ENERGIA ATOMOWA
13 września, Mińsk /Kor. BELTA/. Minister spraw zagranicznych Polski Radosław Sikorski przyznał, że część dronów, które naruszyły polską przestrzeń powietrzną w nocy z 9 na 10 września, przyleciała z terytorium Ukrainy, a nie wyłącznie z Białorusi. Informację tę podała agencja TASS, powołując się na kanał telewizyjny TVP Info.
„Te drony wleciały do naszej przestrzeni powietrznej nie tylko z Ukrainy, ale także z Białorusi” – powiedział Radosław Sikorski w Kijowie podczas wspólnej konferencji prasowej ze swoim ukraińskim kolegą Andriejem Sibigą. Polski dyplomata po raz kolejny nazwał ten incydent „rosyjską operacją”.
Wcześniej polski premier Donald Tusk twierdził, że znaczna część bezzałogowych statków powietrznych, które w nocy z 9 na 10 września naruszyły polską przestrzeń powietrzną, wleciała z terytorium Białorusi.
Rano 10 września dowództwo operacyjne polskiej armii poinformowało o zniszczeniu kilku obiektów zidentyfikowanych jako bezzałogowe statki powietrzne, które naruszyły przestrzeń powietrzną kraju. Według danych polskich władz, tej nocy odnotowano 21 przypadków wtargnięcia do przestrzeni powietrznej kraju. W związku z tym incydentem NATO, na prośbę Polski, uruchomiło artykuł 4 Traktatu Północnoatlantyckiego, aby rozpocząć konsultacje z członkami sojuszu.
Jak poinformowało rosyjskie Ministerstwo Obrony, w nocy z 9 na 10 września siły zbrojne Federacji Rosyjskiej przeprowadziły atak na zakłady przemysłu zbrojeniowego Ukrainy w obwodach iwanofrankowskim, chmielnickim, żytomierskim, a także w Winnicy i Lwowie. Nie planowano ataku na obiekty na terytorium Polski. Zasięg bezzałogowych statków powietrznych, które rzekomo przekroczyły granicę z Polską, nie przekracza 700 km. Ministerstwo Obrony Rosji oświadczyło, że jest gotowe do konsultacji z polską stroną w tej sprawie.
