Projekty
Government Bodies
Flag Poniedziałek, 23 Czerwca 2025
Wszystkie wiadomości
Wszystkie wiadomości
Społeczeństwo
19 Maja 2025, 11:51

Ultraprawicowa niespodzianka, Duda do sześcianu i niewłaściwe karty do głosowania. Jak w Polsce wybierali prezydenta 

W Polsce 18 maja odbyły się wybory prezydenckie. Według danych exit poll, na czele stoją dwaj kandydaci - Rafał Trzaskowski (Koalicja Obywatelska) i Karol Nawrocki (Prawo i Sprawiedliwość, PiS). Ponieważ żaden z nich nie zdobywa większości głosów, przed Polakami jest druga tura wyborów, która może się odbyć 1 czerwca.

Ogólnie rzecz biorąc, obecnej kampanii wyborczej w Polsce, jak zresztą i procesu głosowania, nie można nazwać spokojną. W przeddzień wyborów w kraju wybuchł poważny skandal polityczny, sugerujący ingerencję z zewnątrz w kampanię wyborczą. Ponad 200 naruszeń odnotowano w dniach 17 i 18 maja - od nielegalnych agitacyjnych kampanii internetowych po incydenty w lokalach wyborczych wskazujące na oszustwa związane z kartami do głosowania.

Po zamknięciu lokali wyborczych nie było spokojniej. Liderzy głosowania faktycznie idą łeb w łeb, co oznacza, że następne dwa tygodnie upłyną pod znakiem zaciętej walki między dwoma wrogimi obozami - koalicją premiera Donalda Tuska, która promuje w wyborach Trzaskowskiego, oraz opozycyjną PiS Jarosława Kaczyńskiego, która stoi za plecami Nawrockiego.

Dla Tuska zwycięstwo jego protegowanego jest okazją do ostatecznego oczyszczenia pola politycznego w kraju i skoncentrowania w swoich rękach władzy premiera i prezydenta. Dla Kaczyńskiego zwycięstwo Nawrockiego to być może nie tylko szansa na utrzymanie się u steru władzy, ale ogólnie na utrzymanie partii i ochronę jej przed prześladowaniami ze strony rządu Tuska.
W międzyczasie dwie główne partie kraju walczą ze sobą,  na arenie politycznej przybiera na wadze skrajna prawica. Wyniki obecnych wyborów wyraźnie to pokazały. Nie bez powodu w środowisku eksperckim Polski mówiono już o upadku duopolu politycznego.

Więcej informacji na temat wyników głosowania, głównych niespodzianek kampanii wyborczej, reakcji polskiego politykum, skandalu z ingerencją zewnętrzną i kart do głosowania bez kątów i stempli - czytaj w przeglądzie BELTA.

Co pokazują wyniki exit poll

Ogólnie wyniki exit poll nie były zaskoczeniem. Chyba, że różnica w głosowaniu między Trzaskowskim a Nawrockim jest znacznie mniejsza niż odzwierciedlała się w przedwyborczych sondażach społecznych.

Według pierwszego sondażu Ipsos, przeprowadzonego na zlecenie telewizji Polsat, TVP i TVN24, Trzaskowski zdobywa 31,1% głosów, Nawrocki - 29,1%. Dla porównania, tydzień temu firma badawcza Opinia24 dała Trzaskowskiemu 30%, Nawrockiemu tylko 25%.

Różnica między pierwszym a drugim miejscem wynosi tylko 2%. W tej sytuacji wyniki głosowania w drugiej turze wyglądają nieprzewidywalnie. W dużej mierze będą one określane przez sposób głosowania wyborców, którzy oddali swoje głosy w pierwszej turze na pozostałych kandydatów.
Warto tu zaznaczyć, że trzecie i czwarte miejsce, według exit poll, zajmują skrajnie prawicowi politycy - Sławomir Mentzen (15,4%) i Grzegorz Braun (6,2%). W swojej ideologii są bliżsi konserwatywnemu PiS.

Na piątym miejscu uplasował się Adrian Zandberg (5,2%) z lewicowej Partii Razem. Ta partia wyróżnia się zarówno od koalicji rządzącej, do której należy Koalicja Obywatelska, jak i od opozycyjnego PiS. Ale z ideologii jest bliższa Koalicji Obywatelskiej.

Szóste miejsce przypadło Szymonowi Holowni (4,8%) - marszałkowi Sejmu RP i liderowi partii Polska 2050. Za nim idzie Magdalena Bejat (4,1%) z partii Nowa Lewica. Obaj politycy reprezentują partie wchodzące w skład koalicji rządzącej.

Pozostali kandydaci zdobyli w okolicy 1%. W wyborach prezydenckich wzięło udział 13 kandydatów. Frekwencja wyniosła 66,8%.

Bliżej rana opublikowano wyniki drugiego sondażu Ipsos, który odnotował niewielkie zmiany. Tak, Trzaskowski zdobył 31,2% głosów, Nawrocki - 29,7%, Mentzen - 14,5%, Braun - 6,3%, Holownia - 4,9%, Zandberg - 4,8%, Bejat - 4,1%.
Jakie niespodzianki przyniosły wybory

Zdaniem polskich ekspertów, największą niespodzianką głosowania w wyborach prezydenckich były wyniki Mentzena, Brauna i Zandberga. Świadczy to o tym, że duopol polityczny w Polsce jest podważany - zarówno przez siły skrajnie prawicowe, jak i lewicowe.

Profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego politolog Jarosław Flis zauważa, że Mentzen, Braun i Zandberg nie należą ani do obecnego obozu rządzącego kierowanego przez Tuska, ani do poprzedniego kierowanego przez PiS. Jednocześnie razem zdobywają ponad jedną czwartą głosów.

Politolog zauważył również minimalną różnicę w wynikach między Trzaskowskim a Nawrockim. "Oczywiście Koalicja Obywatelska i PiS wyraźnie osłabły. Z drugiej strony, obie grupy osiągnęły to, czego potrzebowały - ich kandydaci awansowali do drugiej tury" - powiedział Flis w rozmowie z RMF24.

Zaznaczył też, że o słabości obozu rządzącego Tuska można sądzić nie tylko po wynikach głosowania na Trzaskowskiego, ale także po niskim poparciu dla Holowni i Biejat, które są w koalicji. Ich ranking jest dziś znacznie niższy niż podczas wyborów parlamentarnych w 2023 roku. Jednak zdaniem politologa osłabienie poparcia dla kandydatów partii z koalicji rządzącej idzie na korzyść raczej nie PiS, a innych partii - niesystemowych.

Na bardzo niskie wyniki członków koalicji rządzącej -Holowni i Biejat - zwróciła uwagę profesor Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu Maria Wincławska. W rozmowie z RMF24 wyraziła zdziwienie także tym, że różnica w głosach między Trzaskowskim a Nawrockim jest dość niewielka.

"Margines błędu pomiaru exit poll wynosi dwa punkty procentowe, więc coś może się zmienić w jednym lub drugim kierunku. Wydaje się jednak, że nie powinno być sytuacji, w której Nawrocki wyprzedzi Trzaskowskiego. Różnica między nimi jest bardzo mała. Spodziewałam się, że różnica będzie większa, bo ostatnie sondaże wykazały nieco większe poparcie Trzaskowskiego niż samej Koalicji Obywatelskiej. Nawrocki miał niższe wyniki niż PiS, a dziś okazuje się, że obaj kandydaci mają wyniki na poziomie popierających ich partii politycznych. Teraz rozpocznie się walka o dodatkowych wyborców, poza elektoratem ich partii" - powiedziała Wincławska.

Jej zdaniem o wyniku wyborów prezydenckich mogą przesądzić wyborcy Mentzena i Brauna, którzy w drugiej turze poprą kandydata Koalicji Obywatelskiej lub PiS.
Kolejny ciekawy punkt w rozkładzie głosów. Według danych exitpoll osoby powyżej 50 roku życia najczęściej głosowały na Trzaskowskiego (36,5 proc.) i Nawrockiego (35,6 proc.). Jednocześnie polska młodzież w wieku 18-29 lat faworyzowała nowe twarze - Mentzena (36,1 proc.) i Zandberga (19,7 proc.). Jednocześnie młodzi Polacy głosują dość aktywnie. Frekwencja wśród młodych ludzi wyniosła 72,8%.

Jeśli chodzi o głosowanie za granicą, według polskich mediów, Trzaskowski wyszedł na prowadzenie w większości krajów. W Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, gdzie Polonia jest dość liczna, wygrał Nawrocki. Jeśli jednak spojrzymy na procenty, to w zagranicznych lokalach wyborczych prowadzi Trzaskowski, za nim jest Mentzen, a pierwszą trójkę zamyka Nawrocki. Również dla Mentzena jest to znaczący sukces.

Jakie oceny wystawiają kandydaci i ich otoczenie

Lider PiS Jarosław Kaczyński, komentując dane exitpoll, powiedział, że wyniki głosowania były lepsze niż oczekiwano. „Jestem bardzo szczęśliwy, bo jest lepiej niż planowano” - powiedział polityk.

Zauważył również, że zbliża się czas na negocjacje z Mentzenem w sprawie poparcia Nawrockiego w drugiej turze.

Sam Mentzen powiedział już, że zamierza poprzeć jednego z kandydatów. „Zamierzam pomóc naszym wyborcom podjąć decyzję w drugiej turze wyborów - szczegóły nie dziś, ale wkrótce” - powiedział polityk.

Jednocześnie Nawrocki nazwał wybory z 18 maja najbardziej niesprawiedliwymi w ciągu ostatnich 35 lat. „To były nieuczciwe wybory. Strumień propagandy i kłamstw finansowanych przez skarb państwa i polskie instytucje państwowe jest wykorzystywany do walki z kandydatem” - powiedział Nawrocki.

Polityk powiedział, że jego zwycięstwo uniemożliwi Tuskowi zmonopolizowanie władzy w Polsce. „Musimy po prostu wygrać te wybory 1 czerwca. Musimy wygrać te wybory, żeby nie było monolitu władzy w Polsce - powiedział Nawrocki. - Dlatego Donald Tusk tak bardzo potrzebuje Rafała Trzaskowskiego, swojego zastępcy w pałacu prezydenckim. Oni już mają Sejm, mają Senat, mają premiera, chcą mieć prezydenta, wprowadzić euro, przyspieszyć pakt migracyjny, skierować jeszcze więcej nienawiści na opozycję, na każdą opozycję, nie tylko konserwatywną”.

Głos zabrał również rzecznik PiS Rafał Bochenek. W wywiadzie dla agencji PAP nazwał obecną kampanię wyborczą brutalną. Jego zdaniem instytucje państwowe zostały wykorzystane do dyskredytowania przeciwników Trzaskowskiego, a przeciwko Nawrockiemu skierowano falę oszczerstw, kłamstw, manipulacji i insynuacji.

Inny poseł PiS, Paweł Jabłoński, zwrócił uwagę, że za Trzaskowskim głosowało nieco ponad 30 proc. wyborców. W związku z tym zauważył, że pozostałe 70 procent wyborców powiedziało „nie” Trzaskowskiemu i Tuskowi. To może jeszcze nie jest czerwona kartka, ale już jest pomarańczowa - uważa polityk.

Tymczasem Trzaskowski, zwracając się do wyborców, zaprosił na niedzielny marsz w Warszawie. „Pokażmy naszą siłę, a jeśli staniemy razem, wygra cała Polska” - powiedział. Warto zauważyć, że Nawrocki również planuje marsz swoich zwolenników w najbliższą niedzielę.

Trzaskowski powiedział, że PiS chce wrócić do władzy, a jego rywal Nawrocki jest radykalny i zorientowany na konflikt. „Nie potrzebujemy rewolucji, nie potrzebujemy konfliktu, potrzebujemy pokoju i współpracy” - powiedział Trzaskowski.

Według niego zbliżająca się druga tura wyborów będzie wyborem między „stabilnością a chaosem, wolnością a ideologiczną obróbką, uczciwością a cwaniactwem”.

Wyniki wyborów skomentowały również najważniejsze osoby w państwie - Prezydent Andrzej Duda i Premier Donald Tusk.

„Gra o wszystko dopiero się zaczyna. Ciężka walka o każdy głos. Te dwa tygodnie zadecydują o przyszłości naszej Ojczyzny. Dlatego ani kroku w tył” - napisał Tusk w serwisie społecznościowym X.

Z kolei Duda podziękował wszystkim Polakom za udział w wyborach: „Dziękuję za poważne obywatelskie stanowisko. Dziękuję za myślenie o problemach naszej Ojczyzny. Z głębi serca proszę, byście wrócili za dwa tygodnie i wybrali kolejnego prezydenta RP”.

Co wiadomo o naruszeniach

Polskie wybory tradycyjnie nie obyły się bez naruszeń. Według oficjalnych danych, od Dnia Ciszy Wyborczej 17 maja odnotowano ponad 200 naruszeń. Większość z nich została odnotowana w Internecie.

Warto w tym miejscu przypomnieć, że w przeddzień wyborów w Polsce wybuchł duży skandal. Okazało się, że niektóre zasoby internetowe rozpowszechniały agresywne reklamy polityczne mające na celu wspieranie Trzaskowskiego i dyskredytowanie Nawrockiego i Mentzena. Dziennikarskie śledztwo ujawniło, że za kampanią internetową stała polska fundacja Akcja Demokracja oraz austriacka firma Estratos Digital GmbH. Organizacje te są finansowane z zagranicy i mają powiązania z amerykańską Partią Demokratyczną i instytucjami UE. Polska opozycja twierdzi, że doszło do zagranicznej ingerencji w kampanię wyborczą przy użyciu technologii internetowych.

17 maja odnotowano również naruszenia w przestrzeni internetowej. Wśród nich znalazły się naruszenia ze strony sztabu Trzaskowskiego. W szczególności okazało się, że w sobotę, kiedy obowiązywał już zakaz prowadzenia kampanii, w internecie pojawiły się reklamy nawołujące do głosowania na Trzaskowskiego. Sztab polityka stwierdził, że winę za publikację ponosi Google, który nie wyłączył reklam na czas.

W sobotę na Facebooku pojawił się post wiceministra sprawiedliwości Arkadiusza Myrchy, który wzywał wyborców do głosowania na wspomnianego kandydata. Później urzędnik przeprosił i usunął post.

18 maja, w sam dzień wyborów, pojawiły się doniesienia o sfałszowanych kartach do głosowania. W Tarnowie wyborcy zgłosili się na policję, ponieważ górny róg wydanych im kart do głosowania został odcięty. Później przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak stwierdził, że prawy górny róg został odcięty na wszystkich kartach do głosowania, ponieważ ułatwiało to korzystanie z alfabetu Braille'a.
Komisja wyborcza nie potrafiła jednak wyjaśnić, dlaczego wyborcy otrzymali nieostemplowane karty do głosowania. Dziennikarz Wirtualnej Polski Patryk Michalski zauważył brak pieczątki na swojej karcie do głosowania. Warto zaznaczyć, że zgodnie z prawem karta do głosowania bez pieczątki jest nieważna.

„Idźmy na wybory! Ja już bylem i przeżyłem szok. Sprawdźmy, czy karty są ostemplowane. W Obwodowej Komisji Wyborczej nr 283 w Warszawie dostałem nieostemplowaną kartę do głosowania, na co natychmiast zareagowałem. Jedna z członkiń miała pod ręką kilka kart do wydawania i przynajmniej dwie również nie miały czerwonego stempla. Inna członkini komisji też miała pod ręką nieostemplowaną kartę do wydania. Pozostali członkowie mieli prawidłowe karty” - napisał dziennikarz w mediach społecznościowych.

Na manipulację kartami do głosowania wskazuje inny incydent, który miał miejsce w lokalu wyborczym w Warszawie. Tutaj wiceprzewodniczący komisji wyborczej został zwolniony za zgłoszenie naruszenia.

„Były nieprawidłowości w pracy komisji, do której zostałam powołana” - powiedziała portalowi Niezalezna.pl kobieta. Zauważyła, że członkowie komisji powinni byli rozpocząć pracę o 6.00 rano, aby dać czas na ostemplowanie kart do głosowania i policzenie głosów. Przewodniczący komisji wyznaczył jednak godzinę rozpoczęcia na 6.30. „I ostemplowaliśmy tylko niektóre z tych kart do głosowania, nie wszystkie. Nie przeliczyliśmy tych kart do głosowania” - ujawniła kobieta.

Zauważyła również, że pieczęć wyglądała na sfałszowaną. Podejrzewano również, że karty do głosowania zostały wyniesione z pomieszczenia, w którym były przechowywane.

Gdy kobieta zgłosiła nieprawidłowości, została wykluczona z komisji. Dziennikarze Niezalezna.pl zwrócili się do komisji wyborczej z prośbą o wyjaśnienia, ale nie otrzymali odpowiedzi.

Polskie wybory nie obyły się bez anegdotycznych historii. Sylwester Marciniak, przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej, poinformował o dwóch przypadkach, gdy członkowie komisji wyborczych przyszli do lokali wyborczych w stanie nietrzeźwości. „W jednym przypadku, kiedy zastępca przewodniczącego odprowadzał członka komisji na komisariat policji, żeby ewentualnie sprawdzić, czy nie jest w stanie nietrzeźwości, ten członek po prostu uciekł” - powiedział Marciniak.

Jakie są prognozy polskich mediów

„Wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich, które poznaliśmy w niedzielę, powinny zdecydowanie ucieszyć Karola Nawrockiego. Byłoby jednak zbytnim uproszczeniem zakładać, że wyborcy Mentzena i Brauna automatycznie zagłosują na kandydata PiS w drugiej turze. Ale jedno jest pewne: czekają nas brutalne dwa tygodnie kampanii” - pisze Paweł Kapusta, redaktor naczelny Wirtualnej Polski.

Uważa on, że Nawrocki ma szansę stworzyć wokół siebie szeroki „antyobóz” - przeciwko liberalnej Polsce i przeciwko europejskości. Kandydat PiS „staje się naczyniem, do którego różne grupy mogą wlać swój protest”.

„Druga tura to już nie jest wybór między programami. To wybór między wizjami Polski. Jedna mówi - wróćmy do cywilizowanej rozmowy. Druga - szukajmy siły w gniewie” - mówi dziennikarz.

Choć Trzaskowski kilkakrotnie powtarzał ze sceny w wieczór wyborczy, że idzie drogą do zwycięstwa, w nieoficjalnych rozmowach politycy z jego otoczenia przyznawali, że walka w drugiej turze będzie trudniejsza, niż się wcześniej spodziewali.

„Jeśli Rafał Trzaskowski przegra, obóz rządzący może się rozpaść. Wśród rządzących panuje przekonanie, że Karol Nawrocki po przejęciu pałacu prezydenckiego nie będzie drugim Andrzejem Dudą, tylko Dudą w sześcianie. Poparcia nie uzyska ani jeden duży projekt koalicji rządzącej, w tym reforma wymiaru sprawiedliwości, zmiana składki zdrowotnej, usprawnienie mediów państwowych czy liberalizacja ustawy o przerywaniu ciąży. Koalicja będzie musiała rządzić tylko do następnych wyborów parlamentarnych, które zaplanowano na jesień 2027 roku. To będzie dwa i pół roku stanu wegetatywnego, którego ten obóz może nie przetrwać” - podsumowuje Onet.

Wita Chanatajewa,
BELTA.
TOP wiadomości
Świeże wiadomości z Białorusi