Projekty
Government Bodies
Flag Czwartek, 9 Stycznia 2025
Wszystkie wiadomości
Wszystkie wiadomości
Prezydent
08 Stycznia 2025, 09:14

Kurs na pokój i tworzenie, zalety "dyktatury" i deklaracja miłości. Łukaszenka w Boże Narodzenie powiedział o najważniejszym 

Prezydent często mówi o tradycjach, na których opiera się każde niezależne państwo i które w dużej mierze jednoczą społeczeństwo. Takich tradycji w historii suwerennej Białorusi jest już wiele. Jeśli mówimy o świeckich świętach państwowych, to jest to Dzień Niepodległości, Dzień Zwycięstwa, Dzień Jedności Narodowej - każde na swój sposób przyczynia się do zachowania narodowej pamięci o tym, kim jesteśmy i jak zdobyliśmy prawo "ludźmi nazywać się", do swobodnego życia na tej ziemi. Nowy Rok to ciepłe rodzinne święto, okazja do spędzenia czasu z rodziną i przyjaciółmi, wypowiedzenia najważniejszych słów i złożenia życzeń na przyszłość.

Ta sama tradycja, ale już znacznie starsza - święta religijne - Boże Narodzenie, Wielkanoc. W nich - kod kulturowy przodków, trwałe wartości chrześcijańskie, których zachowanie jest tak ważne w obecnym burzliwym świecie. Aleksander Łukaszenka zna wartość tradycji, dlatego z szacunkiem je zachowuje. Przybycie Prezydenta do świątyni w takie dni jest zawsze czymś więcej niż tylko chwilowa moda, a nawet znak wiary. Jest to symbol jedności państwa i Cerkwi, na której tysiącletniej mądrości opiera się pierwsze i bez oparcia na które druga nie może normalnie istnieć.

Tym razem na uroczyste święto Narodzenia Chrystusa Prezydent wybrał do odwiedzenia stosunkowo niewielkiej świątyni św. Nikołaja Cudotwórcy w Łogojsku. Miejsce namodlone, z prawie dwustuletnią historią i uzdrawiającym źródłem. A jeszcze z ikoną, której modlitwy są tu ofiarowane od czasów św. Eufrozyny Połockiej.
Atmosfera przyczyniła się nie tylko do świątecznego i podnoszącego na duchu nastroju, ale także do poważnej rozmowy. Ale najpierw tradycją jest zapalenie świecy Bożonarodzeniowej, co Aleksander Łukaszenka zrobił wraz z proboszczem cerkwi, arcykapłanem Władimirem. Jak się później okazało, ojcem sześciorga dzieci. Dlatego w tym względzie wielodzietni ojcowie Aleksander i Władimir dobrze się rozumieli, wierząc w spokojną i pomyślną przyszłość dla rodzimej Białorusi i wszystkich jej dzieci.
Aleksander Łukaszenka powiedział, że przygotowując się do wizyty w świątyni, zapisał kilka tez, które chciałby wypowiedzieć dla całego narodu białoruskiego i tych, którzy będą tego słuchać - powiedzieć o głównych czynach na nadchodzący czas. 

O roli jedności narodowej w pokonywaniu nadchodzących trudności

"Już nie raz mówiłem - przyszły rok 2025 będzie rokiem trudnym. Nie tylko dlatego, że razem z Rosją zaczęliśmy być naciskani i dławieni ze wszystkich stron. Jak dotąd taktyka i strategia, które zidentyfikowaliśmy, pomogły nam nie tylko utrzymać się na powierzchni, ale także żyć godnie" - powiedział Prezydent.
Aleksander Łukaszenka zauważył, że już dziś w kraju są wszelkie możliwości, aby każdy mógł uczynić swoje życie bardziej zamożnym. Przepis jest prosty, jak podpowiadał Pan Bóg - pracować więcej. Jak to się mówi, każdemu według jego uczynków i trudów. "Jeśli nie pracujesz, nigdy nie będziesz żył lepiej, a nawet dobrze" - powiedział białoruski przywódca.

Jeśli chodzi o nadchodzące trudności, nie są one związane tylko z presją z zewnątrz. Sytuacja jest trudna również dla sąsiadów, z którymi kraj ma główny handel, a to nie może nie wywołać pewnych wyzwań. "Ale kiedy jesteśmy zjednoczeni, kiedy jesteśmy razem, kiedy przynajmniej patrzymy w tym samym kierunku, wtedy wszystko będzie dobrze - powiedział Prezydent. - Pokonamy wszystkie trudności i wyzwania. Nauczyliśmy się, jak je pokonywać, wiemy, jak je pokonywać. Ale możemy to zrobić tylko razem".

Według szefa państwa, głównym wyzwaniem jest gospodarka. "Trzymajmy się razem, starajmy się uczynić życie lepszym - pokonamy te wyzwania" - powiedział białoruski przywódca.

O pokoju, bez którego nic nie jest potrzebne

Aleksander Łukaszenka podkreślił znaczenie zachowania pokoju: "Najważniejsze dla nas, jak powiedział przed chwilą ojciec Władimir, zwracając się do mnie, to mieć pokojowe rządzenie. I tutaj - to jest moje zadanie - zrobimy wszystko, aby utrzymać pokój na Białorusi. Jeśli będzie pokój, to wszystko inne będzie można kupić. Będziemy żyć, może nie bogato, ale przyzwoicie. Tak jak żyjemy teraz. Nikogo o nic nie prosimy. Żyjemy z pieniędzy, środków i możliwości, które realizujemy na Białorusi. Dlatego najważniejsze dla nas jest zachowanie pokoju. Jeśli nie ma pokoju, to niczego nie potrzebujemy".
 Jako przykład tego, co dzieje się, gdy nie ma pokoju, Aleksander Łukaszenka podał sytuację u swoich sąsiadów, gdzie ludzie umierają tysiącami. „Czy tego potrzebujemy? Nie potrzebujemy. Dlatego zrobimy wszystko, aby zachować pokój” - zapewnił białoruski przywódca.

O zdolności państwa do słyszenia i słuchania ludzi

Aleksander Łukaszenka powiedział, że nadal będzie prowadził politykę zorientowaną socjalnie. „Będziemy realizować naszą politykę państwa zorientowanego socjalnie. Wiele osób może się uśmiechać, kiedy mówię o narodzie, o ludziach. Ale muszę wam powiedzieć: to, co robimy dla ludzi na Białorusi, nie jest robione w żadnym innym kraju. W żadnym innym kraju! Najważniejsze jest to, że wiemy, jak słuchać naszych ludzi, słyszeć naszych ludzi” - powiedział Prezydent.
Jako przykład podał, że wkrótce zostanie uruchomionych ostatnich kilkadziesiąt studni artezyjskich, które przyczynią się do zaopatrzenia Mińska w wodę ze źródeł podziemnych. „Wykopaliśmy 90 studni, aby w pełni zaopatrzyć Mińsk w czystą wodę” - powiedział Aleksander Łukaszenka. Wyjaśnił, że w sumie Mińsk zużywa ponad 400 tys. metrów sześciennych wody dziennie i nadal konieczne jest zapewnienie dostaw wody ze źródeł podziemnych w ilości 120-130 tys. metrów sześciennych.

„Robimy to dla kogo? Dla naszych ludzi. Powiem szczerze: moglibyśmy tego i nie zrobić” - zauważył Prezydent. Wiele krajów pobiera wodę ze źródeł naziemnych.

„Ale my to zrobiliśmy. Ponieważ wiem, że ludzie zapamiętają to na zawsze. I będą wdzięczni. Ponieważ powietrze, woda, nasza żywność to podstawa życia. Nie lekarstwa. Ale właśnie to. Powietrze, woda - coś, bez czego ludzie nie mogą żyć” - powiedział głowa państwa.

Innym przykładem tego, co robi się dla ludzi, jest budowa dróg. „Ludzie zawsze narzekają na drogi. W zeszłym roku po prostu szturmowaliśmy te wysokości tak daleko, jak to możliwe” - powiedział Prezydent.

„Z naszym klimatem (widzicie: wczoraj - mróz, dziś - odwilż) mamy wystarczająco dużo problemów z drogami. Dlatego potrzebujemy ogromnych funduszy, aby przynajmniej utrzymać drogi w normalnym stanie. Niemniej jednak postawiłem zadanie - wszystkie centra powiatowe, na przykład Łogojsk, powinny być połączone z agromiastami utwardzonymi drogami. Bez względu na to, jak trudna jest sytuacja w kraju, musimy to pokonać w ciągu najbliższego roku” - powiedział Aleksander Łukaszenka.

„Dlatego państwo zorientowane socjalnie jest wtedy, gdy państwo patrzy w kierunku ludzi. To nie jest tak, że państwo będzie pracować za wszystkich, za was. To nie jest rola państwa. Państwo ma swoje własne funkcje” - zauważył prezydent.

Zauważył, że w ciągu lat przewodzenia krajowi znacznie rozszerzył te funkcje: „Wprowadziliśmy pewne standardy dla każdej wioski i są one w większości spełniane. Ale będziemy zwracać na to poważną uwagę. Ponieważ pierwszy rok pięcioletniego planu jakości jest Rokiem Doskonalenia. W każdej wsi, nie wspominając o agromiastach, powinna świecić się co najmniej jedna latarnia uliczna. Aby ludzie mogli bezpiecznie poruszać się po ulicy. Mieszkałem w takiej wsi i wiem, co to znaczy".

O młodzieży i planach przekazania władzy nowemu pokoleniu

Przyszłość państwa jest zawsze w rękach młodego pokolenia. I jest to nie tylko przywilej, ale i wielka odpowiedzialność. Aleksander Łukaszenka nie jest skłonny do niepotrzebnego upominania młodych ludzi, ale z wysokości swojego życiowego i prezydenckiego doświadczenia nie mógł nie wskazać pewnych niedociągnięć.

„Wszyscy tutaj chwalimy naszą młodzież. Tak, nasza młodzież nie jest zła. Jest taka, jaka jest. Nie będzie innej. Ale martwi mnie, że nasza młodzież nie jest tak przywiązana do pracy jak my - powiedział głowa państwa. - Dlatego w przyszłości czeka was poważny test. Musimy wyłonić normalną władzę, normalnego prezydenta, rząd, który wskaże drogę rozwoju naszego kraju. Nie mamy innego wyjścia. To jest jeden z kierunków, istota zmiany pokoleniowej".

„Nie chodzi o to, że jutro gdzieś ucieknę. Dopóki mam zdrowie, będę z wami. Będę pracował na każdym stanowisku, aby zachować to, co stworzyliśmy własnymi rękami” - zapewnił Aleksander Łukaszenka.

Podkreślił, że nie trzyma się kurczowo władzy i zrobi wszystko, by cicho i spokojnie przekazać ją nowemu pokoleniu.

„Przyszły czas, a zwłaszcza najbliższe pięć lat, to zmiana pokoleniowa. Ja i wielu ze mną - nie jesteśmy wieczni. Konieczne jest przygotowanie młodego pokolenia. Jako młode pokolenie - następne pokolenie. Naszych dzieci, które wezmą Białoruś w swoje ręce, będą ją pielęgnować i doceniać. Przynajmniej tak, jak my - obecne pokolenie - dbaliśmy o nią i uczyniliśmy ten kraj suwerennym i niezależnym. Po raz pierwszy w historii. Dlatego zmiana pokoleń jest zawsze bolesnym procesem. Ale obiecuję wam, że zrobimy to tak, że nie zauważycie żadnych nieprzyjemności".

Zapewnił, że chociaż zmiana pokoleń jest często bolesnym procesem, to na Białorusi dołożą wszelkich starań, aby ludzie nie odczuwali żadnego bólu.

O sprawiedliwości we wszystkim i cenach jako panaceum na wojnę

Głowa państwa podkreślił, że sprawiedliwość powinna być w centrum wszystkiego. Stąd uwaga państwa na kwestie cenowe. „I to nie jest regulacja cen, jak niektórzy mówią. Absolutnie nie. Nie zamierzamy regulować cen. To niemożliwe w dzisiejszej gospodarce rynkowej. To nie czasy Związku Radzieckiego, kiedy ceny były ustalane za wszystko. Należy stworzyć samoregulujący się system. Nie powinien on dusić biznesu, produkcji - powiedział białoruski lider. - Jeśli rolnik coś produkuje, to dlaczego mamy mu mówić, gdzie i po jakiej cenie ma sprzedawać swoje produkty? Niech sprzedaje. Ale powinien pamiętać, że to on wyprodukował, a ludzie, którzy są obok niego, kupują to. I powinni być w stanie kupić te produkty".

To samo dotyczy towarów przemysłowych. Dlatego konieczne jest stworzenie takiego samoregulującego się systemu, który przyczyni się do ustanowienia tej sprawiedliwości, domaga się głowa państwa.

„Jeśli nie będzie takiej sprawiedliwości, dojdziemy do wojny. W Ukrainie nie zaczęło się od Majdanu, wszystko zaczęło się od niesprawiedliwości, kiedy pojawił się ogromny klan - oligarchia, która uderzyła w Ukrainę. I tak powoli ta oligarchia doprowadziła kraj do wojny. Ten sam Zełenski - nie jest biednym człowiekiem. Więc ci, u których w kieszeniach są ogromne pieniądze, które nie zostały zarobione, ściskają mocno. I wtedy nie myśli się już o państwie. Wtedy myśli się o pieniądzach. I wszyscy prezydenci tam byli tacy. Dlatego wszystko zaczyna się od niesprawiedliwości” - powiedział białoruski przywódca.

„Pracujesz dobrze, pracujesz dużo - dostajesz (to, co zarobiłeś - przyp. BELTA). Nikt ci tego nie zabierze. Ale to, co zostało zarobione, powinno zostać na Białorusi. Nie powinno być wywożone. Jak to mówią - eksport kapitału: zarabiasz pieniądze, wywozisz je za granicę, wkładasz w tamtejsze banki lub otwierasz jakieś przedsiębiorstwo. Dlaczego mamy pracować dla kogoś? Dlatego wszystko powinno pozostać na Białorusi. Są to podstawowe kwestie sprawiedliwości, które zostaną poważnie rozpatrzone w najbliższej przyszłości” - powiedział Aleksander Łukaszenka.

Szef państwa podkreślił, że sprawiedliwość powinna być w centrum wszystkiego.  „Nie powinno być niesprawiedliwości. Stąd nasza ingerencja w ceny. I to nie jest regulacja cen. To niemożliwe. Należy stworzyć samoregulujący się system. Nie powinien on dusić biznesu, produkcji” - powiedział białoruski lider.

I jeszcze jedna kwestia - wszystkie zarobione pieniądze powinny pozostać na Białorusi i pracować na rzecz jej rozwoju, a nie być wyprowadzane do zagranicznych banków i offshore. Tej kwestii również zostanie poświęcona poważna uwaga w najbliższej przyszłości.

O nowych wyzwaniach i białoruskiej „dyktaturze”

Mówiąc o rozwoju kraju w obliczu różnych wyzwań zewnętrznych, Aleksander Łukaszenka powiedział, że przez te wszystkie lata „chodziliśmy po cienkim lodzie, ale nigdy nie złamaliśmy lodu ani nie wpadliśmy do tej zimnej wody”. „To jest nasze główne osiągnięcie” - podkreślił.

Prezydent zwrócił uwagę na ogromne napięcie w kraju: „Wszędzie coś się dzieje... Rolnicy coś niszczą, obrzucają rząd gnojem, trwają wojny i tak dalej. Uzbrajają się. A ta mała wyspa (myślę, że nie taka mała, ale wyspa) jest spokojna. I wiecie, im nieżyczliwym za granicą - przyp. BELTA) to dolega. Tam to dolega. Muszą nas wciągnąć w tę wojnę. Dlaczego Wołodia Zełenski tak się zachowuje? Byliśmy z nim przecież w dobrych stosunkach. I moja mała rodzina też. O czym on gada, czego mu brakuje? On ma rozkazy. Powinien zrobić wszystko, żeby wciągnąć kraj w wojnę".

„Jeśli zostaniemy wciągnięci w wojnę, będzie to trudna sytuacja. Możemy nie być w stanie jej wytrzymać jako państwo. Robię więc wszystko cierpliwie, wytrwale, tak jak uczy nas Bóg i Kościół. Robimy to, co do nas należy. Czas wszystko odbuduje. Czas wszystko oceni. Ale my musimy wytrwać. Niech mówią, że mamy tu dyktaturę lub coś innego. Słuchajcie, lepiej mieć dyktaturę jak na Białorusi niż demokrację jak w Ukrainie. Musimy to przetrwać".

Wspomniał również, że ostatnio Zełenski krzyczał: „ Żywie Biełaruś!”. „Cóż, żyje . Oczywiście, że żyje. Powiedział jednak, że wkrótce wszyscy na całej Białorusi będą wypowiadać te hasła. To było tak, jakby sugerował, że wkrótce u nas będzie tak jak w Ukrainie. Tak pomyślałem, kiedy go usłyszałem. I myślę: „Nie daj Boże” - powiedział Aleksander Łukaszenka.

Ale, ostrzega Aleksander Łukaszenka, jest wystarczająco dużo problemów również wewnątrz. Nowe wyzwania pojawiają się stale, dosłownie co miesiąc. Jednym z nich jest przymusowa migracja ludzi ze wschodu, uciekających przed wojną.

Większość z nich chce żyć, pracować, zarabiać i wysyłać trochę grosza do domu, aby nakarmić swoje dzieci. „Problem polega jednak na tym, że ci ludzie są dalecy od spraw, którymi się zajmujemy. Są niekompetentni. Nie są profesjonalnie przeszkoleni. To zresztą też nie ma wielkiego znaczenia. Najważniejsze jest to, żeby ci ludzie chcieli pracować i się uczyć. Nasz personel może nauczyć ludzi. Potrzebujemy zasobów siły roboczej. Ale niekontrolowana migracja to problem” - powiedział białoruski przywódca.

„Podkreślam jeszcze raz - przyjeżdżają do nas różni ludzie. Przez nas odbywa się teraz ogromny tranzyt na Zachód, dokąd dążą. I wszyscy oskarżają nas o przyczynianie się do tej migracji. Ja też zawsze byłem szczery. Nie będziemy nikogo chronić przed migrantami. Zwłaszcza tych, którzy nakładają na nas sankcje gospodarcze. Dlaczego mielibyśmy ich chronić?” - dodał Aleksander Łukaszenka.

O miłości do narodu białoruskiego

Proboszcz Władimir podziękował szefowi państwa za miłe słowa: „Usta mówią z dobrego serca. Słyszeliśmy, jak wyraził Pan swoją troskę, niepokój, a jednocześnie miłość do nas wszystkich, do naszego białoruskiego narodu” - powiedział.

„Kocham swój naród i taka jest moja cecha. Wybaczcie moją nieskromność, to jest moja miłość do moich ludzi, którzy stoją przede mną. Przysiągłem 30 lat temu, że będę służył mojemu narodowi i służę. Bez względu na to, jak trudne było to dla mnie, wszystko się wydarzyło. Nie popełniliśmy żadnych poważnych błędów. Szliśmy po cienkim lodzie. Ale ani razu nie złamaliśmy lodu ani nie wpadliśmy do tej zimnej wody. To jest nasze główne osiągnięcie” - podkreślił Aleksander Łukaszenka.

„Przeżyliśmy ciężkie chwile. Dzięki Bogu przetrwaliśmy je. Zmądrzeliśmy. I my, i wy. I nasi ludzie, nasz naród - podkreślił białoruski przywódca. - Nasi ludzie są ogólnie dobrzy. Pracowici. Jesteśmy teraz poddawani poważnym atakom o charakterze psychologicznym. Ale ludzie się trzymają. Przyjeżdżają do nas goście i zazdroszczą: „Och, wasi ludzie są wspaniali, gościnni, życzliwi, otwarci". Dlaczego tak jest? Ponieważ nasz naród jest dobry. Od korzeni. Trzymają się.” 
TOP wiadomości
Świeże wiadomości z Białorusi