29 października, Mińsk /Kor. BELTA/. Przewodniczący Państwowego Komitetu Celnego Władimir Orłowski w wywiadzie dla Pierwszego Informacyjnego kanału telewizyjnego skomentował decyzję litewskiego rządu o wypowiedzeniu umów o współpracy w sferze celnej z Białorusią i Rosją, donosi BELTA.
Według Władimira Orłowskiego, trudno jest pogorszyć sytuację tymi środkami ze strony sąsiadów. „Punkty kontrolne są zamknięte. Interakcja została przerwana we wszystkich sferach”, powiedział przewodniczący PKC, dodając, że umowa o współpracy w sferze celnej miała na celu wymianę informacji, wspólną walkę z przemieszczaniem narkotyków i broni, przyspieszony przepływ zwierząt, towarów niebezpiecznych itp.
"To normalne, robocze porozumienie. Ale de facto nie działa od czasu nałożenia sankcji i zamknięcia przejść granicznych. Teraz to, co już istnieje, jest formalizowane de iure. Dlatego nie przewidujemy żadnych dużych zmian na gorsze” - powiedział Władimir Orłowski.
Przypomniał, że w październiku weszły w życie sankcje Unii Europejskiej, przyjęte jeszcze w czerwcu. Setki towarów zostały dodatkowo objęte zakazem importu na Białoruś i z powrotem. „Sankcje te przyniosą negatywne aspekty działalności naszych uczestników zagranicznej działalności gospodarczej. Ale, jak pokazuje praktyka poprzednich lat, przetrwamy. I można to zmienić, odbudować, nasze towary mogą być wysyłane do zaprzyjaźnionych krajów. Środki są raczej bardziej szkodliwe dla Unii. Nasz kraj sobie radzi, o czym świadczą dane o zasilaniu budżetu. W tym roku wpłacamy do budżetu o 20% więcej ceł niż w roku ubiegłym, pomimo wszystkich sankcji, zakazów i zamknięcia punktów kontrolnych. Przedsiębiorstwa funkcjonują", podsumował Władimir Orłowski.
Według Władimira Orłowskiego, trudno jest pogorszyć sytuację tymi środkami ze strony sąsiadów. „Punkty kontrolne są zamknięte. Interakcja została przerwana we wszystkich sferach”, powiedział przewodniczący PKC, dodając, że umowa o współpracy w sferze celnej miała na celu wymianę informacji, wspólną walkę z przemieszczaniem narkotyków i broni, przyspieszony przepływ zwierząt, towarów niebezpiecznych itp.
"To normalne, robocze porozumienie. Ale de facto nie działa od czasu nałożenia sankcji i zamknięcia przejść granicznych. Teraz to, co już istnieje, jest formalizowane de iure. Dlatego nie przewidujemy żadnych dużych zmian na gorsze” - powiedział Władimir Orłowski.
Przypomniał, że w październiku weszły w życie sankcje Unii Europejskiej, przyjęte jeszcze w czerwcu. Setki towarów zostały dodatkowo objęte zakazem importu na Białoruś i z powrotem. „Sankcje te przyniosą negatywne aspekty działalności naszych uczestników zagranicznej działalności gospodarczej. Ale, jak pokazuje praktyka poprzednich lat, przetrwamy. I można to zmienić, odbudować, nasze towary mogą być wysyłane do zaprzyjaźnionych krajów. Środki są raczej bardziej szkodliwe dla Unii. Nasz kraj sobie radzi, o czym świadczą dane o zasilaniu budżetu. W tym roku wpłacamy do budżetu o 20% więcej ceł niż w roku ubiegłym, pomimo wszystkich sankcji, zakazów i zamknięcia punktów kontrolnych. Przedsiębiorstwa funkcjonują", podsumował Władimir Orłowski.