6 listopada, Mozyrz /Kor. BELTA/. Przedsiębiorstwa rolnicze będą otrzymywać nową, kosztowną technikę i kombajny tylko na określonych warunkach. Najważniejsze jest to, aby maszyny te były obsługiwane przez wykwalifikowanych, profesjonalnych specjalistów. O tym poinformował Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka 6 listopada podczas wizyty roboczej w obwodzie homelskim, podaje korespondent BELTA.
Głowa państwa zauważył, że w kraju powstała już struktura agromiasteczek i przedsiębiorstw rolniczych, utworzonych na bazie dawnych kołchozów i sowchozów. Są to głównie dość duże gospodarstwa, co wynika z czynników ekonomicznych. „Małych już nie ma, nawet na Prypeci. Jeśli trzeba, powiększamy je” – powiedział Prezydent.
Do pracy na dużych obszarach potrzebny jest oczywiście sprzęt o większej mocy. Krajowe przedsiębiorstwa opanowały produkcję całej gamy maszyn rolniczych i kombajnów. Jednak sama obecność nowoczesnego sprzętu nie gwarantuje rezultatów. „Potrzebni są ludzie – kompetentni, wykwalifikowani. Dlatego wszystkim kierownikom powiedziano: nie dostaniecie ani jednego kombajnu z „Gomselmaszu”, dopóki nie będzie konkretnej osoby, która będzie na nim pracować – bardzo zaawansowanego mechanika. Musi on być na poziomie inżyniera” – powiedział głowa państwa.
Istnieje oczywiście przepływ kadr, kiedy ludzie ze wsi w poszukiwaniu lepiej płatnej pracy zatrudniają się w sąsiednich miastach, w dużych przedsiębiorstwach. Na wsi spotykają się z sytuacją, w której brakuje specjalistów potrafiących obsługiwać nowoczesny, potężny sprzęt rolniczy. W tym przypadku z pomocą w zapewnieniu kadr powinny przyjść te same miejskie przedsiębiorstwa, które w pewien sposób przyczyniają się do niedoboru kadr na wsi. Jeśli wyjaśnić to na przykładzie obwodu homelskiego, to rafineria ropy naftowej lub lokalny trust drogowo-budowlany powinny zapewnić spośród swoich pracowników wykwalifikowanych specjalistów, którzy mogą tymczasowo pracować w przedsiębiorstwach rolniczych podczas żniw. „Zawrzeć z nim (z takim specjalistą – not. BELTA) umowę: oto kombajn. Podczas żniw zachowujesz średnią pensję (w głównym miejscu pracy – not. BELTA), a tutaj zarabiasz tyle, ile trzeba. Pracujesz na tym kombajnie miesiąc, półtora, maksymalnie dwa. Ale ponosisz za niego osobistą odpowiedzialność, podobnie jak twój przełożony” – tak możliwy schemat pracy przedstawił Aleksander Łukaszenka.
Takie zainteresowanie głowy państwa bezpieczeństwem sprzętu i jego efektywnym wykorzystaniem można wyjaśnić dość prosto. Koszt takich maszyn sięga pół miliona dolarów, dlatego przekazywanie ich bezkrytycznie przedsiębiorstwom rolniczym, gdzie niektórzy pracownicy nadal żyją zgodnie z zasadą „rano wypiłem – dzień stracony”, jest po prostu niedopuszczalne, uważa Prezydent. „Będziemy pomagać, ale dla każdej osoby musi być mechanik, który będzie pracował” – tak głowa państwa określił warunki przekazania sprzętu.
„Kiedy znajdzie się taka osoba, wtedy dostaniecie kombajn zbożowy i KSK (samobieżny kombajn paszowy – not. BELTA). I niech Bóg was broni, jeśli ta zasada zostanie złamana. Będzie rozmowa, jak w Witebsku. I decyzje będą surowe. W Homlu nie jest lepiej niż w Witebsku” – dodał głowa państwa.
Według Prezydenta często słyszy skargi różnych osób, w tym urzędników, na brak rąk do pracy, zwłaszcza w regionach. Jednak Aleksander Łukaszenka jest przekonany, że problem leży nie tyle w ilości, co w jakości. „Iwan Iwanowicz (Krupko, przewodniczący Homelskiego Obwodowego Komitetu Wykonawczego. – not. BELTA) mówi, że brakuje ludzi, przewodnicząca Mozyrskiego Powiatowego Komitetu Wykonawczego... To wszystko bzdury, chłopaki. Mamy wszystkiego pod dostatkiem. Brakuje nam tylko jednego – dyscypliny i porządku” – oświadczył głowa państwa.
„Każdy kierownik musi zacząć od wprowadzenia porządku i dyscypliny. Nie tylko i nie tyle za pomocą pięści i rozkazów, ale zgodnie z prawem – podkreślił Aleksander Łukaszenka. – Przeprowadziłem naradę w zarządzie budowy dróg, na przykład, napisałem zadanie. Oto twoje zadanie – idź do pracy. Jeśli nie wykonał – podejmij decyzję w tej sprawie”. W takim przypadku, nawet jeśli któryś z pracowników, naruszając dyscyplinę, zdecyduje się zwrócić do sądu ze skargą na działania kierownictwa, raczej nie znajdzie tam wsparcia.
„Ludzi trzeba chronić. Aby ich chronić (na Polesiu są jeszcze ludzie), należy ich odpowiednio wykorzystać. Przeprowadziłem naradę, „przydzieliłem” (wydałem polecenie – not. BELTA) ludziom pisemnie... Oto polecenie – idź, pracuj. Jeśli tego nie zrobisz, szef zedrze z ciebie skórę. Jeśli cię oskóruje, nie będziesz już mógł się poskarżyć” – wyjaśnił Prezydent, dodając, że nawet mając szerokie uprawnienia, kierownictwo „nie może rabować”.
Aleksander Łukaszenka podkreślił, że przede wszystkim wymaga ścisłego przestrzegania dyscypliny technologicznej i produkcyjnej na wszystkich szczeblach – od kierownictwa po zwykłych pracowników. „Dyktatura technologii. Jeśli trzeba zgnieść (ziarno kukurydzy – not. BELTA) i zakonserwować w rękawie, to znaczy, że trzeba dodać konserwant, aby nie powstała zgnilizna” – zauważył.
„Chłopaki, to nie dlatego, że mamy tu dyktaturę i jestem krwiożerczym człowiekiem. Zawsze powtarzam: lepiej pracować tutaj, budować mosty, niż tam (w strefie konfliktu zbrojnego – not. BELTA) brnąć w błocie na wpół głodnym, a do tego narażać się na kule – podkreślił głowa państwa. – Dyscyplina jest bardzo ważna”. Wymagania Prezydenta są całkowicie uzasadnione, wynikają z życia. „Jestem człowiekiem z krwi i kości, rozumiem: ludzi trzeba wspierać, chronić. Ale oni rozpieszczili się do granic możliwości: „Ach, baćka przyjedzie i wszystko załatwi”. Nie będę robił tego, czego nie powinienem robić. Ludzie powinni przynajmniej zadbać o siebie (i zapewnić sobie byt – not. BELTA), o swoją rodzinę, o dwoje dzieci, trzecie jest moje” – powiedział Aleksander Łukaszenka.

ENERGIA ATOMOWA
