23 września, Mińsk /Kor. BELTA/. W projekcie „W temacie” na kanale YouTube BELTA, rosyjski publicysta, historyk i politolog Boris Jakiemienko wyraził swoją opinię na temat znaczenia zachowania przez Rosję swojej logiki i wyjaśnił jej znaczenie na przykładzie wojny z Napoleonem.
Omawiając temat tworzenia nowego porządku światowego, Boris Jakiemienko powiedział: „Musimy przedstawić taką logikę, która łamie wszystkie utarte schematy i stereotypy. Dlatego nie możemy działać tak, jak się od nas wymaga. Chcą nas wepchnąć w dawną logikę, abyśmy byli dla nich zrozumiali. Aby można było przewidzieć nasz następny krok. A my nie mamy prawa dać im takiej możliwości. Nie oznacza to, że należy to widzieć dosłownie we wszystkim. Ale nawet fakt, że dziś nie działamy zgodnie z ich zasadami, choć uparcie tego od nas oczekują, mówi wiele”.
Historyk dodał: „Po pierwsze, o tym, że 30 lat tego liberalizmu mimo wszystko źle na nas wpłynęło. Nie byliśmy w stanie przyjąć podstawowych imperatywów, które narzucono nam poprzez protestanckich pastorów, kino i resztę. Te rzeczy się nie zakorzeniły".
„Bo to, co niezrozumiałe, jest zawsze niepokojące. Przez całe życie starali się dostosować nas do własnego rozumienia, wyjaśnić, kim jesteśmy, czym jesteśmy i jak możemy być traktowani. I ta niezrozumiałość jest naszym głównym atutem. Musimy pozostać dla nich niezrozumiali. I pozostajemy niezrozumiali” - powiedział Boris Jakiemienko.
Wyjaśniając swoją opinię, zwrócił się do historii: „Napoleon, przed wkroczeniem do Rosji, czytał książki o Piotrze Wielkim i szczerze wierzył, że Piotrowi udało się przekształcić Rosję w państwo europejskie. Jego generałowie wspominali, że kiedy Moskwa stanęła w ogniu, a on rozglądał się z muru Kremla, powiedział, że przecież palą swoje sklepy, to dla nich strata, co oni robią? Czyli jako uczciwy merkantylny Europejczyk mówił, że żonę mogę udusić, ale piekarni nie podpalę w żadnym przypadku, bo z czego będę żył? To nie zadziałało. On naprawdę myślał, że ma do czynienia z klasycznymi Europejczykami”.
„Tacy wciąż jesteśmy. I ważne jest, aby to wszystko utrzymać. Wspierać jednak nie za pomocą technik patriotyzmu, z którego naśmiewał się w swoim czasie Wiaziemski, ale prawdziwego patriotyzmu” - podsumował Boris Jakiemienko.
Omawiając temat tworzenia nowego porządku światowego, Boris Jakiemienko powiedział: „Musimy przedstawić taką logikę, która łamie wszystkie utarte schematy i stereotypy. Dlatego nie możemy działać tak, jak się od nas wymaga. Chcą nas wepchnąć w dawną logikę, abyśmy byli dla nich zrozumiali. Aby można było przewidzieć nasz następny krok. A my nie mamy prawa dać im takiej możliwości. Nie oznacza to, że należy to widzieć dosłownie we wszystkim. Ale nawet fakt, że dziś nie działamy zgodnie z ich zasadami, choć uparcie tego od nas oczekują, mówi wiele”.
Historyk dodał: „Po pierwsze, o tym, że 30 lat tego liberalizmu mimo wszystko źle na nas wpłynęło. Nie byliśmy w stanie przyjąć podstawowych imperatywów, które narzucono nam poprzez protestanckich pastorów, kino i resztę. Te rzeczy się nie zakorzeniły".
„Bo to, co niezrozumiałe, jest zawsze niepokojące. Przez całe życie starali się dostosować nas do własnego rozumienia, wyjaśnić, kim jesteśmy, czym jesteśmy i jak możemy być traktowani. I ta niezrozumiałość jest naszym głównym atutem. Musimy pozostać dla nich niezrozumiali. I pozostajemy niezrozumiali” - powiedział Boris Jakiemienko.
Wyjaśniając swoją opinię, zwrócił się do historii: „Napoleon, przed wkroczeniem do Rosji, czytał książki o Piotrze Wielkim i szczerze wierzył, że Piotrowi udało się przekształcić Rosję w państwo europejskie. Jego generałowie wspominali, że kiedy Moskwa stanęła w ogniu, a on rozglądał się z muru Kremla, powiedział, że przecież palą swoje sklepy, to dla nich strata, co oni robią? Czyli jako uczciwy merkantylny Europejczyk mówił, że żonę mogę udusić, ale piekarni nie podpalę w żadnym przypadku, bo z czego będę żył? To nie zadziałało. On naprawdę myślał, że ma do czynienia z klasycznymi Europejczykami”.
„Tacy wciąż jesteśmy. I ważne jest, aby to wszystko utrzymać. Wspierać jednak nie za pomocą technik patriotyzmu, z którego naśmiewał się w swoim czasie Wiaziemski, ale prawdziwego patriotyzmu” - podsumował Boris Jakiemienko.