24 lipca, Mińsk /Kor. BELTA/. 24 lipca Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka odwiedził gospodarstwo rolne "Woschod" pod Mińskiem. Ta inspekcja na polach była kontynuacją poważnej dyskusji podczas telekonferencji tydzień wcześniej, podczas której szczegółowo omówiono kwestie obecnej kampanii żniwnej na obszarach wiejskich, podaje korespondent BELTA.
Wizyta głowy państwa w miasteczku rolniczym Atolino w powiecie mińskim była nieoczekiwana zarówno dla dziennikarzy, jak i lokalnych urzędników i kierowników przedsiębiorstwa. Informacja o niej pojawiła się dopiero dzień wcześniej późnym wieczorem, więc nie było czasu na przygotowania i ewentualne próby upiększania.
Przedsiębiorstwo państwowe "Woschod" znajduje się na przedmieściach Mińska. Jest to wielobranżowe gospodarstwo specjalizujące się w produkcji mleka, mięsa bydlęcego, pasz, uprawie ziemniaków, zbóż, rzepaku, kukurydzy, produktów ogrodniczych, sera. Należy zauważyć, że jest ono częścią Departamentu zarządzania sprawami Prezydenta. Biorąc pod uwagę położenie geograficzne, podporządkowanie departamentowi, wcześniejsze informacje o sukcesach, oczekiwano doskonałego obrazu.
Jednak w rzeczywistości nie było „przykładowych” wystąpień, ale rozmowa robocza. Oznacza to, że w pracy przedsiębiorstwa są bezwarunkowe plusy, ale nie wszystko jest w porządku. I tutaj są dwie strony zagadnienia - produkcyjna i organizacyjna. Do pierwszej nie ma żadnych pytań - plony, wydajność mleczna – daj Boże każdemu przedsiębiorstwu. Ale w pozostałej części są pewne problemy i są one bezpośrednio związane z perspektywami rozwoju przedsiębiorstwa.
O rekordowych zbiorach i „bezwyjściowej” sytuacji
Po pierwsze, Aleksander Łukaszenka przeprowadził inspekcję pola rzepaku w gospodarstwie "Woschod". Wynik jest bardzo dobry - ponad 55 c/ha. „Szczerze mówiąc, nigdy nie widziałem takiego rzepaku” - powiedział.
Specjaliści szczegółowo omówili, w jaki sposób udało się to osiągnąć. Poinformowali oni głowę państwa o ogólnej pracy przedsiębiorstwa.
Jurij Nazarow, zarządca sprawami Prezydenta, wyjaśnił później dziennikarzom, że "Woschod" jest małym gospodarstwem rolnym, a zatem, aby wyżywić istniejącą liczbę zwierząt gospodarskich i uzyskać wyniki w hodowli zwierząt, lokalni rolnicy są zmuszeni do bardzo poważnej intensyfikacji produkcji roślinnej. Między innymi wprowadzają cyfryzację procesów, co pozwala im poprawić efektywność decyzji agronomicznych i zaoszczędzić pieniądze.
Gospodarstwo osiąga bardzo wysokie plony nie tylko rzepaku, ale także innych upraw. Na przykład jęczmień ozimy daje plony przekraczające 107 c/ha, czyli 2-3 razy wyższe niż w wielu innych gospodarstwach w kraju.
Dobrą bazę paszową zapewnia lucerna - wysokobiałkowa roślina dla zwierząt gospodarskich. Uzyskują 4-5 zbiorów. Jest to ważne, ponieważ przedsiębiorstwo zbliżyło się już do wydajności 10 tys. kg mleka od krowy.
Jurij Nazarow zauważa, że intensyfikacja produkcji to także delikatna kalkulacja. Jeśli dla małych przedsiębiorstw, takich jak "Woschod", jest to jedyna opcja i ratunek, to dla dużych konieczne jest policzenie wszystkich kosztów i ich zważenie. Aby uzyskać wydajność nie 50-60 centów/ha, ale 100 i więcej, oprócz zgodności z technologią, potrzebne są poważne koszty. Są to różne sposoby pielęgnacji, od odchwaszczania chemicznego po nawożenie.
„W przypadku tego rzepaku, myślę, że wykonano obróbkę 15 razy. Jest tu cienka granica - uzyskać plon 100 c/ha, ale dużo zainwestować, czy uzyskać 60 c/ha i nieco ograniczyć koszty. Pracujemy nad tym mechanizmem, szukając najlepszej opcji. Ale tutaj nie ma innej opcji, jak tylko uzyskać wysokie plony, początkowo ponosząc takie koszty. Ponieważ liczba zwierząt gospodarskich jest duża. Jeśli uzyskamy 50-60 c/ha, po prostu nie nakarmimy bydła. W związku z tym zmniejszamy ilość otrzymywanego mleka, a to jest dzienny przychód, dochód gospodarstwa. W małych gospodarstwach jest to oczywiste - trzeba zrobić wszystko z ziemią, aby uzyskać jak najwyższe plony” - podzielił się szczegółami zarządca spraw Prezydenta.
Nawiasem mówiąc, podczas wizyty w gospodarstwie Aleksander Łukaszenka poruszył również kwestię możliwej konsolidacji i przeniesienia dodatkowych gruntów rolnych. Prace w tym kierunku już trwają.
„Zawsze jesteśmy zwolennikami ziemi. W zeszłym roku Akademia Nauk przekazała nam 100 hektarów na 3 lata. W tym roku również rozmawiamy o przejęciu ziemi, ponieważ nie mamy jej wystarczająco dużo” - przyznaje Wiktor Sulim, dyrektor "Woschodu".
Igor Protasenia, główny agronom gospodarstwa, podzielił się z dziennikarzami sekretem takich zbiorów. Wyznaje, że przeszedł przez wszystkie etapy agrobiznesu. „Uwielbiam uprawę roślin, uprawy rolne. Najważniejsze to kochać swoją pracę i ściśle przestrzegać technologii uprawy. To jest dyktatura technologii. Jeśli odrzucisz jedną lub dwie operacje, nie uzyskasz takiego samego wyniku” - powiedział.
Igor Protasenia zwraca również uwagę na fakt, że kraj ma wszystko, aby uzyskać dobre plony: sprzęt krajowy, nawozy i pracę naukowców. Wszystko to wraz z przestrzeganiem technologii zapewnia wysokie wyniki.
Jednocześnie okazuje się, że duża liczba obróbek wcale nie sprawia, że produkty końcowe są „chemiczne”, chociaż uprawa tego samego rzepaku wymaga znacznego ładunku chemicznego. „Wszystkie prace wykonywane są w nocy w porozumieniu z pszczelarzami. W końcu ze względu na wysokie temperatury w ciągu dnia można się poparzyć nawet zwykłą wodą” - powiedział główny agronom.
Jednak okresy rozkładu preparatów używanych do obróbki wynoszą 10-20 dni. Produkty w zakładach przetwórczych są dokładnie sprawdzane i nie są wykrywane żadne pozostałości pestycydów. Oznacza to, że produkcja jest całkowicie czysta.
O superfarmie przyszłości i dobrych pytaniach
Po obejrzeniu pola rzepaku Aleksander Łukaszenka przybył do zakładu zbożowego przedsiębiorstwa. Warto zauważyć, że białoruski przywódca natychmiast poprosił o informacje na temat postępu spraw nie kierownictwo, ale zwykłych pracowników. Spędzili tu nie więcej niż pięć-siedem minut, a następnie udali się bezpośrednio do sąsiedniego kompleksu mleczarskiego.
Pogoda jest dość upalna. Może właśnie dlatego zapach z pomieszczeń dla zwierząt rozprzestrzenia się daleko poza nie. A kompleks nie wygląda na zaawansowany. Na początku mogło się wydawać, że będzie dużo krytyki ze strony głowy państwa. Ale krytyki nie było, chociaż Aleksander Łukaszenka zauważył, że warunki hodowli bydła i ogólny poziom zarządzania powinny zostać poprawione.
W związku z tym w najbliższej przyszłości powinna zostać podjęta praktyczna decyzja. Jak wyjaśnił Jurij Nazarow, kompleks został zbudowany w 1994 roku i jest już dość stary. Mimo to gospodarstwo osiąga dobre wyniki w produkcji mleka. Teraz konieczne jest podjęcie decyzji, czy zrekonstruować istniejący kompleks, czy też zbudować nowy w innym miejscu. Decyzja na korzyść drugiej opcji jest ponownie ograniczona obiektywnymi warunkami powiatu mińskiego - wokół znajdują się osiedla i inne obiekty, a zatem spełnienie wymaganych norm sanitarnych i środowiskowych jest zadaniem z gwiazdką. Poza tym budowa zupełnie nowego kompleksu oznacza dodatkowe koszty.
„Dobrze doisz, dobra robota. Ale konieczne jest zbudowanie nowoczesnego kompleksu” - powiedział szef państwa do szefa przedsiębiorstwa.
Ogólnie stwierdził, że stan obecnego kompleksu jest poniżej średniej. „Dobrze, że ma tutaj to, czego inni nie mają. Pod względem wydajności, mleczności” - powiedział Aleksander Łukaszenka. Polecił wypracować rozwiązanie dla tego kompleksu w Atolino. Bardzo pożądane jest, aby nie zajmować terenów przeznaczonych pod uprawy rolne, ostrzegł Aleksander Łukaszenka.
„Musimy podjąć decyzję. Albo odbudować i zrekonstruować, albo zbudować coś nowego. Jest tu wiele chaosu i zamieszania. Musimy tylko wszystko uporządkować” - podkreślił białoruski przywódca. - Każdy kawałek ziemi tutaj powinien zostać oczyszczony i do jesieni powinien być w idealnym porządku. Konieczne jest doprowadzenie gospodarstwa do ideału. Musimy zobaczyć, co jest tu potrzebne, co jest konieczne.
Dyrektor "Woschodu" Wiktor Sulim powiedział dziennikarzom, że trwają już prace nad projektem nowego kompleksu, „aby stworzyć superfarmę przyszłości”. „Myślę, że we wrześniu projekt będzie już na pewnym etapie realizacji. Do tej pory pracowaliśmy z tym, co mamy. Ale jesteśmy ze wszystkich stron otoczeni osiedlami i gdziekolwiek próbujemy budować, wszędzie podlegamy normom sanitarnym” – powiedział.
Kierownik przyznał również, że nie jest wcale zaskoczony krytyką ze strony prezydenta, ponieważ gospodarstwo również rozumie swoje niedociągnięcia. „Mamy dość wysoką kulturę rolną. Uprawiamy ziemniaki, zajmujemy się ogrodnictwem. Mamy wszystkie kierunki. Jest jeszcze wiele do zrobienia, aby gospodarstwo było zaawansowane. Na pewno wykonamy tę pracę w krótkim czasie” - zapewnił Wiktor Sulim.
Jeśli chodzi o kompleks mleczarski, szef przedsiębiorstwa nadal skłania się ku opcji rekonstrukcji. Uważa, że w nowoczesnych warunkach będzie to godne nawet w granicach, w których się znajduje. Jednocześnie nie jest mu obce poznawanie doświadczeń innych zaawansowanych gospodarstw, w których w ostatnich latach uruchomiono zaawansowane technologicznie kompleksy, regularnie jeździ tam na wycieczki. „Wybierzemy najlepsze z najlepszych i stworzymy własne” - mówi wesoło.
Kolejnym obiecującym kierunkiem w pracy gospodarstwa jest uprawa ziemniaków. "Woschod" jest poważnie zaangażowany w ten temat i sprzedaje nie tylko ziemniaki rynkowe, ale także sadzeniaki. Obecnie istnieje kilka magazynów ziemniaków. Wiele istniejących budynków i magazynów zostało zaadaptowanych do tych celów. Ale to nie wystarczy. „Zdaliśmy sobie sprawę, że aby zajmować się uprawą ziemniaków, trzeba mieć jedną nowoczesną, dobrą przechowalnię ziemniaków. I to pociąga za sobą przetwarzanie ziemniaków” - powiedział Jurij Nazarow.
O nieoczekiwanej inspekcji z powietrza i na ziemi
Obecna inspekcja prezydencka była niezaplanowana, a wizyty w konkretnych miejscach nie były przewidziane w prezydenckim harmonogramie. Alaksandr Łukaszenka na miejscu decydował, co i gdzie chce zobaczyć. Mówi się, że ta praktyka będzie kontynuowana.
Szef państwa ocenił stan rzeczy również z helikoptera, lecącego nad obwodem mińskim. „Trzeba się tym zasadniczo zająć, zaczynając od kierowników, - podsumował, schodząc ze śmigłowca. - Jego pola nie zostały zaorane. W Żdanowiczach, we wsiach, jest 2-3-5 hektarów opuszczonej ziemi. A to przecież niedaleko Mińska. To straszne wrażenie. Nie powiem, że to katastrofa. Ale to nie jest ziemia powiatu mińskiego ( chodzi o wymagany poziom rolnictwa - przyp. BELTA). Jest źle”.
Przed wyjazdem szef państwa powiedział, że zamierza zapoznać się z sytuacją z powietrza w mińskim, dzierżyńskim i kilku innych obwodach.
O niespodziankach pogodowych i taktyce dla rolników
„Musimy przyjrzeć się taktyce. To już nie jest kwestia strategii. Nad nami wisi porządny front” - powiedział białoruski lider.
Dlatego teraz należy zdecydować, na co rzucić główne siły w okresie żniw, aby zapobiec lub zminimalizować ewentualne straty.
Aleksander Łukaszenka wyjaśnił, że po szalejącej złej pogodzie na polach jest wiele obszarów z martwym chlebem. Należy je usunąć, ponieważ jeśli deszcze znów nadejdą, zostaną całkowicie utracone. Z drugiej strony należy działać rozsądnie, aby po zaangażowaniu się w zbiory tego, co na polach spadło, nie stracić więcej na dobrych polach w przypadku kolejnej złej pogody.
Szef państwa poinstruował, aby podejmować szybkie decyzje, biorąc pod uwagę te okoliczności.
„Cieszyliśmy się, że nie był to zły rok i tak dalej. Teraz wszystko dojrzewa w tym samym czasie. Zarówno rzepak nie został jeszcze zebrany, jak i zboża już podeszły” - powiedział Aleksander Łukaszenka o napiętym harmonogramie prac.
Po obejrzeniu pola rzepaku Aleksander Łukaszenka przybył do zakładu zbożowego przedsiębiorstwa. Warto zauważyć, że białoruski przywódca natychmiast poprosił o informacje na temat postępu spraw nie kierownictwo, ale zwykłych pracowników. Spędzili tu nie więcej niż pięć-siedem minut, a następnie udali się bezpośrednio do sąsiedniego kompleksu mleczarskiego.
Pogoda jest dość upalna. Może właśnie dlatego zapach z pomieszczeń dla zwierząt rozprzestrzenia się daleko poza nie. A kompleks nie wygląda na zaawansowany. Na początku mogło się wydawać, że będzie dużo krytyki ze strony głowy państwa. Ale krytyki nie było, chociaż Aleksander Łukaszenka zauważył, że warunki hodowli bydła i ogólny poziom zarządzania powinny zostać poprawione.
W związku z tym w najbliższej przyszłości powinna zostać podjęta praktyczna decyzja. Jak wyjaśnił Jurij Nazarow, kompleks został zbudowany w 1994 roku i jest już dość stary. Mimo to gospodarstwo osiąga dobre wyniki w produkcji mleka. Teraz konieczne jest podjęcie decyzji, czy zrekonstruować istniejący kompleks, czy też zbudować nowy w innym miejscu. Decyzja na korzyść drugiej opcji jest ponownie ograniczona obiektywnymi warunkami powiatu mińskiego - wokół znajdują się osiedla i inne obiekty, a zatem spełnienie wymaganych norm sanitarnych i środowiskowych jest zadaniem z gwiazdką. Poza tym budowa zupełnie nowego kompleksu oznacza dodatkowe koszty.
„Dobrze doisz, dobra robota. Ale konieczne jest zbudowanie nowoczesnego kompleksu” - powiedział szef państwa do szefa przedsiębiorstwa.
Ogólnie stwierdził, że stan obecnego kompleksu jest poniżej średniej. „Dobrze, że ma tutaj to, czego inni nie mają. Pod względem wydajności, mleczności” - powiedział Aleksander Łukaszenka. Polecił wypracować rozwiązanie dla tego kompleksu w Atolino. Bardzo pożądane jest, aby nie zajmować terenów przeznaczonych pod uprawy rolne, ostrzegł Aleksander Łukaszenka.
„Musimy podjąć decyzję. Albo odbudować i zrekonstruować, albo zbudować coś nowego. Jest tu wiele chaosu i zamieszania. Musimy tylko wszystko uporządkować” - podkreślił białoruski przywódca. - Każdy kawałek ziemi tutaj powinien zostać oczyszczony i do jesieni powinien być w idealnym porządku. Konieczne jest doprowadzenie gospodarstwa do ideału. Musimy zobaczyć, co jest tu potrzebne, co jest konieczne.
Dyrektor "Woschodu" Wiktor Sulim powiedział dziennikarzom, że trwają już prace nad projektem nowego kompleksu, „aby stworzyć superfarmę przyszłości”. „Myślę, że we wrześniu projekt będzie już na pewnym etapie realizacji. Do tej pory pracowaliśmy z tym, co mamy. Ale jesteśmy ze wszystkich stron otoczeni osiedlami i gdziekolwiek próbujemy budować, wszędzie podlegamy normom sanitarnym” – powiedział.
Kierownik przyznał również, że nie jest wcale zaskoczony krytyką ze strony prezydenta, ponieważ gospodarstwo również rozumie swoje niedociągnięcia. „Mamy dość wysoką kulturę rolną. Uprawiamy ziemniaki, zajmujemy się ogrodnictwem. Mamy wszystkie kierunki. Jest jeszcze wiele do zrobienia, aby gospodarstwo było zaawansowane. Na pewno wykonamy tę pracę w krótkim czasie” - zapewnił Wiktor Sulim.
Jeśli chodzi o kompleks mleczarski, szef przedsiębiorstwa nadal skłania się ku opcji rekonstrukcji. Uważa, że w nowoczesnych warunkach będzie to godne nawet w granicach, w których się znajduje. Jednocześnie nie jest mu obce poznawanie doświadczeń innych zaawansowanych gospodarstw, w których w ostatnich latach uruchomiono zaawansowane technologicznie kompleksy, regularnie jeździ tam na wycieczki. „Wybierzemy najlepsze z najlepszych i stworzymy własne” - mówi wesoło.
Kolejnym obiecującym kierunkiem w pracy gospodarstwa jest uprawa ziemniaków. "Woschod" jest poważnie zaangażowany w ten temat i sprzedaje nie tylko ziemniaki rynkowe, ale także sadzeniaki. Obecnie istnieje kilka magazynów ziemniaków. Wiele istniejących budynków i magazynów zostało zaadaptowanych do tych celów. Ale to nie wystarczy. „Zdaliśmy sobie sprawę, że aby zajmować się uprawą ziemniaków, trzeba mieć jedną nowoczesną, dobrą przechowalnię ziemniaków. I to pociąga za sobą przetwarzanie ziemniaków” - powiedział Jurij Nazarow.
O nieoczekiwanej inspekcji z powietrza i na ziemi
Obecna inspekcja prezydencka była niezaplanowana, a wizyty w konkretnych miejscach nie były przewidziane w prezydenckim harmonogramie. Alaksandr Łukaszenka na miejscu decydował, co i gdzie chce zobaczyć. Mówi się, że ta praktyka będzie kontynuowana.
Szef państwa ocenił stan rzeczy również z helikoptera, lecącego nad obwodem mińskim. „Trzeba się tym zasadniczo zająć, zaczynając od kierowników, - podsumował, schodząc ze śmigłowca. - Jego pola nie zostały zaorane. W Żdanowiczach, we wsiach, jest 2-3-5 hektarów opuszczonej ziemi. A to przecież niedaleko Mińska. To straszne wrażenie. Nie powiem, że to katastrofa. Ale to nie jest ziemia powiatu mińskiego ( chodzi o wymagany poziom rolnictwa - przyp. BELTA). Jest źle”.
Przed wyjazdem szef państwa powiedział, że zamierza zapoznać się z sytuacją z powietrza w mińskim, dzierżyńskim i kilku innych obwodach.
O niespodziankach pogodowych i taktyce dla rolników
„Musimy przyjrzeć się taktyce. To już nie jest kwestia strategii. Nad nami wisi porządny front” - powiedział białoruski lider.
Dlatego teraz należy zdecydować, na co rzucić główne siły w okresie żniw, aby zapobiec lub zminimalizować ewentualne straty.
Aleksander Łukaszenka wyjaśnił, że po szalejącej złej pogodzie na polach jest wiele obszarów z martwym chlebem. Należy je usunąć, ponieważ jeśli deszcze znów nadejdą, zostaną całkowicie utracone. Z drugiej strony należy działać rozsądnie, aby po zaangażowaniu się w zbiory tego, co na polach spadło, nie stracić więcej na dobrych polach w przypadku kolejnej złej pogody.
Szef państwa poinstruował, aby podejmować szybkie decyzje, biorąc pod uwagę te okoliczności.
„Cieszyliśmy się, że nie był to zły rok i tak dalej. Teraz wszystko dojrzewa w tym samym czasie. Zarówno rzepak nie został jeszcze zebrany, jak i zboża już podeszły” - powiedział Aleksander Łukaszenka o napiętym harmonogramie prac.