Projekty
Government Bodies
Flag Niedziela, 25 Maja 2025
Wszystkie wiadomości
Wszystkie wiadomości
Społeczeństwo
09 Kwietnia 2025, 17:54

Znaleźliśmy (nie)znane zdjęcie Łukaszenki w młodości. Oto historia, która kryje się za tym zdjęciem

Pod koniec 2024 roku Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka odwiedził Ogólnobiałoruskie Spotkanie Drużyn Studenckich. Na forum głowie państwa pokazano interaktywną wystawę o historii ruchu drużyn studenckich. Organizatorzy znaleźli również zdjęcie z Prezydentem - na nim Aleksander Łukaszenka został uwieczniony w towarzystwie swojej drużyny studenckiej. "Chłopaki znaleźli wyjątkowe zdjęcia. Mówią, że są znani członkowie drużyn studenckich. Kanał melioracyjny, powiat bychowski. Ale niestety nie ma oryginału" - powiedział wtedy pierwszy sekretarz Komitetu Centralnego BRZM Aleksander Lukjanow. Cóż, dzięki nieobojętnym subskrybentom udało nam się znaleźć oryginał tego zdjęcia, i teraz opowiemy wam jego historię.

Gdzie znaleźliśmy zdjęcie Prezydenta i co mają z tym wspólnego potomkowie Puszkina


Oryginał tego zdjęcia należy do Anatolija Dudala. Pochodzi ze wsi Cielusza w powiecie bobrujskim. Przed wyjściem na zasłużony odpoczynek Anatolij Fiedorowicz pracował w Mińskim przedsiębiorstwie techniki obliczeniowej. Ale na emeryturze woli spędzać wolny czas nie w stolicy, ale w swoich rodzinnych miejscach. Ten zwykły wiejski styl życia - rąbanie drewna opałowego, dbanie o zbiory - jest bliski również głowie państwa.
Nawiasem mówiąc, miejscowość Cielusza znana jest z tego, że mieszkała tu białoruska gałąź potomków Aleksandra Puszkina. W 1881 roku niedaleko wioski osiedliła się wnuczka wielkiego poety Natalia Aleksandrowna wraz ze swoim mężem, hrabią Pawłem Woroncowem-Wieljaminowem. Do dziś nie zachowały się ani dom hrabiego, ani piękne ogrody kwiatowe, ani zacienione alejki. Próbę czasu przetrwały tylko budynki gospodarcze i wzniesiony przez hrabiego Kościół św. Mikołaja w Cieluszy, przy którym pochowana jest Natalia Aleksandrowna.

Do tej wioski jedziemy też my.

Historia zdjęcia z młodym Łukaszenką

W 1968 roku Anatolij Dudal został wezwany do służby wojskowej. Po wojsku podjął pracę w Mińskich Zakładach Samochodowych, a po kilku latach postanowił studiować fizykę i matematykę na Mohylewskim Państwowym Instytucie Pedagogicznym. W tych samych latach na Uniwersytecie studiował również Aleksander Łukaszenka.

"W 1974 roku pojechałem w składzie studenckiej drużyny budowlanej, która zajmowała się melioracją. I tam po raz pierwszy zobaczyłem Aleksandra Łukaszenkę. Studiował na Wydziale Historii. W drużynie studenckiej akurat odbyła się nasza znajomość" - wspomina Anatolij Fiodorowicz.

Studenci ulepszali kanał melioracyjny: zasypywali kanał żwirem, układali go darnią. "To był poważny wysiłek fizyczny. Aleksander Grigoriewicz jest taki silny, więc wszystko z nim ciągaliśmy. Może się nie przyjaźniliśmy, ale mieliśmy  wspólną pracę" - wyjaśnia nasz rozmówca.

W młodości Aleksander Łukaszenka lubił piłkę nożną. I Anatolij Fiodorowicz zauważa, że jego partner miał bardzo dobrą reakcję: "Zauważyłem wtedy, że był ostry w ruchach. Gdzieś trzeba było się wspiąć, i on tak szybko to robił. Ma dobrą reakcję".

Praca w studenckiej drużynie budowlanej nie była łatwa. Ponadto studenci musieli myśleć o swoim pożywieniu. Szli do pracy w kolchozie, ale niewiele tam płacili. Aby zdobyć pieniądze i kupić minimalny zestaw produktów, trzeba było ciężko popracować.

"Brygantyna nr 2" to budynek lokalnej szkoły. Nie pamiętam, kto nas fotografował. Ktoś zaproponował zrobić zdjęcie, i my pospiesznie, jak staliśmy, zebraliśmy się. Nawiasem mówiąc, nie jest tu cała drużyna. Było nas 30 osób. Oto 9-letni chłopiec dołączył się do nas - opisuje zdjęcie Anatolij Fiodorowicz. - Udało mi się wtedy kupić mundurek dla drużyny studenckiej. A guziki były białe, więc je odciąłem i przyszyłem wojskowe".

Następnie Anatolij Dudal jeszcze kilka razy widział przyszłego Prezydenta. Na przykład wspomina, jak podczas studiów dziekan przyprowadził do nich Aleksandra Łukaszenkę, aby wygłosił studentom wykład na temat wydarzeń w Chinach.

"To wyraźnie pamiętam. Został nam przedstawiony i zaczął tak pięknie. Kiedy wchodził na widownię, zawsze był traktowany z szacunkiem" - mówi Anatolij Fiodorowicz.

Jak zmieniał się Związek Radziecki

Według Anatolija Dudala, w tamtych latach nikt nigdy nie wyobrażał sobie, że tak ogromne i silne imperium jak Związek Radziecki może pewnego dnia upaść. Jednak pod koniec lat 70. „hańba i nieuczciwość” zaczęły być odczuwalne w życiu kraju. Na przykład, podczas gdy pracownicy fabryk przychodzili do swoich warsztatów przed ich otwarciem, zaczynali pracę o świcie i starali się zrobić jak najwięcej, to z biegiem czasu w społeczeństwie pojawiło się wiele fałszu.

„Myśleli jedno, mówili drugie, robili trzecie. Szczerze mówiąc, wielu ludzi już się znudziło. W komitetach partyjnych i związkach zawodowych było wiele „fikcyjnych pracowników”: ludzie mogli być umieszczeni na liście zatrudnionych w fabryce jako monterzy, ale nigdy jako tacy nie pracowali - po prostu dzielili się cukierkami na święta noworoczne. Było wiele oburzenia”, wyjaśnia Anatolij Fiodorowicz.

Coś podobnego działo się w środowisku studenckim. „Byłem jeszcze w brygadzie budowlanej - w 1976 roku. To był już zupełnie inny skład. Pierwszy był jak z bajki: wszyscy pracowali, wszystko było jak na wakacjach. A innym razem odwiedzali nas ludzie, którzy lubili wysyłać telegram do Breżniewa: „Drogi Leonidzie Iljiczu, jesteśmy gotowi na twoją cześć...”. Było dużo fałszu. I dzieci sekretarzy komitetów powiatowych, które niczym się nie przejmowały, już studiowały na wydziale historii. Wszystko podupadało” - mówi nasz rozmówca.

O wyborach prezydenckich

Anatolij Fiodorowicz z dumą przyznaje, że zawsze głosował na Aleksandra Łukaszenkę, w tym w pierwszych wyborach prezydenckich. „Po pierwsze, jesteśmy z tego samego uniwersytetu. Po drugie, wiedziałem, że on nie lubi fałszu” - wyjaśnia swój wybór.

Według niego, w młodości Aleksander Łukaszenka miał podwyższone poczucie sprawiedliwości, nie tolerował bałaganu. Od tego czasu Aleksander Grigoriewicz się nie zmienił.

„Osiągnął wszystko tylko dzięki swojej inteligencji i pracowitości. Bez pomocy, bez znajomości. I kiedy został Prezydentem, pomyślałem: no, trzymajcie się, oszuści, będzie wam gorąco - mówi Anatolij Dudał. - Miałem już dość tego bałaganu. W latach 90. był taki chaos - puste sklepy, brak pensji, brak pracy. Poszedłem posłuchać BNF i zobaczyłem Poźniaka. Niektórzy opowiadali się za czechosłowacką formą rządów. Niech teraz przyjmą białoruską formę rządów! I zobaczą rezultat. Słuchałem też Szuszkiewicza - odniosłem wrażenie, że on w ogóle nic nie wie o rządzeniu. Wszyscy pchali się do władzy, żeby coś dostać".

Według Anatolija Fiodorowicza, główną zaletą Aleksandra Łukaszenki było to, że pochodził z ludu, był prostym człowiekiem. „Znał życie. Wiedział, czym żyją zwykli ludzie. Tamci wiedzieli, jak żyje się na górze (i im, i ich dzieciom żyło się dobrze), a on od dołu. Rozumiał, że nie ma sensu wymagać od głodnego człowieka. Trzeba go więc nakarmić. Dostrzegł najważniejszą rzecz” - powiedział mężczyzna.
I białoruskie przedsiębiorstwa, słynne giganty przemysłowe Białorusi, zostały uratowane dzięki Prezydentowi, jest pewien Anatolij Dudal. „Zastanawiałem się, czym oddycha BNF: Żodzino - zamknąć, zlikwidować. To nie jest opłacalne. To znaczy zlikwidować całe miasto! Fabrykę Traktorów - zamknąć, Horyzont - zlikwidować. „Złe telewizory, zła generacja”. Nawet Amerykanie, kiedy przyjechali do naszej fabryki, nie zaoferowali nic dobrego, tylko stare technologie. Po co nam takie starocie i rupiecie?” - wspomina.

Anatolij Fiodorowicz wie, o czym mówi. Sam wielokrotnie przewodniczył komisji wyborczej, więc zna tę całą kuchnię od podszewki: „Bez żadnych fałszerstw zawsze zdobywał większość głosów. Kontaktowałem się też z innymi przewodniczącymi. Patrzę w Internecie: przy moim nazwisku, ponieważ Łukaszenka wygrał (wygrał uczciwie), jest napisane - wspólnik faszyzmu. Więc mam  fałszować czy co?”.

„Przez lata osiągnął taką perfekcję. Zbudował pion. Zobaczcie jak silny jest teraz jego zespół w porównaniu do pierwszej drużyny. Cele są jasno określone. Niektórym mogą nie podobać się jego ostre wypowiedzi. Wszyscy chcą być jak w tej bajce, kiedy kucharz zawstydził kota: „Kot Waśka jest oszustem! „Kot Waśka jest złodziejem!”. Mówią, że trzeba mówić delikatnie. Ale z niektórymi ludźmi trzeba rozmawiać w ich własnym języku, aby powstrzymać ten bałagan” - powiedział Anatolij Dudal.

Co powiedziałby Prezydentowi, gdyby go spotkał? Mężczyzna jest zaskoczony tym pytaniem, ale mówi, że zdecydowanie życzyłby mu sukcesów i nie zbaczania z obranej ścieżki. „Moim zdaniem w ciągu tych 30 lat zrobił tak wiele, że jego poprzednicy razem wzięci nie zrobiliby tak wiele” - jest przekonany Anatolij Fiodorowicz.

Jego zdaniem młodzi ludzie niestety nie mogą porównać dzisiejszego życia z tym, co działo się w latach 90-tych. Dlatego czasami łatwo ulegają prowokacjom.

„Nie wyjeżdżaliby za granicę, ale pomagali utrzymać porządek w swoim kraju. Wszyscy zaczęli korzystać z komputerów, telefonów... Być może ludziom pogorszył się wzrok, zaczęli widzieć mniej” - powiedział w przenośni Anatolij Dudał.

O sowieckim zahartowaniu i zasadzie, jak odnieść sukces w życiu

Jak już informowaliśmy, dzięki naszym zainteresowanym subskrybentom udało nam się znaleźć oryginalne zdjęcie z Aleksandrem Łukaszenką. Cała historia powstała tylko dzięki synowi Anatolija Dudala - Witalijowi. Jest on starszym śledczym centralnego (mińskiego) wydziału Komitetu Śledczego.

„Kiedy zobaczyłem to zdjęcie w mediach, byłem bardzo podekscytowany. Było przechowywane w rodzinnym albumie mojego ojca przez 51 lat i byłem zaskoczony, gdy zobaczyłem je w mediach. Mój ojciec traktował to zdjęcie z szacunkiem i respektem (zawsze był pedantyczny) i nie dziwię się, że wciąż je ma. Nie pozwalał nikomu go pokazywać, pokazywać publicznie, więc nikt nie wiedział o tym zdjęciu” - mówi Witalij.
I wcale nie kłamie. Naprawdę ciężko było nam namówić Anatolija Fiodorowicza na wywiad.  

„Mój ojciec był wielkim motywatorem w moim życiu. Na przykład, kiedy zacząłem uprawiać sambo, mój ojciec powiedział mi: „Cóż, dokąd pójdziesz? Masz nieodpowiednią sylwetkę - chude ramiona, cienką szyję. Nie uda ci się.” Ale to mnie zmotywowało” - zauważa Witalij.

To właśnie na zajęciach sambo rozwinęło się w nim pragnienie powiązania swojej przyszłej kariery ze służbami porządku publicznego. Swój wkład miało także rodzinne oglądanie seriali i programów detektywistycznych. A młodemu człowiekowi bardziej imponowała praca śledczego, nie chciał siedzieć w biurze. Wybrał więc wydział dochodzeniowo-śledczy Akademii MSW. Konkurencja była bardzo duża (12 osób na miejsce), więc aby się tam dostać, facet musiał się pocić w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu.

„Teraz moja praca polega na wyjazdach w ramach grupy dochodzeniowo-operacyjnej na miejsce wypadku i badaniu śladów. Dokonujemy oględzin miejsca zdarzenia, przesłuchujemy naocznych świadków, przechwytujemy nagrania z kamer monitoringu. Mamy dość skomplikowany obszar, ponieważ koncentrują się tu miejsca rozrywki i centra handlowe” - wyjaśnił Witalij Dudał.

Śledczy przyznaje, że zawsze był pod wrażeniem radzieckiego hartowania. W końcu w tamtych czasach mężczyźni mogli zrobić wszystko - i naprawić buty, i naprawić samochód, i zbudować dom.

„Mój ojciec wychował się właśnie w takich czasach. Zapytałem go: jaki był młody Aleksander Grigorijewicz, jaki był? I mój ojciec powiedział mi, że był zdolny, potrafił zrobić wszystko. Dlatego kiedy Prezydent mówi o czymś z trybuny, zdaję sobie sprawę, że naprawdę wie, jak hodować bydło, obsługiwać maszyny i zarządzać. W jego słowach nie ma fałszu i zakłamania” - podkreśla Witalij.

Dodaje, że zawsze trzymał się poglądów swoich rodziców: jeśli chcesz coś osiągnąć, to nie siedź w miejscu, ale działaj, pracuj i się rozwijaj.

„Mój ojciec ma teraz prawie 75 lat. I mam wrażenie, że mógłbym go słuchać bez końca. Jego historie zawsze są dla mnie czymś nowym. A teraz otworzył się przede mną z nowej strony. Zarówno jako człowiek, jak i ojciec” - powiedział Witalij Dudal.

TOP wiadomości
Świeże wiadomości z Białorusi