12 września, Mińsk /Kor. BELTA/. Białoruś jest gotowa choć jutro znormalizować stosunki z Polską. O tym Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka oświadczył na spotkaniu z przedstawicielami różnych narodowości mieszkających na Białorusi, donosi korespondent BELTA.
Odpowiadając na przemówienie przewodniczącego stowarzyszenia społecznego „Związek Polaków na Białorusi” Aleksandra Songina, który wyraził aspiracje narodów obu krajów do jak najszybszej normalizacji stosunków, Aleksander Łukaszenka powiedział: "Absolutnie nie wstydzę się przed naszymi Polakami, przed wami. Jesteśmy gotowi choć jutro znormalizować z nimi relacje".
Kolejnym tematem krytyki strony białoruskiej są prawa człowieka. I tutaj Aleksander Łukaszenka zwrócił uwagę na działania samej Polski: "Jakie prawa człowieka? Zabijacie ludzi. Bezczelnie zabijają tych migrantów, którzy wspięli się przez płot lub zorganizowali tam podkopywanie. Zabili ich i wyrzucili do nas przez granicę. Albo na wpół martwych, albo martwych. Leczymy ich na własny koszt, ratujemy tych ludzi. Jakie prawa człowieka, jakie pretensje wobec nas wysuwacie, jeśli pozbawiacie podstawowego prawa ludzi do życia?"
Aleksander Łukaszenka skomentował sytuację wokół skazanego na Białorusi Andrzeja Poczobuta: "Dobrze, weźcie. A on mówi: "Nie pojadę tam, nie jest mi to potrzebne". I nie chcą go zabrać. Po prostu stało się to polityczną kartą przetargową".
Odpowiadając na przemówienie przewodniczącego stowarzyszenia społecznego „Związek Polaków na Białorusi” Aleksandra Songina, który wyraził aspiracje narodów obu krajów do jak najszybszej normalizacji stosunków, Aleksander Łukaszenka powiedział: "Absolutnie nie wstydzę się przed naszymi Polakami, przed wami. Jesteśmy gotowi choć jutro znormalizować z nimi relacje".
Jednocześnie Prezydent wymienił szereg działań strony polskiej, które wcale nie mają na celu uregulowania stosunków. "Dlaczego (w Polsce - not. BELTA) zamknęli przejścia graniczne? W końcu tam na żywo przebiegała granica. Na grób nie można się dostać - podał jeden z przykładów Aleksander Łukaszenka. - Jeśli nasz Polak zajmuje jakieś konstruktywne stanowisko, jest w Polsce wrogiem. Dlaczego? Dlatego nie powinno się wstydzić polityki, którą prowadzimy wobec Polski. Chcemy, żeby było cicho, spokojnie tu i w Polsce. Jeśli, nie daj Boże, coś się wydarzy w Polsce, tak jak na Ukrainie, nam łatwo nie będzie. Ale muszą zrozumieć, że nie da się nas uklęknąć. To pusta sprawa. To wydawanie pieniędzy, a nie daj Boże, zniszczą ludzi".
Głowa państwa przypomniał też o temacie migracji, w którym nie tylko z Polską, ale i z Unią Europejską wcześniej istniała normalna współpraca. Białoruś z jednej strony faktycznie chroniła UE przed napływem migrantów, a ta strona z kolei pomagała finansowo, inwestowała w budowę ośrodków tymczasowych. Jednakże następnie przeciwko Białorusi zostały wprowadzone sankcje. "I słyszeliście, powiedziałem otwarcie, że nie będzie tu żadnej współpracy, nie będziemy was bronić. Dlaczego powinniśmy was bronić z pętlą na szyi? W czym się mylę? Teraz zgłaszają nam pretensje" - powiedział Aleksander Łukaszenka.
Kolejna pretensja dotyczy tzw. więźniów politycznych. "Przynajmniej nie
ich sprawa. Jakich więźniów politycznych? Przecież widzieliście, co się
działo w spokojnej, cichej Białorusi w 2020 roku - powiedział
Prezydent. - Jacy więźniowie polityczni? Nie mamy takich artykułów. A
poza tym, co was to obchodzi? Wy tam w Polsce zróbcie porządek. Macie
tam, mój Boże, tyle problemów".
Kolejnym tematem krytyki strony białoruskiej są prawa człowieka. I tutaj Aleksander Łukaszenka zwrócił uwagę na działania samej Polski: "Jakie prawa człowieka? Zabijacie ludzi. Bezczelnie zabijają tych migrantów, którzy wspięli się przez płot lub zorganizowali tam podkopywanie. Zabili ich i wyrzucili do nas przez granicę. Albo na wpół martwych, albo martwych. Leczymy ich na własny koszt, ratujemy tych ludzi. Jakie prawa człowieka, jakie pretensje wobec nas wysuwacie, jeśli pozbawiacie podstawowego prawa ludzi do życia?"
Aleksander Łukaszenka skomentował sytuację wokół skazanego na Białorusi Andrzeja Poczobuta: "Dobrze, weźcie. A on mówi: "Nie pojadę tam, nie jest mi to potrzebne". I nie chcą go zabrać. Po prostu stało się to polityczną kartą przetargową".
"Widzicie, że używano jakiejkolwiek wymówki, aby zaostrzyć stosunki. I Polacy tego nie potrzebują, i obecne kierownictwo Polski tego nie potrzebuje. Oni to rozumieją. Ale "Wujek Sam" zmusza. Amerykanie potrzebują wojny w Europie. Wtedy będą faworyzowani" - stwierdził białoruski przywódca.
Aleksander Łukaszenka przyznał, że Białoruś zwraca teraz większą uwagę na granicę z Polską niż z Ukrainą, mimo że na południu toczy się wojna. "Wzmocniliśmy granicę, stworzyliśmy punkty oporu. Widzieliście, że byłem pod Brześciem na jednym z tych punktów. Na wysokościach dogodnych dla wojska stworzyliśmy drugą granicę. Cóż, jeśli zajmiesz tam ten punkt oporu, polegnie tam tysiące żołnierzy. Dlaczego, kto tego potrzebuje? Ale musimy się bronić. Tym bardziej, że mamy wszystko do tego, by chronić swój kraj - podkreślił szef państwa. - I wahać się, żeby bronić swojej Białorusi, znacie mnie, ani przez chwilę (nie będę - not. BELTA). Nie będziemy rysować żadnych linii. Nie daj Boże tylko postawić stopy na naszej ziemi. Szanują tylko silnych. Dlatego nie powinno być tej słabości".
Mówiąc o mieszkających na Białorusi Polakach, Prezydent podkreślił: "Jesteście moimi Polakami, naszymi Polakami". Przypomniał, że w pierwszych wyborach prezydenckich polska diaspora poparła właśnie go, choć wśród innych kandydatów byli nawet Polacy z narodowości. I kampanię wyborczą Aleksander Łukaszenka rozpoczął wtedy w Grodnie. Wtedy społeczność polska stawiała przed nim kilka pytań, z których jedno w ogóle zaskoczyło polityka: "Postawiliście wtedy przede mną pytanie: pomóżcie nam, aby nasi Polacy mogli udać się na terytorium Polski na grób do krewnych. Zaskoczyło mnie to i ja, spotykając się z Pozniakiem i Szuszkiewiczem, mówię: "No co wy tacy Polacy, jesteście przecież ludźmi propolskimi i nadal nie możecie rozwiązać tego problemu!" Ja, jak stary strażnik graniczny, otworzyłem granicę, punkty kontrolne: "Idźcie, to jest w porządku!"
Nie "dusili" na Białorusi również kościoła katolickiego, ani nie krzywdzą wierzących innych wyznań. "Nie trzeba dusić kościoła. Dlaczego? Czy zrobimy lepiej dla świata? Nie. Niech idą ludzie, którzy do kościoła, którzy do cerkwi, którzy do meczetu, którzy do synagogi. To każdy ma prawo. To kwestia sumienia, wewnętrznych przekonań" - powiedział Prezydent.
Aleksander Łukaszenka stwierdził, że te problemy, które wtedy Polacy stawiały przed bardzo młodym kandydatem na Prezydenta, on, kierując krajem, wszystkie rozwiązał. "Potrzeba czasu, cierpliwości, w żadnym wypadku nie można tu naciskać i wymachiwać bronią. W żadnym wypadku. Więc nie przepraszajcie kierownictwa Polski za naszą politykę. Prowadzimy rozsądną, powściągliwą politykę. Piłka jest po ich stronie. Jesteśmy gotowi współpracować z nimi tak głęboko, jak są na to gotowi" - podsumował szef państwa.
Aleksander Łukaszenka przyznał, że Białoruś zwraca teraz większą uwagę na granicę z Polską niż z Ukrainą, mimo że na południu toczy się wojna. "Wzmocniliśmy granicę, stworzyliśmy punkty oporu. Widzieliście, że byłem pod Brześciem na jednym z tych punktów. Na wysokościach dogodnych dla wojska stworzyliśmy drugą granicę. Cóż, jeśli zajmiesz tam ten punkt oporu, polegnie tam tysiące żołnierzy. Dlaczego, kto tego potrzebuje? Ale musimy się bronić. Tym bardziej, że mamy wszystko do tego, by chronić swój kraj - podkreślił szef państwa. - I wahać się, żeby bronić swojej Białorusi, znacie mnie, ani przez chwilę (nie będę - not. BELTA). Nie będziemy rysować żadnych linii. Nie daj Boże tylko postawić stopy na naszej ziemi. Szanują tylko silnych. Dlatego nie powinno być tej słabości".
Mówiąc o mieszkających na Białorusi Polakach, Prezydent podkreślił: "Jesteście moimi Polakami, naszymi Polakami". Przypomniał, że w pierwszych wyborach prezydenckich polska diaspora poparła właśnie go, choć wśród innych kandydatów byli nawet Polacy z narodowości. I kampanię wyborczą Aleksander Łukaszenka rozpoczął wtedy w Grodnie. Wtedy społeczność polska stawiała przed nim kilka pytań, z których jedno w ogóle zaskoczyło polityka: "Postawiliście wtedy przede mną pytanie: pomóżcie nam, aby nasi Polacy mogli udać się na terytorium Polski na grób do krewnych. Zaskoczyło mnie to i ja, spotykając się z Pozniakiem i Szuszkiewiczem, mówię: "No co wy tacy Polacy, jesteście przecież ludźmi propolskimi i nadal nie możecie rozwiązać tego problemu!" Ja, jak stary strażnik graniczny, otworzyłem granicę, punkty kontrolne: "Idźcie, to jest w porządku!"
Nie "dusili" na Białorusi również kościoła katolickiego, ani nie krzywdzą wierzących innych wyznań. "Nie trzeba dusić kościoła. Dlaczego? Czy zrobimy lepiej dla świata? Nie. Niech idą ludzie, którzy do kościoła, którzy do cerkwi, którzy do meczetu, którzy do synagogi. To każdy ma prawo. To kwestia sumienia, wewnętrznych przekonań" - powiedział Prezydent.
Aleksander Łukaszenka stwierdził, że te problemy, które wtedy Polacy stawiały przed bardzo młodym kandydatem na Prezydenta, on, kierując krajem, wszystkie rozwiązał. "Potrzeba czasu, cierpliwości, w żadnym wypadku nie można tu naciskać i wymachiwać bronią. W żadnym wypadku. Więc nie przepraszajcie kierownictwa Polski za naszą politykę. Prowadzimy rozsądną, powściągliwą politykę. Piłka jest po ich stronie. Jesteśmy gotowi współpracować z nimi tak głęboko, jak są na to gotowi" - podsumował szef państwa.