23 października, Kazań /Kor. BELTA/. Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka w Kazaniu w wywiadzie dla chińskiego kanału telewizyjnego CGTN wyraźnie wyjaśnił korzyści dla Białorusi z udziału w wydarzeniach na placówce BRICS. Polegają one przede wszystkim na możliwości jednoczesnego komunikowania się z dużą liczbą przywódców różnych krajów, co w innym przypadku zajęłoby kilka lat, jeśli mówimy o kontaktach na poziomie dwustronnym, relacjonuje korespondent BELTA.
"Nasze miejsce - Białorusi - w tym zespole. Nasze miejsce tam jest. Ponieważ nasze poglądy na światową agendę są takie same, nasze poglądy na świat są takie same, nasze cele są praktycznie takie same. Dążymy do wielobiegunowego świata, jesteśmy przeciwko dyktatowi na świecie i tak dalej. Jesteśmy otwarci, mamy otwartą gospodarkę. Jesteśmy krajem technologicznym. Możemy z wieloma krajami w BRICS dzielić się swoimi technologiami, kompetencjami, umiejętnościami ludzi" - oświadczył Aleksander Łukaszenka.
Szef państwa został zapytany, co BRICS oznacza dla Białorusi. Aleksander Łukaszenka powiedział, że w ciągu zaledwie kilku godzin na forum odbył szereg dwustronnych spotkań i udzielił trzech wywiadów różnym mediom. "To świetna okazja, aby w ciągu kilku godzin przeprowadzić negocjacje z przywódcami wiodących państw. Jakie państwa są w BRICS, dobrze wiecie. To pół świata pod względem produkcji, populacji, terytorium. Prawie pół świata. Co jest potrzebne do zwartej niedużej europejskiej Białorusi? Potrzebne są kontakty, porozumienia" - powiedział Prezydent.
Podkreślił, że po spotkaniach z przywódcami różnych krajów w każdym z tych państw Białorusini znaleźli dla siebie dobrą pracę: "Możemy promować, nawiązywać bliższe stosunki z tymi państwami, z przedstawicielami których negocjowałem. Powiedzmy, że nie spotykaliśmy się tutaj w Kazaniu, dopóki nie spotykaliśmy się z kierownictwem Rosji, kierownictwem Chin. A po co mamy spotykać... I tak często spotykamy się z kierownictwem Chin, Rosji. Mamy z nimi świetne relacje".
Aleksander Łukaszenka przytoczył jako przykład swoje rozmowy z premierem Federalnej Demokratycznej Republiki Etiopii Abiyem Ahmedem Ali: "Kompetencje, które mamy, technologie do rozwoju - dla Etiopii wystarczy kilkadziesiąt lat do przodu. Ciekawy, potężny kraj. Ciekawy dla Rosji, Chin, Ameryki i tak dalej. Ale zapraszają nas. Co w tym złego? I uzgodniliśmy z nimi wiele kwestii".
"Podobnie z Laosem, innymi krajami, z którymi negocjowałem. I to dosłownie za cztery do pięciu godzin. A jeśli będę tu pracował przez dwa dni, będę miał kontakty i porozumienia z kilkunastoma krajami. A gdyby tego nie było, to potrzebuję może pięciu, siedmiu lat, aby odwiedzić te kraje i przeprowadzić negocjacje, tj. to (BRICS - not. BELTA) dobry teren do uzgodnień. Nie tylko się poznajemy (znamy już wszystkich), ale aby zbudować nasze relacje, opracować mapę drogową, plan naszych relacji na przyszłość. To wielka sprawa dla każdego kraju. Tym bardziej dla Białorusi" - podsumował białoruski przywódca.