27 września, Mińsk /Kor. BELTA/. Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka opowiedział o swoich eksperymentach agrarnych na spotkaniu ze studentami Białoruskiego Państwowego Uniwersytetu Informatyki i Radioelektroniki,, donosi korespondent BELTA.
„Ja też eksperymentuję. Rozumiecie, mam taką miłość do ziemi. Jestem na ziemi każdego dnia. Ważne jest dla mnie, jak akademicy spełniają swoje obietnice” - powiedział szef państwa.
Jeden z uczestników spotkania zapytał Prezydenta o jego 5 ulubionych roślin. „Cóż, nie możemy obejść się bez ziemniaków, - odpowiedział Aleksander Łukaszenka. - Po ziemniakach umieściłbym jabłko dla Białorusi. Jesteśmy krajem jabłek. Trzeba się nad tym zastanowić. Mógłbym wymienić śliwkę, morelę i tak dalej".
Prezydent powiedział, że jakiś czas temu zasadził sad z ałyczą i brzoskwinią. Arbuzy, których uprawę wcześniej aktywnie promował Aleksander Łukaszenka, również zakorzeniły się na Białorusi. „Dziś już bardzo dobrze rozwinęło się w całym kraju. W tym roku mieliśmy dobre plony. Słodki arbuz, ponieważ pogoda była sucha. Arbuz to bezpretensjonalna roślina. Tak, trzeba nawozić glebę. A potem posadzisz te arbuzy, one rosną same. Mógłbym wymienić wiele rzeczy. Są dla mnie bardzo ważne. Ziemniaki i jabłka - są na pierwszym miejscu” - powiedział Aleksander Łukaszenka.
Głowa państwa kontynuował: „Nazwałbym kukurydzę. Jest dla nas bardzo ważna. Zbawicielka. Klimat stał się bardziej suchy. Kukurydza rośnie, zwłaszcza w Homlu. To nas ratuje. Z tego punktu widzenia. Mogę nazwać też koniczynę i len, bo to na herbie. No to cóż? Pięć już wymieniłem.
Mówiąc o swoich eksperymentach na polu, Aleksander Łukaszenka wspomniał w szczególności o uprawie ziemniaków. Ogólnie rzecz biorąc, aby przetestować jakość odmian lub przydatność do uprawy niektórych roślin, Prezydent sadzi je na gruntach kołchozów, które są nazywane jego polami eksperymentalnymi, i obserwuje, co z tego wyjdzie.
Co więcej, ziemie te są specyficzne. Niektóre ziemie są dobre, a połowa z nich „nie jest dobra”, jak zauważył sam szef państwa. „I widzę po nich, jaka jest sytuacja w kraju. Już się do tego dostosowałem” - powiedział. Następnie większość wyprodukowanych produktów trafia do ludzi.
W gospodarstwie Prezydenta jest wiele zwierząt i ptaków. „Dostaję konie i inne. I gdzie? Jestem człowiekiem ze wsi. Dobra, niech będzie. Dzieci przychodzą pojeździć konno - mieszkańcy z sąsiedniego miasteczka rolniczego, - opowiada Aleksander Łukaszenka. - Jest 15 krów. Najlepszych. Niedawno dostałem krowę z obwodu brzeskiego. 59 litrów mleka dziennie we wrześniu, w trzecim miesiącu po wycieleniu. 6 wiader na dzień! Cóż, jest piękna, jest najlepsza".
Aleksander Łukaszenka powiedział, że dostosował paszę dla tej krowy, aby uniknąć przekarmiania jej koncentratami. W końcu nie jest to dobre ani dla niej, ani dla jakości mleka: „Wczoraj doniesiono mi, że dała 49 litrów. Ale nie przekarmiam jej koncentratami, bo to nie jest normalne. Zaczęliśmy karmić ją normalną paszą".
Prezydent testuje również różne urządzenia. „W tej chwili testuję maszynę do podlewania. Mamy tak dużo wody, tak wiele rzek. A obok rzeki pole jest suche. Dlaczego nie podlewamy pól? Jeżdżę na południe, do republik azjatyckich - wszędzie mają nawadniane gleby. A my z rzeki nie możemy wlewać wody na sąsiednie pole. Eksperymentuję z tym teraz. A potem to wszystko idzie do kraju. Ale muszę sam spróbować, muszę to zobaczyć. Nie, nie stoję tam z tym zraszaczem. Jest tam człowiek, który za to odpowiada. I przyjadę to zobaczyć” - powiedział szef państwa.
„Ja też eksperymentuję. Rozumiecie, mam taką miłość do ziemi. Jestem na ziemi każdego dnia. Ważne jest dla mnie, jak akademicy spełniają swoje obietnice” - powiedział szef państwa.
Jeden z uczestników spotkania zapytał Prezydenta o jego 5 ulubionych roślin. „Cóż, nie możemy obejść się bez ziemniaków, - odpowiedział Aleksander Łukaszenka. - Po ziemniakach umieściłbym jabłko dla Białorusi. Jesteśmy krajem jabłek. Trzeba się nad tym zastanowić. Mógłbym wymienić śliwkę, morelę i tak dalej".
Prezydent powiedział, że jakiś czas temu zasadził sad z ałyczą i brzoskwinią. Arbuzy, których uprawę wcześniej aktywnie promował Aleksander Łukaszenka, również zakorzeniły się na Białorusi. „Dziś już bardzo dobrze rozwinęło się w całym kraju. W tym roku mieliśmy dobre plony. Słodki arbuz, ponieważ pogoda była sucha. Arbuz to bezpretensjonalna roślina. Tak, trzeba nawozić glebę. A potem posadzisz te arbuzy, one rosną same. Mógłbym wymienić wiele rzeczy. Są dla mnie bardzo ważne. Ziemniaki i jabłka - są na pierwszym miejscu” - powiedział Aleksander Łukaszenka.
Głowa państwa kontynuował: „Nazwałbym kukurydzę. Jest dla nas bardzo ważna. Zbawicielka. Klimat stał się bardziej suchy. Kukurydza rośnie, zwłaszcza w Homlu. To nas ratuje. Z tego punktu widzenia. Mogę nazwać też koniczynę i len, bo to na herbie. No to cóż? Pięć już wymieniłem.
Mówiąc o swoich eksperymentach na polu, Aleksander Łukaszenka wspomniał w szczególności o uprawie ziemniaków. Ogólnie rzecz biorąc, aby przetestować jakość odmian lub przydatność do uprawy niektórych roślin, Prezydent sadzi je na gruntach kołchozów, które są nazywane jego polami eksperymentalnymi, i obserwuje, co z tego wyjdzie.
Co więcej, ziemie te są specyficzne. Niektóre ziemie są dobre, a połowa z nich „nie jest dobra”, jak zauważył sam szef państwa. „I widzę po nich, jaka jest sytuacja w kraju. Już się do tego dostosowałem” - powiedział. Następnie większość wyprodukowanych produktów trafia do ludzi.
W gospodarstwie Prezydenta jest wiele zwierząt i ptaków. „Dostaję konie i inne. I gdzie? Jestem człowiekiem ze wsi. Dobra, niech będzie. Dzieci przychodzą pojeździć konno - mieszkańcy z sąsiedniego miasteczka rolniczego, - opowiada Aleksander Łukaszenka. - Jest 15 krów. Najlepszych. Niedawno dostałem krowę z obwodu brzeskiego. 59 litrów mleka dziennie we wrześniu, w trzecim miesiącu po wycieleniu. 6 wiader na dzień! Cóż, jest piękna, jest najlepsza".
Aleksander Łukaszenka powiedział, że dostosował paszę dla tej krowy, aby uniknąć przekarmiania jej koncentratami. W końcu nie jest to dobre ani dla niej, ani dla jakości mleka: „Wczoraj doniesiono mi, że dała 49 litrów. Ale nie przekarmiam jej koncentratami, bo to nie jest normalne. Zaczęliśmy karmić ją normalną paszą".
Prezydent testuje również różne urządzenia. „W tej chwili testuję maszynę do podlewania. Mamy tak dużo wody, tak wiele rzek. A obok rzeki pole jest suche. Dlaczego nie podlewamy pól? Jeżdżę na południe, do republik azjatyckich - wszędzie mają nawadniane gleby. A my z rzeki nie możemy wlewać wody na sąsiednie pole. Eksperymentuję z tym teraz. A potem to wszystko idzie do kraju. Ale muszę sam spróbować, muszę to zobaczyć. Nie, nie stoję tam z tym zraszaczem. Jest tam człowiek, który za to odpowiada. I przyjadę to zobaczyć” - powiedział szef państwa.