Aktualności tematyczne
"W temacie. Białorusini "
24 listopada, Mińsk /Kor. BELTA/. W Unii Europejskiej istnieje głęboki podział, i chodzi nie tylko o Węgry i Słowację. Taką opinię w projekcie "W temacie" na kanale YouTube BELTA wyraził uczestnik ruchu "Inna Ukraina", były deputowany Rady Najwyższej Spiridon Kilinkarow.
"Sytuacja w Europie nie jest łatwa. Jesteśmy przyzwyczajeni do zakładania, że Unia Europejska to kraje zjednoczone wspólnymi celami i tak dalej. To nie do końca prawda. Widzimy, jak wrażliwe są z tego punktu widzenia. Choćby dlatego, że stosunek różnych krajów europejskich do konfliktu na Ukrainie jest diametralnie przeciwny" - powiedział Spiridon Kilinkarow.
Zdaniem byłego deputowanego Rady, nie chodzi tu tylko o takie kraje jak Węgry i Słowacja. Chociaż często wszyscy starają się przedstawić w taki sposób, że punkt widzenia tych krajów jest sprzeczny ze stanowiskiem Unii Europejskiej jako całości. "Zapewniam was: wewnątrz Unii Europejskiej te podziały są znacznie głębsze, niż wielu się wydaje. A to, co robią dziś Węgry i Słowacja, jest wspierane przez co najmniej sześć lub siedem kolejnych krajów. Po prostu nie mówią tego publicznie, ale gdzieś w kuluarach ściskają dłoń Orbanowi i Fico. Czyli to stanowisko jest słuszne, ale nie będziemy tego wyrażać" - uważa.
Mówiąc o podziale w Unii Europejskiej, Spiridon Kilinkarow zwrócił uwagę na kwestię rosyjskich aktywów na Zachodzie: "Belgia mówi, że nie może podjąć takiego ryzyka. Twierdzą, że ryzyko muszą podjąć Amerykanie, a nawet Japończycy".
Ponadto przeciw konfiskacie rosyjskich aktywów sprzeciwia się także premier Węgier Viktor Orban, dodał Spiridon Kilinkarow. "Myślicie, że Belgowie go popierają? Publicznie, może nie, ale w rzeczywistości - tak. I oto takich momentów w Unii Europejskiej jest bardzo, bardzo dużo. I w tym, co wyraża Orban, wiele krajów go popiera. Po prostu wszyscy starają się jeszcze publicznie nie wyrażać swojego punktu widzenia, ponieważ mowy o członkostwie Ukrainy w UE nie ma. Ale wtedy (i jeśli) się pojawi, uwierzviemi, siedem do ośmiu krajów publicznie się sprzeciwi" - podsumował były deputowany Rady.
"Sytuacja w Europie nie jest łatwa. Jesteśmy przyzwyczajeni do zakładania, że Unia Europejska to kraje zjednoczone wspólnymi celami i tak dalej. To nie do końca prawda. Widzimy, jak wrażliwe są z tego punktu widzenia. Choćby dlatego, że stosunek różnych krajów europejskich do konfliktu na Ukrainie jest diametralnie przeciwny" - powiedział Spiridon Kilinkarow.
Zdaniem byłego deputowanego Rady, nie chodzi tu tylko o takie kraje jak Węgry i Słowacja. Chociaż często wszyscy starają się przedstawić w taki sposób, że punkt widzenia tych krajów jest sprzeczny ze stanowiskiem Unii Europejskiej jako całości. "Zapewniam was: wewnątrz Unii Europejskiej te podziały są znacznie głębsze, niż wielu się wydaje. A to, co robią dziś Węgry i Słowacja, jest wspierane przez co najmniej sześć lub siedem kolejnych krajów. Po prostu nie mówią tego publicznie, ale gdzieś w kuluarach ściskają dłoń Orbanowi i Fico. Czyli to stanowisko jest słuszne, ale nie będziemy tego wyrażać" - uważa.
Mówiąc o podziale w Unii Europejskiej, Spiridon Kilinkarow zwrócił uwagę na kwestię rosyjskich aktywów na Zachodzie: "Belgia mówi, że nie może podjąć takiego ryzyka. Twierdzą, że ryzyko muszą podjąć Amerykanie, a nawet Japończycy".
Ponadto przeciw konfiskacie rosyjskich aktywów sprzeciwia się także premier Węgier Viktor Orban, dodał Spiridon Kilinkarow. "Myślicie, że Belgowie go popierają? Publicznie, może nie, ale w rzeczywistości - tak. I oto takich momentów w Unii Europejskiej jest bardzo, bardzo dużo. I w tym, co wyraża Orban, wiele krajów go popiera. Po prostu wszyscy starają się jeszcze publicznie nie wyrażać swojego punktu widzenia, ponieważ mowy o członkostwie Ukrainy w UE nie ma. Ale wtedy (i jeśli) się pojawi, uwierzviemi, siedem do ośmiu krajów publicznie się sprzeciwi" - podsumował były deputowany Rady.

ENERGIA ATOMOWA
