
Aktualności tematyczne
"Cytadele odwagi "
Podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej w powiecie dzierżyńskim nie było dużych operacji wojskowych i bitew wojskowych, które znalazłyby się w podręcznikach, ale ludzie zawsze będą pamiętać wyczyny miejscowych mścicieli ludowych. Mężczyźni i kobiety, osoby starsze i nastolatki stanęli ramię w ramię, by walczyć z faszystami. To tutaj walczył i bohatersko zginął legendarny Marat Kaziej.
Trzykrotnie zmieniano pozycje
W czasach tragicznego podziału Białorusi na Wschodnią i Zachodnią w powiecie dzierżyńskim i sąsiednich powiatach powstała Mińska fortyfikacja. Wielokilometrowa linia z bunkrów i dzotów miała chronić białoruską stolicę przed możliwą agresją białopolaków. Po wrześniu 1939 roku część fortyfikacji obronnych, w tym w powiecie dzierżyńskim, została rozlokowana.
- W pierwszych dniach Wielkiej Wojny Ojczyźnianej dowódca 108. dywizji strzeleckiej Aleksander Mawriczew otrzymał rozkaz zajęcia obrony na podejściach do Mińska wzdłuż linii Krasnoje - Dzierżyńsk - Zasław - mówi pracownik naukowy Dzierżyńskiego Muzeum Historyczno-Krajobrazowego Galina Waszkiewicz. - Dywizja miała zatrzymać armady Guderiana na odcinku o długości 40 kilometrów. Ponadto żołnierze Armii Czerwonej doświadczali straszliwego niedoboru amunicji, musieła ona być przywożona z magazynu NKWD w Zasławiu, prawie 50 kilometrów dalej. Brak pocisków i amunicji radzieccy żołnierze zrekompensowali umiejętnościami i heroizmem.
W okolicy Dzierżyńska obronę utrzymywały 444. pułk strzelecki i 575. pułk artylerii. Niedaleko miasta pod osłoną bunkra stała bateria lejtnanta Nikiforowicza, która bezpośrednim ostrzałem podbijała niemieckie czołgi, które rwały się po drodze Niegoreloje - Mińsk. Wkurzeni stratami Niemcy przekazali współrzędne lotnikom Luftwaffe. Jednak artylerzyści zdążyli zmienić pozycję, i bombowce wroga odbiły się na pustym miejscu. Gdy samoloty odeszły, artylerzyści wrócili na linię ognia. Przy trzeciej próbie hitlerowcy byli w stanie zniszczyć baterię wraz z jednostkami...

Uderzającym epizodem obrony miasta była dezorientacja bombowców Luftwaffe. Schwytani niemieccy dywersanci podczas przesłuchania przyznali, że nad miejscem gromadzenia się radzieckiego sprzętu wojskowego mieli wystrzelić czerwone i zielone rakiety. Żołnierze Armii Czerwonej podali ten sygnał nad kolumną niemieckiego sprzętu, po czym faszystowscy piloci zbombardowali własne czołgi. Jednak pomimo heroicznej obrony, 28 czerwca Dzierżyńsk został zajęty.
Zabijali kolbami na śmierć
- Od pierwszych dni okupacji naziści zaczęli zaprowadzić własne porządki. Niszczono pomniki m.in. Feliksa Dzierżyńskiego, wypędzano do getta ludność żydowską. Już w październiku 1941 roku w mieście rozstrzelano około dwóch tysięcy Żydów, przy czym przed wojną w Dzierżyńsku mieszkało tylko około ośmiu tysięcy osób - zauważa Galina Waszkiewicz.

Ludność cywilna zareagowała na szaleństwo i okrucieństwa władzy okupacyjnej. W sierpniu 1941 roku powstała pierwsza podziemna organizacja "Śmierć faszyzmowi". Na jej czele stanęli pracownik banku Iwan Żukowiec, dziennikarz Giennadij Budaj i student Paweł Chmielewski. Konspiratorom udało się ukryć trzy radia i kilka maszyn drukarskich, za pomocą których następnie przyjmowano i powielano komunikaty Sowinformburo.
- Pod koniec 1941 roku faszyści na każdym rogu krzyczeli, że stolica ZSRR została zajęta, ale ulotki, które rozwieszali w mieście i okolicznych wsiach patrioci, mówiły inaczej - podkreśla Galina Waszkiewicz. - Dzięki konspiratorom miejscowi wiedzieli, że Niemiec został pokonany i przetoczył się z powrotem od Moskwy.
Podziemie dzierżyńskie miało swoich ludzi w zarządzie okupacyjnym. Wydobywali formularze niemieckich dokumentów i niszczyli listy młodzieży, którą planowano porwać do Niemiec, lub ostrzegali młodych mężczyzn i dziewczęta, aby uciekali z domu. Miejscowi konspiratorzy utrzymywali bliskie kontakty z mińskimi, więc porażka w mińskim podziemiu pociągnęła za sobą aresztowania w Dzierżyńsku. Do więzienia wtrącono Pawła Chmielewskiego z ojcem, a także Ninę Koteszową, żonę Gennadija Budaja.
- Żona Budaja była w ciąży. Wiedząc o tym, podczas przesłuchań naziści celowo uderzali ją kolbami karabinów w brzuch - przytacza przerażające szczegóły pracownik naukowy Muzeum. - Kobiecie cudem udało się przekazać ostatnią wiadomość dla męża, która dosłownie brzmi: "Nie mogę sama pisać. Nie dam rady już stąd wyjść. Żyj również za mnie, kochanie, mścij się na faszystowskich diabłach. Nina".
Nina Koteszowa zmarła w lochach z powodu szoku bólowego. Od tortur w więzieniu zginął ojciec Pawła Chmielewskiego. Dotarły do nas setki opowieści o okrucieństwach okupantów.
W jednej z wiosek w powiecie dzierżyńskim mieszkała Emilia Bystrimowicz. Jej dzieci Siemion i Wera walczyły w oddziale partyzanckim. Kobieta pomagała im najlepiej, jak potrafiła: piekła chleb, wydobywała opatrunek. Na bandaż szły samodziałowe prześcieradła i obrusy, które Emilia rozdzierała na długie płaty, gotowała i starannie prasowała żelazkiem węglowym. W nocy Siemion przychodził do matki i odbierał przygotowane rzeczy dla partyzantów.

- Kiedy w domy nie zostało prześcieradł i obrusów, Emilia zaczęła prać już używane "bandaże", które przekazywali mściciele ludowi - mówi Galina Waszkiewicz. - Moczyła i myła je w miskach z popiołem. Pewnego dnia zakrwawione płaty tkanki zauważył mieszkający w pobliżu policjant. Kobieta powiedziała o tym synowi, ale była pewna, że sąsiad, z którym żyli obok siebie przez całe życie, nie zdradzi.
Zdradził. Rano policjanci przyjechali z Dzierżyńska i zabrali Emilię do więzienia, gdzie była torturowana. Na pytania: "Kto jeszcze w wiosce pomaga partyzantom?" kobieta powtarzała: "Wszyscy pomagają". Zwłoki Emilii kaci wywiezli do lasu i wyżucili wśród drzew.
- Siemion wraz z towarzyszami pochował matkę i przyrzekł, że ukarze wszystkich zaangażowanych w jej aresztowanie i śmierć, w tym sąsiada-zdrajcę - podkreśla rozmówczyni. - Facet dotrzymał słowa.
Losy dowódców partyzanckich
- Pierwszy oddział partyzancki w powiecie dzierżyńskim powstał wiosną 1942 roku - opowiada Galina Waszkiewicz. - W jego skład wraz z lokalnymi patriotami weszli żołnierze Armii Czerwonej, w tym z Dywizji Leśnej i Żelaznej, którzy latem 1941 roku z ciężkimi walkami przebijali się na wschód, ale z jakiegoś powodu nie mogli wyjść. Kierował nimi pozostały na okupowanym terytorium starszy komisarz batalionowy Siergiej Ryżak. Połączenie bojowe otrzymało nazwę "125. oddział imienia Stalina". Na pytanie, dlaczego nie pierwszy, dowódca zawsze odpowiadał: "Niech faszyści myślą, że jest nas już 125!"

Siergiej Ryżak zginął 19 czerwca 1942 roku, osłaniając odwrót towarzyszy po bitwie pod Komołowem. Pod koniec tego samego roku oddział stał się brygadą. W czasie wojny na terytorium powiatu dzierżyńskiego walczyli bojownicy pięciu związków partyzanckich, niektórzy później przenieśli się do innych miejsc. Głównymi formacjami mścicieli ludowych na Dzierżyńszczyźnie były brygady im. I. W. Stalina i im. K. K. Rokossowskiego.
- Nikołaj Baranow, który kierował 200. brygadą partyzancką imienia K. K. Rokossowskiego, po wojnie wspominał, że otrzymał rozkaz utworzenia połączenia bojowego 15 kilometrów od Dzierżyńska, w lesie Stańkowskim - zauważa Galina Waszkiewicz. - Wymagało to ogromnych zdolności organizacyjnych i odwagi. Wokół znajdowały się trzy duże niemieckie garnizony, przebiegały drogi szosyjna i kolejowa Brześć - Mińsk. Jednocześnie taki układ pozwalał wyrządzić wrogowi znaczne szkody.
Szacunkiem towarzyszy bojowych cieszył się również oddział Nikołaja Nikitina, który bazował na bagnach w pobliżu wsi Aleksandrowo, na tzw. Długiej wyspie. 14 czerwca 1942 roku zakończyła się tu bitwa Aleksandrowska - w ciągu ośmiu godzin partyzanci odparli 21 ataków wroga.
- Wśród nikitincew był zdrajca, który wieczorem 13 czerwca rzekomo poszedł na wywiad, a sam pospieszył do hitlerowców - wyjaśnia rozmówczyni. - Doniósł, że w jednostce nie ma amunicji. Rano do bagna podeszli karnicy z czołgami i artylerią. Zdrajca nie wiedział jednak, że w nocy na 14 czerwca na wyspę na kilku wozach dostarczono naboje i granaty. Partyzanci odparli ataki i bezpiecznie odeszli z odwrotnej strony wyspy bagiennej do lasu Radoszkowickiego, gdzie oddział został powiększony do brygady.
Wściekli hitlerowcy, nikogo nie zastali na bazie partyzantów, i spalili pobliską wioskę Aleksandrowo, rozstrzelali całą jej męską ludność.
- Los Nikitina był tragiczny - mówi Galina Waszkiewicz. - Hitlerowcy, znając kody szyfrów, wysłali do brygady radiogram w imieniu Centralnego sztabu ruchu partyzanckiego, żądając przejścia przez linię frontu. Brygada Nikitina wykonała fałszywy rozkaz, po czym jej dowódca został oskarżony o zdradę Ojczyzny.

Ruch partyzancki na terytorium powiatu był tak potężny, że okupanci nie mogli sobie z nim poradzić.
- To partyzanci-rokossowcy na początku lipca 1944 roku oczyścili Dzierżyńsk z faszystów - stwierdza rozmówczyni. - Armia Czerwona faktycznie wkroczyła do miasta w marszu. Hitlerowców, którym udało się uciec z kotła Mińskiego, mściciele ludowi metodycznie dobijali w lasach. 4 lipca 1944 roku prawie 1,2 tysiąca żołnierzy 200. brygady połączyło się z oddziałami wojskowymi.
Ich imionami nazwano ulice
Ul. M. Kazieja
Marat Kaziej urodził się 10 października 1929 roku w wiosce Stańkowo blisko Dzierżyńska. W pierwszych miesiącach wojny matka chłopca opiekowała się w domu rannym oficerem Armii Czerwonej, za co została powieszona przez hitlerowców w 1942 roku. Po tej zbrodni Marat i jego siostra Ariadna udali się do mścicieli ludowych. Walczył jako zwiadowca sztabu w 200. brygadzie partyzanckiej im. K. K. Rokossowskiego, miał rany bojowe i nagrody: order "Wielkiej Wojny Ojczyźnianej I stopnia", medale "Za odwagę" i "Za zasługi bojowe". 11 maja 1944 roku grupa zwiadowców w okolicy wsi Choromickije znalazła się w otoczeniu karnych. Marat strzelał do ostatniego naboju, a następnie granatem wysadził się wraz z zbliżającymi się hitlerowcami. W chwili śmierci chłopak miał 14 lat, do wyzwolenia Białorusi pozostało niecałe dwa miesiące. Pośmiertnie Maratowi Kazejowi przyznano tytuł Bohatera Związku Radzieckiego. Jego imię nosi plac w centrum stolicy Białorusi z pomnikiem autorstwa Siergieja Selichanowa. Popiersia i pomniki młodego zwiadowcy są instalowane w różnych miastach Białorusi, Rosji i (do niedawna) Ukrainy. Imię Marata Kazieja noszą ulice w Mińsku, Mohylewie, Homlu, Dzierżyńsku, Stańkowie, Krasnodarze (FR).

Ul. J. Fominych
Jewgienij Iwanowicz Fominych urodził się w Dzierżyńsku (do 1932 roku - Kojdanow) w 1906 roku. Wojnę spotkał na stanowisku komandora batalionu czołgów ciężkich w składzie 45. pułku czołgowego Przybałtyckiego Okręgu Wojskowego. Brał udział w walkach pod Rzewem, na Łuku Kurskim i w Ukrainie. W 1944 roku, dowodząc 29. korpusem czołgowym, brał udział w Białoruskiej strategicznej operacji ofensywnej "Bagration" - w skarbonce korpusu wyzwolone Mińsk, Mołodeczno i Borysów. Później naciskał hitlerowców w krajach Europy, brał udział w bitwie o Berlin. To jego żołnierze schwytali generała-kolaboranta Andrieja Własowa. 29 maja 1945 roku Jewgienij Fominych otrzymał tytuł Bohatera Związku Radzieckiego. Czterokrotnie został ranny. Po wojnie dowodził różnymi jednostkami wojskowymi. Zakończył służbę na stanowisku dowódcy 6. Armii Pancernej w stopniu generała lejtnanta. Zmarł w 1977 roku w Moskwie. Imię Jewgienija Fominych nosi ulica w Dzierżyńsku.

Ul. N. Szarko
Nikołaj Filippowicz Szarko urodził się w 1926 roku w wiosce Makawczyce blisko Dzierżyńska. Latem 1942 roku dobrowolnie wyjechał na front, ukończył 2. Kujbyszewską Wyższą Szkołę Piechoty, dowodził plutonem. Chrzest bojowy otrzymał w walkach pod Woroszyłowgradem (obecnie Ługańsk). Podczas operacji "Bagration" w składzie 1. Frontu Białoruskiego - dowódca kompanii. Za udział w operacji Bobrujskiej otrzymał tytuł kapitana, order Czerwonej Gwiazdy i dwa ordery Wojny Ojczyźnianej II stopnia. 24 marca 1945 roku Nikołajowi Szarko przyznano tytuł Bohatera Związku Radzieckiego. W 1945 roku w walce o przekształconą przez faszystów w fortecę Poznań został ciężko ranny. Lekarze amputowali mu lewą nogę. Po wypisaniu ze szpitala przyjechał do Mińska, uzyskał wyższe wykształcenie i przez kilka dziesięcioleci kierował Białoruskim Towarzystwem Głuchych, którego Republikański Pałac Kultury nosi dziś jego imię. Zmarł w Mińsku w 1997 roku. Imieniem bohatera nazwana jest ulica w Dzierżyńsku.

Aleksiej GORBUNOW,
zdjęcia - Ramila NASIBULINA,
"7 dni".
Trzykrotnie zmieniano pozycje
W czasach tragicznego podziału Białorusi na Wschodnią i Zachodnią w powiecie dzierżyńskim i sąsiednich powiatach powstała Mińska fortyfikacja. Wielokilometrowa linia z bunkrów i dzotów miała chronić białoruską stolicę przed możliwą agresją białopolaków. Po wrześniu 1939 roku część fortyfikacji obronnych, w tym w powiecie dzierżyńskim, została rozlokowana.
- W pierwszych dniach Wielkiej Wojny Ojczyźnianej dowódca 108. dywizji strzeleckiej Aleksander Mawriczew otrzymał rozkaz zajęcia obrony na podejściach do Mińska wzdłuż linii Krasnoje - Dzierżyńsk - Zasław - mówi pracownik naukowy Dzierżyńskiego Muzeum Historyczno-Krajobrazowego Galina Waszkiewicz. - Dywizja miała zatrzymać armady Guderiana na odcinku o długości 40 kilometrów. Ponadto żołnierze Armii Czerwonej doświadczali straszliwego niedoboru amunicji, musieła ona być przywożona z magazynu NKWD w Zasławiu, prawie 50 kilometrów dalej. Brak pocisków i amunicji radzieccy żołnierze zrekompensowali umiejętnościami i heroizmem.
W okolicy Dzierżyńska obronę utrzymywały 444. pułk strzelecki i 575. pułk artylerii. Niedaleko miasta pod osłoną bunkra stała bateria lejtnanta Nikiforowicza, która bezpośrednim ostrzałem podbijała niemieckie czołgi, które rwały się po drodze Niegoreloje - Mińsk. Wkurzeni stratami Niemcy przekazali współrzędne lotnikom Luftwaffe. Jednak artylerzyści zdążyli zmienić pozycję, i bombowce wroga odbiły się na pustym miejscu. Gdy samoloty odeszły, artylerzyści wrócili na linię ognia. Przy trzeciej próbie hitlerowcy byli w stanie zniszczyć baterię wraz z jednostkami...
Uderzającym epizodem obrony miasta była dezorientacja bombowców Luftwaffe. Schwytani niemieccy dywersanci podczas przesłuchania przyznali, że nad miejscem gromadzenia się radzieckiego sprzętu wojskowego mieli wystrzelić czerwone i zielone rakiety. Żołnierze Armii Czerwonej podali ten sygnał nad kolumną niemieckiego sprzętu, po czym faszystowscy piloci zbombardowali własne czołgi. Jednak pomimo heroicznej obrony, 28 czerwca Dzierżyńsk został zajęty.
Zabijali kolbami na śmierć
- Od pierwszych dni okupacji naziści zaczęli zaprowadzić własne porządki. Niszczono pomniki m.in. Feliksa Dzierżyńskiego, wypędzano do getta ludność żydowską. Już w październiku 1941 roku w mieście rozstrzelano około dwóch tysięcy Żydów, przy czym przed wojną w Dzierżyńsku mieszkało tylko około ośmiu tysięcy osób - zauważa Galina Waszkiewicz.
Ludność cywilna zareagowała na szaleństwo i okrucieństwa władzy okupacyjnej. W sierpniu 1941 roku powstała pierwsza podziemna organizacja "Śmierć faszyzmowi". Na jej czele stanęli pracownik banku Iwan Żukowiec, dziennikarz Giennadij Budaj i student Paweł Chmielewski. Konspiratorom udało się ukryć trzy radia i kilka maszyn drukarskich, za pomocą których następnie przyjmowano i powielano komunikaty Sowinformburo.
- Pod koniec 1941 roku faszyści na każdym rogu krzyczeli, że stolica ZSRR została zajęta, ale ulotki, które rozwieszali w mieście i okolicznych wsiach patrioci, mówiły inaczej - podkreśla Galina Waszkiewicz. - Dzięki konspiratorom miejscowi wiedzieli, że Niemiec został pokonany i przetoczył się z powrotem od Moskwy.
Podziemie dzierżyńskie miało swoich ludzi w zarządzie okupacyjnym. Wydobywali formularze niemieckich dokumentów i niszczyli listy młodzieży, którą planowano porwać do Niemiec, lub ostrzegali młodych mężczyzn i dziewczęta, aby uciekali z domu. Miejscowi konspiratorzy utrzymywali bliskie kontakty z mińskimi, więc porażka w mińskim podziemiu pociągnęła za sobą aresztowania w Dzierżyńsku. Do więzienia wtrącono Pawła Chmielewskiego z ojcem, a także Ninę Koteszową, żonę Gennadija Budaja.
- Żona Budaja była w ciąży. Wiedząc o tym, podczas przesłuchań naziści celowo uderzali ją kolbami karabinów w brzuch - przytacza przerażające szczegóły pracownik naukowy Muzeum. - Kobiecie cudem udało się przekazać ostatnią wiadomość dla męża, która dosłownie brzmi: "Nie mogę sama pisać. Nie dam rady już stąd wyjść. Żyj również za mnie, kochanie, mścij się na faszystowskich diabłach. Nina".
Nina Koteszowa zmarła w lochach z powodu szoku bólowego. Od tortur w więzieniu zginął ojciec Pawła Chmielewskiego. Dotarły do nas setki opowieści o okrucieństwach okupantów.
W jednej z wiosek w powiecie dzierżyńskim mieszkała Emilia Bystrimowicz. Jej dzieci Siemion i Wera walczyły w oddziale partyzanckim. Kobieta pomagała im najlepiej, jak potrafiła: piekła chleb, wydobywała opatrunek. Na bandaż szły samodziałowe prześcieradła i obrusy, które Emilia rozdzierała na długie płaty, gotowała i starannie prasowała żelazkiem węglowym. W nocy Siemion przychodził do matki i odbierał przygotowane rzeczy dla partyzantów.
- Kiedy w domy nie zostało prześcieradł i obrusów, Emilia zaczęła prać już używane "bandaże", które przekazywali mściciele ludowi - mówi Galina Waszkiewicz. - Moczyła i myła je w miskach z popiołem. Pewnego dnia zakrwawione płaty tkanki zauważył mieszkający w pobliżu policjant. Kobieta powiedziała o tym synowi, ale była pewna, że sąsiad, z którym żyli obok siebie przez całe życie, nie zdradzi.
Zdradził. Rano policjanci przyjechali z Dzierżyńska i zabrali Emilię do więzienia, gdzie była torturowana. Na pytania: "Kto jeszcze w wiosce pomaga partyzantom?" kobieta powtarzała: "Wszyscy pomagają". Zwłoki Emilii kaci wywiezli do lasu i wyżucili wśród drzew.
- Siemion wraz z towarzyszami pochował matkę i przyrzekł, że ukarze wszystkich zaangażowanych w jej aresztowanie i śmierć, w tym sąsiada-zdrajcę - podkreśla rozmówczyni. - Facet dotrzymał słowa.
Losy dowódców partyzanckich
- Pierwszy oddział partyzancki w powiecie dzierżyńskim powstał wiosną 1942 roku - opowiada Galina Waszkiewicz. - W jego skład wraz z lokalnymi patriotami weszli żołnierze Armii Czerwonej, w tym z Dywizji Leśnej i Żelaznej, którzy latem 1941 roku z ciężkimi walkami przebijali się na wschód, ale z jakiegoś powodu nie mogli wyjść. Kierował nimi pozostały na okupowanym terytorium starszy komisarz batalionowy Siergiej Ryżak. Połączenie bojowe otrzymało nazwę "125. oddział imienia Stalina". Na pytanie, dlaczego nie pierwszy, dowódca zawsze odpowiadał: "Niech faszyści myślą, że jest nas już 125!"
Siergiej Ryżak zginął 19 czerwca 1942 roku, osłaniając odwrót towarzyszy po bitwie pod Komołowem. Pod koniec tego samego roku oddział stał się brygadą. W czasie wojny na terytorium powiatu dzierżyńskiego walczyli bojownicy pięciu związków partyzanckich, niektórzy później przenieśli się do innych miejsc. Głównymi formacjami mścicieli ludowych na Dzierżyńszczyźnie były brygady im. I. W. Stalina i im. K. K. Rokossowskiego.
- Nikołaj Baranow, który kierował 200. brygadą partyzancką imienia K. K. Rokossowskiego, po wojnie wspominał, że otrzymał rozkaz utworzenia połączenia bojowego 15 kilometrów od Dzierżyńska, w lesie Stańkowskim - zauważa Galina Waszkiewicz. - Wymagało to ogromnych zdolności organizacyjnych i odwagi. Wokół znajdowały się trzy duże niemieckie garnizony, przebiegały drogi szosyjna i kolejowa Brześć - Mińsk. Jednocześnie taki układ pozwalał wyrządzić wrogowi znaczne szkody.
Szacunkiem towarzyszy bojowych cieszył się również oddział Nikołaja Nikitina, który bazował na bagnach w pobliżu wsi Aleksandrowo, na tzw. Długiej wyspie. 14 czerwca 1942 roku zakończyła się tu bitwa Aleksandrowska - w ciągu ośmiu godzin partyzanci odparli 21 ataków wroga.
- Wśród nikitincew był zdrajca, który wieczorem 13 czerwca rzekomo poszedł na wywiad, a sam pospieszył do hitlerowców - wyjaśnia rozmówczyni. - Doniósł, że w jednostce nie ma amunicji. Rano do bagna podeszli karnicy z czołgami i artylerią. Zdrajca nie wiedział jednak, że w nocy na 14 czerwca na wyspę na kilku wozach dostarczono naboje i granaty. Partyzanci odparli ataki i bezpiecznie odeszli z odwrotnej strony wyspy bagiennej do lasu Radoszkowickiego, gdzie oddział został powiększony do brygady.
Wściekli hitlerowcy, nikogo nie zastali na bazie partyzantów, i spalili pobliską wioskę Aleksandrowo, rozstrzelali całą jej męską ludność.
- Los Nikitina był tragiczny - mówi Galina Waszkiewicz. - Hitlerowcy, znając kody szyfrów, wysłali do brygady radiogram w imieniu Centralnego sztabu ruchu partyzanckiego, żądając przejścia przez linię frontu. Brygada Nikitina wykonała fałszywy rozkaz, po czym jej dowódca został oskarżony o zdradę Ojczyzny.
Ruch partyzancki na terytorium powiatu był tak potężny, że okupanci nie mogli sobie z nim poradzić.
- To partyzanci-rokossowcy na początku lipca 1944 roku oczyścili Dzierżyńsk z faszystów - stwierdza rozmówczyni. - Armia Czerwona faktycznie wkroczyła do miasta w marszu. Hitlerowców, którym udało się uciec z kotła Mińskiego, mściciele ludowi metodycznie dobijali w lasach. 4 lipca 1944 roku prawie 1,2 tysiąca żołnierzy 200. brygady połączyło się z oddziałami wojskowymi.
Ich imionami nazwano ulice
Ul. M. Kazieja
Marat Kaziej urodził się 10 października 1929 roku w wiosce Stańkowo blisko Dzierżyńska. W pierwszych miesiącach wojny matka chłopca opiekowała się w domu rannym oficerem Armii Czerwonej, za co została powieszona przez hitlerowców w 1942 roku. Po tej zbrodni Marat i jego siostra Ariadna udali się do mścicieli ludowych. Walczył jako zwiadowca sztabu w 200. brygadzie partyzanckiej im. K. K. Rokossowskiego, miał rany bojowe i nagrody: order "Wielkiej Wojny Ojczyźnianej I stopnia", medale "Za odwagę" i "Za zasługi bojowe". 11 maja 1944 roku grupa zwiadowców w okolicy wsi Choromickije znalazła się w otoczeniu karnych. Marat strzelał do ostatniego naboju, a następnie granatem wysadził się wraz z zbliżającymi się hitlerowcami. W chwili śmierci chłopak miał 14 lat, do wyzwolenia Białorusi pozostało niecałe dwa miesiące. Pośmiertnie Maratowi Kazejowi przyznano tytuł Bohatera Związku Radzieckiego. Jego imię nosi plac w centrum stolicy Białorusi z pomnikiem autorstwa Siergieja Selichanowa. Popiersia i pomniki młodego zwiadowcy są instalowane w różnych miastach Białorusi, Rosji i (do niedawna) Ukrainy. Imię Marata Kazieja noszą ulice w Mińsku, Mohylewie, Homlu, Dzierżyńsku, Stańkowie, Krasnodarze (FR).

Ul. J. Fominych
Jewgienij Iwanowicz Fominych urodził się w Dzierżyńsku (do 1932 roku - Kojdanow) w 1906 roku. Wojnę spotkał na stanowisku komandora batalionu czołgów ciężkich w składzie 45. pułku czołgowego Przybałtyckiego Okręgu Wojskowego. Brał udział w walkach pod Rzewem, na Łuku Kurskim i w Ukrainie. W 1944 roku, dowodząc 29. korpusem czołgowym, brał udział w Białoruskiej strategicznej operacji ofensywnej "Bagration" - w skarbonce korpusu wyzwolone Mińsk, Mołodeczno i Borysów. Później naciskał hitlerowców w krajach Europy, brał udział w bitwie o Berlin. To jego żołnierze schwytali generała-kolaboranta Andrieja Własowa. 29 maja 1945 roku Jewgienij Fominych otrzymał tytuł Bohatera Związku Radzieckiego. Czterokrotnie został ranny. Po wojnie dowodził różnymi jednostkami wojskowymi. Zakończył służbę na stanowisku dowódcy 6. Armii Pancernej w stopniu generała lejtnanta. Zmarł w 1977 roku w Moskwie. Imię Jewgienija Fominych nosi ulica w Dzierżyńsku.

Ul. N. Szarko
Nikołaj Filippowicz Szarko urodził się w 1926 roku w wiosce Makawczyce blisko Dzierżyńska. Latem 1942 roku dobrowolnie wyjechał na front, ukończył 2. Kujbyszewską Wyższą Szkołę Piechoty, dowodził plutonem. Chrzest bojowy otrzymał w walkach pod Woroszyłowgradem (obecnie Ługańsk). Podczas operacji "Bagration" w składzie 1. Frontu Białoruskiego - dowódca kompanii. Za udział w operacji Bobrujskiej otrzymał tytuł kapitana, order Czerwonej Gwiazdy i dwa ordery Wojny Ojczyźnianej II stopnia. 24 marca 1945 roku Nikołajowi Szarko przyznano tytuł Bohatera Związku Radzieckiego. W 1945 roku w walce o przekształconą przez faszystów w fortecę Poznań został ciężko ranny. Lekarze amputowali mu lewą nogę. Po wypisaniu ze szpitala przyjechał do Mińska, uzyskał wyższe wykształcenie i przez kilka dziesięcioleci kierował Białoruskim Towarzystwem Głuchych, którego Republikański Pałac Kultury nosi dziś jego imię. Zmarł w Mińsku w 1997 roku. Imieniem bohatera nazwana jest ulica w Dzierżyńsku.

Aleksiej GORBUNOW,
zdjęcia - Ramila NASIBULINA,
"7 dni".