Projekty
Government Bodies
Flag Wtorek, 11 Listopada 2025
Wszystkie wiadomości
Wszystkie wiadomości
Społeczeństwo
24 Sierpnia 2025, 15:00

"Wielu nie wierzyło, że sami uprawiamy wszystko". Ta rodzina dzięki ogórkom i pomidorom stała się mega popularna w sieci 

Ich pierwsze sadzonki nie przeżyły. Aby wyhodować wczesne warzywa, głowa rodziny musi mieszkać w szklarni przez prawie dwa miesiące. Mrozy i deszcze nie są już straszne - nauczyli się radzić sobie z kapryśną pogodą... Chodzi o rodziców wielodzietnych, blogerów rolniczych, Aleksieja i Katerynę Gowin. Jedziemy do nich, aby dowiedzieć się, jak prawidłowo wychowywać dzieci i uprawiać ziemię, pozostając szczęśliwymi osobami odnoszącymi sukcesy.

Pomoc dzieci jest wspierana i opłacana

Rodzina Gowin mieszka we wsi Czyść w powiecie mołodeczańskim, a ich gospodarstwo szklarniowe znajduje się 10 km od domu - w wiosce Iwoncewicze.
Tu się spotykamy. Podczas gdy rodzice przygotowują się do wywiadu, jedyny chłopiec w rodzinie, Wadim, oferuje nam wycieczkę po szklarniach. Chociaż dopiero 1 września pójdzie do szkoły, ale już dużo wie o uprawie żywych witamin.

Najpierw Wadim spieszy się, aby pokazać nam dom dla trzmieli, które pojawiły się w tym roku. Przez całe lato kudłate robotnicy pilnie zapylały rośliny w szklarniach, a teraz gdzieś odlecieły. Wiosną prawdopodobnie trzeba będzie wprowadzić do domków nowych. Kolejnym niesamowitym odkryciem dla nas są arbuzy, które już przybierają na wadze. Są jak małe kulki w paski, starannie przywiązane w siateczkach.

Wadim dzieli się planami: zostać kierowcą ciągnika i, podobnie jak tata, uprawiać ogórki, pomidory, arbuzy i inne zdrowe warzywa i owoce.

W tej rodzinie uczą się pracy od najmłodszych lat. Wadim przed naszym przyjazdem z siostrami - Maszą i Anią - zbierał opadłe jabłka. Dzieci wiedzą: mama i tata będą nie tylko chwalić za wysiłki, ale także dziękować rublem.
- Mamy własną politykę - dzielą się rodzicielskimi podejściami Aleksiej i Katerina. - Dzieci są oczywiście na całkowitym naszym utrzymaniu. Ale jeśli chcą czegoś wyjątkowego, mogą na to zarobić. Oferujemy prostą rzecz: gdzieś coś zebrać, przynieść, a najmłodsza Anieczka bawi nas wszystkich. Dzieci mogą zaoszczędzić na czymś lub natychmiast wydać na smakołyki. Uczymy je zarządzać swoimi środkami. Zrobiliśmy dla nich skarbonki, aby nie było pokusy, aby wydać wszystko od razu.

Można powiedzieć, że Masza, Wadim i Anieczka rosną w pobliżu szklarni, na ziemi. Troskliwi rodzice wyposażyli dla nich strefę relaksu: huśtawkę, zjeżdżalnię, piaskownicę. Jak powiedziała matka Katerina z uśmiechem, poszła do szpitala położniczego bezpośrednio stąd, z grzędów. Od niemowlęctwa dzieci są obok rodziców, w wózkach śpią pod drzewami podczas pracy. Dlatego od najmłodszych lat wiedzą, skąd pochodzi zdrowa żywność i ile wymaga opieki.

"Po raz pierwszy zrobimy imprezę Gender Reveal"

Aleksiej i Katerina wkrótce będą mieli czwarte dziecko. I patrzą na siebie z taką czułością, jakby ponownie przeżywali okres zalotów. Razem od 15 lat, poznali się w 2010 roku. Aleksiej, po ukończeniu szkoły zawodowej na kierunku "Technik-mechanik", trafił do Orszy. Katerina przyjechała tu również na studia w koledżu kolejowym.
- Z mojej strony była to miłość od pierwszego spojrzenia - wyznaje Aleksiej, czule patrząc na żonę.

- Aleksiej podbił mnie wszystkim: jest otwarty, miły, z dobrymi manierami - wymienia zalety swojego wybranego Katerina.

Małżonkowie nie planowali zostać rodziną wielodzietną. Tak się stało i są z tego bardzo zadowoleni. Kiedy dowiedzieli się, że będzie trzecie dziecko, doznali szoku, ale przyjęli to jako fakt. Tak samo było z czwartym, Katerina nawet popłakała.

- Nie dlatego, że nie chciałam kolejnego dziecka - wyjaśnia mama. - A ponieważ różnica między trzecim a obecnym będzie dość duża. Więc znowu nieprzespane noce i brak czasu na pracę w szklarniach.
- Postanowiłem uspokoić żonę - kontynuuje Aleksiej. - Przynajmniej po raz pierwszy zrobimy imprezę Gender Reveal. Teraz taki żart krąży po Internecie: dlaczego zdecydowaliście się na czwartego? Bo na pierwszych trzech nie zrobiliśmy imprezę Gender Reveal!

Poprosiliśmy małżonków, aby podzielili się sekretem szczęścia małżeńskiego.

- Najważniejsze jest znalezienie osoby, z którą będzie wspólny cel i wspólne dążenie do niego - mówi głowa rodziny. - Po tej drodze wspierać siebie i częściej chwalić.

- Ja też tak uważam - dołącza żona. - Musicie zaakceptować wszystkie pomysły nawzajem, nawet jeśli wydają się szalone. Początkowo ogrodnictwo było dla mnie czymś odległym. Mimo to wspierałam Loszę i pierwszą szklarnię, którą zbudowaliśmy razem.

Miej nadzieję na pogodę, a sam pal w piecu

Aleksiej pochodzi z powiatu berezowskiego obwodu brzeskiego, a Katerina - z mołodeczańskiego, co na Mińszczyźnie. Kiedy młodzi się pobrali, postanowili osiedlić się bliżej swoich krewnych. Wybrali rodziców Kati: mają duże mieszkanie i nie trzeba będzie wydawać pieniędzy na wynajem. Jednak nieudane poszukiwania dobrych zarobków i przyzwoitych warunków pracy doprowadziły do myśli: a może warto spróbować czegoś własnego?

- Każdy człowiek ma predyspozycje do czegoś - zaczyna Aleksiej opowieść o tym, jak on i jego żona zajęli się rolnictwem. - Zawsze lubiłem uprawiać różne rośliny. Jako dziecko miałem nawet własne ogrody warzywne. Dlatego postanowiliśmy spróbować uprawiać warzywa zarówno dla siebie, jak i na sprzedaż.
Teraz małżonkowie mają wyraźny podział obowiązków: wszystko, co wiąże się z ogrodnictwem, to obszar odpowiedzialności Aleksieja. Katerina pomaga, gdy trzeba coś odchwaszczać lub podwiązać, ale jej głównym obowiązkiem jest reklama produktów i ich realizacja.

Zastanawiamy się, ile pieniędzy zajęło rozpoczęcie agrobiznesu.

- Nie pożyczaliśmy od nikogo i nie braliśmy pożyczek - odpowiada Aleksiej i wspomina z uśmiechem: - Pierwsze szklarnie zbudowano prawie "z gałęzi i patyków". U teścia wziąłem stare deski i drewno. Najdroższą w tym czasie była folia na dach.

W tej chwili rolnicy mają sześć szklarni na dwóch działkach i są uderzająco inne w porównaniu z tymi pierwszymi. Niektóre są wyposażone w podwójne ogrzewanie - podziemne i powietrzne, wszędzie nawadnianie kroplowe. W planach jest zainstalowanie wentylatorów dla lepszej wentylacji.

- Wszystkie nasze pierwsze sadzonki nie przeżyły - zamarzły. Po prostu nie wiedzieliśmy, jak ją zasiać - dzielą się małżonkowie. - Druga partia rosła przez miesiąc, a 10 maja 2016 roku spadł śnieg. I kiełki zaczęły więdnąć na naszych oczach. Wtedy pomyśleliśmy: jeśli też nie przeżyją, to znak, że nie powinniśmy już tego robić. Na szczęście wkrótce wróciła ciepła pogoda, i rośliny ożyły.

Dzisiaj, analizując swoje pierwsze kroki w ogrodnictwie, Aleksiej i Katerina zauważają: zaczęli swoją działalność na ślepo, bez wystarczającej wiedzy o tym, jak budować szklarnie, utrzymywać w nich mikroklimat, jak radzić sobie z roślinami.

- Wielu uważa, że było komu nas poprowadzić i nam pomóc - zauważa Aleksiej. - Właściwie wszystko robiliśmy sami. Szukaliśmy informacji w Internecie, oglądaliśmy filmy, czytaliśmy artykuły. Zamówiłem nawet płatne kursy na temat budowy szklarni, uprawy sadzonek i tak dalej. Stopniowo zdobywaliśmy doświadczenie: nie działało - robiliśmy to inaczej, udało się - poprawialiśmy proces.

Każde warzywo zna swoją cenę

Aleksiej i Katerina są dziś właścicielami osobistego gospodarstwa pomocniczego (OGP). Mają dwie działki, a to około 80 akrów ziemi. Złożyli wniosek do komitetu wykonawczego o kolejną, z niecierpliwością czekają na odpowiedź. Oczywiście młodzi rolnicy chcieliby jak najszybszej decyzji w ich sprawie. Sezon rolniczy u rolników Gowin faktycznie rozpoczyna się w lutym - od sadzenia roślin - a kończy w listopadzie, kiedy ostatnie warzywa są dowożone do klientów. Ale praca na tym się nie kończy, ważne jest, aby przygotować ziemię na następną wiosnę i zaopatrzyć się w drewno opałowe - ogrzewać szklarnie podczas chłodów.
Aleksiej w połowie lutego zaczyna uprawiać sadzonki z nasion. Przez około dwa miesiące rośną pod lampami w domu. Kiedy kiełkom staje się ciasno, są transportowane do szklarni, która nazywa się rozsadnikiem. A na zewnątrz wciąż jest śnieg i zimno, więc pomieszczenie jest ogrzewane.

- Świętuję Dzień Kobiet z moją żoną, a 9 marca wkładam pudełka z roślinami do samochodu i przenoszę się do rozsadnika. Można powiedzieć, że mieszkam w nim, mam tam nawet łóżko - mówi Aleksiej. - W tym roku ostatni raz paliłem w piecu w połowie maja.

Wchodzimy do szklarni, aby podziwiać zbiory. Nabierają koloru różne pomidory - żółta śmietanka i czerwone brzuszki.

- Różowy pomidor uprawiamy od kilku lat. Z pewnością jest bardzo kapryśny, ale niesamowicie smaczny. Moim zdaniem jest to najlepszy pomidor jeśli chodzi o smak - nie kwaśny ani słodki, ale delikatny. Odmiana jest kapryśna i gorsza od innych pod względem wydajności, ale nadal ją doceniamy, ponieważ istnieje zapotrzebowanie.

Aleksiej natychmiast opowiada o swoich rekordzistach - pomidorach o wadze około 950 gramów. Musiał jednak z nich zrezygnować - wielu klientów nie lubi dużych owoców, prosi o standardowe, 150-200 gramów.

Głównymi warzywami uprawianymi przez rodzinę Gowin są ogórki i pomidory, które dojrzewają w szklarniach. W pobliżu na polu zagospodarowano niewielką działkę z kukurydzą.

- To inicjatywa Kati - mówi Aleksiej. - W 2024 roku posadziliśmy tylko kilka rzędów, sami najedliśmy się, resztki sprzedaliśmy. Ludziom się podobało, wielu chciałoby kupić więcej. Dlatego teraz zasiano więcej - 6-7 akrów. O wiele łatwiej jest dbać o kukurydzę niż o ogórki i pomidory. Głównym wyzwaniem w tym roku było jej sadzenie. Pogoda nie sprzyjała: padały deszcze, było tu błoto. Ostatnie ziarna były po prostu w błocie. Początkowo kultura nie chciała rosnąć, żółkła i więdła. Kiedy pogoda się poprawiła, powoli poszła w górę.

Każdy czerpie własną przyjemność z pracy. Aleksiej lubi obserwować rośliny, jak stają się silniejsze i owocują. Katerina cieszy się, gdy wszystko jest sprzedawane z powodzeniem. Rolnicy sprzedają swoje warzywa wyłącznie wśród mieszkańców pobliskich miejscowości z dostawą do domu - Mołodeczno, Krasnoje, Czyść - i każdego kupującego znają osobiście. Są dumni ze swoich produktów, pewni ich smaku i jakości.
- Trudno obliczyć, ile uprawiamy w sezonie - przyznają właściciele. - Jeślibyśmy oddawali produkty hurtowo, łatwiej byłoby prowadzić księgowość. Zasadniczo sprzedajemy na kilogramy, około 6-7 ton ogórków i 5 ton pomidorów.

Blog - odpowiedź na nieufność

Zanim bohaterowie naszego projektu zaczęli dostarczać warzywa do domów, sprzedawali je na rynku. I wielu kupujących nie wierzyło, że młodzi ludzie sami uprawiają wszystko, a nie odsprzedają czyjąś pracę. Starsze kobiety nazywały ich nawet spekulantami i pasożytnikami.

- To był prawdziwy hejt rynkowy - Aleksiej wspomina z uśmiechem ten sam moment, kiedy postanowili pokazać całemu światu za pośrednictwem sieci społecznościowych, że wiedzą, jak pracować na ziemi.

Para nie wiedziała na początku, jakie filmy będą interesujące dla ludzi. Pierwsze odcinki były bez dźwięku: Aleksiej buduje szklarnię, pierwszy pomidor dojrzał, a oto rodzina już zbiera plony... Wkrótce zrozumieli, czego chcą subskrybenci, zwłaszcza że zaczęli wyrażać swoje prośby.

- Zadaje się wiele pytań - zauważa Aleksiej. - Na przykład, jak budować szklarnie, jak uprawiać warzywa. Najpopularniejsze: "Którą odmianę preferujecie?" Ale to nasza mała tajemnica produkcyjna. Empirycznie, po wypróbowaniu wielu odmian, znaleźliśmy własne. Kładziemy nacisk na smak, a nie na wydajność.
Pod koniec sezonu małżonkowie Gowin zawsze otrzymują wiele podziękowań. Ludzie zauważają, że warzywa były pyszne i zachwycały.

Strona Aleksieja i Kateriny nazywa się po prostu: "Domowe warzywa". W Instagram mają teraz około 70 tys. obserwujących, a w TikTok - prawie 40 tys., głównie z krajów WNP: Rosji, Kazachstanu i, oczywiście, Białorusi. Jeden z filmów, w którym Aleksiej zamontował system nawadniania kroplowego, zebrał 6,5 mln wyświetleń, a pierwszym odcinkiem, który wywołał milionowe zainteresowanie, było przekształcenie 200-litrowej beczki z oleju w piec.

- Chociaż podpatrzyłem ten pomysł w Internecie, było wielu ciekawskich, a także krytyków - mówi Aleksiej. - Napisali: "No cóż, wypali się w ciągu jednego dnia". A beczka służy od trzech lat. Kosztuje tylko kilka groszy i można to zrobić w godzinę.

Nawiasem mówiąc, jeśli w mediach społecznościowych chcesz znaleźć naszych bohaterów, możesz natknąć się na innego Gowina - Pawła z powiatu berezowskiego. Jest młodszym bratem Aleksieja. Obaj rolnicy i blogerzy, zbudowali szklarnie w ciągu jednego roku: pierwszym był starszy, młodszy zainspirował się jego przykładem. Oczywiście bracia śledzą się nawzajem w sieciach społecznościowych, ale najważniejsze, jak przystało na krewnych, wspierają się nawzajem.

Zaczynasz oglądać film o "szklarniowym" życiu Aleksieja, Kateriny i ich dzieci - i nie możesz się oderwać. Uśmiechniesz się: podwiązka ogórkowa to wzmocnienie pleców po 2 tys. ukłonów. Podziwiasz: jak liście pomidorów po podlaniu zaczynają sięgać w górę. Nauczysz się: jest tu wiele rad i wskazówek dla początkujących ogrodników.

Aleksiej mówi, że do wzrostu rośliny w szklarni potrzebne są trzy składniki: światło, ciepło i woda. Ale patrząc na ich pracę, chcemy dodać: także miłość. Do swojej pracy, do ziemi, do siebie nawzajem i do ludzi, którzy korzystają z owoców ich pracy.

Swietłana KIRSANOWA,
zdjęcia Siergieja SZELEGA,
gazeta "7 dni".
 
TOP wiadomości
Świeże wiadomości z Białorusi