Projekty
Government Bodies
Flag Czwartek, 19 Września 2024
Wszystkie wiadomości
Wszystkie wiadomości
Prezydent
17 Sierpnia 2024, 18:30

"Na dostawach za granicę możemy dobrze zarobić". Dlaczego Łukaszenka domaga się zakładania ogrodów jabłoniowych

W sierpniu 2022 roku Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka podczas podróży do powiatu grodzieńskiego odwiedził spółdzielnię produkcyjną im. Witalija Kriemko. Głowa państwa zapoznał się z rozwojem ogrodnictwa w przedsiębiorstwie i pochwalił wyniki. A potem odbyło się spotkanie w sprawie zakładania ogrodów i zaopatrzenia rynku wewnętrznego w produkty owocowo-warzywne. Główny nacisk: żywność na stołach Białorusinów powinna być maksymalnie pochodzenia krajowego. W tym wydaniu projektu YouTube BELTA "Po fakcie: decyzje Pierwszego" opowiemy, ile kosztuje założenie jednego hektara ogrodu, jak naukowcy tworzą nowe odmiany jabłek i jakie zagrożenia napotykają farmerów-ogrodników.

Ile czasu zajmuje uzyskanie nowej odmiany jabłek


W ubiegłym roku na Białorusi zebrano około 210 tys. ton jabłek. To o prawie 40 tys. ton więcej niż w 2021 roku. Najbardziej produktywny okazał się obwód brzeski. Część została wysłana do realizacji, część - do sąsieków. Pozostało też na eksport. Wszystko to nie byłoby możliwe bez ulepszenia technologii. Zajmują się tym w Instytucie Ogrodnictwa. Naukowcy zapewniają: w ogrodnictwie trzeba myśleć o kilku dekadach do przodu. W przeciwnym razie nie uzyskasz maksymalnych plonów z nowej odmiany.

"Uzyskanie odmiany zajmuje do 15 lat. Jeśli dopisze nam szczęście. Następnie musimy opracować technologię dla tej odmiany. W razie elitarnej hybrydy odmiany te należy sadzić w plantacjach eksperymentalnych. Nakładać na nie technologii, które są określone w przepisach technologicznych. I być może wypracowywać jakieś nowe elementy" - powiedział Dmitrij Marcinkiewicz, kierownik działu przechowywania i przetwarzania Republikańskiego przedsiębiorstwa unitarnego "Instytut Ogrodnictwa".

W Instytucie Ogrodnictwa odmiany odporne na zimę, odporne na choroby uprawiane są nie tylko dla celów naukowych. Osiągają również zyski. Naukowcy wymieniają takie odmiany jak "Alesia", "Wiesialina", "Diamant", "Białoruskie słodkie", "Zorka".

"Mamy magazyn o pojemności do 200 ton. Być może w tym roku zostanie oddany do użytku jeszcze bardziej pojemny magazyn. Dlatego oprócz zadań selekcyjnych i technologicznych stawiamy sobie za cel uzyskanie plonów, aby później dostarczać te owoce konsumentowi. Oznacza to, że oprócz selekcji w ogrodzie ćwiczymy technologie przechowywania. Badamy podejścia agrotechniczne, ich wpływ na bezpieczeństwo owoców. I bezpośrednio same technologie, aby przedłużyć czas realizacji jabłek" - wyjaśnił Dmitrij Marcinkiewicz.

Dlaczego białoruscy naukowcy pracują nad technologią przechowywania jabłek

Technologie przechowywania i uprawy jabłek nie są utrzymywane w tajemnicy. W Instytucie Ogrodnictwa wiedza ta jest dzielona zarówno z dużymi gospodarstwami, jak i farmerami. Dzięki temu na Białorusi istnieją organizacje rolnicze, które otwierają swoje sąsieki dopiero w kwietniu, gdy ludziom skończyły się już zapasy owoców, a sklepy są gotowe kupować po wyższej cenie.

"Tak, pod koniec lata jabłko nie kosztuje dużo, ale zimą, jeszcze lepiej wiosną - zupełnie inna cena. Musisz być w stanie przechować, i otrzymasz 150-200% rentowności - żadne węglowodory nie mogą się w żaden sposób równać . Mamy wystarczająco dużo odmian zimowych, i mieszkańcy Białorusi chętnie kupią owoce krajowe w rozsądnej cenie. A na dostawach za granicę możemy dobrze zarobić" - zwrócił na to uwagę Aleksander Łukaszenka podczas podróży służbowej do obwodu grodzieńskiego i wizyty w spółdzielni produkcyjnej im. W. I. Kriemko w sierpniu 2022 roku. "Powstaje pytanie: czy jest wystarczająco dużo magazynów? Bez przechowywania nie ma sensu w rozwijaniu ogrodnictwa. Są magazyny - uprawiaj ogrody".

W ubiegłym roku w magazynach zgromadzono 122 tys. ton produktów owocowo-warzywnych, w tym około 25 tys. ton jabłek. Przez prawie trzy miesiące obowiązywała licencja na eksport tych owoców. Pozwoliło to zwiększyć sprzedaż krajowych jabłek na rynku o ponad 19%.

Jakie odmiany jabłek są popularne wśród Białorusinów

Pomimo tego, że kilka lat temu waga przechyliła się w kierunku selekcji zagranicznej, swoją niszę w naszym kraju zaczęły zajmować odmiany takie jak "Champion", "Ligal", "Hanni Crisp".

"Te odmiany są wystarczająco smaczne, słodkie. Ale w naszym kraju i za granicą procesy hodowlane początkowo różniły się celami i zadaniami. Białoruska selekcja ma na celu stabilność i zimotrwalosc, a w przypadku zagranicznego kryterium selekcji były walory smakowe" - powiedział Dmitrij Marcinkiewicz.

Powiedzieć, które odmiany są lepsze - krajowe czy zagraniczne - nawet naukowcy nie potrafią. Smak i kolor wszystkich jabłek jest inny. Każda grupa odmian ma swoje wady i zalety. Białoruskie są bardziej odporne na choroby. Oznacza to, że wymagają mniej zabiegów chemicznych. To znacznie oszczędza pieniądze. Chemia jest droga, a koszty uprawy rosną, co nie może nie wpłynąć na cenę jabłka w sklepie.

"Zdarzały się przypadki, gdy zagraniczne odmiany nie budziły się wiosną w całych kwartałach i podlegały wykarczowaniu. Jednocześnie te gospodarstwa, w których białoruskie odmiany były zabezpieczeniem na wszelki wypadek, zyskiwały i były zadowolone. Dlatego dzisiaj nie można wybrać jakąś konkretną grupę odmian" - podkreślił Dmitrij Marcinkiewicz.

Owocność ogrodu jest zakładana jeszcze w szkółce. I zależy od każdego szczegółu: w jaki sposób powstał materiał do sadzenia, w jakiej glebie został posadzony, jaki rodzaj przycinania przeprowadzono w pierwszych latach formowania, w jaki sposób pąki owocowe były rozmieszczone na gałęziach szkieletowych. To wszystko jest zarządzane przez człowieka. Do każdego drzewa jest swoje własne podejście. Nawet jeśli drzewa są tej samej odmiany. Dmitrij Marcinkiewicz jest przekonany: sadzeniu ogrodu powinna towarzyszyć dostępność sprzętu i przeszkolonej kadry. I oczywiście pragnienie tych ludzi, którzy będą to robić.

Jak odnieść sukces w uprawie jabłek. Farmer-ogrodnik podzielił się sekretami

Na Białorusi działa państwowy program "Biznes rolniczy" na lata 2021-2025. Dzięki niemu każdego roku na Białorusi sadzi się kilkaset hektarów młodych ogrodów. Trwa konkurs projektów na dofinansowanie ze środków publicznych. Najaktywniejsi uczestnicy pochodzą z obwodu brzeskiego i grodzieńskiego. W tych regionach ogrodnictwo rozwija się najintensywniej. W priorytecie - odmiany jabłek zimowych i późnych okresów konsumpcji - "Aliesia", "Białoruskie słodkie", "Wierbnaje" i tak dalej. Nawiasem mówiąc, około połowy objętości jabłek uprawiają farmerzy. Na przykład Igor Wietłow zajmuje się ogrodnictwem od około 30 lat. Zaczął od uprawy sadzonek.

"Po raz pierwszy wyhodowałem 2,5 tys. sadzonek. Przyszedł sąsiad i poprosił mnie o sprzedaż. Sprzedałem mu dziesięć sztuk taniej niż na rynku. Przyniosłem pieniądze do domu, a matka mówi: "Czy wiesz, ile pieniędzy przyniosłeś? Jeśli przekonwertować, to 50 USD". Nie było wtedy pieniędzy, pracowaliśmy razem z matką. I sprzedałem wszystkie te sadzonki na rynku. Po raz pierwszy trzymałem duże pieniądze. Już w przyszłym roku miałem 16 tys. sadzonek, a rok później - 65 tys." - wspomina Igor Wietłow.

W 2004 roku na Białorusi rozpoczął się program rozwoju ogrodnictwa. Został opracowany przez naukowców i specjalistów z Ministerstwa Rolnictwa i Żywności. Następnie postawiono takie zadanie: doprowadzić do 2010 roku wielkość produkcji owoców i jagód do 800 tys. ton. Tym samym trzykrotnie zmniejszyć import. W 2003 roku Białoruś wyeksportowała 9 tys. ton jabłek, a importowała 10 razy więcej. Na rozwój bazy technicznej gospodarstw, budowę magazynów i szkółek przeznaczano znaczne środki. W tym czasie gospodarstwo Igora Wietłowa produkowało 250 tys. sadzonek. I wszystko zostało zrealizowane. Ale farmer marzył o ogrodzie. Udało mu się zrealizować swoje marzenie, kiedy otrzymał ziemię - 100 ha. Objechał wszystkie gospodarstwa Białorusi, a także bliską i daleką zagranicę, aby zdobyć doświadczenie. Zaczął od ogrodu o powierzchni 12 ha, teraz tutaj - 50 ha.

"Teraz będzie do pół miliona podkładek. Nie produkuję wielu sadzonek, nie ma popytu. Faktem jest, że kiedy ten boom się rozpoczął, w kraju było bardzo dużo szkółek. Teraz znam dwie oprócz mojej. Szkółka nie ma dużej rentowności. Ponieważ nadal mamy strefę ryzykownego rolnictwa. Zdarza się, że posadziłeś podkładki, poniosłeś koszty, a zimą wszystko zamarzło" - zwrócił uwagę Igor Wietłow.

Zbiór jabłek w gospodarstwie Wietłowa trwa miesiąc i dziesięć dni. Nie dłużej, w przeciwnym razie plony mogą zostać utracone. Rolnik przekazuje 300 ton do funduszy stabilizacyjnych. Niedawno zakupił w leasing dodatkowy sprzęt do pracy.

"Na koszt funduszu stabilizacyjnego dostaliśmy dwa ciągniki do tego celu. Mam teraz dziewięć. Chociaż przez większą część roku traktory będą stać na klockach. Ale w momencie zbioru dziewięć ciągników to minimum. Ponieważ muszę zebrać jabłko natychmiast. Istnieją odmiany takie jak "Aliesia" - 600 ton. A muszę zebrać w ciągu trzech dni. Jeśli nie mam czasu na zbiory w ciągu trzech dni, to już u mnie nie leży. Również nie sprzedam go dobrze" - podkreślił Igor Wietłow.

Nie można powiedzieć, że biznes jabłkowy jest lekki i słodki. Są oczywiście problemy. Zdarza się na przykład: farmerzy są gotowi sprzedać towary, a sieci handlowe nie są jeszcze gotowe do zakupu. Nie każdy magazyn jest w stanie utrzymać jakość handlową przez długi czas.

"W ciągu 2,5 dnia musi odejść jedna ciężarówka. Żebym sprzedał jabłko, nie zgniło. W republice jest bardzo mało magazynów ze środowiskiem gazowym, można je policzyć na palcach. Budowaliśmy magazyny, które mogliśmy. Wypełniliśmy pianką, wstawiliśmy sprzęt chłodniczy. Do połowy stycznia mogę tam przechowywać, dalej - nie" - powiedział Igor Wietłow.

Czym, według Łukaszenki, białoruskie jabłka lepsze od polskich

Dwie trzecie produktów jabłkowych w białoruskich sieciach handlowych jest pod marką "Made in Belarus". Ale przed umieszczeniem na półkach owoce są sprawdzane pod kątem dziesiątek wskaźników jakości i bezpieczeństwa - są to pierwiastki toksyczne, pestycydy, promieniowanie, azotany.

"Szczerze mówiąc, nigdy wcześniej nie uprawiałem ogrodnictwa. To już jako Prezydent zacząłem się w to trochę zagłębiać. Ponieważ importujemy jabłka, zwłaszcza polskie. A on (farmer. - Not. BELTA) ma jabłka lepsze niż jakiekolwiek polskie. Ale najważniejsze jest to, że są czystsze. Bo on wie, że jeśli wrzuci paskudne rzeczy na rynek, zapytamy go. A spróbuj zapytaj Polaków..." - zwrócił uwagę szef państwa podczas republikańskiego sobotnika w kwietniu tego roku.

Podczas tegorocznego sobotnika Aleksander Łukaszenka założył ogród jabłkowy w swojej małej ojczyźnie. Rozmawiając z farmerem, Prezydent po raz kolejny położył nacisk na jakość białoruskich produktów. W ogrodzie owocowym znajduje się ponad czterysta drzew odmiany "Białoruskie słodkie" i "Siabryna". O ogród będą dbać uczniowie. Wcześniej Prezydent wielokrotnie podkreślał, że instytucjom edukacyjnym muszą być przydzielone ogrody jabłoniowe.

"Tak zwane ogrody podopieczne nie są nową praktyką. I kiedyś dobrze się sprawdziła. Ale kiedy skrytykowałem rząd i powiedziałem, że u nas szkoły i inne instytucje edukacyjne w ogóle nie zajmują się jabłkiem, śliwką, gruszką (co zawsze uprawialiśmy na terenach szkolnych)... Więc to nie znaczy, że obszary szkolne powinny zastąpić te ogrody intensywnej uprawy owoców. To nie jest zamiast. To tylko po to, aby nasze dzieci były w jakiś sposób przyzwyczajone do ziemi. Aby zrozumieły, że to jabłko kosztuje. Że nie jest uprawiane w Internecie. Ale ta praca nad przydzielaniem i uprawą ogrodów przyszkolnych i innych - uniwersyteckich, instytucji szkolnictwa średniego - została wykonana tylko na papierze. Za to będziecie odpowiadać głową" - ostrzegł szef państwa na spotkaniu w sprawie zakładania ogrodów i zaopatrzenia rynku wewnętrznego w produkty owocowo-warzywne, które odbyło się w powiecie grodzieńskim w spółdzielni produkcyjnej im. W. I. Kriemko w sierpniu 2022 roku.

TOP wiadomości
Świeże wiadomości z Białorusi