Projekty
Government Bodies
Flag Sobota, 23 Listopada 2024
Wszystkie wiadomości
Wszystkie wiadomości
Społeczeństwo
13 Października 2024, 15:00

"Doświadczenie w rolnictwie kosztuje sporo pieniędzy". Rodzina rolników o eksperymentach na ziemi

Andriej i Natalia Krawczukowie są przedstawicielami nowego pokolenia wiejskich przedsiębiorców. Oczywiście, jak wszyscy ludzie biznesu, dążą do wyniku, zysku. Ale nie mniej ważne jest dla tej młodej pary, aby żyć ciekawie i zdrowo, aby otwierać  możliwości swoje i tej ziemi, na której mają szczęście być gospodarzami, dzielić się osobistą filozofią i wartościami z tymi, którzy są gotowi je zaakceptować.

Gdzie spełniają się marzenia


Wioska Andronowo, w której znajduje się siedziba gospodarstwa rolniczego (farmerskiego) "Dziedowe chutory", jest zaledwie kilka kilometrów od Kobrina, można powiedzieć, że to prawie jego przedmieścia. Na pewno nie ominiesz zauważalnego znaku i instalacji z jaskrawych dyń. Wjeżdżasz na podwórko i, patrząc na duże pomieszczenie magazynowe, rozumiesz: ilość uprawianych tutaj warzyw napewno nie jest mierzona w kilogramach. Wskaźnik sukcesu agrobiznesu to także nowa technika na podwórku i kilka dość dużych szklarni. Wygląda na to, że jesteś na terenie przedsiębiorstwa, dopóki nie skręcisz w lewo. Tutaj obrazek zmienia się kardynalnie: stylowy jasny dom, szklana altana, podwyższone grządki, a naprzeciwko – domki dla zwierząt.

Pierwszy spotyka nas, merdając ogonkiem, Żuża. Ten kundel jest wskaźnikiem tego, że tu nie porzucano tych, których kiedyś nakarmiono. Po chwili z woliery wybiega nas powitać kolejny ulubieniec rodziny - owczarek Lita. Są przyjaciółkami i zawsze na wolnym wybiegu. Cała reszta zwierząt siedzi w przytulnych domkach - pawie, kury, króliki. Tylko kozy z dumą zdobywają szczyty zbudowane z kamieni w zagrodzie.

Zarówno starzy, jak i młodzi są zachwyceni takim mini-zoo. Za domkiem farmerskim czeka nas jeszcze duży trawnik z zabawami dla dzieci: zjeżdżalnia, piaskownica, trampolina, trolle... Wszystko to zostało wymyślone i stworzone dla najmłodszych Krawczuków – Prochora i Ewy. Podczas gdy mama i tata są zajęci pracą, dzieci w pobliżu dobrze się bawią. Andriej i Natalia należą do tych, którzy potrafią doskonale łączyć rodzicielstwo i biznes.

- Ten domek farmerski, podobnie jak szklarnia zwana Przestronnością, to marzenia mojej żony. Wszystkie są podyktowane potrzebami - wyjaśnia Andriej historię powstania na terenie gospodarstwa tej strefy rekreacyjnej. - Chcieliśmy, aby nasze dzieci miały szczęśliwe dzieciństwo. Rolnictwo nie jest zawodem, ale stylem życia, który wymaga pełnego zaangażowania. I kiedy jesteśmy razem, mamy czas, aby przynajmniej trochę widzieć się nawzajem, widzieć dzieci. Dzięki wspólnej sprawie nasza rodzina stała się jeszcze silniejsza.

Przeprowadzając krótką wycieczkę po terenie, Natalia zauważa, że starali się zachować dziedzictwo poprzednich właścicieli tej ziemi – szlachciców Andronowych: małe stawy, pozostałości lodowca, stare drzewa. Zanim dziewięć lat temu rolnicy otrzymali te pięć i pół hektara do użytku, wszystko było w bardzo zaniedbanym stanie. Teraz widzimy przed sobą obrazek z błyszczącego magazynu tam, gdzie kiedyś było wysypisko śmieci. Wyobrażenie sobie jego wielkości jest proste: wywieziono stąd tylko 10 ton złomu, a także niezliczoną ilość śmieci i kamieni!

ArtiSZOK (czyli karczoch) i inna egzotyka kulturowa

Natalia i Andriej są razem od 16 lat, ale kiedy obserwujesz, jak na siebie patrzą, wydaje się, że są jeszcze w fazie podróży poślubnej. Małżonek jest szefem gospodarstwa rolnego, małżonka jest jego kreatywnym zastępcą. Zawsze ma wiele pomysłów, pragnień, a jej mąż jest ich głównym wcielaczem. W 2008 roku Andriej przyjechał z Ukrainy do naszego kraju, aby "zobaczyć, jak żyją Białorusini", poznał Nataszę i... Już sam może opowiedzieć, jak można tu budować biznes na ziemi.

Rodzice Natalii - Nina i Piotr Głowackie - również rolnicy. Są w agrobiznesie od ponad 20 lat, szanowani i odnoszący sukcesy ludzie nie tylko na rodzimej Kobryńszczyźnie. Ale zamiast od razu kontynuować działalność rodzinną, młodzi ludzie bardzo chcieli odnaleźć się w wielkim mieście - w Mińsku, Brześciu. Po powrocie do Andronowa pracowali razem z rodzicami przez dwa lata, a kiedy zdobyli doświadczenie, postanowili założyć własne gospodarstwo rolne.

- Wydaje mi się, że Andriej i ja inspirowaliśmy się moimi rodzicami, tym, jak można pracować razem – przyznaje Natalia. - Nie mieliśmy złudzeń co do rolnictwa. Od dzieciństwa widziałam wszystko, co jest związane z tą dziedziną. Zrozumiałam, że będzie różnie: kiedyś będą obfite żniwa, a kiedyś nadejdzie skromny czas. Nigdy nie baliśmy się pracy, więc celowo poszliśmy do rolnictwa. Zawsze wspieraliśmy nawzajem. I to, że mamy wspólną sprawę, jest dla mnie czymś oczywistym. Wynikło to z naszych wspólnych wartości, poglądów - podkreśla Natalia.

Cukinia jest pierwszym warzywem, które zaczęli uprawiać rolnicy Krawczukowie. Każdego roku dodawano nowe uprawy: kapusta lodowa, brokuły, kapusta pekińska, kalafior, sałata, dynia, kukurydza cukrowa, szparagi, karczochy... Dziś ta rodzina uprawia ponad 20 pozycji.

- Produkty rolne powinny dawać zdrowie, a nie je odbierać. Staramy się dobrać asortyment warzyw, które są dla nas interesujące w uprawie i przydatne dla ludzi – podkreśla szef gospodarstwa rolnego. - Najlepszą rzeczą w naszym biznesie jest wiedzieć, że dzięki tobie ludzie mogą być zdrowsi.

Rodzina Krawczuków była jedną z pierwszych w naszym kraju, która uprawiała zielone i fioletowe szparagi. To produkt premium. Młodzi rolnicy postawili sobie wtedy zadanie - zapoznać z nim maksymalną liczbę Białorusinów. Przecież nasi rodacy już dużo popodróżowali, chętnie poszerzają swoje gastronomiczne granice, zauważyła Natalia.

Szparagi pojawiają się na półkach sklepowych w kwietniu, mają wiele witamin, minerałów, których potrzebujemy po zimie.

- Klimat na Białorusi jest idealny zarówno dla szparagów, jak i karczochów - zapewnia rolnik.

Obie te rośliny są uważane przez wielu ogrodników za kapryśnych południowców. Ale Krawczukowie to odważni eksperymentatorzy, którzy pomagają wszelkim egzotycznym kulturom zakorzenić się na białoruskiej ziemi. Na ich polu doświadczalnym zastaliśmy kwitnące karczochy. Gdybyśmy nie wiedzieli, że jest to roślina jadalna, pomyślelibyśmy, że jest to kwietnik pełen pięknych kwiatów. Ale ci, którzy dużo wiedzą o tym stożkowatym owocu, doceniają karczoch za wyjątkowy wyrafinowany smak, korzyści zdrowotne.
Co jeszcze może wkrótce wspiąć się na polach rolników z Kobryńszczyzny? Sami jeszcze nie wiedzą. Jak przyznał szef gospodarstwa rolnego, najpiękniejszą rzeczą w ich sprawie jest wolność i możliwość eksperymentowania.

Wszystkie swoje warzywa sprzedają na Białorusi. Współpracują z wieloma znanymi sieciami handlowymi, dzięki czemu w razie potrzeby zawsze można znaleźć ich produkty. Zasadniczo trafią bezpośrednio z pól na półkę sklepową, ponieważ większość warzyw łatwo się psuje. Do przechowywania wkładana jest głównie dynia. W tym roku z powodu suszy nie ma jej zbyt wiele, ale w najlepszych latach to jaskrawe warzywo było sprzedawane nawet w lutym. Specjalnie w celu zachowania plonów rolnicy kończą budowę magazynu. Można tam zachować tysiące ton warzyw.

Specjalista wielofunkcyjny i jego zespół

Skala gospodarstwa rolnego Krawczuków to 32 hektary gruntów ornych, 4 szklarnie, 10 jednostek sprzętu. A także zespół pracowników - 15 stałych pracowników i duża liczba sezonowych. Trzon gospodarstwa rolnego to ludzie, którzy podzielają wartości Andrieja i Natalii w odniesieniu do prowadzenia biznesu, pracy na ziemi. Dlatego można im zaufać. I nawet na 10 dni w środku żniwa zostawić na nich całe gospodarstwo.

Ciekawą mądrością podzielił się z nami Andriej, odpowiadając na pytanie: kim może być rolnik rolnikowi?

- Przyjaźń między rolnikami zależy od poglądów ludzi - podkreśla szef gospodarstwa rolnego. - Rolnicy dzielą się na tych, którzy nigdy nie ujawniają swoich tajemnic, i tych, którzy chętnie spotykają się z kolegami, komunikują się, wymieniają się doświadczeniami. Druga kategoria to głównie młodzi ludzie. Jeden z moich najlepszych przyjaciół rolników z powiatu łuninieckiego powiedział mi kiedyś: im więcej dobrych, utalentowanych, silnych ludzi wie o twoich planach, tym większe prawdopodobieństwo, że ci się uda. Zasada sześciu uścisków dłoni działa dobrze, więc w każdej sytuacji trzeba pozostać człowiekiem i stworzyć swój krąg towarzyski.

Oprócz wsparcia bliskich, przyjaciół, wiejskich przedsiębiorców ważne jest również państwo. Według Andrieja, Białoruś ma dobrą bazę dla rolnictwa. Dla osób zainteresowanych agrobiznesem oferowane są korzystne linie kredytowe na zakup nasion, paliw i smarów, sprzętu, budowy pomieszczeń. Istnieje również możliwość sprzedaży swoich produktów na różnych poziomach: od lokalnych rynków po duże sieci handlowe.

Ale oczywiście dobre samopoczucie w każdym biznesie zależy od samej osoby. Jak podkreśla Natalia, aby skutecznie zarządzać wszystkimi procesami, współczesny rolnik musi być specjalistą wielofunkcyjnym: agronomem, ekonomistą, menedżerem…

- Rolnictwo wymaga od osoby bardzo wielu umiejętności - uzupełnia małżonkę Andriej. - Rolnik musi być wszechstronnie sprawny. Najpiękniejsze jest to, że można tu spróbować wielu rzeczy.

Kto jest daleki od działalności rolniczej, wyobraża sobie, że ziemia wzbogaca rolników, wystarczy im posadzić ziarno w glebie. Ale kto choć raz coś wyhodował, rozumie: ten, kto chce uzyskać wynik, przeciwstawia się naturalnym kataklizmom takim jak grad, powódź, mróz, susze...

- Doświadczenie w rolnictwie kosztuje sporo pieniędzy - mówi szef gospodarstwa rolnego. - Na przykład w zeszłym roku posadziliśmy kukurydzę cukrową "w przenośnik". Z powodu bardzo ciepłego sierpnia kilka działek, które miały się iść po kolei, dojrzewało w tym samym czasie. Nie udało nam się usunąć całej kukurydzy, ponieśliśmy straty finansowe. Ale wyciągnęliśmy wnioski, znaleźliśmy odpowiednią technikę, wzmocniliśmy się. I w tym roku doskonale poradziliśmy sobie z zadaniem.

Instagramowe miejsce

W przyszłym roku rodzina Krawczuków będzie obchodzić 10 lat założenia gospodarstwa rolnego. Najtrudniejszy etap minął, przed nimi - rozwój nowych kierunków. Tym bardziej że Andriej i Natalia mają duży potencjał.
- Patrząc na to, z jakim nastrojem przychodzą do nas ludzie i z jakim odchodzą od nas, wydaje mi się, że nasza farma staje się nowym punktem poprawy zdrowia psychicznego dorosłych i dzieci – dzieli się swoimi spostrzeżeniami Natalia. - Możesz tu przyjść, zatrzymać myśli, po prostu spędzić czas z rodziną. Maluchy uczą się wszystkich naszych grządków demonstracyjnych. Dokonują swoich odkryć: czym jest jagoda pęcherzyca, jak pachnie koper włoski, jaką roślinę można zobaczyć na pizzy, jak smakuje rabarbar, jak duży może być traktor, co je paw, jak znaleźć wyjście z labiryntu kukurydzy. Dla nich farma nie jest obrazkiem z książki, ale czymś żywym, prawdziwym.

Dla dzieci tu jest poprostu raj stworzony przez naturę i mądrych dorosłych. Ale ich rodzice też mają co robić. Natalia przeprowadziła już kilka wydarzeń dla dziewcząt z warsztatami od kwiaciarni na temat komponowania bukietów, z kucharzem - na temat przygotowania zdrowego jedzenia z produktów uprawianych na swojej ziemi, spotkania z psychologami. Miejsce jest odpowiednie dla każdego rodzaju działalności. Zwłaszcza, gdy właściciele są gotowi na nowe eksperymenty.

- Rolnictwo to bardzo hazardowa rzecz, w którą każdego dnia inwestujesz coraz więcej siły, miłości, środków. I jeśli nie jesteś zainteresowany, to nie zadziała. A co do nas, to kochamy naszą pracę, jesteśmy otwarci na komunikację. Chcę, żeby ludzie przychodzili i cieszyli się wszystkim, co tu jest, tak samo jak my - wyraża swoje życzenia Andriej.

Centralna posiadłość gospodarstwa rolnego "Dziedowe chutory" jest ucieleśnieniem wartości, filozofii ich właścicieli. Ludzie, którzy tu przyjeżdżają, zauważają: to instagramowe miejsce. Właśnie tak wielu wyobraża sobie idealne wiejskie życie, w którym właściciele mądrze wykorzystują bogactwo naturalne i jednocześnie tworzą dla siebie wygodne i piękne środowisko.

Współpraca międzynarodowa

Andriej i Natalia Krawczukowie nie pierwszy rok uczestniczą w Międzynarodowym Festiwalu "Terra Madre" (Matka Ziemia), który co dwa lata odbywa się we włoskim Turynie. Gromadzi ludzi popierających filozofię ruchu Slow Food, który sprzeciwia się Fast foodowi i zapewnia smaczne i czyste jedzenie.

- W tym roku z Białorusi w "Terra Madre" wzięło udział 10 osób. To ludzie różnych zawodów - rolnicy, kucharze, dziennikarze – powiedziała Natalia. - Obecny festiwal zaskoczył nas szczególnie, m.in. swoją skalą - przybyło ponad 3 tysiące osób ze 120 krajów, i jeszcze większą liczbą warsztatów szkoleniowych. Jedną z głównych idei "Terra Madre" jest zachowanie różnorodności biologicznej na naszej planecie, rzadkich, zagrożonych krajowych produktów spożywczych.

Smaczne i piękne

Dla wielu dynia jest "dostawcą" smacznych i zdrowych nasion. Ale Natalia zapewnia: ci, którzy próbują któregokolwiek z 10 rodzajów dyni, odkrywają całą gamę nowych smaków. I na dowód swoich słów gotuje tuż przy nas w zaledwie pół godziny swoją charakterystyczną zupę dyniową. Nawiasem mówiąc, właściciele jednej restauracji już włączyli ją do swojego menu.

- Zupa nie jest do końca białoruska – jest w niej imbir i mleko kokosowe, ale nazywamy ją rolniczą, bo wzięliśmy dynię, która jeszcze pół godziny temu rosła na polu - uśmiecha się Natalia.

Staramy się zdążyć zanotować kolejność etapów gotowania i dodawania składników. Marchewkę, cebulę, czosnek z imbirem smażymy na oliwie z oliwek. Króimy dynię w kostkę, dodajemy do usmażonych warzyw, wlewamy trochę wody i gotujemy, aż dynia będzie całkowicie gotowa. Następnie wlewamy tam mleko kokosowe i czekamy, aż wszystko się zagotuje. Następnie miksujemy warzywa do konsystencji puree. Rozlewamy jeszcze gorącą zupę na talerze, dekorujemy kolendrą, pestkami dyni, sucharkami i podajemy do stołu.

Projekt powstał ze środków celowej zbiórki na produkcję kontentu krajowego.

Swietłana KIRSANOWA,
zdjęcie - Violetta YUŻAKOWA,
gazeta "7 dni".
TOP wiadomości
Świeże wiadomości z Białorusi