Łukaszenka odbywa spotkania i sesje robocze dotyczące najbardziej aktualnych kwestii rozwoju kraju, regularnie odwiedza regiony, składa wizyty zagraniczne i przyjmuje zagranicznych gości, komunikuje się z dziennikarzami, podpisuje dekrety i ustawy. I nawet jeśli nie ma wydarzeń publicznych, nie oznacza to, że głowa państwa nie pracuje. Jednak nawet podczas odpoczynku, niezależnie od tego, czy jest to trening hokejowy, czy rąbanie drewna, Aleksander Łukaszenka od czasu do czasu znajdzie powód do kolejnego zadania. Jak sam lubi mawiać, we wszystkim trzeba podążać za życiem.
Projekt "Tydzień Prezydenta" jest przeznaczony dla tych, którzy chcą być na bieżąco z głową państwa, aby wiedzieć o najważniejszych wypowiedziach i decyzjach białoruskiego przywódcy.
Tydzień rozpoczął się od głośnych decyzji personalnych głowy państwa. Jest nowy wicepremier w sferze przemysłu, minister energetyki, szefowie obwodu brzeskiego i Białoruskich Kolei. Głowa państwa zgodził się również na nominacje w pionie lokalnym.
Wywiad Aleksandra Łukaszenki dla kanału telewizyjnego „Rossija" był dość głośny. Rozmowa dotyczyła między innymi „czerwonych linii”, konsekwencji ukraińskiego ataku na obwód kurski, gotowości do militarnej odpowiedzi przeciwnikowi, wzmocnienia na południowej granicy po incydencie z ukraińskimi dronami oraz współpracy z Rosją.
W tym tygodniu Aleksander Łukaszenka spotkał się również z Natalią Koczanową, przewodniczącą Rady Republiki Zgromadzenia Narodowego, aby otrzymać jej raport. Sytuacja na południowych granicach została szczegółowo omówiona w gronie generałów. Po wydarzeniach z dronami granica białorusko-ukraińska została ponownie wzmocniona dodatkowymi siłami wojskowymi, zwłaszcza że utrzymuje się zagrożenie różnymi prowokacjami.
Pod koniec tygodnia głowa państwa wziął udział w trzecim szczycie "Głos Globalnego Południa" w formie wideokonferencji na zaproszenie premiera Indii. Powtórzył, że Białoruś chce przyczynić się do wzmocnienia globalnej większości i podkreślił, że era dominacji Zachodu odchodzi.
Wśród ważnych dokumentów podpisanych w ciągu tygodnia znalazł się dekret w sprawie regulacji procedur administracyjnych.
Zmieniono również dekret o leśnictwie i sprzedaży drewna. Dokument zmienia warunki sprzedaży drewna biznesowego ludności, tj. łatwiej będzie zbudować dom.
Podpisano dekret o ułaskawieniu 30 osób skazanych za przestępstwa protestacyjne. Jak powiedział niedawno Aleksander Łukaszenka, Białoruś nie handluje ludźmi, ale może dać szansę na poprawę swoim obywatelom.
W ciągu tygodnia Prezydent skierował przesłanie do uczestników VIII Międzynarodowego Festiwalu Tradycji Etnokulturowych „ Zew Polesia”, pogratulował pracownikom i weteranom Sił Powietrznych z okazji ich święta zawodowego, a także pracownikom i weteranom Głównego Wydziału Spraw Wewnętrznych Mińskiego Miejskiego Komitetu Wykonawczego z okazji 80. rocznicy utworzenia tego wydziału.
Aleksander Łukaszenka pogratulował również sekretarzowi stanu Państwa Związkowego Dmitrijowi Mezentsevowi z okazji jego 65. urodzin.
NIE BĘDZIE SPOKOJNEGO ŻYCIA. Z jakimi teczkami najwyżsi urzędnicy opuścili Prezydenta w poniedziałek personalny
Aleksander Łukaszenka rozpoczął swój tydzień pracy od dużego personalnego poniedziałku. Głowa państwa najpierw uzgodnił nowych szefów lokalnych pionów władzy. Wśród nich znalazł się pierwszy zastępca przewodniczącego Witebskiego Obwodowego Komitetu Wykonawczego oraz nowi przewodniczący komitetów wykonawczych powiatów wołkowyskiego, lubańskiego, bykowskiego i osipowickiego, a także szef administracji okręgu leninowskiego w Mohylewie.
Prezydent przekazał nowym szefom państw szereg instrukcji dotyczących rozwoju społeczno-gospodarczego powierzonych im terytoriów. Głowa państwa zamierza odwiedzić niektóre z powiatów w najbliższej przyszłości, aby zapoznać się z sytuacją na miejscu.
O głównych punktach odniesienia dla lokalnego pionu
Głowa państwa przypomniał również o kursie mającym na celu wzmocnienie i jasne zdefiniowanie uprawnień przewodniczących komitetów wykonawczych powiatów. „Prace w tym zakresie trwają i musimy je zakończyć w tym roku, po konsultacjach przede wszystkim z szefami powiatów. Mam na myśli funkcje i uprawnienia przewodniczącego powiatowego komitetu wykonawczego. Zgodnie z moim głębokim przekonaniem, ta najważniejsza struktura rządu jest nie tylko niedostatecznie wypełniona, ale także nie ma dość jasnych wytycznych dotyczących strategii i taktyki swojej pracy” - powiedział Prezydent.
Według niego wyniki tych prac, które już trwają, mogą doprowadzić do przyjęcia aktu prawnego. „Będzie to dokument, który weźmiecie do ręki i zrozumiecie, gdzie są wasze prawa” - wyjaśnił Aleksander Łukaszenka.
„Powtórzę jeszcze raz: jesteście prezydentami na tym kawałku ziemi w waszym regionie. Powinniście ingerować w każdą sprawę, jeśli widzicie, że nie jest ona rozwiązywana tak, jak powinna. Jeśli jest to sprzeczne z polityką prowadzoną na Białorusi (nie daj Boże, oczywiście)” - podkreślił Aleksander Łukaszenka.
O szefie regionu brzeskiego, z którym się nie pomylili
Jedna z najgłośniejszych nominacji w poniedziałek - wicepremier Piotr Parchomczik, który był odpowiedzialny za przemysł, teraz kieruje Brzeskim Obwodowym Komitetem Wykonawczym.
Stanowisko to zostało zwolnione po tym, jak nie tak dawno Jurij Szulejko został mianowany wicepremierem ds. kompleksu rolno-przemysłowego ze stanowiska szefa regionu. Nawiasem mówiąc, jest on jednym z dwóch upoważnionych przedstawicieli głowy państwa w obwodzie brzeskim. Drugim upoważnionym przedstawicielem jest również specjalista w dziedzinie rolnictwa, senator Michaił Rusyj, który wcześniej zajmował wysokie stanowiska w rządzie w tej dziedzinie.
Obwód brzeski jest jednym z wiodących regionów Białorusi pod względem rolnictwa. Dlatego kwestia organizacji pracy w tej sferze nie jest ostra. I jest ktoś, kto w razie potrzeby doradzi i pomoże. Ale przemysł... Piotr Parchomczik, który ma nie tylko stanowisko wicepremiera, ale także pracował jako minister przemysłu, a wcześniej jako dyrektor generalny BELAZ, powinien być ściśle zaangażowany w tę sferę.
"Trzeba zrozumieć, że jedna rzecz - wicepremier. Inna - samodzielna praca w Brzeskim Obwodowym Komitecie Wykonawczym. To odpowiedzialność za region. Przewodniczący obwodowych komitetów wykonawczych - centralne postacie w organach władzy na Białorusi. To też trzeba zrozumieć. Obwód brzeski to dobry region. Ale nie jest łatwy. Dlaczego Parchomczik: tak, ponieważ z rolnictwem poradzicie sobie tam z Michaiłem Iwanowiczem Rusym (upoważniony przedstawiciel Prezydenta Białorusi w obwodzie brzeskim, który w poprzednich latach był wicepremierem nadzorującym KRP i szefem Ministerstwa Rolnictwa i Żywności. - Not. BELTA). Będzie u was odpowiedzialny za region. Rozmawiałem z nim dzisiaj. Rozumie wszystko i wie, co należy tam zrobić. Powiedział, że nie pomyliliśmy się z Parchomczikiem (tak mi powiedział), przywrócimy tam porządek, i w rolnictwie zostanie udzielone wszelkiego rodzaju wsparcie. Ale dlaczego przemysłowiec - bo musimy poważnie w obwodzie brzeskim pracować z przemysłem" - powiedział Prezydent.
O „energicznym” wicepremierze, który nie powinien być ostrożny
Wiktor Karankiewicz, który wcześniej pracował jako minister energetyki, został powołany na stanowisko wicepremiera odpowiedzialnego za sektor przemysłowy. Wcześniej cała jego biografia zawodowa była związana z sektorem energetycznym. Dlatego nie jest wykluczone, że na początku, na tak wysokim stanowisku z szerokimi uprawnieniami (ale także z nie mniejszą odpowiedzialnością), może pojawić się chęć najpierw przyjrzenia się sytuacji bez podejmowania zdecydowanych działań.
Ale Prezydent natychmiast ostrzegł przed takim scenariuszem. "Boję się tylko, Wiktorze Michajłowicz, że z powodu charakteru tak skrupulatnego oraz młodości zaczniecie być ostrożny na samym początku. Ale musicie zrozumieć, że nie będzie spokojnego życia. Przemysł jest podstawą kraju, gospodarki. Musi dawać wynik" - powiedział Prezydent.
Aleksander Łukaszenka osobno polecił już byłemu wicepremierowi i nowemu szefowi obwodu brzeskiego Petrowi Parchomczikowi wprowadzenie Wiktora Karankiewicza w sprawy dotyczące pracy i zadań stojących przed kompleksem przemysłowym kraju.
"Wszystko opowiemy, wszystko pokażemy. Co nie dokończyłem, on dokończy" - zapewnił Piotr Parchomczik.
"Jak nie dokończyłeś? Więc to też na Tobie wisi. Abyś znalazł czas i swoje miejsce w tych sprawach, które pozostały niedokończone" - ostrzegł szef państwa.
Aleksander Łukaszenka ostrzegł Wiktora Karankiewicza, że nadal ma za zadanie wyeliminować skutki katastrofy w sektorze energetycznym i poprawić niezawodność systemu energetycznego, co robił kierując Ministerstwem Energetyki. „Trzeba robić to, o czym rozmawialiśmy. Zwłaszcza teraz jest jeszcze więcej możliwości. Musimy uporządkować te sieci, zobaczyć, gdzie co trzeba zrobić. I współpracować z nowym ministrem. Powiedzieć mu wszystko, o czym rozmawialiśmy i wszystko, co należy zrobić” - poinstruował białoruski przywódca.
Aleksiej Kusznarenko, który wcześniej kierował Beltopgazem, został mianowany nowym ministrem energetyki. Aleksander Łukaszenka ostrzegł go, że to ministerstwo nie jest jakimś priorytetowym ciepłym i spokojnym miejscem do pracy - jest tam wiele spraw do załatwienia. „Zwłaszcza teraz. I na przyszłość. Jeśli chodzi o to, czy zbudujemy nową elektrownię jądrową, czy nie. I jeśli chodzi o ogólne przywrócenie tam porządku. Dlatego pytań wystarczy jeszcze dla dwóch osób (mowa o Wiktorze Karankewiczu - not. BELTA)” - powiedział głowa państwa.
ŻADNYCH „CZERWONYCH LINII”. Czy Łukaszenka jest gotowy nacisnąć „czerwony przycisk”, co stanie się z Ukrainą i kto nie chce pokoju?
15 sierpnia Aleksander Łukaszenka udzielił wywiadu dla programu telewizyjnego „Wielkie niedzielne wiadomości” na kanale "Rossija". Główna część wywiadu z najbardziej wyrazistymi wypowiedziami białoruskiego przywódcy została wyemitowana w niedzielę, podaje BELTA.
Wywiad z białoruskim szefem państwa trwał około dwóch godzin. Aleksander Łukaszenka szczegółowo, szczerze i otwarcie odpowiadał na pytania dziennikarza. Pytania dotyczyły szerokiego zakresu tematów, w tym współpracy białorusko-rosyjskiej, kwestii regionalnych i międzynarodowych.
Rozmawiano między innymi o środkach zapewniających bezpieczeństwo Białorusi i Rosji oraz całego Państwa Związkowego, sytuacji w Ukrainie i sposobach rozwiązania konfliktu, reakcji na zachowanie zachodnich sąsiadów oraz sytuacji na granicy. Omówiono również niektóre aspekty polityki wewnętrznej, osobistą rolę Prezydenta w rozwoju kraju oraz jego plany na przyszłość.
Wśród gorących tematów, na które Aleksander Łukaszenka udzielił rzeczowych i wyczerpujących odpowiedzi, znalazły się incydent z naruszeniem białoruskiej przestrzeni powietrznej przez ukraińskie drony, „czerwone linie” w kwestiach bezpieczeństwa oraz wydarzenia w obwodzie kurskim. Odpowiadając na pytania dziennikarza, szef państwa skomentował również ostatnie oświadczenia Polski i Ukrainy.
O „czerwonych liniach” i „czerwonym przycisku”
"Nie chcemy eskalacji i nie chcemy wojny z całym NATO. My tego nie chcemy" - podkreślił Prezydent. "Ale jeśli to zrobią i na to pójdą, to co... Nie będziemy mieli innego wyjścia. I nie będzie żadnych "czerwonych linii". Jest ona, ta linia - granica państwowa. Jak tylko nadepną na nią (mówię jak strażnik graniczny), odpowiedź będzie natychmiastowa. Jest przygotowana, rozkazem w sejfach, jak należy".
Dziennikarz zapytał Aleksandra Łukaszenkę, czy głowa państwa jest gotowy nacisnąć „czerwony przycisk”, jeśli zajdzie taka potrzeba.
"Słuchaj, po pierwsze, słyszałem dyskusję na ten temat. Nie mówię już o broni nuklearnej, ale to Ty mnie zapytałeś. Jak mówi Putin: "Nie mówię - to Ty zapytałeś". O broni nuklearnej: słuchaj, czerwone przyciski zostały już naokolo wciśnięte. Na obwodzie Białorusi i Rosji zostały już wciśnięte czerwone przyciski. Pozostaje tylko nacisnąć "najbardziej czerwony". Dlatego pod względem moralnym, prawdopodobnie, dla mnie i dla Putina, podejmując takie decyzje, nawet w jakiś sposób niezręcznie jest o tym mówić" - powiedział Prezydent.
"Po drugie, kiedy pojawiła się tu taktyczna broń nuklearna, ja im (przeciwnikom za granicą. - Not. BELTA) powiedziałem wprost (chociaż oni tam mówią: głupi, użyje broni): "Nie zamierzamy używać żadnej broni, dopóki nie nadepniecie na naszą granicę państwową. Przecież to jest granica naszego Państwa Związkowego" - powiedział białoruski przywódca.
Aleksander Łukaszenka zapewnił w wywiadzie, że nie tylko południowa, ale i zachodnia granica Białorusi jest niezawodnie chroniona. „Zbudowano tam linie obronne od Brześcia do Grodna i wyżej. Praktycznie litewska i polska granica są zablokowane na korzystnych dla nas warunkach - powiedział. - Mamy plany obronne, a jeśli zajdzie taka potrzeba, zamienimy je na ofensywne. Więc niech nie świrują i nie cieszą się, że „leżymy na podłodze z Putinem, a oni mają kolana na naszych piersiach i nas miażdżą”. To nic takiego. Widzimy, skąd może nadejść najpoważniejszy cios dla naszego sojuszu i naszego wspólnego ugrupowania. Dlatego nie osłabiamy niczego na zachodzie. Co więcej, wzmocniliśmy naszą armię poważną bronią".
O reakcji na przelot ukraińskich dronów
Wydawać by się mogło, że w połowie lipca napięcie na granicy białorusko-ukraińskiej zostało mniej więcej rozładowane. Jednak kolejna prowokacja związana z naruszeniem przestrzeni powietrznej kraju przez ukraińskie drony szturmowe zmusiła stronę białoruską do poważnej reakcji na to, co się stało.
„W tym poprzez uruchomienie Sił Zbrojnych i ponownie tych samych oddziałów, które wycofaliśmy. Można powiedzieć, że jedną trzecią armii, którą umieściliśmy (na terytorium w pobliżu południowej granicy - not. BELTA), i nawet na zachodzie zmobilizowaliśmy i przenieśliśmy nasze jednostki na południe, na poligon. To było zaplanowane wydarzenie. Tam też przygotowuje się kilka tysięcy ludzi - z kierunku zachodniego i północno-zachodniego. Przenieśliśmy stamtąd” - powiedział Prezydent.
O konsekwencjach wtargnięcia SZU do obwodu kurskiego
„Zgadzam się z Putinem, kiedy powiedział, że toczy się walka o podniesienie stawek. Że chcą, jeśli nagle dojdzie do negocjacji, zdobyć silniejszą pozycję. To samo mówi Zachód, o tym marzą w Ukrainie. Ale pojawia się inne pytanie: w takiej i podobnej sytuacji kto będzie z nim negocjował?” - zauważył szef państwa.
Alaksandr Łukaszenka powiedział, że wśród ukraińskich bojowników, którzy zaatakowali obwód kurski, nie było nieprofesjonalistów. Zostali oni zebrani z całej linii kontaktu. Byli to głównie ludzie, którzy już przeszli przez wojnę.
„Oczywiście, wojskowi i sam Putin zginą, ale wyrzucą stamtąd ukraińskie wojsko. Wtedy pojawia się pytanie: po co tam weszli? Żeby zakopać najlepiej wyszkolonych bojowników? Najlepsi już zostali zebrani. A co będzie na innych odcinkach frontu? - Szef państwa zadał to pytanie. - Wiemy na pewno, że kiedy Ukraińcy idą na front, żegnają się ze wszystkimi. Zdają sobie sprawę, że idą w jednym kierunku".
Prezydent podkreślił, że eskalacja konfliktu może zakończyć się w najsmutniejszy sposób dla państwa ukraińskiego. „Jeśli tak się stanie, jak to miało miejsce pod Kurskiem, będzie to eskalacja, która zakończy się zniszczeniem Ukrainy. Nikt nigdy nie pokonał tego imperium i nikt nie pokona - Rosji” - powiedział.
„Niebezpieczeństwo polega na tym, że ten rodzaj eskalacji ze strony Ukrainy jest próbą popchnięcia Rosji do działań asymetrycznych. Cóż, powiedzmy, użycie broni jądrowej. Wiem na pewno, że w Ukrainie byliby bardzo szczęśliwi, gdyby Rosja użyła lub my użylibyśmy tam taktycznej broni jądrowej. To byłoby szczęście - powiedział Aleksander Łukaszenka. - Wtedy, być może, nie mielibyśmy już prawie żadnych sojuszników. W ogóle nie byłoby krajów, które by nam sprzyjały. Ponieważ są zanurzone w tym, co się dzieje".
O niebezpieczeństwie trzeciej wojny światowej
Aleksander Łukaszenka widzi niebezpieczeństwo trzeciej wojny światowej w przypadku wkroczenia wojsk NATO na Ukrainę.
„Widzimy to z Prezydentem Putinem, że wojska NATO mogą otwarcie się w to zaangażować (nawet nie ukrywając tego). Wejdą bezpośrednio w formacjach - powiedział szef państwa. - Teraz dostarczają broń, najemników, były personel wojskowy, aby latał tam F-16 i tak dalej. To już działa. Ale planować operacje i realizować je z terytorium Ukrainy rękami NATO... A jeszcze lepiej, co chcą, ze strony tych paskudnych Polaków, przywódców Polski, zająć Białoruś i przedłużyć tę linię prawie do Leningradu, jak to było kiedyś. To jest ich marzenie”.
„Jeśli wprowadzą wojska NATO, będzie to III wojna światowa. Ponieważ wtedy zostanie użyta zarówno taktyczna, jak i strategiczna broń jądrowa, a odpowiedź będzie natychmiastowa i straszna. Oni też to rozumieją i my też to rozumiemy. Dlatego musimy usiąść do stołu negocjacyjnego” - powiedział szef białoruskiego państwa.
O przeciwnikach rozmów pokojowych i denazyfikacji
Szef państwa w wywiadzie po raz kolejny wezwał do negocjacji w celu osiągnięcia rozwiązania konfliktu w Ukrainie.
„Usiądźmy do stołu negocjacyjnego i zakończmy tę walkę. Nie potrzebują tego ani Ukraińcy, ani Rosjanie, ani Białorusini. Oni (oponenci za granicą - przyp. BELTA) tego potrzebują. Nie mogę przytoczyć tych faktów, są one absolutnie niejawne, gdzie mówią otwarcie - ludzie wysokiego szczebla. Dosłownie: „Niech się biją - Ukraińcy, Rosjanie - niech wszyscy zdechną w tym kotle” - powiedział Prezydent.
„Musimy się obudzić i zdać sobie sprawę, że Wołodia Zełenski (który dziś siedzi w bunkrze w Kijowie) jutro będzie siedział gdzie? W Wielkiej Brytanii. Wy (w Rosji - przyp. BELTA) czasami mówicie o nazistach. Tam już nie ma nazistów. Ukraina została zdenazyfikowana. Ale jest kilku wściekłych nazistów, którzy tam pozostali, ale nie są już w trendzie. Dziś ponad 70 procent nienawidzi Zełenskiego, ponieważ obiecał jedno, a robi co innego i ludzie umierają".
Jeśli chodzi o same rozmowy pokojowe, to Prezydent zgadza się ze swoim rosyjskim odpowiednikiem Władimirem Putinem, że powinny one zostać wznowione od porozumień stambulskich, które zostały parafowane przez strony wiosną 2022 roku.
O perspektywach integracji z Rosją
Szef państwa został zapytany, jak ocenia obecny etap rozwoju Państwa Związkowego, na ile jest ono silne i nienaruszalne oraz co jeszcze należy zrobić dla większej integracji.
„Mogę powiedzieć po prostu: zarówno w Rosji, jak i na Białorusi powinniście pójść w ślady dwóch prezydentów. Jak widzicie, nasze stosunki są absolutnie bliskie. Prezydent Putin z nikim nie ma takich stosunków jak z Białorusią. To naturalne. Nie ma potrzeby niczego wymyślać, żadnego spisku. Jesteśmy sojusznikami - to wszystko mówi samo za siebie” - podkreślił Aleksander Łukaszenka.
Szef państwa zauważył, że w historii stosunków między Białorusią a Rosją były różne czasy, w tym trudne. "Byliśmy wtedy nieodpowiedni dla Rosji. Nie ta polityka, czapkę Monomacha ktoś chce złapać na Kremlu i tak dalej i tak dalej" - powiedział Prezydent. "I z tego powodu był taki nacisk na Białoruś. Ale ja bep względu na to wraz z moimi kolegami prowadziłem politykę, która jest obecnie prowadzona".
Aleksander Łukaszenka zauważył, że w historii stosunków między Białorusią a Rosją były różne czasy, były też poważne nieporozumienia z Prezydentem Władimirem Putinem. "Powiedziałem mu: "Wiesz, możemy się kłócić, ile chcemy, ale najpierw musimy zobaczyć interesy własnego narodu. Po drugie, nadejdzie czas, kiedy będziemy stać plecami do siebie i się ostrzeliwać" - przypomniał Aleksander Łukaszenka. "Och, jak nas RTR i wszystkie kanały (rosyjskie kanały telewizyjne. - Not. BELTA) wtedy krytykowały. Weźcie te materiały i zobaczcie. Wielu było wtedy przekonanych, że takie czasy, kiedy trzeba stać plecami do siebie i się ostrzeliwać, nigdy nie nadejdą. "A wasze wojskowi mówili: "Co tam jest Białoruś, nic poważnego, 800-1000 km. Będziemy strzelać z Moskwy przez Białoruś i tam uderzymy w każdy cel na Zachodzie". Okazało się, że tak nie jest " - dodał Prezydent.
"Okazało się, że stoimy plecami do siebie" - stwierdził szef państwa. W związku z tym wspomniał o jednej z rozmów z Władimirem Putinem przed rozpoczęciem SOW. "Mówi: "Proszę cię, osłaniaj nas z tyłów". Mówię: "Z jakich tyłów?" Mówi: "Oto styk Ukrainy, Białorusi i Polski". Pomyślałem: "Dobra robota, czuję, że ci łajdacy mogą wszystko". Powiedziałem wtedy, że nie pozwolimy Rosjanom strzelać w plecy. Potem podnieśliśmy prawie pół armii, zamknęliśmy ten kierunek. Zdali sobie sprawę, że żarty są pod tym względem złe. Dlatego stoimy. Czasem plecami do siebie, czasem na siebie patrzymy i walczymy z tymi cynikami" - podkreślił Prezydent.
Na tym etapie, według głowy państwa, budowanie więzi integracyjnych między Białorusią a Rosją jest konieczne na przykładzie stosunków przywódców obu krajów. "Wy w Rosji i my na Białorusi musimy iść w ślady dwóch prezydentów. Widzicie nasze relacje - absolutnie bliskie. Prezydent Putin nie ma z nikim takich relacji jak z Białorusią. To naturalne. Nic tu nie trzeba wymyślać, żadnej konspiracji. Jesteśmy sojusznikami - to mówi samo za siebie" - podkreślił Aleksander Łukaszenka.
„Szaleńcy. Nie komentowałbym na waszym miejscu wielu spraw dotyczących Litwy. Ponieważ oni nie wiedzą, co czynią. To szaleńcy, prawdziwi szaleńcy. Nie ma o nich nic do powiedzenia. Gdyby byli tam odpowiedzialni politycy, moglibyśmy dyskutować o ich polityce. Ale tam nie ma odpowiedzialnych polityków” - powiedział szef państwa.
Według Aleksandra Łukaszenki, z ekonomicznego punktu widzenia, decyzja litewskich władz ma nawet swoje zalety. „Dzięki Bogu. Nasi ludzie przestaną wywozić (przynajmniej teraz mniej tego jest) pieniądze poza Białoruś i Rosję. To samo dotyczy Rosjan. Pieniądze zostaną tutaj. Ta tak zwana turystyka ekonomiczna to ogromne pieniądze, które stąd wywożono” - powiedział.
„Mówmy szczerze, Unia Europejska (nie mówię o Litwie - tam nie ma już nic żywego) nie są przecież głupcami. Oni ciągnęli swoje towary do Polski, Litwy, Łotwy. Rosjanie i Białorusini jeździli tam i wywozili ogromne sumy pieniędzy, miliardy dolarów. Cóż, teraz nie będą eksportować. Jeśli spojrzymy na to z punktu widzenia pragmatyki i ekonomii, - powiedział Prezydent. - Jeśli spojrzeć na to z punktu widzenia polityki, to jest to kompletne szaleństwo. Robią wszystko, co nie podoba się mieszkańcom Litwy - litewskim obywatelom. Bez względu na to, co mówimy o Litwinach, są to bardzo pracowici ludzie z czasów sowieckich. Porównują to, co mieli w Związku Radzieckim i to, co mają teraz”.
Aleksander Łukaszenka przypomniał, że Ukraina i Litwa były perełkami w ZSRR: „Dobrze to pamiętam. Litwa była bardzo rozwiniętym krajem. Możemy nazwać radioodbiorniki, samochody i inne rzeczy z czasów radzieckich. Mogli to rozwinąć do poziomu mercedesów. Teraz nie mają nic. Na tym miejscu są ruiny. Dlatego nie mogą oferować swoich towarów. A jeśli tak zwane litewskie (towary - przyp. BELTA) - to znaczy, że Niemcy lub ktoś inny zbudował fabrykę”.
W związku z tym, zauważył Prezydent, w pobliżu granicy z Białorusią, w tym na Litwie, otwarto wiele punktów sprzedaży i sklepów z różnymi towarami europejskimi. „A my z powodu własnej wścieklizny…
Widzisz, trzeba było kupić coś importowanego. Jak nie „Gucci” i „Versace”, to koniec - już cię nie ma. Nie wiem, jakie garnitury nosisz, ale ja noszę białoruskie garnitury, uszyte w naszym atelier, które wcześniej też szyły” - powiedział białoruski lider, zwracając się do prowadzącego wywiad Jewgienija Popowa.
„Dobrze szyją” - zauważył dziennikarz.
„ Na Białorusi możemy teraz ubrać i wyżywić 30 milionów ludzi. A jeśli się postaramy, możemy wyżywić nawet 40 milionów ludzi” - podkreślił szef państwa. - Dlaczego więc mielibyśmy kupować unijne towary na Litwie? Gdyby byli mądrzy, a UE wcale nie była zła, nie zrobiliby tego. A Litwini nie mogliby tego robić, ponieważ jest to dochód w wysokości miliardów dolarów. Co możemy o nich powiedzieć, jeśli nałożyli sankcje i strzelili sobie nie w nogę, ale w głowę.
Jeśli chodzi o zmniejszenie liczby punktów kontrolnych na granicy z Polską, to zdaniem Prezydenta ta decyzja polskich władz nie ma wpływu ani na Białoruś, ani na Rosję. „Nałożyli na nas sankcje - Unia Europejska i Ameryka. My tam nie jeździmy, nic nie przywozimy” - powiedział Aleksander Łukaszenka.
Szef państwa został zapytany o niedawne oświadczenie polskiego ministra spraw wewnętrznych Tomasza Siemoniaka o istnieniu podstaw do zawarcia porozumień z Mińskiem w wielu złożonych kwestiach, których rozwiązanie zależy od otwarcia wcześniej zamkniętych przejść granicznych.
„Cóż, jeśli chodzi o podstawę, chciałbym wiedzieć, co to za podstawa. To bardzo dobre stwierdzenie. Nie powinni być w stanie wojny z Rosją czy Białorusią. Powinni nawiązać i prowadzić współpracę gospodarczą, odejść od militaryzacji, którą prowadzą kosztem Amerykanów, - powiedział szef państwa. - Polacy nie są głupcami. To, co Duda ( prezydent Polski Andrzej Duda - przyp. BELTA) i Tusk ( premier Polski Donald Tusk - przyp. BELTA) robili wcześniej, a teraz Tusk ( premier Polski Donald Tusk - przyp. BELTA) razem z Dudą, jest odrzucane przez większość polskiego społeczeństwa. Dlatego ich sytuacja wewnętrzna popycha ich do budowania tych relacji. Ale niestety nie widzę takiej podstawy”.
PRZEDE WSZYSTKIM - MIŃSK. O czym poinformowała szefa państwa przewodnicząca Rady Republiki Koczanowa
Pierwszym wydarzeniem w piątkowym harmonogramie prac było sprawozdanie Natalii Koczanowej, przewodniczącej Rady Republiki Zgromadzenia Narodowego.
W swoim wystąpieniu wstępnym Prezydent nakreślił trzy grupy zagadnień. Dotyczyły one sytuacji w stolicy, ponieważ Natalia Koczanowa jest również upoważnionym przedstawicielem głowy państwa w Mińsku. Druga grupa pytań dotyczyła tego, jak nowy zespół rozpoczął pracę w Radzie Republiki. Trzecia dotyczyła kontaktów międzynarodowych w ramach Rady Republiki.
„Natalia Iwanowna, przede wszystkim - Mińsk. Pani, jako osoba upoważniona w Mińsku, będzie informować mnie o sytuacji. Zwłaszcza w tych kwestiach, które ustaliliśmy wspólnie. Zwłaszcza w kwestiach gospodarczych - przedsiębiorstwa. Mińska Fabryka Motocykli i Rowerów - jak tam wygląda sytuacja? Sprzedaż poszczególnych budynków, lokali... Rozumie Pani o co chodzi. I jak rozpoczął pracę nowy zespół wyższej Izby Parlamentu? Kontakty międzynarodowe i inne kwestie, które Pani uważa za konieczne do omówienia" - powiedział białoruski lider.
Z kolei Natalia Koczanowa zauważyła, że nowa Rada Republiki odbyła już cztery posiedzenia. „Przyjęto trzydzieści jeden projektów ustaw. Aktywnie pracujemy teraz, w okresie międzysesyjnym. Jesteśmy aktywnie zaangażowani w pracę, pracujemy z ludźmi. Rozpatrujemy te projekty ustaw, które zostały nam przedłożone na radzie ekspertów. Prace są aktywne we wszystkich kierunkach” - powiedziała.
„Złożyłam sprawozdanie z wykonania poleceń. Przede wszystkim dotyczyło to przedsiębiorstw, które odwiedzał Prezydent - Mińska Fabryka Motocykli i Rowerów , MAZ, Horyzont” - powiedziała spikerka dziennikarzom po sprawozdaniu. - Monitorujemy działalność tych przedsiębiorstw, realizację projektów w tych przedsiębiorstwach. Wszystko odbywa się zgodnie z harmonogramem, a nawet przed terminem.
Jeśli chodzi o działalność Rady Republiki w odnowionym składzie, parlamentarzyści nadal pracują nad projektami ustaw, prowadzą działalność międzynarodową. „Aktywnie pracujemy nad agendą międzynarodową z naszymi kolegami, parlamentarzystami z krajów SOW i BRICS” - powiedziała Natalia Koczanowa.
ŚRODEK NA PASKUDZTWA. Co znowu się dzieje na granicy z Ukrainą i jak na to reagować?
16 sierpnia Prezydent zorganizował również spotkanie w sprawie bezpieczeństwa wojskowego. Przy stole w gabinecie szefa państwa zebrało się pięciu generałów: sekretarz stanu w Radzie Bezpieczeństwa Aleksandr Wolfowicz, przewodniczący KGB Iwan Tertel, minister obrony Wiktor Chrenin, szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Paweł Murawiejko i zastępca szefa Sztabu Generalnego (znany również jako szef Głównego Zarządu Wywiadowczego) Władimir Kuprijaniuk.
Szef państwa stwierdził, że Białoruś od dawna znajduje się w centrum geostrategicznych interesów planety. "To jeden z powodów, w tym narastania napięć na naszych granicach. Ponadto (widzimy to również od dawna), poza granicami naszego kraju, szczególnie wśród naszych uciekinierów, którzy opuścili Białoruś, powstają różnego rodzaju chorągwie i, jak głośno nazywają, pułki, całe korpusy, aby w pewnym okresie czasu wtargnąć do Białorusi i przejąć władzę, odwrócić kraj. My też to widzieliśmy i wiemy. Wiedząc o tym, zawsze się na to przygotowywaliśmy - aby przeciwstawić się tym ludziom. Zwłaszcza na linii służb specjalnych i na linii Sił Zbrojnych. I przede wszystkim armii" - zaznaczył Prezydent.
"Jak mi minister zawsze raportuje i sekretarz stanu, przewodniczący KGB, jesteśmy gotowi, w pełni gotowi, aby przeciwdziałać wszelkim zagrożeniom, które istnieją przeciwko Białorusi. Rozumiem, że w celu odparcia ewentualnego paskudztwa (nie chcę mówić o atakach, uderzeniach) wobec Białorusi, mamy wszystko" - powiedział szef państwa.
„Po wydarzeniach z tymi dronami wzmocniliśmy kontrolę na granicy białorusko-ukraińskiej. Ponadto wysłaliśmy tam część naszej armii. Jaka jest teraz sytuacja na granicy, czy wszystkie jednostki zostały przeniesione w rejon koncentracji wojsk na wypadek zagrożenia? Otrzymałem materiały, mam odpowiednią mapę. Proszę o raport nie tylko o sytuacji, ale także o rozwoju sytuacji, o propozycjach, co będziemy tu robić dalej” - powiedział szef państwa.
„To spotkanie nie jest próbą rozwiązania jakichkolwiek poważnych problemów armii. Wrócimy jeszcze do tego. Wszystkie kwestie są pod kontrolą. Wszyscy wiedzą, co należy robić. Wrócimy do tego nieco później. Ta konkretna kwestia dotyczy przede wszystkim granicy białorusko-ukraińskiej. Minęło już trochę czasu. Jak poważne jest to, co dzieje się tam ze strony ukraińskiej. Oto są pytania” - dodał białoruski przywódca, przedstawiając zakres tematów spotkania.
Jednym z głównych tematów spotkania była sytuacja na granicy z Ukrainą.
Jak poinformował minister obrony, sytuacja w południowej strefie operacyjnej pozostaje napięta. Formacje Sił Zbrojnych Ukrainy i Służby Granicznej kontynuują doskonalenie systemu ochrony granicy i elementów obrony szczeblowej. We wszystkich miejscach wzdłuż granicy państwowej Republiki Białoruś aktywnie działają jednostki sił specjalnych i Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Po stronie ukraińskiej stale prowadzone jest rozpoznanie i aktywnie wykorzystywane są bezzałogowe statki powietrzne, w tym próby naruszenia białoruskiej przestrzeni powietrznej.
„Biorąc pod uwagę obecność ukraińskich formacji zbrojnych na obszarach przygranicznych, istnieje wysokie prawdopodobieństwo przygotowania i przeprowadzenia prowokacji zbrojnych i głośnych akcji na naszym terytorium, w tym z udziałem białoruskich formacji nacjonalistycznych” - powiedział Wiktor Chrenin.
Szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Paweł Murawiejko powiedział dziennikarzom po spotkaniu o wzmocnieniu obecności wojskowej na kierunku południowym. Skład sił i środków zaangażowanych w zapewnienie bezpieczeństwa państwa został zmieniony. „Stworzyliśmy niezbędne warunki do rozmieszczenia grup z ciężkim sprzętem, jesteśmy odpowiednio przygotowani do reagowania na takie prowokacje, jak te, które miały miejsce w Kursku (obwód kurski w Rosji - przyp. BELTA). Kontrolujemy naszą granicę państwową, zwiększyliśmy nasze siły i środki wywiadowcze, a także budujemy pewne rezerwy i zdolności do tworzenia i rozmieszczania ugrupowań” - powiedział.
GŁOS GLOBALNEGO POŁUDNIA. Co Łukaszenka oferuje partnerom z dalekiego łuku
Jeszcze około miesiąca temu na spotkaniu w Pałacu Niepodległości rozmawiano szczegółowo o tym, jak Białoruś może poważnie i trwale ugruntować swoją pozycję w krajach tzw. dalekiego łuku (mówimy o odległych geograficznie, ale bardzo obiecujących partnerach w różnych regionach świata). A teraz pojawiła się okazja, aby wyrazić propozycje strony białoruskiej bezpośrednio i na najwyższym szczeblu. 17 sierpnia Aleksander Łukaszenka zwrócił się do uczestników trzeciego szczytu „Głos Globalnego Południa” za pośrednictwem wideokonferencji.
Szef białoruskiego państwa wziął udział w dyskusji na zaproszenie premiera Indii Narendry Modiego, który jest gospodarzem szczytu.
W swoim przemówieniu Prezydent zauważył, że szczyt staje się jednym z największych forów dyskusji na temat współczesnego porządku światowego i przyszłości ludzkości. „Era dominacji Zachodu należy już do przeszłości. Centrum globalnego postępu, grawitacji gospodarczej i podejmowania decyzji politycznych przesuwa się na południe i wschód” - podkreślił białoruski przywódca. - Wymaga to od nas większej aktywności w sprawach międzynarodowych. Głos Globalnego Południa powinien zabrzmieć z pełną mocą i odpowiadać jego gigantycznemu potencjałowi.
O barbarzyńskich sankcjach
„Od wielu lat żyjemy pod bezprawnymi, niesprawiedliwymi, barbarzyńskimi sankcjami, które nie tylko dotykają nasz kraj, ale także mają niszczycielski wpływ na wasze narody. W ten sposób ograniczenia eksportu białoruskich nawozów mineralnych pogłębiły problemy niedoboru żywności i głodu w najbiedniejszych krajach, - podkreślił białoruski przywódca.
Stwierdził, że Zachód nadal prowokuje konflikty, które powodują wielomilionowe przepływy uchodźców, a następnie cynicznie oskarża Globalne Południe i Białoruś o kryzys migracyjny. „Jednak prawdziwym powodem jest wyprowadzanie zasobów i narzucanie krajom rozwijającym się systemu nieekwiwalentnej wymiany” - jest pewien białoruski przywódca.
O znaczeniu trwałego pokoju i rozwiązania globalnych sprzeczności
„Dziś wiele regionów jest wstrząsanych wojnami i konfliktami, wyścig zbrojeniowy nabiera bezprecedensowego tempa, aby zadowolić międzynarodowe korporacje. Ale żaden rozwój nie jest możliwy bez trwałego pokoju i rozwiązania globalnych sprzeczności” - powiedział białoruski przywódca.
Przypomniał, że właśnie dlatego Białoruś wielokrotnie występowała z inicjatywami pokojowymi i przyjęła rolę platformy negocjacyjnej do rozwiązywania konfliktów. „Będziemy konsekwentnie kontynuować tę pracę” - zapewnił Aleksander Łukaszenka.
O wkładzie Białorusi we wzmocnienie Globalnej Większości
"Białoruś zamierza przyczynić się do wzmocnienia Globalnej Większości, aktywnie uczestnicząc w międzynarodowych strukturach, które nas jednoczą: Organizacji Narodów Zjednoczonych, Ruchu Państw Niezaangażowanych, Szanghajskiej Organizacji Współpracy i BRICS, której partnerami spodziewamy się zostać w najbliższej przyszłości", - powiedział Prezydent.
Aleksander Łukaszenka stwierdził, że światowy system kolonializmu upadł ponad pół wieku temu, ale nie doprowadziło to do rzeczywistego wyzwolenia tak zwanych krajów Trzeciego Świata, które miały status kolonii. „Faktyczna zależność gospodarcza i technologiczna od byłych metropolii utrzymuje się pod wieloma względami. Dlatego głównym frontem naszej dzisiejszej pracy jest gospodarka jako podstawa każdej suwerenności. I właśnie w sferze gospodarczej mamy coś do zaoferowania krajom Globalnego Południa” - powiedział białoruski lider.
Od czasów ZSRR Białoruś aktywnie współpracuje z państwami Azji, Afryki, Ameryki Łacińskiej, stale dostarczając pomoc humanitarną potrzebującym krajom, ale możliwości są znacznie szersze, podkreślił Aleksander Łukaszenka.
"Białoruś jest jednym ze światowych liderów w osiąganiu Celów Zrównoważonego Rozwoju. Pomimo presji zewnętrznej nasz kraj wykazuje wysoki stopień stabilności i stale się rozwija - powiedział Prezydent. - Jako republika z dobrze rozwiniętym przemysłem, rolnictwem, nauką i edukacją, jesteśmy gotowi zaoferować Globalnemu Południu żywność, produkty przemysłowe, technologię, w tym technologię cyfrową, najlepsze praktyki w opiece zdrowotnej, w tym telemedycynę, szkolenia personelu i inne obszary".
Głowa państwa zauważył, że Białoruś ma już doświadczenie w skutecznym przyczynianiu się do postępu wielu krajów Globalnego Południa, ich uprzemysłowienia, poprawy jakości i poziomu życia ludności. Jako przykład podał współpracę z Republiką Zimbabwe, która z pomocą Białorusi z powodzeniem zapewnia bezpieczeństwo żywnościowe, rozwija system opieki medycznej oraz opiekę zdrowotną nad matką i dzieckiem.
"Możemy być daleko od was geograficznie, ale zawsze jesteśmy gotowi być blisko was w rozwiązywaniu najpilniejszych problemów. Jestem przekonany, że razem jesteśmy w stanie udzielić godnej odpowiedzi na wszelkie wyzwania naszych czasów. Jak powiedział wielki Mahatma Gandhi: „Jeśli chcesz, aby świat się zmienił - sam zostań tą zmianą”. Jestem przekonany, że razem możemy zmienić świat, a głos Globalnej Większości jest głosem naszej wspólnej przyszłości", - podsumował białoruski lider.