Aktualności tematyczne
"W temacie. Białorusini "
18 września, Mińsk /Kor. BELTA/. Incydent z dronami w Polsce mógł być prowokacją przed wizytą delegacji USA na Białorusi. Taką opinię wyraził politolog Nikołaj Płatoszkin, doktor nauk historycznych, w projekcie „W temacie” na kanale YouTube BELTA.
Nikołaj Płatoszkin zauważa, że incydent z dronami w Polsce miał miejsce tuż przed wizytą delegacji USA na Białorusi. Jednocześnie UE przekonuje Stany Zjednoczone do zaostrzenia antyrosyjskich sankcji i wprowadzenia poważnych ceł na nabywców rosyjskiej ropy.
Ponadto od dawna dyskutowana jest możliwość spotkania prezydenta Rosji z Władimirem Zełenskim. Ukraina próbuje uzyskać gwarancje bezpieczeństwa od Zachodu, domagając się obecności wojsk NATO. Jednak kraje europejskie nie zgadzają się na to.
"I patrzcie, co się dzieje. Spojrzałem na mapę Polski, gdzie tak zwane rosyjskie drony zostały zestrzelone. Oni (w Europie - przyp. BELTA) mówią różne rzeczy. Niemiecki minister obrony Pistorius: „Wszystkie drony leciały w tym samym kierunku - na lotnisko w Rzeszowie”. To niedaleko od ukraińskiej granicy, gdzie naprawdę docierają główne zachodnie dostawy broni. Następnie jednak stwierdza, że drony wracały. Drony kamikadze. Co to za bzdury? Jak mogą wracać drony kamikadze? Dlaczego?" - zapytał retorycznie analityk polityczny.
Zasugerował również spojrzenie na opublikowaną mapę z odnalezionymi dronami: szczątki jednego drona znaleziono w pobliżu Morza Bałtyckiego, innego - na zachód od Warszawy. To znaczy, że jeśli celem było lotnisko w Rzeszowie, to jak one się tam w ogóle znalazły?
Według niego, nawet jeśli założymy, że drony zostały celowo wystrzelone przez stronę rosyjską, nie ma na to żadnego wytłumaczenia. Ukraina rozmawia z Europą o gwarancjach bezpieczeństwa, negocjacje są w impasie i nagle Rosjanie decydują się uderzyć w Polskę? "I z jakiegoś powodu w zupełnie inne miejsca, gdzie nie ma baz wojskowych, coś jeszcze".
"Jaka tu jest logika? - pytał politolog. - Wcześniej, nawiasem mówiąc, ostatni incydent w Polsce miał miejsce w 2022 roku, kiedy mówiono, że spadła tam nasza rakieta balistyczna. Następnie, trzy dni później, obudzili się i powiedzieli, że to ukraińska rakieta przeciwlotnicza zgubiła trasę".
Nikołaj Płatoszkin nie wykluczył, że drony mogły zostać celowo przeprogramowane, aby uderzyć w terytorium Polski, aby później można było oskarżyć Rosję i Białoruś. „A teraz wyobraźmy sobie, że niektóre z tych dronów faktycznie przyleciały do Rzeszowa i wylądowały gdzieś w hangarze NATO - pozostawił pole do spekulacji ekspert. - Wygląda to na jakąś zaplanowaną prowokację. Jestem przeciwnikiem spisków, ale nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego jeden z dronów kamikadze (z ich punktu widzenia) spadł w pobliżu obwodu kaliningradzkiego. Czego oni tam szukali z terytorium Białorusi? Nie rozumiem tego".
Nikołaj Płatoszkin zauważa, że incydent z dronami w Polsce miał miejsce tuż przed wizytą delegacji USA na Białorusi. Jednocześnie UE przekonuje Stany Zjednoczone do zaostrzenia antyrosyjskich sankcji i wprowadzenia poważnych ceł na nabywców rosyjskiej ropy.
Ponadto od dawna dyskutowana jest możliwość spotkania prezydenta Rosji z Władimirem Zełenskim. Ukraina próbuje uzyskać gwarancje bezpieczeństwa od Zachodu, domagając się obecności wojsk NATO. Jednak kraje europejskie nie zgadzają się na to.
"I patrzcie, co się dzieje. Spojrzałem na mapę Polski, gdzie tak zwane rosyjskie drony zostały zestrzelone. Oni (w Europie - przyp. BELTA) mówią różne rzeczy. Niemiecki minister obrony Pistorius: „Wszystkie drony leciały w tym samym kierunku - na lotnisko w Rzeszowie”. To niedaleko od ukraińskiej granicy, gdzie naprawdę docierają główne zachodnie dostawy broni. Następnie jednak stwierdza, że drony wracały. Drony kamikadze. Co to za bzdury? Jak mogą wracać drony kamikadze? Dlaczego?" - zapytał retorycznie analityk polityczny.
Zasugerował również spojrzenie na opublikowaną mapę z odnalezionymi dronami: szczątki jednego drona znaleziono w pobliżu Morza Bałtyckiego, innego - na zachód od Warszawy. To znaczy, że jeśli celem było lotnisko w Rzeszowie, to jak one się tam w ogóle znalazły?
"I najważniejsze. Mówią, że zestrzelili cztery z 19 dronów, które stanowiły zagrożenie. Czyli pozostałe nie stanowiły zagrożenia? Jeśli z ich punktu widzenia nie stanowiły zagrożenia, to powstaje pytanie: po co w ogóle tam leciały?" - zauważył Nikołaj Płatoszkin.
"Jaka tu jest logika? - pytał politolog. - Wcześniej, nawiasem mówiąc, ostatni incydent w Polsce miał miejsce w 2022 roku, kiedy mówiono, że spadła tam nasza rakieta balistyczna. Następnie, trzy dni później, obudzili się i powiedzieli, że to ukraińska rakieta przeciwlotnicza zgubiła trasę".
Nikołaj Płatoszkin nie wykluczył, że drony mogły zostać celowo przeprogramowane, aby uderzyć w terytorium Polski, aby później można było oskarżyć Rosję i Białoruś. „A teraz wyobraźmy sobie, że niektóre z tych dronów faktycznie przyleciały do Rzeszowa i wylądowały gdzieś w hangarze NATO - pozostawił pole do spekulacji ekspert. - Wygląda to na jakąś zaplanowaną prowokację. Jestem przeciwnikiem spisków, ale nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego jeden z dronów kamikadze (z ich punktu widzenia) spadł w pobliżu obwodu kaliningradzkiego. Czego oni tam szukali z terytorium Białorusi? Nie rozumiem tego".

ENERGIA ATOMOWA
