10 grudnia, Borysów /Kor. BELTA/. W Syrii toczy się walka głównych światowych graczy i jest to lekcja dla Białorusi. Oświadczenie w tej sprawie złożył Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka, odpowiadając na pytania pracowników POŻSNAB w Borysowie, donosi korespondent BELTA.
„Tam jest taki bałagan, że myślę, że to dopiero początek i teraz zacznie się walka o władzę. Prezydent odszedł, władzy praktycznie nie ma. Pojawiły się różne „kolumny”. I teraz jest podział władzy. Ktoś kogoś powiesił, ktoś kogoś zabił, to wszystko się dzieje. Ktoś próbuje sprawiać wrażenie cywilizowanego: nie jesteśmy bojownikami, patrzcie, nosimy już cywilne ubrania. I tak dalej. Ale w Syrii toczy się walka między głównymi graczami na świecie. Amerykanie, Unia Europejska, Turcy są regionalni, Rosjanie są zaangażowani i tak dalej. Te kłótnie zaczęły się w swoim czasie i tak to się skończyło. To lekcja dla nas. Musimy sami decydować o swoim losie. Musimy zachować nasz kraj!” - powiedział głowa państwa.
„Nie daj Boże w 2020 roku nie wytrzymalibyśmy tego, wszyscy byliby już tutaj. I NATO i Amerykanie byliby za nami. I będą naciskać na Polaków - Polacy mają swoje interesy - muszą odciąć zachodnią Białoruś, tak jak kiedyś. Czy my tego potrzebujemy? Nie potrzebujemy. Przetrwaliśmy i będziemy budować nasz kraj. Chcę, żeby był pokój” - powiedział Aleksander Łukaszenka.
Zauważył, że w przypadku Białorusi, jeśli nie daj Boże do tego dojdzie, walka będzie bardzo trudna, a nawet prawie niemożliwa, biorąc pod uwagę zalesiony i bagnisty teren. „Ale żeby walczyć, trzeba mieć coś w rękach. Robimy to - od milicji ludowej, obrony terytorialnej po Siły Zbrojne. Wszystko jest przygotowane. Ale to będzie zależeć nie tylko ode mnie, ale także od was. Ale myślę, że możemy się bez tego obejść. Potrzebujemy pokoju, aby tu pracować. I nie zamierzamy nikogo nigdzie wysyłać. Musimy bronić swojego" - zapewnił głowa państwa.
Wracając do tematu Syrii, Aleksander Łukaszenka zauważył, że Białoruś nie ingeruje w te procesy i wraz z Rosją i Iranem wspiera legalne władze. Jednak kraj ten stał się kiedyś poligonem doświadczalnym dla walki dużych państw realizujących takie czy inne swoje interesy.
Prezydent powiedział, że dobrze zna nie tylko ustępującego Prezydenta Syrii Baszara al-Assada, ale także jego ojca, poprzedniego przywódcę Syrii, Hafeza al-Assada. „Taka była skala. Zmarł dawno temu, a teraz niszczą jego pomniki. A jednak stworzył to państwo. Bogate w zasoby, ropę i tak dalej” - powiedział Aleksander Łukaszenka.
Wspomniał o innych przywódcach - Saddamie Husajnie w Iraku, Muammarze Kaddafim w Libii, Fidelu Castro na Kubie. „Jak oni (przeciwnicy na Zachodzie - not. BELTA) ich nie oblewali brudem. Oni są dyktatorami, barbarzyńcami, zabijają i zjadają ludzi. Nieważne, co mówili. Ponieważ nie mogli z nimi nic zrobić. Znałem ich dobrze. To byli twardzi ludzie. Stali w obronie swoich ludzi, w obronie swojego państwa” - powiedział Prezydent.
Wypowiedział się również na temat osoby Baszara al-Assada, wspominając w tym kontekście niedawną wypowiedź swojego kolegi - ustępującego Prezydenta USA Joe Bidena: „Oto dyktatura, Assad został usunięty i to wszystko, tam jest lud...”.
„Jaki lud? Biedni, żebracy. Oni zmienili ten kraj... Zniszczyli kraj. Jakim dyktatorem jest Bashar al-Assad? Z zawodu jestem lekarzem, znam go od dawna. Mieliśmy dobre stosunki międzyludzkie. Nie jest dyktatorem. Traktował ludzi jak lekarz. Nigdy nikogo nie zabił” - zapewnił szef białoruskiego państwa.
Podzielił się osobistą historią o tym, jak pewnego razu Baszar al-Assad poprosił swoje dzieci, aby również przyjechały na Białoruś, gdzie inne dzieci z Syrii były na wakacjach. „Jedno jest starsze, drugie młodsze. Pamiętam, że syn przyjechał na Białoruś. Powiedziałem: na miłość boską, przyślij go. Przyjechał. Powiedziałem do syna (miał około 6-7 lat, już jeździł na nartach): nauczmy go jeździć na nartach. Oni nie widzieli nart. Nauczyliśmy ich jeździć na nartach. Słuchajcie, przez pół dnia (ja też tam byłem) nie można było ich zabrać ze stoku do domu".
„Nie, ten Biden, jak słyszałem, zaczyna paplać. Nikt go już nie słucha. Dobrą rzeczą jest to, że Trump („Prezydent elekt USA Donald Trump” - not. BELTA), jakkolwiek ekstrawagancki by nie był, powiedział: „Nie wtrącajcie się, to nie nasza sprawa”. Mówi do Amerykanów. To jest godne. Trzeba to rozwiązać. Ale to bajka - „Nie wtrącajcie się”. Są tam już od dłuższego czasu. Amerykanie dbają o wszystko - powiedział Aleksander Łukaszenka. - Dlatego widzicie, jak to wszystko się rozwija, jak demonizuje się głowy państw. Znam to dobrze. Macie też „dyktatora” na czele kraju".