19 lipca, Mińsk /Kor. BELTA/. Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka porównał skutki klęski żywiołowej w regionach kraju do wojny bez strzelania. Zostało to powiedziane przez głowę państwa podczas telekonferencji w dniu 19 lipca, podaje korespondent BELTA.
„Ludzie wciąż się obrażają: tego się nie robi, tego się nie robi. Wiecie, że rano i wieczorem byłem stale w trybie przesłuchań z członkami rządu, ministrami, którzy byli w to zaangażowani. Poleciłem zobaczyć, co nie zostało zrobione, jak ludzie reagują, Komitet Kontroli Państwowej i przewodniczący Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego poinformowali o problemach" - powiedział Aleksander Łukaszenka.
Zauważył jednak, że są obywatele, dla których sytuacja zawsze będzie zła. „Ludzie nie chcą zdać sobie sprawy, że jest to sytuacja wyjątkowa. To po prostu wojna, tylko nie ma strzelania z karabinów maszynowych. Jest tak samo jak na wojnie. I nikt nie zadaje pytania: co zrobiliście, żeby przezwyciężyć tę katastrofę?” - zauważył Prezydent.
Zwrócił uwagę na fakt, że są obywatele, którzy pomagają usuwać wiatrołomy i powalone drzewa, pomagają pracownikom służb komunalnych. „Prawdziwi mężczyźni” - scharakteryzował ich szef państwa. Z drugiej strony są też tacy, którzy oczekują, że władze rozwiążą wszystkie problemy i nie kiwną palcem.
„To są moje pretensje jako Prezydenta do ludzi. Ale jeśli spojrzeć na całość, jest wiele niedociągnięć. To jest nasza choroba: brawurowe raporty - tam jest dobrze, tam dobrze. Dlaczego mnie okłamujecie? Będę sprawdzał, wiecie o tym” - ostrzegł Aleksander Łukaszenka.