Projekty
Government Bodies
Flag Poniedziałek, 23 Czerwca 2025
Wszystkie wiadomości
Wszystkie wiadomości
Społeczeństwo
19 Maja 2025, 18:30

Ziemia jeszcze długo "oddychała". Jak i kiedy zniszczono getto smolewickie 

Od pierwszych dni wojny mieszkańcy powiatu smolewickiego zaczęli walczyć z faszystami. Do walki weszły nawet dzieci i młodzież. A już w październiku 1942 roku powstał tutaj jeden z największych związków partyzanckich z czasów Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. W skład brygady "Razgrom" wchodziło sześć oddziałów i około 2 tysięcy żołnierzy.
 
Ziemia jeszcze długo "oddychała"

Powiat został zajęty 26 czerwca 1941 roku. I od razu w centrum miejscowości Smolewicze, w której przed wojną dwie trzecie ludności było Żydami, zaczęło się tworzyć getto. Dziś o okropnościach, które spadły na mieszkańców, przypomina pomnik wzniesiony w 2022 roku.

- Pamiątkowy znak znajduje się dokładnie naprzeciwko miejsca, w którym zaczynały się strefy mieszkalne dla Żydów - mówi miejscowa krajoznawczyni Polina Chlupniewa. Wiele lat Polina Siergiejewna poświęciła badaniu tematu ludobójstwa w latach wojny, gromadzeniu i zachowaniu świadectw tych, którzy mieszkali w Smolewiczach w okresie Wielkiej Wojniy Ojczyźnianej.

Wszyscy tutejsi Żydzi mieli na plecach lub na piersi naszyte koło. Niemcy nie znali litości dla tych ludzi: według relacji naocznych świadków, bili kobiety, potrząsali dzieci za nogi. Do getta trafiali nie tylko urodzeni Żydzi, ale także ci, którzy byli do nich podobni. Na początku sierpnia z getta wybrano 200 mężczyzn w wieku 14 lat i starszych. Ustawiono ich i popędzono w kierunku wsi Riabyj Słup (obecnie jest to osiedle w Smolewiczach). Później rozległy się strzały i wybuchy granatów. Następnego dnia miejscowi przybyli na miejsce tragedii i zobaczyli piwnice i studnie pełne krwi i zwłok - ślady brutalnych morderstw.

Na początku września 1941 roku getto, w którym pozostało co najmniej 2 tysiące osób, zostało całkowicie zniszczone. Pod pretekstem przeniesienia do Smiłowiczów Żydów kolumną wyprowadzono ze Smolewiczów.

- Nie możemy dokładnie powiedzieć, ilu ludzi tam było. Ale według zeznań świadków, kolumna poruszała się od 8 rano do połowy dnia i zajmowała całą ulicę Pierwomajską od jednego ogrodzenia do drugiego. Oczywiście nie było żadnego przeniesienia do Smiłowiczów, wszyscy ci ludzie szli na śmierć - mówi Polina Chlupniewa. - Doprowadzono ich do ogromnych dołów, kazano rozebrać się do bielizny. A potem doprowadzali do krawędzi 30-40 osób i rozstrzeliwali.

Po zakończeniu masakry Niemcy przywieźli chłopów z pobliskiej wioski dwoma ciężarówkami i zmusili do zasypywania dołów piaskiem. Ale nie wszyscy zginęli od kul, więc ziemia poruszała się i "oddychała", dopóki nie udusili się ci, którzy zostali zakopani żywcem. Późną wiosną 1943 roku do Smolewiczów przybyło Sonderkommando. Aby zniszczyć dowody swoich zbrodni, faszyści otworzyli miejsce pochówku, oblali zwłoki olejem opałowym i spalili.

Konspiratorów uratowało... wesele 

Praktycznie od pierwszych dni wojny w wiosce Nikolajewicze w powiecie smolewickim zaczęło działać podziemie z komsomolców i partyzantów. Początkowo była to niewielka grupa zaledwie trzech osób. Ale w krótkim czasie, według lokalnego historyka Aleksandra Koszela, rozrosła się do 23 uczestników. Sam Aleksander Wikentiewicz Koszel mieszka w wiosce Zabolocie, gdzie wzniesiono pomnik podziemiu nikołajewskiemu. Przez długie lata krajobrazoznawca zajmował się uwiecznianiem pamięci bohaterów Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, przede wszystkim swoich rodaków.

Początkowo konspiratorzy zbierali amunicję, która pozostała na polach bitew, i przenosili ją do ziemianki. Później udało im się nawiązać łączność radiową, drukować i rozprowadzać ulotki. To dzięki nim zniszczono duży magazyn zboża przygotowany do wysyłki do Niemiec. Prowadzono aktywną działalność dywersyjną na kolei, wysadzano wrogie eszelony. Konspiratorzy pomagali także jeńcom wojennym w ucieczce.

- Hitlerowcy podejrzewali, kto stoi za tymi wszystkimi dywersjami, a nawet schwytali przywódcę podziemia Jakowa Wasilenko. Był brutalnie torturowany przez 10 dni, ale wytrzymał wszystkie tortury i mógł wyjść na wolność. Jednak obserwowanie nie ustało. Aby wymknąć się Niemcom, konspiratorzy rozegrali cały spektakl z weselem i przejażdżkami konnymi, dzięki czemu mogli dotrzeć do partyzantów - mówi Aleksander Koszel. - Ale gdy hitlerowcy zorientowali się, co się stało, aresztowali krewnych przywódcy podziemia. Jego żonę publicznie powieszono w Smolewiczach, a matkę rozstrzelano. Pięć innych osób również zostało straconych.

Broń Zwycięstwa

Kolejnym punktem naszej trasy jest las w pobliżu wsi Klennik. Obecnie znajduje się tam kompleks memorialny "Razgrom", a w latach wojny było to miejsce dyslokacji brygady partyzanckiej o tej samej nazwie. Być przewodnikiem po tutejszych miejscach poprosiliśmy miejscową mieszkankę Wiktorię Jurczuk, która przez wiele lat studiowała historię ruchu partyzanckiego w powiecie smolewickim.

- Ruch partyzancki na naszym terytorium zaczął się formować dosłownie od pierwszych dni wojny. Początkowo były to małe grupy, zwykle po pięć lub sześć osób - mówi Wiktoria Jurczuk. - Do końca 1941 roku na terytorium Białorusi działało ponad sto oddziałów partyzanckich, w tym w naszym obszarze.

Jesienią 1942 roku miało miejsce prawdziwie historyczne wydarzenie: oddziały "Iskra", "Razgrom", "Znamia" zostały połączone w brygadę "Razgrom". Latem 1943 roku do brygady dołączyły jeszcze dwa oddziały - imienia Suworowa i "Rodina", później dołączył "Mściciel". Brygada działała w powiatach czerwieńskim, smolewickim, borysowskim i berezyńskim. W składzie sześciu oddziałów walczyło 1721 bojowników, w tym 95 kobiet. Wśród mścicieli ludowych byli nastolatkowie w wieku 13-15 lat, to oni z reguły rozpowszechniali ważne informacje, przekazywali dokumenty. W czasie działań partyzanci brygady "Razgrom" zlikwidowali i zranili 14 556 hitlerowców, zniszczyli 29 czołgów, 88 samochodów, 17 armat. Dokonali 287 katastrof kolejowych, wysadzili 2188 szyn.

- Do wykonania jednego wysadzenia potrzeba było około 10 kilogramów trotylu. Wydobywano go najczęściej z pocisków znalezionych w lesie. Jednak czasami partyzantom udawało się odbić broń i amunicję bezpośrednio od faszystów. Kiedy nadarzyła się okazja, środki wybuchowe zaczęły być wysyłane z Dużej Ziemi - zauważa Wiktoria Jurczuk.

Mściciele ludowi byli aktywnie zaangażowani w produkcję broni. Na przykład armata stworzona przez mistrzów rzemieślników z oddziału "Iskra" stała się jednym z pierwszych eksponatów Muzeum Historii Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Zapytaliśmy Wiktorię Aleksandrowną o historię stworzenia tego wyjątkowego egzemplarza.

- Po powrocie z misji partyzanci znaleźli zniszczony radziecki czołg. Zdając sobie sprawę, że nie będzie można go naprawić, zdemontowali armatę i aktywnie wykorzystywali ją w walce z wrogiem. Latem stawiali na koła z siewnika, zimą - na sanie, i z tym działem uczestniczyli w wysadzeniu eszelonów i rozbijaniu garnizonów. Armata znajduje się obecnie w Muzeum Historii Wielkiej Wojny Ojczyźnianej - zauważa krajoznawczyni.

Wróg nie przejdzie!

Koniec czerwca i początek lipca 1944 roku przypada na najgorętszy okres operacji Bagration. W tym czasie miały miejsce druzgocące walki o pokonanie 105-tysięcznej armii niemiecko-faszystowskich najeźdźców, która znalazła się w otoczeniu na wschód od Mińska. Stopniowo pierścień zwężał się, a ostateczna klęska ugrupowania miała miejsce na terenie Smolewiczów. Centrum "kotła mińskiego" stała się wioska Pekalin. Szczególnie brutalne walki toczyły się w pobliżu wioski Wołma, gdzie skoncentrowały się główne siły wroga. Niemcy poruszali się drogami leśnymi w kierunku Studzienka - Pekalin - Wołma. Na wschód od Wołmy znajdował się sztab niemieckiego dowództwa. Rozegrały się krwawe bitwy, ale wróg nie przeszedł.

Tytuł Bohatera Związku Radzieckiego za walki w "kotle mińskim" otrzymał dowódca oddziału karabinów maszynowych starszy sierżant Barij Sułtanow, dowódca oddziału strzelców sierżant Fiodor Nikitin, dowódca załogi czołgu młodszy lejtnant Nikołaj Alszewski, dowódca broni sierżant Piotr Kułakow i wielu innych odważnych żołnierzy i dowódców. Setki zostało nagrodzonych orderami i medalami za odwagę i wytrwałość, wiele z nich - pośmiertnie.

W działaniach bojowych w celu wyzwolenia terytorium Smolewiczów i powiatu smolewickiego uczestniczyły jednostki 31., 11., 5. Gwardyjskiej armii czołgowej. Największy wkład w wyzwolenie miasta wniosły jednostki 2. i 3. Gwardyjskiego korpusu czołgowego, 352. dywizji strzeleckiej. Znaczną pomoc wojskom udzielili partyzanci. Jak wspominał dowódca 2. Gwardyjskiego korpusu czołgowego, generał-major Aleksiej Burdejny, w nocy na 2 lipca jego korpus szybko poruszał się przez leśno-bagniste tereny. Zaledwie dzień wcześniej, zgodnie z porozumieniem dowództwa, partyzanci i miejscowi mieszkańcy oczyścili z gruzów leśnych drogi wiejskie, naprawili mosty, wzmocnili bagniste miejsca. I tak przez całą drogę z Berezyny do Smolewiczów. Dzięki temu wojska pokonały odległość 60 km w ciągu zaledwie kilku godzin i odrazu weszły w walkę o Smolewicze. 

Obszar został całkowicie wyzwolony od faszystów 2 lipca 1944 roku.

Ulica P. Kuprijanowa

Piotr Kuprijanow urodził się w 1926 roku. W okresie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej od listopada 1943 roku do 3 lipca 1944 roku był partyzantem oddziału "Rodina" brygady "Razgrom". Brał aktywny udział w "wojnie kolejowej", wysadzał wrogie eszelony. Z karabinu przeciwpancernego zniszczył trzy lokomotywy, które przewoziły na front pociągi z amunicją, czołgami i żywą siłą hitlerowców. Od lipca 1944 - w armii radzieckiej, kapral. 2 listopada w walce o bezimienne wzgórze na terytorium Łotwy Piotr Kuprijanow zginął, zasłaniając piersią ambrazurę wrogiego dzota. 24 marca 1945 roku pośmiertnie otrzymał tytuł Bohatera Związku Radzieckiego. Jego imieniem nazwano ulice w Wilejce, Żodino, Mińsku, Polocku, Słucku, Smolewiczach.

Ulica W. Tumara

Wiktor Tumar urodził się w 1919 roku w wiosce Pelika w powiecie smolewickim. W 1940 roku został powołany do Armii Czerwonej. Od pierwszych dni wojny dzielnie walczył na froncie. Strzelec zmechanizowanej kompanii fizylierów Wiktor Tumar wyróżnił się w walkach pod rumuńskim miastem Jassy. Tutaj hitlerowcy rozpoczęli dużą ofensywę, próbując przebić się przez naszą obronę. Wraz z towarzyszami wszedł w nierówną walkę z przeciwnikiem, który dążył do przebicia się do tyłu wojsk radzieckich, zestrzelił dwa czołgi i transporter opancerzony wroga. W krytycznym momencie, gdy faszyści wtargnęli do formacji bojowych kompanii, z wiązką granatów przeciwpancernych rzucił się pod czołg wroga. Zginął w tej walce. 13 września 1944 roku pośmiertnie został uhonorowany tytułem Bohatera Związku Radzieckiego. Jedna z ulic Smolewiczów nosi jego imię.

Ulica P. Maszerowa

Jedna z ulic w agromiasteczku Słoboda ozerycko-słobodzkiej rady wiejskiej, a także w dzielnicy Riabyj Słup, została nazwana na cześć wybitnego działacza politycznego, byłego pierwszego sekretarza Komitetu Centralnego KPB Piotra Maszerowa. W latach Wielkiej Wojny Ojczyźnianej stał się jednym z organizatorów podziemnej walki i ruchu partyzanckiego w obwodach witebskiem i wilejskim. 15 sierpnia 1944 roku za heroizm i odwagę okazaną w walce z niemiecko-faszystowskimi najeźdźcami, został uhonorowany tytułem Bohatera Związku Radzieckiego. To właśnie z inicjatywy Piotra Maszerowa i przy jego aktywnym wsparciu w latach 60. ubiegłego wieku na terytorium powiatu smolewickiego  wzniesiono majestatyczny pomnik wyzwolicielom naszej republiki - kompleks memorialny "Kopiec Chwały".

Julia GAWRILENKO,
zdjęcia Tatiana MATUSIEWICZ, Witalij PIWOWARCZYK,
gazeta "7 dni".
 
TOP wiadomości
Świeże wiadomości z Białorusi