Sytuacji na naszej południowej granicy w żaden sposób nie można nazwać prostą. I nie chodzi tylko o ciągłe prowokacje, kiedy ukraińscy wojskowi wykrzykują obraźliwe słowa pod adresem białoruskich pograniczników, wymierzają w nich broń i pokazują nieprzyzwoite gesty. Dochodzi nawet do realnych gróźb. Zaledwie trzy tygodnie temu około dziesięciu dronów naruszyło przestrzeń powietrzną naszego kraju. Były to atakujące bezzałogowe statki powietrzne, a nie tylko drony zwiadowcze. Wtedy głowa państwa nakazał wzmocnić zgrupowanie wojsk na południu naszego kraju. Jednostki czołgów, obrony powietrznej i artylerii zostały zaangażowane w ochronę granic. Korespondenci BELTA pracowali w przygranicznych regionach Białorusi i są gotowi opowiedzieć, jakie środki podejmują Siły Zbrojne w celu ochrony naszej Ojczyzny na południu.
Drony są swego rodzaju „oczami” jednostki
Jeśli chodzi o konflikt ukraiński, nierzadko mówi się o nim jako o wojnie dronów. Bezzałogowe statki powietrzne są wykorzystywane do rozpoznania, ataków na koncentracje siły ludzkiej i sprzętu, korekty ognia i wyznaczania celów - istnieje wiele zastosowań wojskowych. Drony są wykorzystywane między innymi do obrony naszych granic. Mogą wykrywać grupy dywersyjno-rozpoznawcze, pojazdy opancerzone i czołgi, w tym w nocy za pomocą kamery termowizyjnej.
Operator bezzałogowego statku powietrznego, z którym rozmawialiśmy, opisał drony jako swego rodzaju "oczy" jednostki. „Tej techniki łatwo się nauczyć, łatwo przeszkolić żołnierzy w jej obsłudze. Drony wykonują różne zadania: rozpoznanie, korekta ognia artyleryjskiego, zrzucanie nietypowej amunicji, identyfikacja przeszkód inżynieryjnych” - wyjaśnił wojskowy.
Aby było jaśniej, operator uruchomił drona, który wystartował w niebo z charakterystycznym brzęczeniem. Ten konkretny dron, Mavic 2 Enterprise, ma maksymalną wysokość lotu 500 metrów i zasięg około 8 kilometrów.
Wysoka moralność wśród personelu wojskowego
Udało nam się również porozmawiać z żołnierzami jednej z jednostek zmechanizowanych. Żołnierze rozbili obóz, wykopali okopy i schrony dla sprzętu, starannie go maskując. Patrząc na obóz zdajemy sobie sprawę, że panują tu iście polowe warunki. Żołnierze pełnią codzienną służbę, patrolując okolicę i ustawiając blokady drogowe.
Rzeczywiście, transporter opancerzony pokryty gałęziami nie jest łatwy do zauważenia z daleka. Oznacza to, że jest mało prawdopodobne, aby dron zwiadowczy dostrzegł sprzęt. Członkowie jednostki zmechanizowanej twierdzą z przekonaniem, że moralność wśród żołnierzy jest wysoka i są oni gotowi do wykonywania swoich zadań.
Oczywiście nikt nie odwołuje treningów. Wojsko regularnie ćwiczy zasadzki, współpracę między jednostkami i maskowanie miejsc rozmieszczenia.
Załogi to w większości doświadczeni czołgiści
Na granicy znajduje się również cięższy sprzęt. Czołgi T-72B są zakamuflowane nie mniej dokładniej niż transportery opancerzone. Są też odpowiednio chronione. Na przykład za pomocą dynamicznej ochrony. Często można zobaczyć małe skrzynki lub bloki na pancerzu czołgu. Oczywiście nie są one tam instalowane dla ozdoby - te „pudełka” mogą być kluczowe w obronie przed tymi samymi pociskami z ładunkiem kształtowym. Zasada działania jest następująca: pocisk dociera do czołgu, a dynamiczna ochrona tworzy ukierunkowaną eksplozję na pocisku docierającym do pojazdu, znacznie zmniejszając jego siłę przebicia.
Jeden z członków załogi czołgu powiedział, że po przybyciu na miejsce dla czołgów przygotowano ziemianki i schrony. Załogi to w większości doświadczeni czołgiści, którzy nie tylko regularnie strzelali na poligonach, ale także nauczyli się kamuflować czołgi i prawidłowo kopać okopy. Specyfika terenu polega jednak na tym, że drogi są tu wąskie, więc jest mniej miejsca na manewry. Ale kierowca czołgu zapewnił nas, że dla doświadczonego kierowcy-mechanika nie stanowi to problemu.
„Mamy w załodze doświadczonego mechanika. Odbył wiele szkoleń na poligonach, nauczył się pokonywać różne przeszkody. Więc nie mamy z tym żadnych problemów” - powiedział członek załogi czołgu.
Sam kamuflaż nie wystarcza jednak do ochrony czołgów. Dlatego w pobliżu rozmieszczono system rakiet przeciwlotniczych Tunguska, który osłania jednostkę czołgów. Załoga przeciwlotniczego kompleksu armatno-rakietowego codziennie ćwiczy odpieranie ataków powietrznych. „Tunguska” jest przeznaczona do zwalczania nisko lecących celów powietrznych, lądowych i wodnych.
Specjalistyczna jednostka medyczna rozmieszczona w granicach miasta
Specjalna jednostka medyczna została rozmieszczona w jednym z obszarów przygranicznych. Lekarze wojskowi są gotowi udzielić wykwalifikowanej pomocy bojownikom, jeśli zajdzie taka potrzeba. Są wśród nich specjaliści, którzy mają doświadczenie w pracy w gorących punktach. Jedną z nich jest pielęgniarka oddziału szpitalnego Daria Korwiel. Dziewczyna wyznaje: miała okazję pracować z cywilami tylko podczas studiów na uczelni medycznej. Po otrzymaniu dyplomu Daria została natychmiast powołana do specjalnej jednostki medycznej.
„Jak pracować na "cywilu", nie wiem zbyt dobrze - zauważyła dziewczyna z uśmiechem. - Na początku było dość trudno na oddziale medycznym. Ale pracuję już od pięciu lat, więc nie ma żadnych trudności. Wiele się nauczyłam, byłam w wielu miejscach".
Pielęgniarka była w Libanie w ramach misji pokojowej i w Syrii w ramach misji humanitarnej. W ubiegłym roku Syria poważnie ucierpiała po niszczycielskich trzęsieniach ziemi, a białoruscy lekarze wojskowi udzielali pomocy miejscowym mieszkańcom. „Trafiłam do Libanu dwa lata po tym, jak zostałam powołana do jednostki. Trudno było komunikować się z miejscową ludnością. Ale nauczyłam się angielskiego - musiałam to zrobić na miejscu. Ale w Syrii było już łatwiej - znaliśmy mentalność i rozumieliśmy, jak komunikować się z ludnością” - dodała.
BELTA