Projekty
Government Bodies
Flag Sobota, 15 Listopada 2025
Wszystkie wiadomości
Wszystkie wiadomości
Społeczeństwo
17 Sierpnia 2025, 15:00

Warsztatem montażu stał się zwykły garaż. Ten Białorusin od podstaw montuje unikalne samochody

Tuż po twórcy unikalnego samochodu - pierwszego białoruskiego hot roda - jedziemy ulicami Mińska. Przechodni z fascynacją patrzą na niezwykły samochód, wielu macha przyjaźnie rękami i uśmiecha się. Parkujemy na poboczu przy nabrzeżu Ślepiańskiego systemu wodnego. W pobliżu natychmiast zatrzymuje się grupa młodych ludzi, robią zdjęcia. "Podoba wam się?" – pytamy. "Oczywiście!" -  uśmiecha się jedna z dziewczyn. "A co mówiłem?" - z dumą mówi architekt Władimir Matielski, stojąc obok samochodu MATV własnej produkcji.

Pierwszy - krajowy 


- Marka samochodu MATV (brzmi jak "matwe") nie jest przypadkowa, to skrót od pierwszych liter mojego nazwiska i imienia – powiedział nam kilka godzin wcześniej autor wynalazku. - Dziś jest oficjalnie zarejestrowana. Pierwszemu białoruskiemu hot rodowi udało się nawet wymyślić czułe imię "matweszka".

Niezwykłe dla naszego ucha słowo "hot rod" pojawiło się w USA prawie sto lat temu. Tak nazywają się samochody zmodyfikowane do wyścigów. W latach 30. entuzjaści używali do ich montażu aut i części z pierwszych wysypisk odpadów samochodowych. Obecnie ruch hot rodowy obejmuje wiele krajów. Jego uczestnicy organizują wystawy, konkursy prędkości, mają grupy w sieciach społecznościowych z setkami tysięcy subskrybentów.
- Czy na Białorusi jest dużo hot rodów? - pytamy Władimira Matielskiego.

- Wiem tylko o moich i jeszcze jednym "samochodzie" zmontowanym w obwodzie homelskim - uśmiecha się twórca MATV.

Z zawodu nasz bohater jest architektem, ale zawsze interesował się techniką. Tak więc ponad 40 lat temu wpadł na pomysł stworzenia trójkołowca, którego pedały obraca się w pozycji półleżącej. Władimir Matielski w latach 80. zmontował dwa trójkołowce: jeden z napędem na przednie koła, drugi z napędem na tylne koła. Pracował w przedpokoju jednopokojowego mieszkania, gdzie mieszkał w tamtych latach z żoną i dziećmi.

- Przedpokój półtora na półtora metra - wspomina wynalazca. - Wtedy nie miałem garażu, maszyn i specjalnych narzędzi. Jak się z tym czuła współmałżonka? Jest także kreatywną osobą, architektem, więc wszystko doskonale rozumiała. Czasami nawet pomagała radą. Jedna głowa jest dobra, a dwie to zespół programistów.

Na rowerach własnego montażu Władimir Wacławowicz jeździł po mieście, już wtedy wzbudzając żywe zainteresowanie mieszkańców Mińska. Prędkość była wystarczająca, aby nadążyć za transportem publicznym. Ponadto składane trójkołowce łatwo umieszczano w bagażniku Zhiguli.

Następnie rozmówca wpadł na pomysł montażu quada. Kupił motocykl Woschod-3m, przestudiował go i zaczął projektować swój kolejny środek transportu. W rezultacie w ciągu kilku lat zmontował quada, który do dziś jest w doskonałym stanie. To prawda, że z powodu braku metrów kwadratowych w mińskich garażach na razie stoi poza miastem.

Ale potem zaczęła się najciekawsza rzecz. Córka Matielskiego wyszła za mąż za Nowozelandczyka, i w 2006 roku Władimir Wacławowicz poleciał zagościć na półkulę południową. Tam młodzi, znając pasję ojca do niezwykłych samochodów, zabrali go na festiwal hot rodów.

- Nigdy w życiu czegoś takiego nie widziałem - przyznaje Władimir Matielski. - Wydarzenie odbyło się na terenie dawnego lotniska. Cały pas startowy rozciągający się poza horyzont był ustawiony hot rodami różnych modyfikacji. Ich twórcy prowadzili prezentacje i pokazy. Chodziłem od samochodu do samochodu, studiowałem je, robiłem zdjęcia, kręciłem filmy. To tam wpadłem na pomysł stworzenia własnego hot roda.

Zaraz po powrocie Władimir Wacławowicz usiadł za maszyną rysunkową (kulman). Proces tworzenia nowego samochodu trwał 2,5 roku. Równolegle opracowywano rysunki do produkcji części i zespołów.

- To żmudna i pracochłonna sprawa - podkreśla rozmówca. - Każdego dnia zatrzymywałem się w garażu po północy, nie zauważając czasu ani zmęczenia, a rano musiałem iść do pracy. Ale satysfakcji, którą otrzymywałem, nie da się porównać z niczym.

W 2009 roku Laboratorium naukowo-techniczne i testowe pojazdów BNUT ds. wymagań bezpieczeństwa ruchu drogowego wydało wniosek, że MATV nadaje się do jazdy po drogach publicznych. Z tymi dokumentami twórca pierwszego białoruskiego hot roda udał się do milicji drogowej i zarejestrował go.

- 16 lat temu wyjechałem z garażu, w którym teraz rozmawiamy, tym czerwonym samochodem – Władimir Matielski kładzie rękę na drzwiach samochodu. - Nie wierzę, jakby to było wczoraj.  Pamiętam te odczucia wyraźnie - niesamowite szczęście i ogromną dumę z wykonanej pracy. Tego dnia wokół zebrali się faceci, którzy pomagali w poszczególnych węzłach, doradzali, po prostu śledzili prace. Po pierwszych przejazdkach pojawiła się plotka, że w stolicy pojawił się piękny ręcznie zmontowany samochód. Wielu zaczęło przyjeżdżać, aby go zobaczyć.

Władimir Wacławowicz po raz kolejny zauważa wsparcie i cierpliwość żony, która ze zrozumieniem odnosiła się do niezwykłego hobby męża.

- To prawda, że nie bardzo lubi jeździć ze mną na MATV - uśmiecha się rozmówca. - Ponieważ takie wycieczki przyciągają zbyt dużą uwagę innych.

Obudowa z włókna szklanego

- Na MATV brałem udział w kilku pokazach motorowych i wystawach samochodowych, niejednokrotnie przejeżdżałem na czele kolumny z białoruską flagą - mówi Władimir Matielski. - Samochód zawsze budzi żywe zainteresowanie. Zwłaszcza z jakiegoś powodu uczestników z krajów bałtyckich. Zauważając mnie, podbiegają z pytaniem: "Władimirze, co jeszcze stworzyłeś?" Fajnie, że nie ma obojętnych ludzi. Jeśli zapytają, opowiadam, jaki to rodzaj samochodu, jak się montował, jakie ma specyfikacje techniczne. Na ulicach hot rod również wywołuje zachwyt. Kiedy jadę po mieście - witają, trąbią, migają reflektory. Staram się odpowiadać wszystkim, ale oczywiście nie ze szkodą dla bezpieczeństwa ruchu. Zawsze miło, że sprawiłem ludziom radość. To natychmiast dodaje siły i energii, chce się dalej pracować.
Władimir Wacławowicz przyznaje, że uwielbia rozmawiać z entuzjastycznymi widzami. Przypomina sobie przypadek, kiedy jechał na MATV do domku letniskowego, a dziewczyny ścigały go przez całą drogę swoim samochodem, aby zrobić zdjęcie z hot rodem.

Wróćmy jednak do aut autorskich. Władimir Matielski zebrał je trzy i to w mniej niż 15 lat. Pierwszy jest czerwony MATV. Jego korpus składa się z ośmiu części, wszystkie wykonane z włókna szklanego.

- Według własnych rysunków robiłem formy-półfabrykaty, z nich wykonywałem matryce, za pomocą których otrzymywałem gotowe części. Spójrzcie na jakość - nie ma wad, kolor jest płynny - zwraca uwagę rozmówca.

W samochodzie zainstalowany jest 4-cylindrowy silnik ZMZ-402 z GAZ-24 z powierzchniowym tuningiem. Od Wołgi "matweszka" odziedziczyła również chłodnicę. Ale zawieszenie jest osobistym opracowaniem Władimira Wacławowicza.

- Najpierw zrobiłem jego makietę w skali 1:2 z improwizowanych materiałów – kartonu i sklejki. Badałem, jak podczas ruchu będą się zachowywać elementy. Dziś można to zrobić za pomocą programów do modelowania 3D. Ale w momencie tworzenia hot roda nie posiadałem jeszcze tej technologii - przyznaje Władimir Matielski.

W samochodzie zastosowano amortyzatory dwustronnego działania UAZ, kubki i sprężyny zostały wykonane na indywidualne zamówienie. Szyna pochodzi z Forda Sierra, reflektory - produkcji "Motovelo", ale tłumik jest domowej roboty.

- Rama, kierunkowskazy, lusterka zewnętrzne – wszystko jest ekskluzywne – wyjaśnia rozmówca. - Obrotowe szkło triplex, podobnie jak wnętrze ze sztucznej skóry, jest wykonane na zamówienie i posiada certyfikat. Kierownicę specjalnie przysłał mi zięć z USA. Sygnał dźwiękowy został pożyczony od Daihatsu, most - od Wołgi. Szczotki są mechaniczne, ale w deszczu na hot rodzie zabardzo nie przejedziesz. Są pasy bezpieczeństwa. Z tyłu znajduje się zbiornik ze stali nierdzewnej o pojemności 46 litrów i subwoofer. Nie mogę bez muzyki. Lubię słuchać rocka i radzieckich piosenek.
Według twórcy MATV, maksymalna prędkość, jaką może osiągnąć hot rod, wynosi do 140 km/h. Ale nie warto przyspieszać w ten sposób – jazda będzie niewygodna z powodu ryczącego szumu w uszach. Optymalna prędkość na autostradzie wynosi 90-100 km/h. Środek ciężkości białoruskiego hot roda jest obniżony, szerokość samochodu jest zwiększona o 50 mm w porównaniu z GAZ-24 – MATV pewnie trzyma się drogi. Pewnego dnia Władimir Matielski zobaczył swoje auto z dachu garażu i przypomniało mu się żywe stworzenie:

- Jest głowa - silnik, nogi - koła, ścięty ogon - bagażnik z tyłu. Wszystko to zainspirowało mnie wizerunkiem jaszczurki, którą wybrałem jako emblemat. Narysowałem go i wykonałem go metodą elektroerozyjnego cięcia metalu.

Władimir Matielski przyznaje, że zebrał wszystkie trzy samochody w garażu, jak to się mówi, na kolanie. Jednocześnie dążył do maksymalnej niezawodności, jakości i piękna.

- W MATV nigdzie nie znajdziesz śladów spawania. Wszystko jest dokładnie wyszlifowane i wypolerowane - podkreśla rozmówca. - Jeśli już robić, to jakościowo, pięknie, konstruktywnie. Nie udaje się - lepiej nie zaczynać. Dlatego nie mogłem wpuścić kogoś do procesów montażowych. Chociaż oczywiście musiałem kontaktować się z profesjonalistami, zamawiać u nich frezowanie i toczenie.

Kiedy zmontowano czerwony MATV, Władimir Wacławowicz zdał sobie sprawę, że brakuje mu mocy i prędkości, więc wymyślił drugi samochód, który wyjechał na drogi w 2015 roku.

- Jest wykonany w ten sam sposób. Jednak w białym hot rodzie – 5-litrowy silnik Forda Mustanga o mocy 300 KM i inna chłodnica, automatyczna skrzynia biegów. Ze względu na to, że silnik jest bardziej masywny, sama konstrukcja okazała się dłuższa o 230 mm. Kolor salonu również różni się, w drugim modelu jest czarny. Poza tym samochód jest identyczny z pierwszym - wyjaśnia mistrz.

Pytanie, czy hot rod można uznać za samochód wyścigowy, sprawia, że się zastanawia.

- Na pierwszym jest silnik z Wołgi. Jaki samochód wyścigowy otrzymamy za pomocą silnika o niskiej prędkości? Ale jeśli umieścisz na nim silnik typu Honda, to tak - wyjdzie samochód do wyścigów. Zwłaszcza, że zawieszenie i środek ciężkości są niższe, jego podstawa jest o 50 mm szersza niż u GAZ-24. Wszystko to poważnie wzmacnia stabilność. Z drugiej strony, im mniejsza waga samochodu, tym większa prędkość. Oba w stanie zatankowanym ważą około 920-930 kg.
- Powstał samochód trzy w jednym - opowiada rozmówca o trzecim samochodzie. - Teraz wygląda jak ośmioosobowy jeep. Jeśli usuniemy górne elementy, otrzymamy pick-up. Równie łatwo zamienia się w kabriolet. Modyfikacja zajmuje od 7 do 10 minut, ale najczęściej używam go jako jeepa.

Zabrać na przejażdżkę

Filmowcy i twórcy klipów, według Władimira Wacławowicza, nie byli jeszcze zainteresowani hot rodami. Ale MATV bierze udział w różnych wystawach samochodowych, prezentacjach, na których wygląda bardzo imponująco. Ponadto "matweszki" są czasami używane podczas wesel. Ale to nie jest biznes, zapewnia Władimir Matielski. Czasami zabiera na przejazdkę znajomych, którzy chcą, aby uroczystość była niezapomniana. Panna młoda jest zwykle przewożona na czerwonym MATV, a pan młody jedzie na białym. I uwierzcie, że przed taką eskortą nawet zatrzymują się trolejbusy i przepuszczają nowożeńców.

Mistrz nadal ma wiele pomysłów na tworzenie nowych rarytasów.

- Chcę zbudować trójkołowy samochód oparty na silniku motocyklowym, ale wszystko kręci się wokół pieniędzy. Kiedy pracowałem, były środki, teraz jestem na emeryturze. Wszystkie części, nawet te używane, są drogie - mówi i zauważa, że rozważa sprzedaż jednego z samochodów, ale w dobre ręce. Z drugiej strony, jak sprzedać, jeśli oba samochody są jak rodzime dzieci? W cenie do tej pory z nikim się nie zgadzał.

Pierwszy MATV ma podświetlenie podwozia, łuków, silnika, wnętrza.

- Wydaje się, że samochód nie po asfalcie jedzie, ale unosi się w powietrzu jak "Latający Holender". Pewnego razu zatrzymał mnie z tego powodu funkcjonariusz milicji drogowej: "Czy wie pan, że podświetlenie jest zabronione w naszym kraju?" Odpowiadam: "Wiem, ale te jest przewidziane przez zakład produkcyjny, a zakład produkcyjny to ja". Mówi: "Wszystko jasne. Może pan jechać".

Według rozmówcy, pracownicy Państwowej Inspekcji Drogowej traktują hot roda bardzo poprawnie.

- Wielu już wie, że istnieje MATV. Najważniejsze, aby nie łamać zasad. Tylko raz w Mińsku zatrzymano mnie, żeby zapytać, co to za samochód. Ale kiedy dowiedzieli się, że ma dokumenty, pytania natychmiast zniknęły.

Dziś Władimir Matielski często zasiada za kierownicą hot rodów, ale do domku letniskowego woli dostać się po zebrane plonów transformerem GAZ-69 lub zwykłą "szóstką".

Aleksiej GORBUNOW,
zdjęcia Nikołaja PIETROWA,  
gazeta "7 dni"
TOP wiadomości
Świeże wiadomości z Białorusi