4 października, powiat piński /Kor. BELTA/. Białoruś zrobi wszystko, aby pokojowo współistnieć z Ukrainą. O tym Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka powiedział 4 października podczas rozmowy z mieszkańcami agromiasteczka Parochonsk, relacjonuje korespondent BELTA.
Odpowiadając na pytania lokalnych mieszkańców, szef państwa podkreślił, że jest zmuszony zwrócić szczególną uwagę na sytuację na granicy z Ukrainą, aby nie przegapić nieoczekiwanego uderzenia, jak to miało miejsce w Związku Radzieckim na początku Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Właśnie dlatego na południowych granicach koncentrują się białoruscy żołnierze. To odpowiedź na działania strony ukraińskiej.
"Oni podciągają wojsko - my podciągamy. Żeby nie było niespodzianek, jak w 1941 roku. Wiem, co się wtedy działo, więc nie trzeba powtarzać błędów. Trzeba być przygotowanym. Oni tam się napinają (wojskiem i tak dalej) - my w zamian. Oni coś tam - my w zamian. To znaczy, robimy wszystko w zamian. Nigdy nie zainicjowaliśmy żadnej konfrontacji. W żadnym wypadku. Nie potrzebujemy tego. Czym jest wojna? To katastrofa. Nie chcę, żeby była wojna, i dlatego robimy wszystko, aby to się pokojowo skończyło" - powiedział Aleksander Łukaszenka.
Prezydent powiedział, że po niektórym kanałom kontakty z Ukraińcami są utrzymywane. Omówiono również kwestie humanitarne, takie jak uzdrowienie dzieci, ale polityka dla Ukrainy jest jednak ważniejsza, powiedział szef państwa.
"W żadnym wypadku nie eskalujemy sytuacji. Nie potrzebujemy tej eskalacji. Ale wiemy: jeśli gdzieś mają koncentrację sił zbrojnych (kto wie, po co zbierają wojsko i sprzęt zganiają), jak tylko jakieś napięcie z tamtej strony, wystawiam zasłonę za pomocą moich żołnierzy - zwrócił uwagę Aleksander Łukaszenka. - Nie bez powodu zebraliśmy ich tutaj, zamknęliśmy granicę. To jest oczywiste. Jeśli nagle nastąpi poważne zaostrzenie, każdy dowódca oddziału, plutonu, batalionu musi wiedzieć, gdzie jest jego kawałek lasu i drogi, który będzie bronił. Kiedy wróg zobaczy, że jesteśmy gotowi, na pewno nie zaatakuje".
"Nie martwicie się, nie będziemy walczyć z Ukraińcami. I oni nie chcą z nami walczyć: po co im jeszcze ten "ciężar"? A nam po co? Tam mieszkają nasi ludzie. Będziemy robić wszystko, aby pokojowo współistnieć z Ukrainą. Jeśli tego chcą. Ludzie tego chcą, ale na razie wierzchołkiem Ukrainy, jak mówią, rządzą Amerykanie" - stwierdził Prezydent.
Jednocześnie szef państwa podkreślił, że najważniejszą rzeczą dla Białorusi jest teraz gospodarka. I jeśli wszystkie gospodarstwa będą wykazywać tak dobre wyniki, jak spółka "Parochonskoje", nie będzie wojny, jest pewien Aleksander Łukaszenka.
Odpowiadając na pytania lokalnych mieszkańców, szef państwa podkreślił, że jest zmuszony zwrócić szczególną uwagę na sytuację na granicy z Ukrainą, aby nie przegapić nieoczekiwanego uderzenia, jak to miało miejsce w Związku Radzieckim na początku Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Właśnie dlatego na południowych granicach koncentrują się białoruscy żołnierze. To odpowiedź na działania strony ukraińskiej.
"Oni podciągają wojsko - my podciągamy. Żeby nie było niespodzianek, jak w 1941 roku. Wiem, co się wtedy działo, więc nie trzeba powtarzać błędów. Trzeba być przygotowanym. Oni tam się napinają (wojskiem i tak dalej) - my w zamian. Oni coś tam - my w zamian. To znaczy, robimy wszystko w zamian. Nigdy nie zainicjowaliśmy żadnej konfrontacji. W żadnym wypadku. Nie potrzebujemy tego. Czym jest wojna? To katastrofa. Nie chcę, żeby była wojna, i dlatego robimy wszystko, aby to się pokojowo skończyło" - powiedział Aleksander Łukaszenka.
Prezydent powiedział, że po niektórym kanałom kontakty z Ukraińcami są utrzymywane. Omówiono również kwestie humanitarne, takie jak uzdrowienie dzieci, ale polityka dla Ukrainy jest jednak ważniejsza, powiedział szef państwa.
"W żadnym wypadku nie eskalujemy sytuacji. Nie potrzebujemy tej eskalacji. Ale wiemy: jeśli gdzieś mają koncentrację sił zbrojnych (kto wie, po co zbierają wojsko i sprzęt zganiają), jak tylko jakieś napięcie z tamtej strony, wystawiam zasłonę za pomocą moich żołnierzy - zwrócił uwagę Aleksander Łukaszenka. - Nie bez powodu zebraliśmy ich tutaj, zamknęliśmy granicę. To jest oczywiste. Jeśli nagle nastąpi poważne zaostrzenie, każdy dowódca oddziału, plutonu, batalionu musi wiedzieć, gdzie jest jego kawałek lasu i drogi, który będzie bronił. Kiedy wróg zobaczy, że jesteśmy gotowi, na pewno nie zaatakuje".
"Nie martwicie się, nie będziemy walczyć z Ukraińcami. I oni nie chcą z nami walczyć: po co im jeszcze ten "ciężar"? A nam po co? Tam mieszkają nasi ludzie. Będziemy robić wszystko, aby pokojowo współistnieć z Ukrainą. Jeśli tego chcą. Ludzie tego chcą, ale na razie wierzchołkiem Ukrainy, jak mówią, rządzą Amerykanie" - stwierdził Prezydent.
Jednocześnie szef państwa podkreślił, że najważniejszą rzeczą dla Białorusi jest teraz gospodarka. I jeśli wszystkie gospodarstwa będą wykazywać tak dobre wyniki, jak spółka "Parochonskoje", nie będzie wojny, jest pewien Aleksander Łukaszenka.