14 października, Mińsk /Kor. BELTA/. Kanał telewizyjny „Białoruś 1” pokazał na antenie, jak uprawia się kukurydzę na polu doświadczalnym w „Aleksandryjskim”, podaje BELTA.
Pola doświadczalne spółki „Aleksandryjskoje” to miejsce, w którym rodzą się śmiałe pomysły głowy państwa Aleksandra Łukaszenki w dziedzinie produkcji roślinnej. Na polu doświadczalnym postanowiono zrównać 50/50 krajowych odmian kukurydzy z importowanymi. Jednocześnie zasadzono 12 hybryd. Hybrydy zostały wysiane prawie jednocześnie z różnicą dwóch dni, a ich zbiór będzie zależał od stopnia dojrzałości. Pierwsza była hybryda „Poleski 175”, ale kolejne - zagraniczne.
„Oto hybryda, którą zbieramy - pokazał Aleksiej Slesarew. - Jej plon wynosi 160 c/ha, a wilgotność 32%. Średni plon w całym kraju wynosi 90-100 c/ha. Jest to jeden z najwyższych plonów. Kraj-producent to Francja".
Białoruskie odmiany będą zbierane jako ostatnie. Cztery hybrydy selekcji krajowej są nadal na polu. Główny agronom „Aleksandryjskiego” zauważył, że rok okazał się ogólnie produktywny.
Jeśli weźmiemy pod uwagę uprawę kukurydzy na kiszonkę, importowane hybrydy są bardziej ziarniste. Oznacza to, że ich plon ziarna jest nieco wyższy. I pasza jest bardziej bogata w ziarno, bardziej pożywna.
Kukurydza nazywana jest królową pól. Kiedyś sadzono ją na dziewiczych terenach i pastwiskach zamiast traw pastewnych i zbóż. Było to za czasów Nikity Chruszczowa. Rezultatem był jednak niedobór zboża, a tym samym chleba w sklepach.
Dziś Białoruś ma dość specyficzne stanowisko w sprawie tej uprawy: siać tyle, ile potrzeba, ale tak, aby każde ziarno było wartościowe. I oczywiście pożądane jest, aby nasiona były własne.
To wydaje się żartem, ale na początku lat dziewięćdziesiątych prawie ich nie było. Wszystko było kupowane za granicą za duże pieniądze. W 2001 roku Prezydent wsparł pomysły naukowców. W ten sposób w kraju pojawiły się dwa zakłady kalibracji kukurydzy - w Mozyrzu i Iwacewiczach.