15 listopada, Mińsk /Kor. BELTA/. W projekcie "Szczera opowieść" na kanale YouTube BELTA bloger, założyciel kanału YouTube "Głos Europy" Michael Albrecht, który mieszkał w Ukrainie i przeniósł się na Białoruś, powiedział, dlaczego wybrał Homel do zamieszkania, a także porównał sytuację w Niemczech i na Białorusi.
Komentując swoją przeprowadzkę na Białoruś, Michael Albrecht zauważył: "Wybraliśmy Homel. Mieszkaliśmy w obwodzie czernihowskim i oczywiście dużo słyszeliśmy o Homlu. Wielu Białorusinów przyjeżdżało, wcześniej Ukraińcy również jezdzili do Homla. Dlatego od samego początku wybraliśmy Homel jako miasto do życia. Teraz mieszkamy w centrum Homla i cieszymy się życiem. Pracujemy około 12 godzin każdego dnia, ożywiamy nasz kanał. Często chodzimy na spacery, zwłaszcza wieczorami do parku".
"Jeśli chodzi o bezpieczeństwo, to mamy takie wrażenie! Byłem w Niemczech przez tydzień dosłownie. Oczywiście wiem, co się tam dzieje, i to jest jak dzień i noc jeśli chodzi o bezpieczeństwo. Na Białorusi latem idziesz do parku w nocy na spacer i nic się nie dzieje: nikt nie jest gwałcony, nikt nożem nie atakuje ludzi, dziewczęta, chłopcy, nastolatki chodzą na spacery i nie boją się, że ktoś ich zgwałci, zaatakuje, okradzie" - powiedział.
"Wielu prawdopodobnie nie zauważa, jakie jest tu bezpieczeństwo. Tutaj jest po prostu totalne bezpieczeństwo, pełne. I jednocześnie milicja nie jest tak naprawdę widoczna. Gdyby stali na każdym rogu, można by powiedzieć, że ludzie się boją. Ale rzadko ich widzisz, tak, przechodzą, przejeżdżają" - zwrócił uwagę Michael Albrecht.
Dodał, że czekając na żonę w Mińsku na dworcu kolejowym, obserwował, jak działa miejscowa milicja: "Pomagają. Ludzie podchodzą do nich - jak się tam dostać, a jak się tam dostać. I to, co wiedzą, pomagają. To nie jest ich praca, ale i tak pomagają. Był jeszcze jeden moment, kiedy padał deszcz, i kobieta paliła obok dworca kolejowego, gdzie nie można palić, ukryła się przed deszczem. Ale jest specjalna strefa, w której możesz palić. I milicjant podszedł, przywitał się i wskazał na znak "zakaz palenia", i ona tam poszła, to znaczy nie ukarał jej grzywną".
Michael Albrecht podkreślił, że jego postrzeganie organów ścigania po tym, co zobaczył na Białorusi i porównaniu z Niemcami, całkowicie się odwróciło. "Jeśli zawsze nakładasz grzywnę i nie ostrzegasz po prostu, to jakie wrażenie powinni mieć ludzie na temat organów ścigania? W Niemczech, jeśli nie zaparkujesz prawidłowo, natychmiast zostaniesz ukarany grzywną - powiedział. - A co do rozbojów - tam w ogóle nawet nie ma sprawy sądowej, okradł tak okradł, jeśli nikogo nożem nie dźgnąłeś, no i Bóg z nim, idź dalej".
Podsumowując, Michael Albrecht zauważył, że jego rodzina, z którą przeprowadził się do Homla, cieszy się spokojem i bezpieczeństwem na ulicach: "Po prostu niewiarygodne. Latem było bardzo gorąco i czasami wychodziliśmy na spacer wieczorem. Poszliśmy na dworzec kolejowy, ponieważ mieszkamy niedaleko. I nudne w pozytywny sposób. Nie ma ludzi, którzy biegają, straszą. Nic takiego się nie dzieje. To po prostu fantastyczne".
Komentując swoją przeprowadzkę na Białoruś, Michael Albrecht zauważył: "Wybraliśmy Homel. Mieszkaliśmy w obwodzie czernihowskim i oczywiście dużo słyszeliśmy o Homlu. Wielu Białorusinów przyjeżdżało, wcześniej Ukraińcy również jezdzili do Homla. Dlatego od samego początku wybraliśmy Homel jako miasto do życia. Teraz mieszkamy w centrum Homla i cieszymy się życiem. Pracujemy około 12 godzin każdego dnia, ożywiamy nasz kanał. Często chodzimy na spacery, zwłaszcza wieczorami do parku".
"Jeśli chodzi o bezpieczeństwo, to mamy takie wrażenie! Byłem w Niemczech przez tydzień dosłownie. Oczywiście wiem, co się tam dzieje, i to jest jak dzień i noc jeśli chodzi o bezpieczeństwo. Na Białorusi latem idziesz do parku w nocy na spacer i nic się nie dzieje: nikt nie jest gwałcony, nikt nożem nie atakuje ludzi, dziewczęta, chłopcy, nastolatki chodzą na spacery i nie boją się, że ktoś ich zgwałci, zaatakuje, okradzie" - powiedział.
"Wielu prawdopodobnie nie zauważa, jakie jest tu bezpieczeństwo. Tutaj jest po prostu totalne bezpieczeństwo, pełne. I jednocześnie milicja nie jest tak naprawdę widoczna. Gdyby stali na każdym rogu, można by powiedzieć, że ludzie się boją. Ale rzadko ich widzisz, tak, przechodzą, przejeżdżają" - zwrócił uwagę Michael Albrecht.
Dodał, że czekając na żonę w Mińsku na dworcu kolejowym, obserwował, jak działa miejscowa milicja: "Pomagają. Ludzie podchodzą do nich - jak się tam dostać, a jak się tam dostać. I to, co wiedzą, pomagają. To nie jest ich praca, ale i tak pomagają. Był jeszcze jeden moment, kiedy padał deszcz, i kobieta paliła obok dworca kolejowego, gdzie nie można palić, ukryła się przed deszczem. Ale jest specjalna strefa, w której możesz palić. I milicjant podszedł, przywitał się i wskazał na znak "zakaz palenia", i ona tam poszła, to znaczy nie ukarał jej grzywną".
Michael Albrecht podkreślił, że jego postrzeganie organów ścigania po tym, co zobaczył na Białorusi i porównaniu z Niemcami, całkowicie się odwróciło. "Jeśli zawsze nakładasz grzywnę i nie ostrzegasz po prostu, to jakie wrażenie powinni mieć ludzie na temat organów ścigania? W Niemczech, jeśli nie zaparkujesz prawidłowo, natychmiast zostaniesz ukarany grzywną - powiedział. - A co do rozbojów - tam w ogóle nawet nie ma sprawy sądowej, okradł tak okradł, jeśli nikogo nożem nie dźgnąłeś, no i Bóg z nim, idź dalej".
Podsumowując, Michael Albrecht zauważył, że jego rodzina, z którą przeprowadził się do Homla, cieszy się spokojem i bezpieczeństwem na ulicach: "Po prostu niewiarygodne. Latem było bardzo gorąco i czasami wychodziliśmy na spacer wieczorem. Poszliśmy na dworzec kolejowy, ponieważ mieszkamy niedaleko. I nudne w pozytywny sposób. Nie ma ludzi, którzy biegają, straszą. Nic takiego się nie dzieje. To po prostu fantastyczne".