prędzej czy później nadejdzie moment, w którym cierpliwość się skończy. Powoli, ale zdecydowanie zbliżamy się do tego etapu. Zdecydowana większość Ukraińców nie ma nic do stracenia” – powiedział.
„Rodzina żyła swoim życiem, ale wtedy przyszli "tecekeszniki" i i wyrwali ich syna z rodziny - zabrali go na wojnę i zabili. Powiedz mi, co rodzice tego dziecka mają do stracenia? Kiedy dziecko samo podejmuje decyzję, jako patriota idzie na wojnę walczyć, to jedna historia. A kiedy przychodzą, wyrywają dzieci z rąk rodziców i wysyłają je na wojnę, to już inna historia. I ci ludzie prawdopodobnie będą mieli inne podejście. A takich przypadków są tysiące” - powiedział Spyridon Kilinkarow.
Ukraiński polityk dodał: „I my tu chcemy prowadzić jakąś socjologię? W warunkach tego bezprawia, kiedy ludzie są po prostu prześladowani, więzieni za jakąkolwiek krytykę ukraińskich władz i reżimu Zełenskiego? Do końca nie wiemy, jakie jest współczesne społeczeństwo ukraińskie. To jest duży problem”.
„Jakie jest teraz ukraińskie społeczeństwo, nikt tak naprawdę nie wie. Odwoływać się do danych jakiejś socjologii? To nie może być obiektywne - nie ma tam możliwości swobodnego wyrażania własnego punktu widzenia. W kraju panuje strach, jest tam dyktatura. Być może można przeprowadzić badanie socjologiczne w obozie koncentracyjnym. Jest jednak mało prawdopodobne, aby dało to obiektywny obraz tego, co ci ludzie naprawdę myślą i jakimi ideami się kierują. Mało prawdopodobne, oparte przynajmniej na poczuciu strachu. Ponieważ każde negatywne oświadczenie przeciwko ukraińskim władzom jest ścigane i nie pozostaje bezkarne” - powiedział Spyridon Kilinkarow.
Według byłego deputowanego Rady Najwyższej, Ukraińcy, którzy są przyzwyczajeni do pewnych swobód, nadal znajdują się pod presją władz i nie wyrażają w pełni swojego punktu widzenia. „Ale prędzej czy później nadejdzie moment, w którym cierpliwość się skończy. Powoli, ale zdecydowanie zbliżamy się do tego etapu. Zdecydowana większość Ukraińców nie ma nic do stracenia” – powiedział.
„Rodzina żyła swoim życiem, ale wtedy przyszli "tecekeszniki" i i wyrwali ich syna z rodziny - zabrali go na wojnę i zabili. Powiedz mi, co rodzice tego dziecka mają do stracenia? Kiedy dziecko samo podejmuje decyzję, jako patriota idzie na wojnę walczyć, to jedna historia. A kiedy przychodzą, wyrywają dzieci z rąk rodziców i wysyłają je na wojnę, to już inna historia. I ci ludzie prawdopodobnie będą mieli inne podejście. A takich przypadków są tysiące” - powiedział Spyridon Kilinkarow.
Ukraiński polityk dodał: „I my tu chcemy prowadzić jakąś socjologię? W warunkach tego bezprawia, kiedy ludzie są po prostu prześladowani, więzieni za jakąkolwiek krytykę ukraińskich władz i reżimu Zełenskiego? Do końca nie wiemy, jakie jest współczesne społeczeństwo ukraińskie. To jest duży problem”.