
Aktualności tematyczne
"Białorusini w kadrze "
Jeśli sam pójdziesz do lasu - dobrze, jeśli zobaczysz przynajmniej jednego grzyba. I ten będzie muchomor. A jeśli w towarzystwie doświadczonego grzybiarza - wydaje się że szlachetne borowiki rozwijają się przed tobą jak dywan. Zagadka? Mieszkaniec Mińska Siergiej Szyszko sprzeciwia się: po prostu musisz znać miejsca! Oraz cechy wzrostu grzybów. Siergiej jest pewien: kto kocha las, zawsze odpowiedzi wzajemnością. A subskrybenci blogera zauważają: "Do dobrego człowieka przychodzą najlepsze grzyby". Idziemy do Siergieja Szyszko, aby dowiedzieć się, jak zebrać pełny kosz darów lasu i miliony polubień na ich zdjęciu.
"Wielu mnie obserwuje"
Miłość Siergieja do lasu została przekazana przez babcię Fainę. To do niej do wsi Borki przyjeżdżał na wakacje z Uzdy. Babcia jako pierwsza pokazała chłopcu, gdzie ukrywają się grzyby, wyjaśniła, które z nich są jadalne, a które trujące.
- Bardzo lubiła zbierać jesienne opieńki. Ale za najsmaczniejszy grzyb uważała gołąbka. Mówiła, że smażony ma przewagę nad innymi - twierdzi Siergiej.
Dorastając, zaczął samodzielnie studiować grzyby. Na nich białoruskie lasy są bogate. W naszym kraju jest ponad 200 gatunków grzybów jadalnych! Ale wielu z nich ma trujące sobowtóry, o których trzeba wiedzieć.
Dla nieprofesjonalisty sezon grzybowy rozpoczyna się w czerwcu, a kończy w październiku. Ale Siergiej zapewnia: z naszymi ciepłymi zimami na Białorusi można chodzić na ciche polowanie przez cały rok. Wspomina, jak 17 stycznia wrócił z lasu z kurkami doskonałej jakości.
- Zbieram grzyby głównie w obwodzie mińskim - w powiatach kopylskim, stołpeckim i nieświeżskim. Uzdzieńszczyzna jest bardzo dogodnie zlokalizowana: po zaledwie 10 kilometrach można znaleźć się w innym regionie - mówi bloger, dodając, że nie zdradza swoich grzybowych miejsc. - Wielu obserwuje mnie, aby odkryć tajemnice. Chodzę po lesie przez wiele kilometrów, spędzam czas, jedzą mnie owady, aby znaleźć grzybnię, która co roku da mi owoce. A są ludzie, którzy chcą to wszystko zdobyć, nic nie robiąc.
Tysiąc euro za kilogram
Dla nas Siergiej Szyszko zrobił wyjątek: ujawnił dwie lokalizacje ze smardzami. Grzyby te nie tylko jako pierwsze pojawiają się na wiosnę, ale także szybko znikają - po półtora do dwóch tygodni.
Smardze najłatwiej znaleźć w nasadzeniach młodych osiek. Jednak wśród zeszłorocznych opadłych szarych liści tylko bystre oko profesjonalisty zobaczy ich pomarszczone brązowe kapelusze. Aby nie deptać kruchych grzybów na polanie, musieliśmy podążać śladem Siergieja. Wydawało się, że smardze postanowiły bawić się z nami w chowanego. Gdy tylko zauważałam jeden i wyjmowałam smartfona, aby zrobić zdjęcie, grzyb znikał. A kucając, aby go znaleźć, nagle wykrywałam dla siebie trzy inne. W pewnym momencie zapomnieliśmy nawet o celu naszej wizyty w lesie, tak mocno skupiliśmy się na poszukiwaniu. Emocje łatwo chwytają nawet obojętnych na ciche polowanie.
Dziwaczny wygląd smardza - pomarszczony brązowy kapelusz przypominający plaster miodu, orzech włoski lub ludzki mózg - nie jest przyjemny dla każdego. Grzyb wygląda, jakby został wymyślony specjalnie na bajkę, w której Baba-Jaga gotuje z niego czarodziejski wywar. Siergiej uspokaja: teraz można bezpiecznie zbierać smardze, ponieważ je trujący bracia pojawią się dopiero późną jesienią.
- Istnieją trzy rodzaje smardza: zwyczajny, stożkowy i piestrzenicę - oświecił nas bloger-grzybiarz.

Na polanie znaleźliśmy dwa ostatnie. I oczywiście zadaliśmy Siergiejowi klasyczne pytanie: czy grzyby należy ciąć czy wykręcać?
- W przypadku grzybni nie ma różnicy, jak wydobyć owocniki - wyjaśnił bloger. - Smardze to jedne z najdroższych grzybów na świecie. Cenniejsze od nich są tylko trufle. W Europie za te grzyby mogą prosić nawet tysiąc euro za kilogram w postaci suszonej. Cenione są za niezwykły orzechowy smak i bardzo krótki okres owocowania. Przysmak serwowany jest w drogich restauracjach.
Inną cechą smardzów jest to, że rosną masowo. Można zebrać cały kosz wspaniałych grzybów z kilku polan. Rekord Siergieja Szyszko - 305 sztuk z jednej polany w 2023 roku!
Bloger zawsze wysusza pierwsze smardze. Twierdzi, że trzykrotnie poprawia to jakość grzyba, a smak i aromat są bogatsze i bardziej skoncentrowane. Okres ważności takiego produktu jest nieograniczony przy prawidłowym przechowywaniu - w szklanych pojemnikach i suchym miejscu.
"Mam odpowiednią i lojalną publiczność"
Słuchając Siergieja Szyszko, myślisz, że przynajmniej obronił doktorat na ten temat. W rzeczywistości nie jest mykologiem. Bloger ukończył Uniwersytet Kultury Fizycznej, obecnie pracuje jako kierownik działu w prywatnym przedsiębiorstwie. Grzyby to jego wielka pasja.
- Wszystko zaczęło się od prostego ich zebrania, ale zamieniło się w duży projekt - mówi Siergiej Szyszko, zauważając, że nie planował prowadzić bloga. - Tylko raz w 2018 roku moja żona Anastasia założyła nowe konto na Instagramie, nadała mu nazwę gribnik_by. Okazało się, że temat jest interesujący dla ludzi z całego świata, ale szczególnie z krajów WNP. W sieci społecznościowej i na kanale YouTube opowiadam i pokazuję, co można zobaczyć i zebrać w białoruskich lasach. Kiedy powinieneś iść po jagody, co jest potrzebne do wzrostu tego lub innego rodzaju grzyba, kiedy przychodzi czas na kurki, a kiedy - na prawdziwki, dzielę się przepisami.

Filmy przyciągają wielu widzów. Film o grzybie czaga na razie jest w rekordzistach - obejrzało go 5 milionów ludzi! A wszystko dlatego, że Siergiej dokonał dla niektórych z nich prawdziwego odkrycia: bezkształtna narośl czarnego koloru, która może osiągnąć imponujące rozmiary, nie jest grzybem. Czaga to grzybnia. Ludzie często mylą ją z hubiakiem-pasożytem, suwelem lub kapem. Te narośle na pniach drzew są również cennymi naturalnymi eksponatami, szczególnie dla rzeźbiarzy.
- Z każdą wyprawą do lasu uczę się czegoś nowego, zaczynam szukać dodatkowych informacji, analizuję. Więc stale podnoszę swój poziom edukacyjny. Na ostatnim spotkaniu z kolegami z klasy nasza nauczycielka biologii powiedziała, że cieszy się, że zagłębiłem się tak głęboko w jej przedmiot szkolny. Bardzo miło było usłyszeć takie słowa od profesjonalisty - przyznaje Siergiej.
Zauważa, że na blogu nie próbuje tworzyć o sobie złudzeń - pokazuje się takim, jakim jest w rzeczywistości. Ta szczerość przemawia do obserwujących.
- Praktycznie nie mam hejterów. Zebrała się odpowiednia i lojalna publiczność, która traktuje mnie z szacunkiem, tak jak ja nawzajem. Dzięki kanałowi poznałem nowych przyjaciół - tych samych ludzi zakochanych w naturze - mówi bloger.
Pyłek sosnowy, syrop klonowy, herbata ziołowa
Las jest magazynem smacznych i zdrowych rzeczy, podkreśla nasz bohater. Wszystko, co tam rośnie - jagody, grzyby, orzechy, zioła - rodzina Szyszko spożywa. Siergiej i Anastasia są rodzicami trzech synów: Daniila, Jarosława i Damira.


- Dzieci i małżonka kochają przyrodę, las, wędkarstwo i wędrówki, ale nie w takim stopniu jak ja.
Jego harmonogram pracy - cztery dni pracy, cztery dni wolne - pozwala poświęcić dużo czasu na hobby: zbieranie różnych dzikich roślin.
- Podczas jednej wyprawy do lasu mogę przygotować grzyby na cały rok, 80 litrów - przyznaje Siergiej, i achamy ze zdziwienia.
Na dowód pokazuje zdjęcia w telefonie: cały bagażnik jego samochodu jest pełen grzybów, głównie prawdziwek i borowików.
- I to nie jest Photoshop! Po prostu białoruskie lasy są bogate - zauważa bloger.

Po długim spacerze po lesie zatrzymaliśmy się, aby odwiedzić Siergieja, aby spróbować smardzów według jego charakterystycznego przepisu i zobaczyć, co jeszcze można przygotować na zapas. Nawiasem mówiąc, bloger zbudował dom dla rodziny w swoim rodzinnym powiecie uzdeńskim.
- Około 10 lat temu po raz pierwszy zobaczyłem, jak Kanadyjczycy wydobywają sok klonowy i robią z niego syrop. Zastanawiałem się: czy mogę to zrobić? - wspomina Siergiej. - Okazało się, że nie ma w tym nic skomplikowanego. Najważniejsze jest, aby zrozumieć, kiedy zaczyna się przepływ soków w klonie, ponieważ w lesie nadal może leżeć śnieg, a sok już płynie. Pierwszym i ważnym sygnałem są bordowe pąki na drzewach. Oznacza to, że nadszedł czas zbierania.
Sok z klonu porusza się dosłownie półtora do dwóch tygodni, musisz zdążyć z jego zebraniem. Aby zrobić jeden litr syropu, potrzebujesz 40-45 litrów soku klonowego.
- Czy widzieliście kiedyś, jak wygląda pył sosnowy? - pyta Siergiej i pokazuje słoik z jasnożółtym proszkiem.
Wkrótce można udać się do boru po ten najcenniejszy produkt. Gdy pylniki-szyszki na sosnach lekko żółkną - można je zbierać, a następnie suszyć w otwartych, słonecznych miejscach. Po trzech dniach pylniki się otworzą. Z nich wysypie się pyłek.
- Jeśli zmieszać 30 gramów pyłku z litrem miodu, otrzymasz panaceum na wszystkie choroby. Jedną łyżeczkę trzy razy dziennie bierzemy z całą rodziną. I nikt nie choruje - podkreśla z uśmiechem wielodzietny ojciec.
Zaprasza nas do spróbowania autorskich herbat składających się z 10-12 składników: liści dzikich truskawek, malin, jagód, borówek i tak dalej. Ale głównym jest charakterystyczny sfermentowany liść młodej wierzbówki.
Spacer po lesie oczywiście zaostrza apetyt. Nie zrezygnowaliśmy zarówno z wyjątkowej herbaty, jak i smażonych smardzów. Co więcej, wszyscy próbowaliśmy ich po raz pierwszy w życiu. Są delikatne w smaku, z lekko orzechową nutą - naprawdę prawdziwy przysmak. Nic dziwnego, że nasi przodkowie mówili, że las jest żywicielem rodziny. Tylko współczesny człowiek zapomniał o tym, a tacy miłośnicy przyrody, jak Siergiej, nam o tym przypominają.
Wskazówka dla początkujących: na początek przestudiujcie kilka głównych grzybów - borowiki, podgrzybki, kurki, prawdziwki. Z czasem rozszerzajcie tę listę.

"Większość ludzi zbiera poroże dzikich zwierząt do sprzedania - są drogie. Co do mnie, robię to dla kolekcji. Od listopada do lutego odbywa się zrzut poroża łosia, od połowy lutego do kwietnia - jelenia".
Swietłana KIRSANOWA,
zdjęcia Nadieżda KOŚCIECKA i z archiwum bohatera,
"7 dni".