15 listopada, Mińsk /Kor. BELTA/. Minister spraw zagranicznych Białorusi Maksim Ryżenkow widzi w demonizacji Białorusi ze strony Zachodu kilka lat straconych okazji do dialogu. Powiedział to dziennikarzom w Mińsku na marginesie międzynarodowej konferencji na temat nielegalnej migracji, donosi korespondent BELTA.
"Moim zdaniem trudno jest dziś rozwinąć mechanizm współdziałania ze stroną białoruską po tym, jak przez trzy lata wszędzie we wszystkich mediach na Zachodzie demonizowała się Białoruś. Oskarżano ją o wszystkie grzechy, wstrząsy społeczne wywołane przez nielegalnych migrantów... Tak demonizowali Białoruś, że dziś iść do obywateli swoich państw i pokazać, że zaczynają z nami współpracować, to znaczy przyznać przed swoimi wyborcami, społeczeństwem, że polityka była zła. Trzy lata straconych okazji. Kto dziś ma odpowiedzieć za zamordowanych na granicy migrantów, pobitych, okaleczonych?" - zaznaczył minister.
Mówiąc o gronie uczestników konferencji, minister zaznaczył: nie można powiedzieć, że w ogóle nie było na niej zachodnich przedstawicieli. "Był przedstawiciel ambasady Wielkiej Brytanii, była ambasador Węgier, która dziś jest obecną przewodniczącą w UE. Dlatego europejskie przedstawicielstwo było. I dzięki narzędziom interakcji dowiedzą się, co działo się na tej konferencji, jakie były przesłania" - powiedział Maksim Ryżenkow.
Razem z tym przedstawicieli europejskich sąsiadów Białorusi na konferencji naprawdę nie było. "Jak już wspomniałem, Polska, Litwa, Łotwa - rozwinęły pewien polityczny i gospodarczy interes w takiej demonizacji (Białorusi - not. BELTA). Są "forpostem", "bronią" (UE - not. BELTA). Dostają pieniądze, dzielą je" - zauważył szef MSZ.
Minister jest przekonany, że w głębi Europy - głównym celu nielegalnych migrantów - odpowiednią problematykę rozumie się znacznie lepiej.
"Ten temat jest dziś ważny dla Zachodu. Widzą go problematyczność. Wiedzą, że trzeba iść do współpracy. Ale to musi być wola polityczna. A dziś jej nie ma" - powiedział minister.
"Dożyliśmy, że dzisiaj nie mamy nawet pociągów w kierunku Francji i Berlina, co było w najtrudniejszych czasach żelaznej kurtyny. To nie jest decyzja Brukseli. To wszystko nasi partnerzy graniczni, z którymi kiedyś budowaliśmy blok radziecki" - dodał Maksim Ryżenkow.
"Moim zdaniem trudno jest dziś rozwinąć mechanizm współdziałania ze stroną białoruską po tym, jak przez trzy lata wszędzie we wszystkich mediach na Zachodzie demonizowała się Białoruś. Oskarżano ją o wszystkie grzechy, wstrząsy społeczne wywołane przez nielegalnych migrantów... Tak demonizowali Białoruś, że dziś iść do obywateli swoich państw i pokazać, że zaczynają z nami współpracować, to znaczy przyznać przed swoimi wyborcami, społeczeństwem, że polityka była zła. Trzy lata straconych okazji. Kto dziś ma odpowiedzieć za zamordowanych na granicy migrantów, pobitych, okaleczonych?" - zaznaczył minister.
Mówiąc o gronie uczestników konferencji, minister zaznaczył: nie można powiedzieć, że w ogóle nie było na niej zachodnich przedstawicieli. "Był przedstawiciel ambasady Wielkiej Brytanii, była ambasador Węgier, która dziś jest obecną przewodniczącą w UE. Dlatego europejskie przedstawicielstwo było. I dzięki narzędziom interakcji dowiedzą się, co działo się na tej konferencji, jakie były przesłania" - powiedział Maksim Ryżenkow.
Razem z tym przedstawicieli europejskich sąsiadów Białorusi na konferencji naprawdę nie było. "Jak już wspomniałem, Polska, Litwa, Łotwa - rozwinęły pewien polityczny i gospodarczy interes w takiej demonizacji (Białorusi - not. BELTA). Są "forpostem", "bronią" (UE - not. BELTA). Dostają pieniądze, dzielą je" - zauważył szef MSZ.
"Ten temat jest dziś ważny dla Zachodu. Widzą go problematyczność. Wiedzą, że trzeba iść do współpracy. Ale to musi być wola polityczna. A dziś jej nie ma" - powiedział minister.
"Dożyliśmy, że dzisiaj nie mamy nawet pociągów w kierunku Francji i Berlina, co było w najtrudniejszych czasach żelaznej kurtyny. To nie jest decyzja Brukseli. To wszystko nasi partnerzy graniczni, z którymi kiedyś budowaliśmy blok radziecki" - dodał Maksim Ryżenkow.