Harmonogram pracy Prezydenta Białorusi jest zawsze bardzo bogaty w wydarzenia. Łukaszenka odbywa spotkania i sesje robocze dotyczące najbardziej aktualnych kwestii rozwoju kraju, regularnie odwiedza regiony, składa wizyty zagraniczne i przyjmuje zagranicznych gości, komunikuje się z dziennikarzami, podpisuje dekrety i ustawy. I nawet jeśli nie ma wydarzeń publicznych, nie oznacza to, że głowa państwa nie pracuje. Jednak nawet podczas odpoczynku, niezależnie od tego, czy jest to trening hokejowy, czy rąbanie drewna, Aleksander Łukaszenka od czasu do czasu znajdzie powód do kolejnego zadania. Jak sam lubi mawiać, we wszystkim trzeba podążać za życiem.
Projekt "Tydzień Prezydenta" jest przeznaczony dla tych, którzy chcą być na bieżąco z głową państwa, aby wiedzieć o najważniejszych wypowiedziach i decyzjach białoruskiego przywódcy.
Zacznijmy od głównej informacji społecznej tygodnia - Prezydent podpisał dekret o podwyższeniu emerytur pracowniczych. Od 1 października wzrosną one średnio o 5%.
Głowa państwa odbył również wiele ważnych i interesujących spotkań, na których padło wiele głośnych oświadczeń.
Na początku tygodnia praca deputowanych została omówiona z przewodniczącym Izby Reprezentantów Igorem Siergiejenko. Oprócz tradycyjnej działalności ustawodawczej, Aleksander Łukaszenka uważa za ważne promowanie pracy na poziomie międzynarodowym.
W poniedziałek odbyło się również spotkanie z ministrem bezpieczeństwa publicznego Wietnamu Luong Tam Quangiem. Białoruś, jak i wcześniej, jest zaangażowana w rozwój współpracy z tym krajem, zapewnił Prezydent.
Następnego dnia w Pałacu Niepodległości omówiono ogólnie prace nad organizacją ważnych kampanii politycznych, które odbędą się w 2025 roku. Są to wybory Prezydenckie i posiedzenie Ogólnobiałoruskiego Zgromadzenia Narodowego. Na porządku dziennym są przygotowania do nowego planu pięcioletniego. Aleksander Łukaszenka postawił akcent na pracę z ludźmi i przypomniał, że najważniejszą kwestią jest praca i płace.
Głowa państwa zareagował również na różne insynuacje przeciwników i uciekinierów za granicą na temat prawdopodobnej daty wyborów Prezydenckich, ułaskawienia tak zwanych więźniów politycznych i doradził, co zrobić, jeśli ktoś chce „przewrócić kraj”.
W czwartek głowa państwa zorganizował ważne i znaczące wydarzenie w przeddzień Dnia Jedności Narodowej. Spotkał się z przedstawicielami różnych narodowości mieszkających na Białorusi. Kraj jest otwarty dla każdego, kto przyjeżdża w pokoju i z czystymi myślami, i Białoruś nie dzieli nikogo na swoich i obcych, zapewnił Aleksander Łukaszenka.
Podczas spotkania Aleksander Łukaszenka mówił również o potrzebie utrzymania dobrych stosunków z Armenią i gotowości do normalizacji stosunków z Polską.
Tydzień zakończył się kolejnym międzynarodowym spotkaniem z sekretarzem Najwyższej Rady Bezpieczeństwa Narodowego Islamskiej Republiki Iranu Ali Akbarem Ahmadianem. Białoruś zawsze była wiarygodnym partnerem i jest gotowa godnie iść swoją drogą w rozwoju i pogłębianiu stosunków, powiedział Aleksander Łukaszenka. Zaprosił niedawno wybranego Prezydenta Iranu do złożenia wizyty w Mińsku.
Cała seria międzynarodowych gratulacji. W ciągu tygodnia depesze Prezydenta zostały skierowane do przywódców Tadżykistanu, KRLD, Algierii, Zimbabwe, Słowacji, Mongolii i Nikaragui.
Podpisano szereg ważnych dokumentów: zatwierdzono zmiany dotyczące służby w organach spraw wewnętrznych, podpisano dekret w sprawie poprawy niezawodności dostaw energii elektrycznej, co było jedną z głównych kwestii w radzeniu sobie ze skutkami złej pogody tego lata.
Symbolicznie, w przeddzień Dnia Jedności Narodowej, Aleksander Łukaszenka podpisuje dekrety i rozkazy o przyznaniu odznaczeń państwowych i ogłoszeniu prezydenckich podziękowań. Wśród odznaczonych są białoruscy bohaterowie Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Zasługi drużyny paraolimpijskiej nie pozostały niezauważone na najwyższym szczeblu.
Prezydent pogratulował pracownikom i weteranom organów dochodzenia wstępnego z okazji ich święta zawodowego, zauważając, że czas udowodnił słuszność decyzji o utworzeniu Komitetu Śledczego Białorusi.
Swoje święto zawodowe obchodzili również pracownicy leśnictwa i przemysłu drzewnego. W swoim przesłaniu z gratulacjami Aleksander Łukaszenka podkreślił, że sektor ten jest znaczącą częścią gospodarki narodowej i przynosi znaczną część eksportu.
Kolejny powód do gratulacji - mieszkańcy Krugłego i powiatu kruglańskiego świętowali 500-lecie miasta. Pięć wieków to ważna data, i dzięki prawdziwym patriotom swojej ziemi region z ufnością patrzy w przyszłość, jest pewien głowa państwa.
ROZKRĘCIĆ PRACĘ. Czego Łukaszenka oczekuje od białoruskich parlamentarzystów
9 września Prezydent spotkał się z przewodniczącym Izby Reprezentantów Zgromadzenia Narodowego Igorem Siergiejenką, aby wysłuchać jego raportu. Na samym początku wydarzenia Aleksander Łukaszenka nakreślił kilka tematów raportu, począwszy od rozwiązywania codziennych spraw w życiu wybranych przedstawicieli narodu, a skończywszy na ich działalności międzynarodowej.
„Bardzo ważne jest teraz, aby prowadzić działania na poziomie międzynarodowym. W końcu dyplomacja ludowa, która powinna być prowadzona przez deputowanych, jest teraz bardzo ważna. I ma to swój efekt. Widać to w pracy naszych senatorów (członków Rady Republiki - wyższej izby białoruskiego parlamentu. - not. BELTA). Oczywiście jest ich znacznie mniej. Myślę, że Izba Reprezentantów również powinna działać w tym kierunku. Jak według Pana powinniśmy budować naszą pracę tutaj?”- zwrócił uwagę na jeden z tematów raportu.
Aleksander Łukaszenka zapytał również o działalność deputowanych w zakresie stanowienia prawa: „Jak wygląda sytuacja? Czy potrzebujecie pomocy i wsparcia? Ponieważ wielu deputowanych zostało wybranych po raz pierwszy. I, oczywiście, nie mają doświadczenia w pracy parlamentarnej. Czy są tu jakieś problemy?”.
Nawiasem mówiąc, Igor Siergiejenko po raz pierwszy pełni funkcję parlamentarzysty, chociaż ma doświadczenie w odpowiedzialnej pracy kierowniczej. Niemniej jednak w ostatnich latach obecny przewodniczący Izby Reprezentantów przeszedł diametralne zmiany w swojej karierze. „Od absolutnie zamkniętej, spokojnej pracy do najtrudniejszej pracy w Administracji Prezydenta (wcześniej Igor Siergiejenko pracował w systemie KGB, po czym kilka lat przed wyborem do Izby Reprezentantów kierował Administracją Prezydenta. - not. BELTA), a następnie w Izbie Reprezentantów. To taki ostry zakręt w życiu, że każdemu może być ciężko” - powiedział białoruski przywódca.
Biorąc pod uwagę te fakty, Aleksander Łukaszenka zapytał Igora Siergiejenkę, jak widzi pracę deputowanych w przyszłości, zarówno w centrum, jak i lokalnie.
Według Igora Siergiejenko, Izba Reprezentantów pracuje w odnowionym składzie już od pięciu miesięcy. Według niego, wszystkie kwestie organizacyjne, które zostały przedstawione przez głowę państwa, zostały rozwiązane. Dotyczy to zarówno zapewnienia pracy każdego deputowanego, organizacji i wyposażenia miejsc pracy, jak i kwestii związanych z zakwaterowaniem.
Jednym z tematów rozmów była praca deputowanych w okręgach wyborczych. Zgodnie z ustaloną praktyką, deputowani poświęcają tydzień w miesiącu na tę pracę, przyjmując obywateli, uczestnicząc w posiedzeniach okręgowych i regionalnych komitetów wykonawczych, badając opinię publiczną w określonych kwestiach. „Głowa państwa zwrócił na to szczególną uwagę, podkreślając, że głos deputowanego to informacja bezpośrednio z terenu, najciekawsza i najbardziej żywa, pozwala wyciągnąć pewne wnioski” - podzielił się z dziennikarzami Igor Siergiejenko.
To symboliczne, że w tym roku kolejna sesja Izby Reprezentantów rozpocznie się 17 września, w Dniu Jedności Narodowej. Zgodnie z Konstytucją przypada on na trzeci wtorek września. Tego samego dnia odbędzie się prezentacja książki „Białoruś Jedyna” o zjednoczeniu kraju. Pierwszy egzemplarz publikacji został podarowany Aleksandrowi Łukaszence.
Igor Siergiejenko poinformował Prezydenta o tym, jakie projekty ustaw zostaną przedłożone do rozpatrzenia zarówno w pierwszym dniu sesji, jak i podczas całej sesji. Dotyczą one prawa karnego, edukacji, ochrony socjalnej, gospodarki i szeregu innych kwestii, w tym obrony.
Mówiąc o międzynarodowej działalności Izby Reprezentantów, jej przewodniczący poinformował, że utworzono 11 komisji do interakcji z międzynarodowymi delegacjami parlamentarnymi, 40 grup przyjaźni. „Przekazujemy stanowisko naszego kraju, pokojowy kurs naszego państwa, mówimy o negatywnym wpływie sankcji na jakiekolwiek państwo. Dzięki tym platformom ostatecznie zdobywamy, jeśli nie przyjaciół, to przynajmniej naszych zwolenników” - podkreślił.
HEROICZNE STRONY PRZYJAŹNI. Jak daleko Białoruś jest gotowa posunąć się w rozwoju stosunków z Wietnamem
W poniedziałek 9 września Prezydent spotkał się również z wietnamskim ministrem bezpieczeństwa publicznego Luong Tam Quang. Głowa państwa przede wszystkim pogratulował gościowi z okazji Dnia Niepodległości Wietnamu, który był obchodzony w republice 2 września. „Wietnamczycy zasłużyli na to święto potem i krwią, walczyli o nie. I jest to szybko rozwijający się kraj nie tylko w Azji, ale i na świecie, kraj o ugruntowanej pozycji” - podkreślił Aleksander Łukaszenka.
„Między Wietnamem a Białorusią zostały nawiązane bardzo ciepłe i przyjazne stosunki. Nasza przyjaźń z narodem wietnamskim opiera się na bohaterskich kartach walki narodu wietnamskiego o niepodległość po II wojnie światowej. Nasi rodacy dużo pracowali w Wietnamie, pomagali w wojnie i później w odbudowie gospodarki narodowej. Wciąż trzymamy się tego samego stanowiska” - powiedział Prezydent.
Latem 2024 r. Prezydent Wietnamu To Lam został wybrany na stanowisko sekretarza generalnego Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Wietnamu. Aleksander Łukaszenka przekazał wietnamskiemu przywódcy najserdeczniejsze gratulacje i zaproszenie do odwiedzenia Białorusi w dogodnym dla niego czasie.
Głowa państwa zaznaczył, że Białoruś jest nastawiona na rozwój współpracy z Wietnamem tak jak dotychczas. „Wszystko zależy od strony wietnamskiej. Będziemy na tyle aktywni w naszych stosunkach, na ile będzie sobie mogło pozwolić wietnamskie kierownictwo” - podkreślił Prezydent.
„Jeśli chodzi o rozwój stosunków międzynarodowych, to zarówno my, jak i Wietnam mamy podobne poglądy: opowiadamy się za wielobiegunowym światem. I czy tego chcemy, czy nie, wielobiegunowy świat powstanie. W związku z tym, w bardzo zmieniającym się świecie, bardzo złożonym i niejednoznacznym, kwestie bezpieczeństwa są na pierwszym miejscu. Mam wielką nadzieję, że Pana wizyta na Białorusi przyczyni się do wzmocnienia naszych stosunków w dziedzinie bezpieczeństwa” - powiedział szef państwa.
Z kolei Luong Tam Quang powiedział, że wizyta delegacji wietnamskiego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego na Białorusi przyczyni się do pogłębienia przyjaznych stosunków między oboma krajami.
W tym tygodniu miała również miejsce smutna okoliczność związana z Wietnamem. Mieszkańcy tego kraju przeszli ciężką próbę spowodowaną skutkami tajfunu Yagi - duża skala zniszczeń i, co najsmutniejsze, wiele ofiar. Aleksander Łukaszenka w imieniu Białorusinów i swoim własnym złożył najszczersze kondolencje Tho Lamowi, rodzinom ofiar, a także wyrazy wsparcia i solidarności z narodem Wietnamu.
LUDZIE TRZEBA SŁUCHAĆ. Do czego Łukaszenka wezwał, by przygotowywać się dokładniej niż do wyborów?
10 września Alaksandr Łukaszenka zorganizował spotkanie poświęcone aktualnym kwestiom polityki wewnętrznej i przygotowaniom do kampanii politycznych. W spotkaniu wzięli udział szefowie izb parlamentarnych, szef Administracji Prezydenta, sekretarz stanu Rady Bezpieczeństwa, przewodniczący CKW i KGB.
Nie jest tajemnicą, że w przyszłym roku na Białorusi odbędą się kolejne wybory Prezydenckie. Aleksander Łukaszenka zaznaczył, że obecne spotkanie jest dopiero pierwszym z serii wydarzeń związanych z przyszłą kampanią wyborczą. Konieczne było omówienie głównych konturów nadchodzących prac. „Nie chodzi o przeprowadzenie wyborów Prezydenckich, ale o pracę. Może jakiś plan. Bo w tym składzie nie możemy już podejmować większych decyzji. Jakie decyzje możemy podjąć konkretnie? Dzisiaj nie ma gubernatorów, pomocników regionalnych, przedstawicieli rządu, którzy naturalnie będą zaangażowani w wybory Prezydenckie. W związku z tym nie będziemy mogli przeprowadzić pełnej rozmowy” - wyjaśnił głowa państwa.
Najważniejszą rzeczą, którą podkreślił Prezydent, jest przygotowanie do nadchodzącego nowego pięciolecia: „Wybory to wybory, przeprowadzaliśmy je już nie raz. I te wybory też się odbędą. Ale musimy przygotować się na kolejny pięcioletni okres. Nowy plan pięcioletni rozpoczyna się w 2026 roku. Dlatego powinniśmy (tak uważam) zorganizować kolejne Ogólnobiałoruskie Zgromadzenie Narodowe na początku przyszłego roku. Musimy przedstawić ludziom strategię na następne pięć lat i określić główne kierunki naszego rozwoju".
O najważniejszej kwestii i pracy z ludźmi
Aleksander Łukaszenka wielokrotnie powtarzał, że wybory są zawsze testem, który władze przeprowadzają przed narodem. A skoro tak, to trzeba się do nich odpowiednio przygotować. „Jesień to czas podsumowań, budowania strategii na kolejny rok. Dlatego naszym najważniejszym zadaniem jest godne zakończenie tego roku i rozpoczęcie przyszłego. Od tego w dużej mierze zależeć będą wyniki wyborów prezydenckich - powiedział głowa państwa. - Priorytetem jest praca z ludźmi. W działaniach wszystkich kierowników - zarówno w regionach, w pionie lokalnym, jak i na szczeblu centralnym”.
Prezydent zwrócił szczególną uwagę na podejście do pracy z ludnością, które powinni stosować urzędnicy: „Ludzi należy słuchać, z ludźmi należy rozmawiać i powinniśmy właściwie odpowiadać na pytania, które nam zadają".
Nie oznacza to jednak, że należy ślepo spełniać wszystkie żądania. Nie powinno być też populizmu w jego najgorszym wydaniu. „Wszystko należy przeanalizować, posortować (zawsze należy to robić) i zrozumieć, co powinno być zorganizowane przez nas, władze, a co powinno być zrobione przez samych ludzi” - powiedział Aleksander Łukaszenka.
„Ale nie możemy zapominać, że najważniejszą kwestią jest praca i wynagrodzenie. Bez względu na to, co powiemy po tych przyjęciach, - powiedział szef państwa. - Obserwuję, widzę, kiedy urzędnicy, czy to dla mnie w telewizji, czy dla kogoś innego, informują o tym, jak dużo pracowali i co zrobili. Nie możemy zapominać o najważniejszych kwestiach, w przeciwnym razie wszystko to pozostanie tylko rozmową".
O nadchodzących wyborach Prezydenckich i ich dacie
Aleksander Łukaszenka podkreślił, że następne wybory Prezydenckie powinny zakończyć tworzenie odnowionego systemu politycznego kraju. Wiele już zostało zrobione w tym zakresie. Na przykład, Ogólnobiałoruskie Zgromadzenie Narodowe rozpoczęło pracę w swoim nowym konstytucyjnym statusie i określono główne kierunki jego działalności.
Głowa państwa nie uniknął tematu zamieszania w Internecie i niektórych mediach wokół możliwej daty wyborów Prezydenckich. „Czy to Amerykanie, czy nasi uciekinierzy nawet zaplanowali wybory i ustalili ich datę. Stworzyli wiele teorii spiskowych na ten temat” - powiedział.
Jednocześnie kolejne wybory Prezydenckie na Białorusi, zgodnie z Konstytucją, powinny odbyć się nie później niż 20 lipca 2025 roku. "Powinniśmy być bardzo rozważni w określaniu dnia głosowania. I okres, na który spadnie obciążenie wyborcze, ponieważ będziemy musieli skierować ludzi i zasoby pracy do komisji, które utworzymy. Trzeba zrobić wszystko, aby nie zakłócać zwykłego rytmu życia w kraju” - podkreślił białoruski lider.
Pod zakończeniu spotkania przewodniczący Centralnej Komisji Wyborczej Białorusi Igor Karpienko powiedział dziennikarzom, że istnieją cztery możliwe daty wyborów. Nie ogłosił ich, podczas gdy ostateczna decyzja zostanie podjęta przez Izbę Reprezentantów, która zbierze się na kolejnej sesji 17 września.
Na spotkaniu omówiono również kwestię zaproszenia międzynarodowych obserwatorów na wybory.
O przepisie dla przeciwników na „przewrócenie kraju”
Aleksander Łukaszenka ostrzegł, że nie będzie łatwo, ponieważ przeciwnicy już próbują zmienić sytuację. "Chcę im tylko doradzić, jak zawsze: jeśli chcą przewrócić kraj i wziąć udział w wyborach prezydenckich, udowadniać swoją rację lub coś innego, powinni przyjść i walczyć w wyborach prezydenckich. Bez ulicy, bez broni, bez karabinów maszynowych i bez sankcji" - powiedział szef państwa.
Ale najpierw Prezydent wezwał ich, aby przyjechali i wyjaśnili ludziom, dlaczego tak bardzo „troszczą się” o Białoruś, że walczą z nią, w tym wzywają do nowych sankcji i planują inwazję zbrojną.
Władze znają wiele takich faktów, i Aleksander Łukaszenka polecił służbom specjalnym w tym zakresie, aby opowiedziały ludziom o wszystkim.
Jeśli chodzi o plany zbrojnej inwazji, które zachodni przywódcy wciskają w niektóre rozpalone głowy, Prezydent złożył jednoznaczne oświadczenie „Cóż, mówiłem już wcześniej: czekamy. Nie musicie nas nawet ostrzegać, skąd przyjdziecie i dokąd pójdziecie. Dobrze o tym wiemy”.
O przyczynach ułaskawienia tzw. więźniów politycznych
W ostatnim czasie Prezydent podpisał dwa dekrety ułaskawiające łącznie sześćdziesiąt osób, które przez oponentów uważane są za więźniów politycznych. Zamiast cieszyć się i dziękować, wiele osób za granicą natychmiast zaczęło zastanawiać się, w jaki sposób mogą podłączyć się do tej decyzji Aleksandra Łukaszenki, aby poprawić swoją sytuację finansową. Mówili, że zmusili dyktatora do ustępstw, co oznacza, że nie jedzą chleba z Brukseli czy Waszyngtonu na darmo.
„Widzimy, że dla nich najważniejsze jest zdobycie dotacji, pieniędzy. Nie obchodzi ich nic, nawet kwestie, dla których powinni żyć - stwierdził białoruski przywódca. - Po pierwsze, nikt nie może mnie zmusić. To jest wykluczone. Nigdy nie podejmowałem decyzji na rozkaz i pod presją".
Jeśli chodzi o ułaskawienie konkretnych osób, Aleksander Łukaszenka podkreślił, że były to jego decyzje i były ku temu różne powody. „Ktoś jest chory, ktoś nie może chodzić na spacery, w przeciwieństwie do tego, jak chodził po alejach. Cóż, w życiu zdarzają się różne rzeczy. Niektórzy ludzie nie stanowią już żadnego zagrożenia. Ktoś oszalał, jego mózg się przekręcił - wyszedł tam (w 2020 roku - not. BELTA), próbował przewrócić coś na ulicach Mińska. Cóż, w życiu zdarzają się różne rzeczy. Zobaczyliśmy takich ludzi. Po co ich tam trzymać, karmić na koszt państwa? Wypuściliśmy ich. Są pod pełną kontrolą organów ścigania tutaj” - powiedział białoruski przywódca.
Jeśli chodzi o oponentów za granicą, oni sami nie są zadowoleni, że Białoruś zwolniła tych ludzi z więzienia. "Dlaczego nie są zadowoleni? Cóż, Amerykanie i inni mówią im: słuchajcie, gdzie byliście, jaki jest wasz wkład? I nie ma żadnego. Więc wtedy nie ma pieniędzy, to znaczy słusznie zauważyli, zwłaszcza dziennikarze: im więcej ktoś jest w miejscach nie tak odległych tutaj, tym lepiej dla nich" - zauważył Prezydent.
TUTAJ KAŻDY STAJE SIĘ NASZ. Czego oczekuje się od obcokrajowców na Białorusi i czego dotyczyły słowa Prezydenta?
12 września Aleksander Łukaszenka spotkał się z przedstawicielami różnych narodowości mieszkających na Białorusi. Wydarzenie miało nietypowy format. Ale rzeczywiście taka komunikacja była od dawna oczekiwana. Przez lata swojej niepodległości Białoruś stała się domem dla wielu obcokrajowców. Niektórzy z nich przyjechali tu, aby uciec przed chaosem w swoich krajach ojczystych, inni zdecydowali się zostać i założyć tu rodzinę po ukończeniu studiów uniwersyteckich. Historii jest wiele, ale wszystkie łączy miłość do Białorusi i patriotyzm, którego każdy ma wystarczająco dużo dla co najmniej dwóch ojczyzn.
W czasach radzieckich do pracy na Białoruś przyjeżdżali ludzie z całego Związku Radzieckiego. W tamtych czasach, żyjąc w jednym wielkim kraju, nikt nie dzielił nikogo według narodowości, a Aleksander Łukaszenka dorastał na takich ideałach. „Dla mnie nie ma znaczenia, gdzie ktoś się urodził. Cenię w ludziach przede wszystkim uczciwość, życzliwość, pracowitość. A Białorusini są pozbawieni poczucia przewagi narodowej, bo wiedzą, co to znaczy walczyć o swoją kulturę i wiarę” - powiedział Aleksander Łukaszenka.
Rzeczywiście, w białoruskim społeczeństwie nie mówi się o przewadze narodu; Białorusinom obce jest doświadczenie podziału na podstawie narodowej na obywateli i nieobywateli, jak u niektórych sąsiadów.
Mówiąc o sąsiadach, oczywisty staje się jeszcze jeden aspekt spotkania u Prezydenta. Sytuacja wokół Białorusi jest skomplikowana, a stosunki z wieloma sąsiednimi krajami są, delikatnie mówiąc, niejednoznaczne. Nawet Armenia, z którą nie ma wspólnej granicy, stała się w ostatnich miesiącach politycznie wrażliwa. Jednocześnie w naszym kraju mieszka wielu Ukraińców, Polaków, Litwinów... Wielu Armeńczyków. Nawiasem mówiąc, jednym z pierwszych przywódców Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej był Armeńczyk Aleksander Miasnikow (Myasnikyan). I tutaj, chcąc nie chcąc, niektórzy białoruscy obcokrajowcy mogli zastanawiać się, czy mają godną przyszłość na Białorusi.
Ale Aleksander Łukaszenka natychmiast odpowiedział na te nawet hipotetyczne wątpliwości. To nie przypadek, że spotkanie odbyło się w przeddzień bardzo ważnego święta państwowego - Dnia Jedności Narodu. „Przedstawiciele 156 narodowości pracują, zakładają rodziny, wychowują dzieci na białoruskiej ziemi w pokoju i harmonii w duchu dobrosąsiedztwa. Tutaj oni wszyscy stają się naszymi, a nawet moimi, jak często mówię - moimi Ruskimi, moimi Ukraińcami, moimi Polakami. Tak było, tak jest i tak będzie zawsze” - powiedział białoruski przywódca.
Uczestnicy spotkania podarowali szefowi państwa rusznik, na którym słowo „pokój” jest wyszyte w 26 językach. Innym prezentem jest czekolada z wizerunkiem gołębia pokoju i konturem Białorusi.
O fenomenie Białorusi i otwartości na obcokrajowców
Aleksander Łukaszenka przypomniał, że na ziemiach białoruskich od wieków w pokoju i zgodzie żyją przedstawiciele wielu narodowości. Wśród nich są Żydzi, Tatarzy, przedstawiciele narodów kaukaskich. Wiele osób docenia osiągnięcia Białorusi w różnych dziedzinach. W ostatnich latach kraj ten dał obywatelom Afganistanu i Palestyny, gdzie od wielu lat trwa zbrojna konfrontacja, możliwość rozpoczęcia nowego, spokojnego życia.
Jednocześnie zaskakuje fakt, że przyjeżdżając na Białoruś, przedstawiciele narodów odrzucają wzajemne kłótnie i pretensje. W ten sposób Arabowie i Żydzi, Azerbejdżanie i Armeńczycy, Gruzini i Abchazi znajdują wspólny język w kraju...
Istnieje wiele przykładów na to, że ludzie ze wszystkich zakątków świata znaleźli na Białorusi drugą ojczyznę. Dlatego jest całkiem naturalne, że Białoruś stała się miejscem Festiwalu Kultur Narodowych, który regularnie odbywa się w Grodnie. Aleksander Łukaszenka obiecał uczestnikom spotkania, że na pewno go odwiedzi.
Ponadto Białoruś pamięta imiona bohaterów różnych narodowości, którzy pomogli wyzwolić kraj podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Ich imionami nazwano ulice, parki i place, instytucje edukacyjne.
"Jesteśmy całkowicie otwarci i będziemy otwarci na wszystkich, którzy przychodzą do nas z czystymi myślami, w pokoju. Dlatego Białorusinom trudno jest zrozumieć, co napędza europejskie elity w ich dążeniu do odgrodzenia się i ponownego zbudowania żelaznej kurtyny - powiedział szef państwa. - Zdając sobie sprawę, że jest to droga donikąd, w odpowiedzi podejmujemy dla kogoś nieoczekiwane, ale naturalne i zrozumiałe kroki: otwieramy granice i zwracamy się bezpośrednio do narodów Europy. Na szczęście nas słyszą".
Prezydent zwrócił uwagę, że pomimo stosunkowo niewielkich rozmiarów Białorusi, jest tu wystarczająco dużo miejsca, aby pomieścić i wyżywić jeszcze tyle samo ludności, co obecnie mieszka. "Dlatego będziemy zainteresowani tym, aby wasze bliscy, znajomi, bliscy w duchu przyjeżdżali do nas na Białoruś. Podkreślam: jesteście naszymi ludźmi" - powiedział szef państwa.
"Jeśli chodzi o mnie jako Prezydenta, nie ukrywam tego, nigdy nie było okazji, żebyś mnie gdzieś nie poparliście - kontynuował Aleksander Łukaszenka. - Czasami nawet nadajecie ton naszym, Białorusinom - zarówno dobrym, przyzwoitym ludziom, jak i tym, którzy uciekli. Jesteście dla nas prawdziwą wartością. Takich jak wy zawsze czekamy na Białorusi. Jesteśmy gotowi pomóc wam w waszym życiu, a jeśli wydarzy się nieszczęście, uwierzcie mi, zrobimy wszystko, abyś, jeśli o tym nie zapomnicie, nie obudziliście się z tym nieszczęściem każdego ranka".
Szef państwa podziękował przedstawicielom różnych narodowości mieszkających w naszym kraju za patriotyzm, który okazują: "Jestem absolutnie przekonany, że wy, tak samo jak wszyscy Białorusini, rdzenni mieszkańcy, cenicie i kochacie naszą ziemię - waszą ziemię".
O potrzebie utrzymania dobrych stosunków z Armenią
W wydarzeniu wziął udział przewodniczący publicznego stowarzyszenia Ormiańskie Towarzystwo Kulturalno-Edukacyjne miasta Mińsk „Ajstan” Georgij Jeghiazaryan. Jest on również przewodniczącym Międzyetnicznej Rady Doradczej przy pełnomocniku ds. religijnych i etnicznych. Georgij Jeghiazaryan podziękował Prezydentowi za uwagę, jaką państwo poświęca rozwojowi kultur różnych społeczności narodowych, zachowaniu pokoju i harmonii.
W rozmowie z dziennikarzami po spotkaniu Georgij Jeghiazaryan zauważył, że słabo ocenia obecne stosunki białorusko-ormiańskie na poziomie politycznym, podczas gdy relacje międzyludzkie jak dotąd były dobre i takie pozostaną. Ważne jest również, aby nie odrzucać dawnych przyjaciół w poszukiwaniu nowych partnerów. „Rozumiem: można odwrócić się w stronę Zachodu, Unii Europejskiej (chodzi o Armenię), ale nie można też psuć stosunków z przyjaciółmi. Białoruś i Rosja nie są obcymi krajami. A politycy powinni znaleźć wspólny język. Bo my między ludźmi zawsze znajdziemy wspólny język” - powiedział przewodniczący ormiańskiego stowarzyszenia. - Wielu ludzi przyjmuje (propagandę - przyp. BELTA), że to będzie wspaniała przyszłość i pójdziemy tam, i słońce będzie tam jasno świecić. Uważam, że niech słońce świeci, ale nie można zgaszać światła w innym miejscu. Po co psuć relacje z przyjaciółmi? Myślę, że mimo wszystko konieczne jest przywrócenie przyjaznych stosunków”.
„Nie ma absolutnie żadnej naszej winy w pogorszeniu stosunków z armeńskimi przywódcami. Armeńczycy to bardzo mądrzy ludzie. Nie będą tolerować nienormalnej polityki, która nie odpowiada mentalności narodu armeńskiego. W najbliższej przyszłości sami zdecydują, gdzie jest ich szczęście” - uważa białoruski lider.
Zwrócił również uwagę na wyjątkowo dobry stosunek do przedstawicieli diaspory armeńskiej na Białorusi: „Dla mnie nie jesteście już Armeńczykami - dla mnie jesteście Białorusinami. Jesteście naszymi ludźmi, naszymi obywatelami” - podkreślił.
Podczas spotkania Prezydent szczegółowo omówił przyczyny pogorszenia stosunków i politykę prowadzoną przez premiera Armenii Nikola Paszyniana.
„Oczywiście, to było dawno temu. Ostrzegałem Nikola Paszyniana, że nie powinien tego robić. To było w trybie zamkniętym. Począwszy od Petersburga (spotkania tam - przyp. BELTA), kiedy właśnie został premierem. Powiedziałem: „Jesteś młodym człowiekiem, niedoświadczonym (mamy takiego na południu, przecież wiecie). Nie spiesz się, popracuj, rozejrzyj się”. No i wiadomo, z jakimi pomysłami doszedł do władzy” - powiedział szef białoruskiego państwa.
Zauważył, że „pierwsze ataki” armeńskiсh przywódców były skierowane na Białoruś. „To jasne, że celował w nas, ale próbował trafić w Rosję. Putin i ja doskonale to widzieliśmy, rozumieliśmy. Mówiłem Putinowi, a on powiedział mi, że nie powinniśmy pogarszać stosunków. Żeby naród ormiański nie myślał, że jesteśmy przeciwko Armeńczykom. I, jak widać, nie zareagowaliśmy w żaden sposób, - powiedział Prezydent. - Ale dziś jest już jasne: Europejczycy zażądają czegoś od ormiańskiego przywództwa, zanim tam wejdą. Amerykanie stoją za Europejczykami. Nic nie jest robione na Zachodzie bez Ameryki. Dlatego właśnie zajmują się Armenią.
Prezydent przypomniał, że wzywał do pokoju w regionie, ale Armenia miała inne stanowisko: „Tak, to nie są nasze ziemie, to ziemie Azerbejdżanu. Ale nie oddamy ich - będziemy walczyć”. „I to była moja linia. Powiedziałem to w Erywaniu w trybie niejawnym. Potem zapytałem Putina. Obaj już zaczęliśmy prosić Paszyniana: „Rozwiążcie ten problem!". - Nie, będziemy walczyć. Dosyć już mają. Po co więc obrażać się na Rosję czy na nas? Sam uznałeś Karabach za terytorium Azerbejdżanu”.
Szef państwa zauważył, że wcześniej on i Prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew rozmawiali o tym, jak pokojowo uregulować sytuację w regionie. „Jak możemy, powiedział, uczynić wszystko pokojowym, aby Ormianie tam mieszkali? Niech tam mieszkają, powiedział".
„A potem bum - oświadczenie Paszyniana, że "zgadzamy się na integralność terytorialną Azerbejdżanu, a Karabach jest wasz". Na kogo się obrazić? Kto cię pociągnął za język? Mówię, to chyba nasz „przyjaciel” z południa. Powinieneś być człowiekiem opanowanym, przewodzisz starożytnej cywilizacji, starożytnemu krajowi. Ale widzicie, chce mu sie iść na Zachód, do Unii Europejskiej” - powiedział Prezydent Białorusi.
Prezydent wezwał w każdym razie, aby nie stracić tego, co już istnieje we współpracy z tradycyjnymi partnerami. „Różne rzeczy się zdarzają. Ale nie traćcie tego, co macie. Macie tego wróbla w swoich rękach. Nie gońcie jeszcze gołębia. Niech ten wróbel będzie w waszych rękach - poradził głowa państwa. - Nie traćcie tej przyjaźni, tego braterstwa. To jest jednolity rynek w gospodarce, to jest wzajemna pomoc. Nie traćcie tego, bo jeśli to stracicie, możecie nic na tym nie zyskać".
O gotowości do normalizacji stosunków z Polską
Na spotkaniu przemawiał przewodniczący stowarzyszenia społecznego Związek Polaków na Białorusi Aleksander Songin. „Rozmawiając z mieszkańcami po obu stronach granicy, bardzo dobrze rozumiem, że zwykli ludzie czekają na jak najszybszą normalizację stosunków między krajami. Czy polskie władze są w kontakcie z propozycjami strony białoruskiej, aby uregulować obecne stosunki?” - zapytał.
„Nie będę mówił o naszych relacjach z polskimi przywódcami. Nie chcę powiedzieć, że mamy świetne relacje ze wszystkimi Polakami w Polsce, ale 99 procent Polaków rozumie naszą politykę i jestem pewien, że ją popiera. Nasza polityka nie jest agresywna wobec Polski. Nie próbujemy narzucać naszej polityki, nie próbujemy iść na wojnę z Polską. Doskonale rozumiemy, że w tej wojnie zginą miliony i nikt jej nie wygra. A my tego nie potrzebujemy. Potrzebujemy pokoju i spokoju” - powiedział Aleksander Łukaszenka.
Oficjalny Mińsk jest gotowy do normalizacji stosunków z Polską nawet jutro, ale piłka jest po polskiej stronie, podkreśla białoruski przywódca. W związku z tym szef państwa wspomniał o różnych nieprzyjaznych krokach polskich władz wobec Białorusi. Obejmują one zamknięcie punktów granicznych, ograniczenia sankcyjne, budowę muru na granicy i całkowicie bezpodstawną krytykę w kwestiach migracji i praw człowieka.
Ponadto, będąc politycznie zależnym od Stanów Zjednoczonych, polskie przywództwo wydaje ogromne pieniądze na uzbrojenie, tworząc dodatkowe napięcie militarne w regionie. „Obecni przywódcy, a także poprzedni, próbują uczynić z Polski marionetkę Stanów Zjednoczonych Ameryki. Dlaczego Polacy mają dziś wydawać 5 % PKB, miliardy dolarów, na zakup broni? Kto zaatakuje Polskę? A co my możemy chcieć od Polaków? Niczego nie potrzebujemy. Czego Polacy od nas chcą? No to jasne, musimy tam (do Polski - przyp. BELTA) oddać Zachodnią Białoruś i Zachodnią Ukrainę. Ktoś cierpi na takich ambicjach” - powiedział szef państwa.
"Widzicie, że używano jakiejkolwiek wymówki, aby zaostrzyć stosunki. I Polacy tego nie potrzebują, i obecne kierownictwo Polski tego nie potrzebuje. Oni to rozumieją. Ale "Wujek Sam" zmusza. Amerykanie potrzebują wojny w Europie. Wtedy będą faworyzowani" - stwierdził białoruski przywódca.
Aleksander Łukaszenka przyznał, że Białoruś zwraca teraz większą uwagę na granicę z Polską niż z Ukrainą, mimo że na południu toczy się wojna. "Wzmocniliśmy granicę, stworzyliśmy punkty oporu. Widzieliście, że byłem pod Brześciem na jednym z tych punktów. Na wysokościach dogodnych dla wojska stworzyliśmy drugą granicę. Cóż, jeśli zajmiesz tam ten punkt oporu, polegnie tam tysiące żołnierzy. Dlaczego, kto tego potrzebuje? Ale musimy się bronić. Tym bardziej, że mamy wszystko do tego, by chronić swój kraj - podkreślił szef państwa. - I wahać się, żeby bronić swojej Białorusi, znacie mnie, ani przez chwilę (nie będę - not. BELTA). Nie będziemy rysować żadnych linii. Nie daj Boże tylko postawić stopy na naszej ziemi. Szanują tylko silnych. Dlatego nie powinno być tej słabości".
Mówiąc o mieszkających na Białorusi Polakach, Prezydent podkreślił: "Jesteście moimi Polakami, naszymi Polakami". Przypomniał, że w pierwszych wyborach prezydenckich polska diaspora poparła właśnie go, choć wśród innych kandydatów byli nawet Polacy z narodowości. I kampanię wyborczą Aleksander Łukaszenka rozpoczął wtedy w Grodnie. Wtedy społeczność polska stawiała przed nim kilka pytań, z których jedno w ogóle zaskoczyło polityka: "Postawiliście wtedy przede mną pytanie: pomóżcie nam, aby nasi Polacy mogli udać się na terytorium Polski na grób do krewnych. Zaskoczyło mnie to i ja, spotykając się z Pozniakiem i Szuszkiewiczem, mówię: "No co wy tacy Polacy, jesteście przecież ludźmi propolskimi i nadal nie możecie rozwiązać tego problemu!" Ja, jak stary strażnik graniczny, otworzyłem granicę, punkty kontrolne: "Idźcie, to jest w porządku!"
Nie "dusili" na Białorusi również kościoła katolickiego, ani nie krzywdzą wierzących innych wyznań. "Nie trzeba dusić kościoła. Dlaczego? Czy zrobimy lepiej dla świata? Nie. Niech idą ludzie, którzy do kościoła, którzy do cerkwi, którzy do meczetu, którzy do synagogi. To każdy ma prawo. To kwestia sumienia, wewnętrznych przekonań" - powiedział Prezydent.
Aleksander Łukaszenka stwierdził, że te problemy, które wtedy Polacy stawiały przed bardzo młodym kandydatem na Prezydenta, on, kierując krajem, wszystkie rozwiązał. "Potrzeba czasu, cierpliwości, w żadnym wypadku nie można tu naciskać i wymachiwać bronią. W żadnym wypadku. Więc nie przepraszajcie kierownictwa Polski za naszą politykę. Prowadzimy rozsądną, powściągliwą politykę. Piłka jest po ich stronie. Jesteśmy gotowi współpracować z nimi tak głęboko, jak są na to gotowi" - podsumował szef państwa.
Mówiąc o mieszkających na Białorusi Polakach, Prezydent podkreślił: "Jesteście moimi Polakami, naszymi Polakami". Przypomniał, że w pierwszych wyborach prezydenckich polska diaspora poparła właśnie go, choć wśród innych kandydatów byli nawet Polacy z narodowości. I kampanię wyborczą Aleksander Łukaszenka rozpoczął wtedy w Grodnie. Wtedy społeczność polska stawiała przed nim kilka pytań, z których jedno w ogóle zaskoczyło polityka: "Postawiliście wtedy przede mną pytanie: pomóżcie nam, aby nasi Polacy mogli udać się na terytorium Polski na grób do krewnych. Zaskoczyło mnie to i ja, spotykając się z Pozniakiem i Szuszkiewiczem, mówię: "No co wy tacy Polacy, jesteście przecież ludźmi propolskimi i nadal nie możecie rozwiązać tego problemu!" Ja, jak stary strażnik graniczny, otworzyłem granicę, punkty kontrolne: "Idźcie, to jest w porządku!"
Nie "dusili" na Białorusi również kościoła katolickiego, ani nie krzywdzą wierzących innych wyznań. "Nie trzeba dusić kościoła. Dlaczego? Czy zrobimy lepiej dla świata? Nie. Niech idą ludzie, którzy do kościoła, którzy do cerkwi, którzy do meczetu, którzy do synagogi. To każdy ma prawo. To kwestia sumienia, wewnętrznych przekonań" - powiedział Prezydent.
Aleksander Łukaszenka stwierdził, że te problemy, które wtedy Polacy stawiały przed bardzo młodym kandydatem na Prezydenta, on, kierując krajem, wszystkie rozwiązał. "Potrzeba czasu, cierpliwości, w żadnym wypadku nie można tu naciskać i wymachiwać bronią. W żadnym wypadku. Więc nie przepraszajcie kierownictwa Polski za naszą politykę. Prowadzimy rozsądną, powściągliwą politykę. Piłka jest po ich stronie. Jesteśmy gotowi współpracować z nimi tak głęboko, jak są na to gotowi" - podsumował szef państwa.
O Ukrainie i próbach zakończenia wojny w regionie
Podczas wydarzenia przewodniczący białoruskiego publicznego stowarzyszenia Ukraińców „Vatra” Władysław Kadira zauważył, że Białorusini i Ukraińcy przeszli razem wielką historyczną drogę. Według niego daje to wszelkie powody, by twierdzić, że ich jedność nie może zostać zniszczona.
„Jak można usprawiedliwić podstępne zamiary przeciągnięcia drutu kolczastego między sercami Białorusinów i Ukraińców, których łączy wielowiekowa historia, pokrewieństwo językowe, praktyka życia codziennego, a zwłaszcza pamięć o Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej? Dziś wzywamy wszystkie rządy świata do powstrzymania konfliktów, do zapobiegania pielęgnowaniu idei mizantropii, do zaprzestania prześladowań ludzi ze względu na język, rasę, narodowość” - powiedział Władysław Kadira.
Reagując na to oświadczenie, głowa państwa szczegółowo opowiedział o tle konfliktu Rosji z Ukrainą, zaznaczając, że robi wszystko, co możliwe, aby Białoruś nie została wciągnięta w tę konfrontację i zakończyła wojnę w regionie.
Prezydent mówił także o sytuacji geopolitycznej: „Nie daj Boże, żeby w Ameryce doszło do zmiany władzy (nie daj Boże dla Ukrainy), powiedzą: "Nie znamy was". Powiedziałem też o tym Zełenskiemu: „Wołodia, przyjdą nowi ludzie w Unii Europejskiej i tam - będzie wiele problemów, wiele rzeczy się zmieni. Zapomną o tobie. Długo rozmawiałem na ten temat z Putinem. Powiedział mi: „Powiedz mu, że jestem gotowy".
Aleksander Łukaszenka opowiedział, że przed rozpoczęciem obecnej konfrontacji zbrojnej Rosja była gotowa pomóc Ukrainie w odbudowie jej regionów. Oświadczył mu to rosyjski przywódca. „Pobiegłem do nich jak pies, zaprosiłem Poroszenkę do Prypeci, spotkaliśmy się z nim. Zełenski powiedział. „Nie!” A dlaczego? Przecież nie są głupi. Amerykanie naciskali: muszą rozwiązać problem z Rosją naszym kosztem, a potem zająć się Chinami. Oni z tego żyją. Jeśli nie rozwiążą problemu z nami, Rosją i Chinami (teraz z Iranem i tak dalej), nie będą bogaci. Nie będą mogli drukować własnej waluty: pojawi się nowa” - przekonuje głowa państwa.
Według niego dziś wszystkie kraje zobaczyły, czym naprawdę są Stany Zjednoczone Ameryki i jakie cele realizują. „Świat doszedł teraz do takiego zamieszania, świat jest tak niestabilny, że ani ja, ani wy nie możemy przewidzieć, co stanie się jutro. Dlatego musimy się uspokoić. Naszymi rękami zostaniemy zabici (oni to robią), więc musimy się zatrzymać. Nie musimy dać się wciągnąć w tę masakrę, bo to nie będzie łatwe. Chociaż ktoś naprawdę, naprawdę tego potrzebuje. Musimy wytrzymać, musimy wytrzymać. Najważniejsze jest, aby nasi ludzie zrozumieli, że teraz nie jest łatwo” - dodał białoruski przywódca.
W JEDNEJ ŁODZI. Co zbliża Białoruś i Iran i kogo Łukaszenka zaprosił do Mińska
13 września Prezydent spotkał się z Sekretarzem Najwyższej Rady Bezpieczeństwa Narodowego Islamskiej Republiki Iranu Alim Akbarem Ahmadianem.
Stosunki polityczne, handlowe i gospodarcze między tymi dwoma krajami ostatnio rosną. Czasami, jak to mówią, nie dzięki, ale pomimo tego. W końcu zarówno Białoruś, jak i Iran są stale pod nielegalną presją sankcji ze strony Zachodu. Jednak to również zbliża stanowiska i prowadzi do ściślejszej współpracy.
„Przede wszystkim chciałbym podziękować za poświęcenie czasu na przyjazd na Białoruś i zapoznanie się ze współczesną Białorusią. Pańska wizyta jest ważna również dlatego, że z woli losu, być może, jak Pan mówi, wszystko pochodzi od Allacha, znaleźliśmy się w tej samej łodzi i absolutnie tego nie żałujemy. Media próbują nas oszukać. Rozumiemy to, jesteśmy doświadczonymi ludźmi - mamy do czynienia z konfrontacją informacyjną. Może nawet z elementami wojny informacyjnej. Niemniej jednak możemy wytrzymać sankcje i inne naciski” - powiedział białoruski przywódca.
O zaproszeniu dla Prezydenta i serdecznych życzeniach dla Najwyższego Przywódcy Iranu
Aleksander Łukaszenka zaprosił Prezydenta Iranu Massuda Pezeshkiana do złożenia wizyty na Białorusi.
„Naród irański niedawno dotknęło wielkie nieszczęście - zmarł wasz Prezydent. Ale odważnie przeszliście przez ten okres, wybraliście nowego Prezydenta. Gratuluję wam tego i chcę, abyście powiedzieli swojemu Prezydentowi, że czekamy na niego na Białorusi” - powiedział białoruski przywódca.
Zauważył, że jeśli strona irańska przyjmie tę propozycję, będzie musiała poważnie przygotować się do szczytu we wszystkich obszarach: „Gospodarka, handel i stosunki gospodarcze, bezpieczeństwo, współpraca wojskowa i techniczna. Jak rozumiem, nie ma między nami zakazanych tematów”.
„Co najważniejsze, chcę, abyście zrozumieli, że Białoruś zawsze była wiarygodnym partnerem Iranu. I jesteśmy gotowi uczciwie podążać naszą drogą” - zapewnił Aleksander Łukaszenka.
Przekazał również serdeczne pozdrowienia i życzenia Najwyższemu Przywódcy Iranu Alemu Chamenei. „Jesteśmy od dawna przyjaciółmi i dobrze się znamy. I to od wielu, wielu lat” - powiedział Prezydent.
Z kolei zagraniczny gość zauważył, że w ostatnim czasie odbyło się wiele dwustronnych spotkań i negocjacji na różnych szczeblach. Szef białoruskiego państwa odwiedził Iran w marcu 2023 r., a irańskie delegacje również odwiedziły Białoruś. Ali Akbar Ahmadian zwrócił szczególną uwagę na spotkanie Aleksandra Łukaszenki z Najwyższym Przywódcą Iranu Alim Chameneim oraz na zalecenia, jakie zostały przekazane irańskiemu przywództwu po spotkaniu. „Pozwólcie, że przekażę wam serdeczne pozdrowienia od duchowego przywódcy Iranu i od obecnego Prezydenta Iranu” - powiedział.
Na spotkaniu przemawiał przewodniczący stowarzyszenia społecznego Związek Polaków na Białorusi Aleksander Songin. „Rozmawiając z mieszkańcami po obu stronach granicy, bardzo dobrze rozumiem, że zwykli ludzie czekają na jak najszybszą normalizację stosunków między krajami. Czy polskie władze są w kontakcie z propozycjami strony białoruskiej, aby uregulować obecne stosunki?” - zapytał.
„Nie będę mówił o naszych relacjach z polskimi przywódcami. Nie chcę powiedzieć, że mamy świetne relacje ze wszystkimi Polakami w Polsce, ale 99 procent Polaków rozumie naszą politykę i jestem pewien, że ją popiera. Nasza polityka nie jest agresywna wobec Polski. Nie próbujemy narzucać naszej polityki, nie próbujemy iść na wojnę z Polską. Doskonale rozumiemy, że w tej wojnie zginą miliony i nikt jej nie wygra. A my tego nie potrzebujemy. Potrzebujemy pokoju i spokoju” - powiedział Aleksander Łukaszenka.
Oficjalny Mińsk jest gotowy do normalizacji stosunków z Polską nawet jutro, ale piłka jest po polskiej stronie, podkreśla białoruski przywódca. W związku z tym szef państwa wspomniał o różnych nieprzyjaznych krokach polskich władz wobec Białorusi. Obejmują one zamknięcie punktów granicznych, ograniczenia sankcyjne, budowę muru na granicy i całkowicie bezpodstawną krytykę w kwestiach migracji i praw człowieka.
Ponadto, będąc politycznie zależnym od Stanów Zjednoczonych, polskie przywództwo wydaje ogromne pieniądze na uzbrojenie, tworząc dodatkowe napięcie militarne w regionie. „Obecni przywódcy, a także poprzedni, próbują uczynić z Polski marionetkę Stanów Zjednoczonych Ameryki. Dlaczego Polacy mają dziś wydawać 5 % PKB, miliardy dolarów, na zakup broni? Kto zaatakuje Polskę? A co my możemy chcieć od Polaków? Niczego nie potrzebujemy. Czego Polacy od nas chcą? No to jasne, musimy tam (do Polski - przyp. BELTA) oddać Zachodnią Białoruś i Zachodnią Ukrainę. Ktoś cierpi na takich ambicjach” - powiedział szef państwa.
"Widzicie, że używano jakiejkolwiek wymówki, aby zaostrzyć stosunki. I Polacy tego nie potrzebują, i obecne kierownictwo Polski tego nie potrzebuje. Oni to rozumieją. Ale "Wujek Sam" zmusza. Amerykanie potrzebują wojny w Europie. Wtedy będą faworyzowani" - stwierdził białoruski przywódca.
Aleksander Łukaszenka przyznał, że Białoruś zwraca teraz większą uwagę na granicę z Polską niż z Ukrainą, mimo że na południu toczy się wojna. "Wzmocniliśmy granicę, stworzyliśmy punkty oporu. Widzieliście, że byłem pod Brześciem na jednym z tych punktów. Na wysokościach dogodnych dla wojska stworzyliśmy drugą granicę. Cóż, jeśli zajmiesz tam ten punkt oporu, polegnie tam tysiące żołnierzy. Dlaczego, kto tego potrzebuje? Ale musimy się bronić. Tym bardziej, że mamy wszystko do tego, by chronić swój kraj - podkreślił szef państwa. - I wahać się, żeby bronić swojej Białorusi, znacie mnie, ani przez chwilę (nie będę - not. BELTA). Nie będziemy rysować żadnych linii. Nie daj Boże tylko postawić stopy na naszej ziemi. Szanują tylko silnych. Dlatego nie powinno być tej słabości".
Mówiąc o mieszkających na Białorusi Polakach, Prezydent podkreślił: "Jesteście moimi Polakami, naszymi Polakami". Przypomniał, że w pierwszych wyborach prezydenckich polska diaspora poparła właśnie go, choć wśród innych kandydatów byli nawet Polacy z narodowości. I kampanię wyborczą Aleksander Łukaszenka rozpoczął wtedy w Grodnie. Wtedy społeczność polska stawiała przed nim kilka pytań, z których jedno w ogóle zaskoczyło polityka: "Postawiliście wtedy przede mną pytanie: pomóżcie nam, aby nasi Polacy mogli udać się na terytorium Polski na grób do krewnych. Zaskoczyło mnie to i ja, spotykając się z Pozniakiem i Szuszkiewiczem, mówię: "No co wy tacy Polacy, jesteście przecież ludźmi propolskimi i nadal nie możecie rozwiązać tego problemu!" Ja, jak stary strażnik graniczny, otworzyłem granicę, punkty kontrolne: "Idźcie, to jest w porządku!"
Nie "dusili" na Białorusi również kościoła katolickiego, ani nie krzywdzą wierzących innych wyznań. "Nie trzeba dusić kościoła. Dlaczego? Czy zrobimy lepiej dla świata? Nie. Niech idą ludzie, którzy do kościoła, którzy do cerkwi, którzy do meczetu, którzy do synagogi. To każdy ma prawo. To kwestia sumienia, wewnętrznych przekonań" - powiedział Prezydent.
Aleksander Łukaszenka stwierdził, że te problemy, które wtedy Polacy stawiały przed bardzo młodym kandydatem na Prezydenta, on, kierując krajem, wszystkie rozwiązał. "Potrzeba czasu, cierpliwości, w żadnym wypadku nie można tu naciskać i wymachiwać bronią. W żadnym wypadku. Więc nie przepraszajcie kierownictwa Polski za naszą politykę. Prowadzimy rozsądną, powściągliwą politykę. Piłka jest po ich stronie. Jesteśmy gotowi współpracować z nimi tak głęboko, jak są na to gotowi" - podsumował szef państwa.
Mówiąc o mieszkających na Białorusi Polakach, Prezydent podkreślił: "Jesteście moimi Polakami, naszymi Polakami". Przypomniał, że w pierwszych wyborach prezydenckich polska diaspora poparła właśnie go, choć wśród innych kandydatów byli nawet Polacy z narodowości. I kampanię wyborczą Aleksander Łukaszenka rozpoczął wtedy w Grodnie. Wtedy społeczność polska stawiała przed nim kilka pytań, z których jedno w ogóle zaskoczyło polityka: "Postawiliście wtedy przede mną pytanie: pomóżcie nam, aby nasi Polacy mogli udać się na terytorium Polski na grób do krewnych. Zaskoczyło mnie to i ja, spotykając się z Pozniakiem i Szuszkiewiczem, mówię: "No co wy tacy Polacy, jesteście przecież ludźmi propolskimi i nadal nie możecie rozwiązać tego problemu!" Ja, jak stary strażnik graniczny, otworzyłem granicę, punkty kontrolne: "Idźcie, to jest w porządku!"
Nie "dusili" na Białorusi również kościoła katolickiego, ani nie krzywdzą wierzących innych wyznań. "Nie trzeba dusić kościoła. Dlaczego? Czy zrobimy lepiej dla świata? Nie. Niech idą ludzie, którzy do kościoła, którzy do cerkwi, którzy do meczetu, którzy do synagogi. To każdy ma prawo. To kwestia sumienia, wewnętrznych przekonań" - powiedział Prezydent.
Aleksander Łukaszenka stwierdził, że te problemy, które wtedy Polacy stawiały przed bardzo młodym kandydatem na Prezydenta, on, kierując krajem, wszystkie rozwiązał. "Potrzeba czasu, cierpliwości, w żadnym wypadku nie można tu naciskać i wymachiwać bronią. W żadnym wypadku. Więc nie przepraszajcie kierownictwa Polski za naszą politykę. Prowadzimy rozsądną, powściągliwą politykę. Piłka jest po ich stronie. Jesteśmy gotowi współpracować z nimi tak głęboko, jak są na to gotowi" - podsumował szef państwa.
O Ukrainie i próbach zakończenia wojny w regionie
Podczas wydarzenia przewodniczący białoruskiego publicznego stowarzyszenia Ukraińców „Vatra” Władysław Kadira zauważył, że Białorusini i Ukraińcy przeszli razem wielką historyczną drogę. Według niego daje to wszelkie powody, by twierdzić, że ich jedność nie może zostać zniszczona.
„Jak można usprawiedliwić podstępne zamiary przeciągnięcia drutu kolczastego między sercami Białorusinów i Ukraińców, których łączy wielowiekowa historia, pokrewieństwo językowe, praktyka życia codziennego, a zwłaszcza pamięć o Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej? Dziś wzywamy wszystkie rządy świata do powstrzymania konfliktów, do zapobiegania pielęgnowaniu idei mizantropii, do zaprzestania prześladowań ludzi ze względu na język, rasę, narodowość” - powiedział Władysław Kadira.
Reagując na to oświadczenie, głowa państwa szczegółowo opowiedział o tle konfliktu Rosji z Ukrainą, zaznaczając, że robi wszystko, co możliwe, aby Białoruś nie została wciągnięta w tę konfrontację i zakończyła wojnę w regionie.
Prezydent mówił także o sytuacji geopolitycznej: „Nie daj Boże, żeby w Ameryce doszło do zmiany władzy (nie daj Boże dla Ukrainy), powiedzą: "Nie znamy was". Powiedziałem też o tym Zełenskiemu: „Wołodia, przyjdą nowi ludzie w Unii Europejskiej i tam - będzie wiele problemów, wiele rzeczy się zmieni. Zapomną o tobie. Długo rozmawiałem na ten temat z Putinem. Powiedział mi: „Powiedz mu, że jestem gotowy".
Aleksander Łukaszenka opowiedział, że przed rozpoczęciem obecnej konfrontacji zbrojnej Rosja była gotowa pomóc Ukrainie w odbudowie jej regionów. Oświadczył mu to rosyjski przywódca. „Pobiegłem do nich jak pies, zaprosiłem Poroszenkę do Prypeci, spotkaliśmy się z nim. Zełenski powiedział. „Nie!” A dlaczego? Przecież nie są głupi. Amerykanie naciskali: muszą rozwiązać problem z Rosją naszym kosztem, a potem zająć się Chinami. Oni z tego żyją. Jeśli nie rozwiążą problemu z nami, Rosją i Chinami (teraz z Iranem i tak dalej), nie będą bogaci. Nie będą mogli drukować własnej waluty: pojawi się nowa” - przekonuje głowa państwa.
Według niego dziś wszystkie kraje zobaczyły, czym naprawdę są Stany Zjednoczone Ameryki i jakie cele realizują. „Świat doszedł teraz do takiego zamieszania, świat jest tak niestabilny, że ani ja, ani wy nie możemy przewidzieć, co stanie się jutro. Dlatego musimy się uspokoić. Naszymi rękami zostaniemy zabici (oni to robią), więc musimy się zatrzymać. Nie musimy dać się wciągnąć w tę masakrę, bo to nie będzie łatwe. Chociaż ktoś naprawdę, naprawdę tego potrzebuje. Musimy wytrzymać, musimy wytrzymać. Najważniejsze jest, aby nasi ludzie zrozumieli, że teraz nie jest łatwo” - dodał białoruski przywódca.
W JEDNEJ ŁODZI. Co zbliża Białoruś i Iran i kogo Łukaszenka zaprosił do Mińska
13 września Prezydent spotkał się z Sekretarzem Najwyższej Rady Bezpieczeństwa Narodowego Islamskiej Republiki Iranu Alim Akbarem Ahmadianem.
Stosunki polityczne, handlowe i gospodarcze między tymi dwoma krajami ostatnio rosną. Czasami, jak to mówią, nie dzięki, ale pomimo tego. W końcu zarówno Białoruś, jak i Iran są stale pod nielegalną presją sankcji ze strony Zachodu. Jednak to również zbliża stanowiska i prowadzi do ściślejszej współpracy.
„Przede wszystkim chciałbym podziękować za poświęcenie czasu na przyjazd na Białoruś i zapoznanie się ze współczesną Białorusią. Pańska wizyta jest ważna również dlatego, że z woli losu, być może, jak Pan mówi, wszystko pochodzi od Allacha, znaleźliśmy się w tej samej łodzi i absolutnie tego nie żałujemy. Media próbują nas oszukać. Rozumiemy to, jesteśmy doświadczonymi ludźmi - mamy do czynienia z konfrontacją informacyjną. Może nawet z elementami wojny informacyjnej. Niemniej jednak możemy wytrzymać sankcje i inne naciski” - powiedział białoruski przywódca.
O zaproszeniu dla Prezydenta i serdecznych życzeniach dla Najwyższego Przywódcy Iranu
Aleksander Łukaszenka zaprosił Prezydenta Iranu Massuda Pezeshkiana do złożenia wizyty na Białorusi.
„Naród irański niedawno dotknęło wielkie nieszczęście - zmarł wasz Prezydent. Ale odważnie przeszliście przez ten okres, wybraliście nowego Prezydenta. Gratuluję wam tego i chcę, abyście powiedzieli swojemu Prezydentowi, że czekamy na niego na Białorusi” - powiedział białoruski przywódca.
Zauważył, że jeśli strona irańska przyjmie tę propozycję, będzie musiała poważnie przygotować się do szczytu we wszystkich obszarach: „Gospodarka, handel i stosunki gospodarcze, bezpieczeństwo, współpraca wojskowa i techniczna. Jak rozumiem, nie ma między nami zakazanych tematów”.
„Co najważniejsze, chcę, abyście zrozumieli, że Białoruś zawsze była wiarygodnym partnerem Iranu. I jesteśmy gotowi uczciwie podążać naszą drogą” - zapewnił Aleksander Łukaszenka.
Przekazał również serdeczne pozdrowienia i życzenia Najwyższemu Przywódcy Iranu Alemu Chamenei. „Jesteśmy od dawna przyjaciółmi i dobrze się znamy. I to od wielu, wielu lat” - powiedział Prezydent.
Z kolei zagraniczny gość zauważył, że w ostatnim czasie odbyło się wiele dwustronnych spotkań i negocjacji na różnych szczeblach. Szef białoruskiego państwa odwiedził Iran w marcu 2023 r., a irańskie delegacje również odwiedziły Białoruś. Ali Akbar Ahmadian zwrócił szczególną uwagę na spotkanie Aleksandra Łukaszenki z Najwyższym Przywódcą Iranu Alim Chameneim oraz na zalecenia, jakie zostały przekazane irańskiemu przywództwu po spotkaniu. „Pozwólcie, że przekażę wam serdeczne pozdrowienia od duchowego przywódcy Iranu i od obecnego Prezydenta Iranu” - powiedział.