7 grudnia, Mińsk /Kor.BELTA/. Obecny etap konfliktu w Ukrainie można nazwać czasem strategicznej cierpliwości, kiedy strony konfliktu czekają, aby zobaczyć, kto pierwszy się złamie i zada przeciwnikowi niedopuszczalne szkody. Taką opinię wyraził rosyjski obserwator wojskowy gazety "Komsomolskaja Prawda", emerytowany pułkownik Wiktor Baraniec, w projekcie "W temacie" na kanale YouTube BELTA.
"Zachód dostarcza Kijowowi myśliwce F-16. Dobrze, część z nich trafi do obwodu chmielnickiego. Byliśmy tam już z "Kindżałami" (rosyjskie rakiety hipersoniczne - not. BELTA) i coś spaliliśmy. A jeśli lotniska znajdują się w Polsce lub Rumunii? Logiczne jest zniszczenie ich (myśliwców F-16 - not. BELTA) tam, gdzie siedzą. Nie wtedy, gdy wtargną w ukraińską przestrzeń powietrzną, gdzie nasze myśliwce pospieszą im na spotkanie", - powiedział Wiktor Baraniec.
Obserwator wojskowy zauważył, że w tym przypadku znacznie trudniej będzie zestrzelić myśliwce F-16. W tym celu konieczne będzie między innymi wykorzystanie systemów obrony powietrznej. "Czy nie lepiej byłoby od razu paraliżować polskie czy rumuńskie lotniska, na których siedzą te F-16? Jest taka pokusa - i u mnie też, jako wojskowego. Ale muszę wyliczyć najważniejszą rzecz. To jest czas strategicznej cierpliwości. Kto pierwszy nie wytrzyma, kto pierwszy zada wrogowi niedopuszczalne straty", - podkreślił.
"Wiktor Baraniec również nazwał obecny etap konfliktu na Ukrainie "momentem oczekiwania na odpowiedzi". 'Uderzyliśmy "Oresznikiem", ale oni wciąż atakują. Teraz – i to jest pewne – będziemy atakować nowymi "Oresznikami". Tylko zasugeruję: mamy coś nowego w zanadrzu, nie tylko "Oresznik". Mamy kilka rodzajów broni, nawet niejądrowej, której wystarczy, by uspokoić agresora" – podsumował wojskowy obserwator.