25 października, Mińsk /Kor. BELTA/. W wywiadzie dla gazety „Izwiestia” na marginesie szczytu BRICS w Kazaniu, Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka odpowiedział na pytanie, czy Mińsk i Moskwa mają w porządku obrad kwestię uznania Krymu i nowych regionów za rosyjskie terytoria, a także czy białoruski przywódca zamierza udać się do Krymu, podaje BELTA.
„Do Krymu? Myślę, że to pytanie bardziej od dziennikarza. Cóż, jeśli będę musiał jechać, to pojadę. Jestem człowiekiem zdecydowanym. Cóż, jaka była potrzeba udania się na Krym dzisiaj lub wczoraj? Przedstawiłem swoje stanowisko na samym początku. Powtarzam po prostu to, co powiedziałem na samym początku wydarzeń na Krymie: de facto Krym jest rosyjski, de iure nie jest. Dlaczego? Ponieważ prawnie te kwestie są jednostronnie uregulowane. Międzynarodowa tak zwana społeczność (która nie interesuje Rosję, i ja bym tak zrobił) nie uznaje Krymu za rosyjski. Takie jest moje stanowisko” - powiedział szef państwa.
Jednocześnie zwrócił uwagę na fakt, że Białoruś natychmiast rozpoczęła współpracę z Krymem i robi to teraz, a także z innymi regionami. „Nawiasem mówiąc, przywódcy Ukrainy i wojskowi zarzucają nam, że te białoruskie organizacje, które współpracują z tymi, jak mówią, przejętymi regionami, zostaną objęte sankcjami. Oni już są objęci sankcjami. Nie można już więcej. Cóż, jeśli to mamy, sprzedajemy to Donbasowi i Krymowi. Oni za to płacą. Dlaczego mielibyśmy z nimi nie współpracować?” - zauważył Prezydent.
„No i myślę, że Ukrainie prawdopodobnie nie wypada dyktować nam warunków, z kim mamy współpracować. Ukraina jako pierwsza, przed Unią Europejską i Ameryką, nałożyła na nas sankcje. Jakie mogą być wymagania wobec nas? Dlatego jest to prawdopodobnie kwestia co najmniej odłożona w czasie. Kiedy pojadę na do Krymu, zaproszę Pana jako dziennikarza. Obiecuję" - podsumował Aleksander Łukaszenka.