Irina Szulgan, która w 2024 roku została "Mieszkańcem Mińska Roku", pomaga ludziom przez całe życie. W Czerwonym Krzyżu byli to dorośli, w oddziale dziennego pobytu dzieci niepełnosprawnych Mińskiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej dla Rodziny i Dzieci - w większości dziewczęta i chłopcy oraz ich rodzice. Jak wspierać zrozpaczonych i pomagać w akceptacji dziecka specjalnej troski, opowiada nasza bohaterka.
Gdzie prowadzi życzliwość
Irina Walentynowna nigdy nie bała się pracy. Jako żona wojskowego mogła zajmować się tylko sobą i pracami domowymi, ale jako osoba aktywna w każdym nowym mieście, do którego wysyłano jej męża, znajdowała zajęcie. I choć z zawodu jest ekonomistką, swoje powołanie odnalazła w opiece nad innymi.
Irina Szulgan została zaproszona do Białoruskiego Czerwonego Krzyża przez przyjaciółkę. Sekretarz generalny Towarzystwa na rozmowie od razu zaproponował naszej bohaterce stanowisko głównej specjalistki w Centralnej organizacji dzielnicowej Białoruskiego Towarzystwa Czerwonego Krzyża. Dwa lata później doceniono wielkie serce, życzliwość i, oczywiście, zdolności organizacyjne Iriny Walentynownej: zaproponowano jej kierowanie Pierwszomajską organizacją dzielnicową Czerwonego Krzyża. Od tego czasu minęło ponad osiem lat, ale Irina Szulgan nigdy nie została pracownikiem gabinetu. Starała się pomóc wszystkim potrzebującym, była psychologiem, a nawet ładowaczem.
- Często ludzie w stanie rozpaczy zwracają się do Czerwonego Krzyża, ważne jest, aby ich uspokoić – wyjaśnia nasza bohaterka. - Gdzie nie mogłam pomóc sama, prosiłam innych, dawałam kontakty telefoniczne i adresy specjalistów zdolnych do rozwiązywania problemów. Najtrudniejszy był rok 2014, kiedy na Białoruś zaczęli przyjeżdżać uchodźcy z Ukrainy. Płynęli strumieniem - każdy z własnym nieszczęściem. Trudno było sobie wyobrazić, że podekscytowana osoba siedząca przed tobą kilka dni temu odnosiła sukces i była finansowo zamożna, miała dom, prowadziła spokojne szczęśliwe życie, budując to wszystko przez lata. W jedną noc wszystko się zawaliło, a ona z jedną torbą w ręku wyjechała donikąd... Staraliśmy się zrobić wszystko, co w naszej mocy, by pomóc wszystkim.
Zwykłe dzieci specjalnej troski
Kiedy Irina Szulgan została zaproszona na stanowisko kierownika oddziału dziennego pobytu dla dzieci niepełnosprawnych w Mińskim Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej dla Rodziny i Dzieci, nie była zaskoczona.
- Na ten moment nadszedł czas, aby spróbować nowych rzeczy. Życie jest ulotne, musisz znaleźć sprawę, z którą możesz sobie poradzić najlepiej. W tym samym czasie los nadal prowadził mnie znajomą drogą - pomagać ludziom - przyznaje nasza bohaterka.
Kierując oddziałem, Irina Walentynowna natychmiast zajęła się jego przebudową, przeformatowaniem.
- Każdy z naszych wychowanków jest osobowością - jest pewna. - Z jednej strony, zwykłe dzieci, które muszą mieć okazję odkryć swoje umiejętności i talenty. Z drugiej strony, są osoby specjalnej troski, więc muszą mieć więcej opcji. Jeden umie rysować, drugi - śpiewać, trzeci - grać w szachy, czwarty - jeździć na rowerze. Bardzo ważne jest, aby każdy mógł zrobić coś interesującego dla niego.
- Jeśli niekomunikatywne dziecko, obserwujące z daleka, co dzieje się w grupie, nagle, przełamując wewnętrzną barierę, zaczyna kontaktować się, bawić się z innymi dziećmi, to dla nas małe zwycięstwo. Właśnie dla takiego momentu pracujemy! - przyznaje Irina Szulgan.
Nasza bohaterka jest pewna: pomoc rodzinie, która wychowuje dziecko specjalnej troski, powinna być wielopłaszczyznowa. W końcu takim rodzicom nie jest łatwo. Dlatego w oddziale dziennego pobytu starają się wspierać je w każdy możliwy sposób, budując pozytywną przestrzeń dla rodzin. Pracownicy instytucji są pewni: jeśli dziecko ma się dobrze, mama i tata będą tak samo. Tutaj pomagają im uświadomić sobie, że syn lub córka specjalnej troski przyszedli na ten świat z jakiegoś powodu.
- Takie dziecko potrzebuje pomocy, by się otworzyć - jest pewna Irina Szulgan. - I kiedy rodzina przeżyje wszystkie kryzysy, wtedy każdy jej członek będzie dla drugiego cenny, wszyscy przestaną się chować za drzwiami domu. Razem - mama, tata, dzieci – wyjdą do społeczeństwa, podzielą się myślami i emocjami z tego, co zobaczyli, będą się cieszyli nadchodzącą zimą.
Irina Szulgan radzi rodzicom niepełnosprawnych dzieci, aby odważniej łamali stereotypy, starali się zmieniać życie na lepsze. A jeszcze zaakceptować ten fakt, że dziecko ma już specjalne potrzeby, i czasu nie można cofnąć, dlatego ważne jest, aby cieszyć się komunikacją z synem lub córką. W końcu ich miłość jest terapią dla dorosłych. Irina Walentynowna zapewnia: ojcowie z większą czułością niż matki wchodzą w interakcje z dziećmi, trochę inaczej patrzą na świat i na swoje dziecko w nim. Być może dlatego, że kobiety są bardziej pochłonięte swoimi obowiązkami.
- Rodzicom na oddziale pomagają psychologowie: doradzają, jak kompetentnie radzić sobie z problemami. Bardzo wspiera również uświadomienie tego, że nasi eksperci traktują ich dzieci jak zwykłe - mówi Irina Szulgan.
Jak powstają arcydzieła sztuki
Rozwojowi dzieci przychodzących na oddział dzienny pomaga nowoczesny sprzęt.
- Dzieciaki mogą spróbować swoich sił w różnych dziedzinach, w tym w robotyce – wyjaśnia rozmówczyni, zapraszając nas do pokoju zabaw.
Są tu gadżety, które zwiększają zainteresowanie dziecka aktywnością poznawczą. Z ich pomocą dzieci uczą się matematyki, języków rosyjskiego i angielskiego. Często zajęcia odbywają się w formie animowanej gry, w której zadania są wybierane według poziomu trudności, biorąc pod uwagę wiek i rozwój intelektualny dziecka. Specjaliści oddziału i studenci-wolontariusze Białoruskiego Państwowego Uniwersytetu Radioelektroniki od 2021 roku uczą dzieci podstaw programowania. W ramach unikalnego projektu "IT-inkluzja" dzieci uczą się opracowywać algorytmy działania robota. Jak to się odbywa, pokazał nam Andriej.
- Teraz zgodnie z instrukcją wkłada jabłka do koszyka - komentuje pracę chłopca Irina Walentynowa. - Dobra robota, teraz pokaż nam, jak nieprawidłowo. Widzicie, jeśli w ten sposób rozwiązywać zadanie, nic nie zadziała. A teraz złóż ponownie poprawnie. No, Andriusza, dobra robota!
Irina Szulgan czule patrzy chłopcu w oczy, on uśmiecha się zadowolony i idzie na plac zabaw do przyjaciół.
Następne zadanie wykonuje Kostik. Jego zadaniem jest przemyślenie, jak pomóc zabawnemu robotowi, który umie rysować i tańczyć, w pokonaniu przeszkody. Chłopiec entuzjastycznie włącza się do gry i, po opracowaniu odpowiednich algorytmów krok po kroku, z powodzeniem radzi sobie ze wszystkim.
- Jeśli te zadania powtarzać w domu, to postęp dzieci widzą rodzice, których to inspiruje - wyjaśnia kierownik oddziału dziennego pobytu.
Na placówce IT znajduje się robot edukacyjny z elementami sztucznej inteligencji - Vincibot, który jest połączony z konstruktorem LEGO. Z jego pomocą studenci-wolontariusze będą szkolić dzieci do tworzenia robotów. Od 2024 roku oddział dzienny we współpracy z Parkiem Wysokich Technologii realizuje program nauczania umiejętności robotyki dla dzieci z autyzmem. Korzyści płynące z placówki szkoleniowej dla dzieci niepełnosprawnych są ogromne.
- Z jednej strony, zdobyły nową wiedzę, umiejętności. Z drugiej strony, pomogliśmy specjalistom IT stworzyć skuteczny produkt, który pomoże rodzicom, wolontariuszom i nauczycielom w kontaktach z dziećmi z autyzmem - deklaruje z radością nasza rozmówczyni.
Wśród partnerów Mińskiego Miejskiego Centrum Pomocy Społecznej dla Rodziny i Dzieci jest Narodowe Muzeum Sztuki. Tam dzieci mogą przychodzić na kreatywne warsztaty z rodzicami. W otoczeniu arcydzieł młodzi malarze malują swoje obrazy i uczą się wyrażać uczucia poprzez sztukę.
- Jest prawdopodobne, że niektórzy chlopaki i dziewczynki w salach muzeum odkryją talent do rysowania - sugeruje nasza rozmówczyni. - Mamy i tatusiowie siedzący obok siebie na pewno to zobaczą i z naszą pomocą dzieci będą wspierać. Jeśli dziecko lubi rysować, pozwolimy mu częściej to robić. Dzięki nabytym umiejętnościom będzie mu ciekawie iść przez życie!
Do oddziału dziennego pobytu dzieci niepełnosprawnych przychodzą młodzi mieszkańcy Mińska z różnymi chorobami układu mięśniowo-szkieletowego, onkologią w remisji, autyzmem. Głównym celem oddziału jest socjalizacja dzieci, wyjście rodziny z kryzysu.
Irina Szulgan radzi rodzicom niepełnosprawnych dzieci, aby odważniej łamali stereotypy, starali się zmieniać życie na lepsze. A jeszcze zaakceptować ten fakt, że dziecko ma już specjalne potrzeby, i czasu nie można cofnąć, dlatego ważne jest, aby cieszyć się komunikacją z synem lub córką. W końcu ich miłość jest terapią dla dorosłych.
Projekt powstał ze środków celowej zbiórki na produkcję kontentu krajowego.
Tamara MARKINA,
zdjęcia - Paweł ORŁOWSKI,
gazeta "7 dni"
Gdzie prowadzi życzliwość
Irina Walentynowna nigdy nie bała się pracy. Jako żona wojskowego mogła zajmować się tylko sobą i pracami domowymi, ale jako osoba aktywna w każdym nowym mieście, do którego wysyłano jej męża, znajdowała zajęcie. I choć z zawodu jest ekonomistką, swoje powołanie odnalazła w opiece nad innymi.
Irina Szulgan została zaproszona do Białoruskiego Czerwonego Krzyża przez przyjaciółkę. Sekretarz generalny Towarzystwa na rozmowie od razu zaproponował naszej bohaterce stanowisko głównej specjalistki w Centralnej organizacji dzielnicowej Białoruskiego Towarzystwa Czerwonego Krzyża. Dwa lata później doceniono wielkie serce, życzliwość i, oczywiście, zdolności organizacyjne Iriny Walentynownej: zaproponowano jej kierowanie Pierwszomajską organizacją dzielnicową Czerwonego Krzyża. Od tego czasu minęło ponad osiem lat, ale Irina Szulgan nigdy nie została pracownikiem gabinetu. Starała się pomóc wszystkim potrzebującym, była psychologiem, a nawet ładowaczem.
- Często ludzie w stanie rozpaczy zwracają się do Czerwonego Krzyża, ważne jest, aby ich uspokoić – wyjaśnia nasza bohaterka. - Gdzie nie mogłam pomóc sama, prosiłam innych, dawałam kontakty telefoniczne i adresy specjalistów zdolnych do rozwiązywania problemów. Najtrudniejszy był rok 2014, kiedy na Białoruś zaczęli przyjeżdżać uchodźcy z Ukrainy. Płynęli strumieniem - każdy z własnym nieszczęściem. Trudno było sobie wyobrazić, że podekscytowana osoba siedząca przed tobą kilka dni temu odnosiła sukces i była finansowo zamożna, miała dom, prowadziła spokojne szczęśliwe życie, budując to wszystko przez lata. W jedną noc wszystko się zawaliło, a ona z jedną torbą w ręku wyjechała donikąd... Staraliśmy się zrobić wszystko, co w naszej mocy, by pomóc wszystkim.
Zwykłe dzieci specjalnej troski
Kiedy Irina Szulgan została zaproszona na stanowisko kierownika oddziału dziennego pobytu dla dzieci niepełnosprawnych w Mińskim Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej dla Rodziny i Dzieci, nie była zaskoczona.
- Na ten moment nadszedł czas, aby spróbować nowych rzeczy. Życie jest ulotne, musisz znaleźć sprawę, z którą możesz sobie poradzić najlepiej. W tym samym czasie los nadal prowadził mnie znajomą drogą - pomagać ludziom - przyznaje nasza bohaterka.
Kierując oddziałem, Irina Walentynowna natychmiast zajęła się jego przebudową, przeformatowaniem.
- Każdy z naszych wychowanków jest osobowością - jest pewna. - Z jednej strony, zwykłe dzieci, które muszą mieć okazję odkryć swoje umiejętności i talenty. Z drugiej strony, są osoby specjalnej troski, więc muszą mieć więcej opcji. Jeden umie rysować, drugi - śpiewać, trzeci - grać w szachy, czwarty - jeździć na rowerze. Bardzo ważne jest, aby każdy mógł zrobić coś interesującego dla niego.
- Jeśli niekomunikatywne dziecko, obserwujące z daleka, co dzieje się w grupie, nagle, przełamując wewnętrzną barierę, zaczyna kontaktować się, bawić się z innymi dziećmi, to dla nas małe zwycięstwo. Właśnie dla takiego momentu pracujemy! - przyznaje Irina Szulgan.
Nasza bohaterka jest pewna: pomoc rodzinie, która wychowuje dziecko specjalnej troski, powinna być wielopłaszczyznowa. W końcu takim rodzicom nie jest łatwo. Dlatego w oddziale dziennego pobytu starają się wspierać je w każdy możliwy sposób, budując pozytywną przestrzeń dla rodzin. Pracownicy instytucji są pewni: jeśli dziecko ma się dobrze, mama i tata będą tak samo. Tutaj pomagają im uświadomić sobie, że syn lub córka specjalnej troski przyszedli na ten świat z jakiegoś powodu.
- Takie dziecko potrzebuje pomocy, by się otworzyć - jest pewna Irina Szulgan. - I kiedy rodzina przeżyje wszystkie kryzysy, wtedy każdy jej członek będzie dla drugiego cenny, wszyscy przestaną się chować za drzwiami domu. Razem - mama, tata, dzieci – wyjdą do społeczeństwa, podzielą się myślami i emocjami z tego, co zobaczyli, będą się cieszyli nadchodzącą zimą.
Irina Szulgan radzi rodzicom niepełnosprawnych dzieci, aby odważniej łamali stereotypy, starali się zmieniać życie na lepsze. A jeszcze zaakceptować ten fakt, że dziecko ma już specjalne potrzeby, i czasu nie można cofnąć, dlatego ważne jest, aby cieszyć się komunikacją z synem lub córką. W końcu ich miłość jest terapią dla dorosłych. Irina Walentynowna zapewnia: ojcowie z większą czułością niż matki wchodzą w interakcje z dziećmi, trochę inaczej patrzą na świat i na swoje dziecko w nim. Być może dlatego, że kobiety są bardziej pochłonięte swoimi obowiązkami.
- Rodzicom na oddziale pomagają psychologowie: doradzają, jak kompetentnie radzić sobie z problemami. Bardzo wspiera również uświadomienie tego, że nasi eksperci traktują ich dzieci jak zwykłe - mówi Irina Szulgan.
Jak powstają arcydzieła sztuki
Rozwojowi dzieci przychodzących na oddział dzienny pomaga nowoczesny sprzęt.
- Dzieciaki mogą spróbować swoich sił w różnych dziedzinach, w tym w robotyce – wyjaśnia rozmówczyni, zapraszając nas do pokoju zabaw.
Są tu gadżety, które zwiększają zainteresowanie dziecka aktywnością poznawczą. Z ich pomocą dzieci uczą się matematyki, języków rosyjskiego i angielskiego. Często zajęcia odbywają się w formie animowanej gry, w której zadania są wybierane według poziomu trudności, biorąc pod uwagę wiek i rozwój intelektualny dziecka. Specjaliści oddziału i studenci-wolontariusze Białoruskiego Państwowego Uniwersytetu Radioelektroniki od 2021 roku uczą dzieci podstaw programowania. W ramach unikalnego projektu "IT-inkluzja" dzieci uczą się opracowywać algorytmy działania robota. Jak to się odbywa, pokazał nam Andriej.
- Teraz zgodnie z instrukcją wkłada jabłka do koszyka - komentuje pracę chłopca Irina Walentynowa. - Dobra robota, teraz pokaż nam, jak nieprawidłowo. Widzicie, jeśli w ten sposób rozwiązywać zadanie, nic nie zadziała. A teraz złóż ponownie poprawnie. No, Andriusza, dobra robota!
Irina Szulgan czule patrzy chłopcu w oczy, on uśmiecha się zadowolony i idzie na plac zabaw do przyjaciół.
Następne zadanie wykonuje Kostik. Jego zadaniem jest przemyślenie, jak pomóc zabawnemu robotowi, który umie rysować i tańczyć, w pokonaniu przeszkody. Chłopiec entuzjastycznie włącza się do gry i, po opracowaniu odpowiednich algorytmów krok po kroku, z powodzeniem radzi sobie ze wszystkim.
- Jeśli te zadania powtarzać w domu, to postęp dzieci widzą rodzice, których to inspiruje - wyjaśnia kierownik oddziału dziennego pobytu.
Na placówce IT znajduje się robot edukacyjny z elementami sztucznej inteligencji - Vincibot, który jest połączony z konstruktorem LEGO. Z jego pomocą studenci-wolontariusze będą szkolić dzieci do tworzenia robotów. Od 2024 roku oddział dzienny we współpracy z Parkiem Wysokich Technologii realizuje program nauczania umiejętności robotyki dla dzieci z autyzmem. Korzyści płynące z placówki szkoleniowej dla dzieci niepełnosprawnych są ogromne.
- Z jednej strony, zdobyły nową wiedzę, umiejętności. Z drugiej strony, pomogliśmy specjalistom IT stworzyć skuteczny produkt, który pomoże rodzicom, wolontariuszom i nauczycielom w kontaktach z dziećmi z autyzmem - deklaruje z radością nasza rozmówczyni.
Wśród partnerów Mińskiego Miejskiego Centrum Pomocy Społecznej dla Rodziny i Dzieci jest Narodowe Muzeum Sztuki. Tam dzieci mogą przychodzić na kreatywne warsztaty z rodzicami. W otoczeniu arcydzieł młodzi malarze malują swoje obrazy i uczą się wyrażać uczucia poprzez sztukę.
- Jest prawdopodobne, że niektórzy chlopaki i dziewczynki w salach muzeum odkryją talent do rysowania - sugeruje nasza rozmówczyni. - Mamy i tatusiowie siedzący obok siebie na pewno to zobaczą i z naszą pomocą dzieci będą wspierać. Jeśli dziecko lubi rysować, pozwolimy mu częściej to robić. Dzięki nabytym umiejętnościom będzie mu ciekawie iść przez życie!
Do oddziału dziennego pobytu dzieci niepełnosprawnych przychodzą młodzi mieszkańcy Mińska z różnymi chorobami układu mięśniowo-szkieletowego, onkologią w remisji, autyzmem. Głównym celem oddziału jest socjalizacja dzieci, wyjście rodziny z kryzysu.
Irina Szulgan radzi rodzicom niepełnosprawnych dzieci, aby odważniej łamali stereotypy, starali się zmieniać życie na lepsze. A jeszcze zaakceptować ten fakt, że dziecko ma już specjalne potrzeby, i czasu nie można cofnąć, dlatego ważne jest, aby cieszyć się komunikacją z synem lub córką. W końcu ich miłość jest terapią dla dorosłych.
Projekt powstał ze środków celowej zbiórki na produkcję kontentu krajowego.
Tamara MARKINA,
zdjęcia - Paweł ORŁOWSKI,
gazeta "7 dni"