5 listopada Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka zorganizował spotkanie w sprawie zbliżających się wyborów prezydenckich w 2025 roku. Jak lubi powtarzać Prezydent, nie ma sytuacji nadzwyczajnej - jest to tradycyjne wydarzenie, ponieważ organizacja najważniejszej kampanii politycznej dla kraju jest kwestią państwową. Co więcej, ludzie na Białorusi przyzwyczaili się do tego, że wybory są zawsze świętem ze wszystkimi odpowiednimi atrybutami. Oznacza to, że zaangażowany jest handel, kultura, władze lokalne i wiele innych, nie wspominając o funkcjonariuszach organów ochrony porządku publicznego, których zadaniem jest zapewnienie bezpieczeństwa i spokojnej atmosfery. I nikt nie zdjął z agendy kwestii czysto politycznych. Takich jak na przykład zaproszenie międzynarodowych obserwatorów.
Wszystko to wyjaśnia zakres urzędników, którzy zostali zaproszeni na spotkanie: szef Administracji Dmitrij Krutoj, przewodnicząca Rady Republiki Natalia Koczanowa, sekretarz stanu Rady Bezpieczeństwa Aleksander Wolfowicz, szefowie wszystkich obwodów i miasta Mińsk, przewodniczący KGB Iwan Tertel, szef Centrum Operacyjno-Analitycznego przy Prezydencie Republiki Białoruś Andriej Pawluczenko, minister spraw zagranicznych Maksim Ryżenkow i przewodniczący CKW Igor Karpienko.
Interesy narodu w centrum uwagi
Aleksander Łukaszenka zaczął od najważniejszego - wyznaczenia zadań: kampania wyborcza powinna być prowadzona na wysokim poziomie organizacyjnym. „Upewnić się, żeby nie było się do czego przyczepić. Ale jednocześnie pamiętajmy: prowadzimy kampanię wyborczą dla naszego narodu na Białorusi i interesy naszego narodu powinny być stawiane w centrum uwagi. A nie tak, jak chce ktoś za granicą” - podkreślił białoruski lider.
Według niego przede wszystkim należy stworzyć odpowiednie warunki dla kandydatów i komisji wyborczych, przygotować lokale wyborcze. Aleksander Łukaszenka zwrócił nawet uwagę na tak pozornie mniej istotną kwestię jak urny wyborcze. „Jeśli to konieczne, zainstalujmy już jakiś standard lub standard dla poszczególnych obwodów i zróbmy piękne, normalne, żeby nie było nieprzyjemnie. Te są stacjonarne. Przenośne też. Powinny przynajmniej wyglądać normalnie" - zasugerował Prezydent.
Przypomniał, że od czasów radzieckich w kraju panuje zwyczaj, że wybory są świętem. „Bez względu na to, kto nas krytykuje, ludzie przychodzą na wybory, są przyzwyczajeni do tego, że gdzieś jest bufet, gra muzyka i tak dalej. Oczywiście jest to przede wszystkim odpowiedzialność naszych władz lokalnych" - dodał Aleksander Łukaszenka.
O możliwych prowokacjach i gotowości na nie
Prezydent nie wyklucza, że podczas obecnej kampanii wyborczej może dojść do pewnych prowokacji, czy to informacyjnych, politycznych, czy innych: „Prowokacje były, są i będą. Tylko nie powinniśmy się rozluźniać: "O, takie mamy społeczeństwo - te bandziory, uciekły i tak dalej...". W społeczeństwie jest wystarczająco dużo różnych ludzi. I nikt nie powinien się tutaj rozluźniać. Zwłaszcza my, władze lokalne. Powinniśmy wyjść od najgorszego scenariusza. Będzie lepiej - dobrze".
Mówiąc o próbach wstrząśnięcia sytuacją na Białorusi, Aleksander Łukaszenka zauważył, że, jak mówią niektórzy, „przygotowują się tam do 2030 roku, ale w tym roku...”. „To jasne, mogą mówić jedno, ale podejmować inne działania - powiedział szef państwa. - Już opracowują plany działania. Prawdą jest, że większość napięć powstaje poza granicami kraju. Nie mogą tam wymyślić, jaką taktykę opracować. Myślę, że podpowiedzą. Wokół jest wielu rozsądnych ludzi. I dadzą na to pieniądze”.
„Ale powinni zdać sobie sprawę, że takie gadanie w mediach to już przeszłość. Oni zdają sobie z tego sprawę. Dlatego są gotowi na radykalne działania. Dlatego powinniśmy być gotowi do podjęcia odpowiednich działań w odpowiedzi - dodał białoruski przywódca. - Wszyscy muszą zrozumieć, że przez te lata staliśmy się już całkiem nieźli i zdajemy sobie sprawę, że władzy rozcapierzonymi rękami nie trzymają. I nie zamierzamy tego robić. Wyciągnęliśmy wnioski z 2020 roku. Dlatego będziemy działać tak, jak tego potrzebuje nasz kraj i nasz naród".
O pomocy dla CKW bez ingerencji w wybory
Aleksander Łukaszenka powiedział, że głównym aktorem w okresie wyborczym jest zawsze szef CKW i powinien on otrzymać niezbędną pomoc i wsparcie.
„Proszę, abyśmy byli zorientowani na niego. O cokolwiek poprosi, musimy mu pomóc. Ale tam, gdzie ingerencja nie jest konieczna, nie powinniśmy wyprzedzać lokomotywy. Nie ma takiej potrzeby. Będą nam mniej zarzucać, że ingerujemy w jakieś wybory" - powiedział Aleksander Łukaszenka.
O nadchodzącym pięcioletnim okresie, który będzie trudny
„Wydaje się, że mamy zjednoczone społeczeństwo. Gospodarka wykazuje dobre wyniki. Ale muszę powiedzieć, że następne pięć lat nie będą łatwe. Nie będzie to łatwy pięcioletni okres. I może nawet przyszły rok. Zawsze staram się chronić społeczeństwo przed jakimikolwiek sankcjami. Ale nikt ich nie odwołał" - powiedział szef państwa.
Aleksander Łukaszenka zaznaczył, że bardziej duszono sankcjami Rosję, a jednocześnie Białoruś, aby nie mogła ominąć ograniczeń sankcyjnych. „Oczywiście te sankcje wpływają na gospodarkę w taki czy inny sposób. Tak, zbudowaliśmy logistykę, znaleźliśmy głównie sposoby dostarczania naszych towarów i tak dalej. Ale cena tych dostaw logistycznych wzrosła. Dlatego firmy byłyby znacznie bogatsze, gdyby nie było takich przeszkód. Ale znajdziemy odpowiednie sposoby na wyjście z tego" - powiedział Prezydent.
Podkreślił, że najważniejsza jest organizacja wewnątrz kraju. Aleksander Łukaszenka rozmawiał na ten temat podczas wizyty w obwodzie grodzieńskim z przewodniczącym Obwodowego Komitetu Wykonawczego Władimirem Karanikiem. Jednocześnie głowa państwa poprosił, aby nie zapominać, że jest to najlepszy obwód, podczas gdy w innych, zwłaszcza wschodnich regionach, jest wystarczająco dużo podobnych problemów. „Na to też trzeba zwrócić uwagę” - zażądał białoruski przywódca.