11 października, powiat szkłowski /Kor. BELTA/. Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka zapoznał się z pracami nad uprawą bezorkową jako rozwiązaniem problemu wiosennych podmoknięć w jego małej ojczyźnie. Umożliwia to zwiększenie powierzchni zasiewów i ostatecznie zebranie do 10% więcej plonów, informuje korespondent BELTA.
„Ten temat jest bardzo ważny dla regionu homelskiego. I nie mniej ważny dla obwodu mohylewskiego. Wiosną, zwłaszcza gdy kończy się sezon siewu, latasz nad krajem - wszędzie są plamy, plamy, plamy. To znaczy, że zasiali na takich terenach podmokłych i wszystko przepadło, nie kiełkuje. I cała Białoruś jest pokryta takimi plamami. Mamy takie gleby, taki klimat. To nie Ukraina, to nie Kubań. Czasami tracimy do 10% zbiorów - powiedział Prezydent. - Nie odsiewamy ich później, jak to było ustalone w tym roku. Zasiali, ja mówię: no cóż, trzeba tereny podmokłe uzdatnić, a potem coś zasiać. Teraz lecę, widzę - jak było na wiosnę, tak zostało podczas żniw. Rzadko które gospodarstwa pracują (w tym kierunku - not. BELTA)”.
Aleksander Łukaszenka wyjaśnił, że każdego roku gleba jest orana na głębokość 25-30 cm. „Nie schodzimy głębiej. Tworzy się twarda podeszwa, i wilgoć nie jest wchłaniana przez glebę. Naukowcy twierdzą, że konieczne jest zniszczenie tej podeszwy na głębokości poniżej 25-30 cm. Wtedy woda będzie tam spływać. Wynaleźli całą masę technik, aby to zrobić. Testują je od lat. Twierdzicie, że działa dobrze. Ale nie do końca w to wierzę, jak każdy wieśniak, dopóki nie poczuję tego własnymi rękami” - wyjaśnił białoruski lider.
W rezultacie zdecydowano się zobaczyć odpowiedni sprzęt w działaniu na polu prezydenckim.
Kandydat nauk technicznych Jakow Jarocki opowiedział Prezydentowi o wszystkim szczegółowo. Według niego, wcześniej ziemia była zaorana na głębokość 18-20 cm i to w zupełności wystarczało. Maszyny miały małą moc i nie były ciężkie. „A dzisiaj poszły ciężki sprzęt, poszło deformacyjne zagęszczanie kumulacyjne. I tak, jeśli kiedyś uważaliśmy, że podeszwa płużna - 5-6 cm, dziś osiąga 50 cm” - stwierdził naukowiec.
Takie miejsca na wiosnę zamieniają się w spodki wodne, a latem - są już podmokłe, porośnięte chwastami.
„I te chwasty rozprzestrzeniają się po całym polu” - zgodził się szef państwa.
Jakow Jarocki kontynuował: „Oczywiście. I wtedy taki obszar nie jest wykorzystywany, nie ma produkcji (z niego - not. BELTA)”.
Według naukowca, taka technika jak dekompresja pojawiła się na świecie już dość dawno temu. „Niestety, w naszym kraju nie opracowaliśmy jeszcze pełnej technologii dekompresji” - powiedział.
Jakow Jarocki przedstawił szereg praktycznych zaleceń dotyczących sposobu działania, zauważając, że nie chodzi tylko o wyeliminowanie konkretnych obszarów podmokłych: „Chodzi o to, że jeśli podeszwa jest mokra, spadł ulewny deszcz, wilgoć dociera do zagęszczonej warstwy i spływa w dół. A wilgoć produkcyjna gromadzi się na głębokości 1,5-1,8 metra. Ta, która może iść w górę. Ale nawet jeśli tam jest, a podeszwa płużna (jest obecna - not. BELTA), - nie dociera do systemu korzeniowego”.
W rezultacie rolnicy, stosując różne nawozy i mikroelementy, spodziewają się uzyskać plon na poziomie, na przykład, 60 c/ha, ale w rzeczywistości mają o połowę mniej.
„Jest to więc tak ważny problem, że jestem Panu bardzo wdzięczny. Zajmuję się tym całe życie i dobrze o tym wiem - powiedział naukowiec zwracając się do Prezydenta. - Dzisiaj powinniśmy myśleć: jeżeli chcemy uzyskać wysokie plony pod takimi uprawami jak buraki, ziemniaki, kukurydza, rzepak w płodozmianie, to powinniśmy wykluczyć podeszwę płużną”.
Ta metoda pozwala znacznie zwiększyć zwrot z nisko położonych, mało żyznych działek. Dobrze, że dostępny jest niezbędny sprzęt. Jednak wprowadzając tę technikę na pole, najpierw powinien po nim chodzić agronom ze specjalnym urządzeniem, które pozwala dowiedzieć się, gdzie i na jakiej głębokości znajduje się podeszwa płużna oraz jaka jest jej grubość. Następnie dokonuje się regulacji wymaganej głębokości, a potem, jak mówią, jest to kwestia techniki.
„Czy jako naukowiec uważasz, że to właściwa droga?” - ponownie wyjaśnił głowa państwa.
„Bardzo właściwa” - odpowiedział z przekonaniem Jakub Jarocki.
W związku z tym Aleksander Łukaszenka zwrócił uwagę, że czasami takim rzeczom nie poświęca się należytej uwagi w pogoni za chęcią szybkiego złożenia sprawozdania z wykonanej pracy. „Wiecie, psychologia - najważniejsze to zasiać i raportować szybciej. Teraz tego nie ma. Konkurencja jest duża. Należy brać pod uwagę gospodarkę” - podsumował białoruski lider.