18 sierpnia, Mińsk /Kor. BELTA/. Białoruś została zmuszona do przeniesienia prawie jednej trzeciej swojej armii na granicę z Ukrainą. Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka powiedział o tym w wywiadzie dla kanału telewizyjnego „Rossija”, podaje BELTA.
Szef państwa zauważył, że Ukraina utrzymuje ponad 120 tysięcy wojskowych przy granicy z Białorusią. „Widząc ich agresywną politykę, wprowadziliśmy tam i rozmieściliśmy w określonych punktach - tak jak by to było w przypadku wojny, obrony - nasze wojsko wzdłuż całej granicy. Ponadto istnieją służby specjalne, jednostki specjalne - Alfa, Ałmaz i inne - najlepiej wyszkolone, wykonują swoją pracę” - powiedział Aleksander Łukaszenka.
Prezydent przypomniał o dodatkowym zaostrzeniu sytuacji na granicy na przełomie czerwca i lipca, kiedy trwały przygotowania do parady z okazji Dnia Niepodległości w Mińsku. W tym czasie wiele samolotów i jednostek sił lądowych, które uczestniczyły w paradzie, przeniosło się na Białoruś, w tym z Rosji.
„Jest jasne, że oni (w Ukrainie - not. BELTA) widzieli przemieszczenie się do nas, Amerykanie dali im wszystkie informacje. I pomyśleli, że, jak powiedzieli, „Putin znowu zaatakuje z terytorium Białorusi”. Z okolic Homla, jak to było na początku SOW. I zaczęli przerzucać żołnierzy do 120 tysięcy - powiedział szef państwa. - W odpowiedzi musiałem przenieść prawie jedną trzecią armii, aby wzmocnić to, co tam było".
Aleksander Łukaszenka powiedział, że wtedy udało im się omówić sytuację poprzez kanał komunikacji, który istnieje z ukraińskimi służbami specjalnymi: „Zapytaliśmy: „Dlaczego to robicie?”. Powiedzieli nam szczerze: „Zamierzacie zaatakować nas z Rosjanami z okolic Homla”. Ale my nie mieliśmy takiego celu. Oni wycofali te dodatkowe siły, których było ponad 120 tysięcy. My również wycofaliśmy te dodatkowe siły, które sprowadziliśmy".
„A te jednostki, które zostały tam wprowadzone dwa i pół roku temu, były tam wtedy i są teraz. Są obecne zarówno po ich, jak i po naszej stronie. Usunięcie naszych wojsk z granicy z Ukrainą byłoby dla nas jak śmierć. Wojna trwa” - zauważył Prezydent, odnosząc się do niektórych rozmów na temat „wycofania” wojsk.
Co więcej, już w sierpniu Białoruś była zmuszona zareagować na naruszenie jej przestrzeni powietrznej przez ukraińskie drony uderzeniowe. „Dlaczego zareagowaliśmy na to ostro? Ponieważ mamy już tego dość. Nieustannie naruszają wschodnią część naszej granicy, jeśli lecą do Petersburga, czy tam dalej. Niektóre drony montowane w Ukrainie latają na odległość 3-5 tysięcy kilometrów, doleciały aż do Tatarstanu. Czepiają naszą granicę. Ostrzegaliśmy ich. Oczywiście nasza obrona powietrzna to widzi i natychmiast przekazuje informacje do rosyjskich sił obrony powietrznej".
Aleksander Łukaszenka podkreślił, że został zmuszony do reakcji we wszystkich kierunkach, gdy drony już faktycznie wtargnęły na terytorium Białorusi.
„W tym poprzez uruchomienie Sił Zbrojnych i ponownie tych samych oddziałów, które wycofaliśmy. Można powiedzieć, że jedną trzecią armii, którą umieściliśmy (na terytorium w pobliżu południowej granicy - not. BELTA), i nawet na zachodzie zmobilizowaliśmy i przenieśliśmy nasze jednostki na południe, na poligon. To było zaplanowane wydarzenie. Tam też przygotowuje się kilka tysięcy ludzi - z kierunku zachodniego i północno-zachodniego. Przenieśliśmy stamtąd” - powiedział Prezydent.