Projekty
Government Bodies
Flag Piątek, 17 Stycznia 2025
Wszystkie wiadomości
Wszystkie wiadomości
Społeczeństwo
30 Listopada 2024, 20:27

„Jestem jego absolutną kopią". Nikołaj Łukaszenka o radach ojca, tradycjach rodzinnych, „Maratonie Jedności” i sieciach społecznościowych 

Numer, w którym syn Prezydenta Nikołaj Łukaszenka i jego nauczycielka Elena Ostaszkina-Myśliwczyk grają na fortepianach, stał się integralną i żywą częścią koncertu „Czas nas wybrał”, który tradycyjnie kończy republikańską akcję społeczno-kulturalną „Maraton Jedności”. Korespondenci BELTA mieli okazję porozmawiać z Nikołajem Łukaszenką przed koncertem w Witebsku. Syn Prezydenta opowiedział, jak narodził się pomysł tego występu, co wkłada w tak kompleksową koncepcję jak jedność i czy ma sieci społecznościowe.

„Odbieram koncert w szczególności i "Maraton" w ogóle z wielką wdzięcznością”.

- Nikołaj, bierze Pan udział w prawie każdym "Maratonie Jedności". Czy jest to dla Pana swego rodzaju obowiązek, czy też osobiste zainteresowanie, w którym podstawą jest kreatywny, emocjonalny komponent? W końcu emocje publiczności, które były odczuwalne podczas Pańskiego występu 17 września w "Mińsk-Arena", są czymś niewyobrażalnym.

- Biorąc pod uwagę nasze doświadczenie w występach, zasugerowałem, że możemy przygotować dobry numer i pokazać go na koncercie w "Mińsk-Arena" 17 września. Pokazać, jak widzimy jedność ludzi. Potem ten numer stał się kamieniem milowym koncertu „Czas wybrał nas”. Nie dlatego, że go skomponowaliśmy czy dlatego, że tam występuję, ale ze względu na przesłanie i skalę. I zdecydowaliśmy się, że tak powiem, zarezerwować go na "Maratonie Jedności", aby więcej ludzi mogło go zobaczyć.

- Jak udaje się Panu pogodzić studia z harmonogramem "Maratonu Jedności"? Czy jest jakiś sekret, aby nadążyć za wszystkim?

- Kiedy na człowieku spoczywa odpowiedzialność, mobilizuje się i daje z siebie wszystko. Tak to działa w moim przypadku. Czuję na sobie dużą odpowiedzialność.
Chcę powiedzieć, że to nie jest pierwszy raz, kiedy mam takie obciążenie pracą. Robię wiele rzeczy. Wiele rzeczy można zobaczyć w telewizji, a jeszcze więcej można nie zobaczyć. Dlatego traktuję ten koncert w szczególności i "Maraton" w ogóle z wielką wdzięcznością. Mam okazję zrealizować tutaj niektóre z moich kreatywnych pomysłów, współpracować z zespołami. Pracuje tu wiele osób, które poświęcają jeszcze więcej wysiłku i energii niż ja. I zdaję sobie sprawę, że jest ogromna liczba 20-letnich chłopaków, którzy mogą wykonywać tę pracę równie dobrze jak ja. Może bardziej utalentowanych pod względem wykonywania tej kompozycji. Mam na myśli profesjonalnych artystów. Ale to robię właśnie  ja. Traktuję to jako wielką szansę i podchodzę do tego z wielką wdzięcznością. Dlatego jest to dla mnie szczęście.

- Dlaczego wybrał Pan taki instrument muzyczny jak fortepian?

- To jeden z najbardziej klasycznych instrumentów. Myślę, że to samowystarczalny instrument. Powiedziałbym, że miałem równe szanse na studiowanie, na przykład, wokalu. Ale wybrałem fortepian i gram już od 11 lat.
Kiedy dorośli myślą, że przerośli takie wartości jak pokój i dobro, zaczyna się niszczenie narodu i przyszłości

- Ma Pan ulubiony numer w programie „Czas nas wybrał”?

- Lubię różne numery. Bardzo lubię numery dziecięce - one uosabiają wszystko to, co pokazujemy w tym "Maratonie". W prostym dziecięcym języku przekazują fundamentalne, bardzo złożone prawdy, o których my dorośli zapomnieliśmy i z których wyrośliśmy. Albo tak nam się wydaje. Jakie dobro, jaki pokój? Jesteśmy dorośli. Uważam, że w tym momencie zaczyna się ruina narodu, ruina ludzi i ruina przyszłości. Kiedy dorośli myślą, że wyrośli z dobroci, z pokoju. Dlatego musimy słuchać dzieci i jak najlepiej podtrzymywać pociąg do dobra.
- Czym jest dla Pana jedność?

- Trudno znaleźć konkretną odpowiedź na to pytanie. Jedność jest łącznikiem między pokoleniami, jest tym, jak patrzymy na nasze dzieci. Jedność to jest tym, co dajemy z siebie nie tylko naszym bliskim, ale także naszemu kawałkowi ziemi, na którym żyjemy. Jedność jest w dążeniu, w oddawaniu siebie. Prawdopodobnie to, co jest śpiewane w hymnie: „Sercem oddany swojej ziemi". Zrobić coś dla społeczeństwa, postrzegać siebie jako część wielkiej sprawy. Żyć nie dla siebie i nie dla własnej przyjemności, ale po to, by każdego dnia czynić życie innych ludzi lepszym. Abyśmy mogli przekazać coś następnym pokoleniom.

„Oczywiście staram się formułować jak najbardziej obiektywne opinie na temat wszystkich wydarzeń”

- Głowa państwa żartobliwie nazywa Pana „głównym opozycjonistą w rodzinie”. Wiem, że czerpie Pan informacje z różnych źródeł, sieci społecznościowych.

- Tak, czytam różne źródła informacji. I oczywiście staram się wyrobić sobie jak najbardziej obiektywną opinię na temat wszystkich wydarzeń. Mam taką możliwość: mówić to, co widzę, wprost. I nigdy się nie przestanę, jeśli jestem czegoś pewien. Nigdy nie toleruję fałszywego podziwu czy fałszywego sentymentu. I staram się patrzeć na rzeczy obiektywnie. Oczywiście często wyrażam swoją opinię. I dlatego można mnie nazwać „opozycjonistą”.

Ale nie mogę być opozycjonistą wobec państwa, wobec głowy naszego państwa, ponieważ jestem jego absolutną kopią. Niektórzy mówią, że różnię się od mojego ojca. Ale ci ludzie albo mnie nie znają, albo nie znają mojego ojca.

Mój ojciec w młodości również bardzo żywo reagował na pewne niesprawiedliwości, pewne kontrowersyjne momenty, które istnieją w każdym społeczeństwie, w każdym państwie. Pytanie tylko, jak na to zareagujesz: milczeć i nic nie robić czy walczyć o ludzi, o sprawiedliwość.

Głowa państwa jest gospodarzem, twardym, jest Prezydentem kraju. I myślę, że jest wielkim człowiekiem. Wszyscy widzimy owoce jego pracy każdego dnia. 
I widzę, jak są one bezpośrednio tworzone.

- Tak, wiele osób ma następujące rozumienie: szef państwa odbył spotkanie, które zostało pokazane w mediach i na tym koniec. Ale my prawdopodobnie nie widzimy nawet połowy jego pracy.

- Bardzo duża część jego pracy jest niewidoczna. I ludzie często biorą wynik tej pracy jako coś oczywistego.

- Czy prowadzi Pan sieci społecznościowe?

- Nie prowadzę sieci społecznościowych. Wiedzielibyście, gdybym to robił. Ale oczywiście czytam różne sieci społecznościowe. To część naszego życia. Nie da się na przykład nie czytać kanałów Telegramu.

„Przyjmuję rady mojego ojca z absolutnym szacunkiem i wielką uwagą”.

- Całkiem niedawno - podczas spotkania ze studentami uniwersytetu lingwistycznego - Aleksander Grigorjewicz został zapytany, jak traktowałby Pana partnerkę życiową. Media nie pokazały odpowiedzi na to pytanie, ale wszyscy są ciekawi. Czy może Pan powiedzieć, czy ma Pan dziewczynę?

- Globalnie mówiąc, szef państwa to jedna osoba. Ale jeśli mówimy o jego roli jako ojca, jest bardzo delikatny, bardzo troskliwy, bardzo wrażliwy. Oczywiście poświęca mi bardzo dużo uwagi. Tak było od momentu mojego urodzenia. I myślę, że to jego osobisty wyczyn. Ponieważ będąc takim człowiekiem, w tak trudnych latach swojego życia zawodowego, poświęcił mi niesamowitą ilość czasu, na moje wychowanie, abym mógł być z nim, abym mógł nauczyć się wielu rzeczy. Przecież to zabierało mu mnóstwo czasu i energii.

I nie mam wątpliwości, że będzie zwracał szczególną uwagę na moje życie osobiste. Oczywiście ufam mu całkowicie i słucham jego opinii. Wielu nastolatków stara się odrzucać opinie swoich rodziców. Może kiedyś tak miałem, ale na pewno nie teraz. Przyjmuję rady mojego ojca z absolutnym szacunkiem i bardzo dużą uwagą. Nie tylko dlatego, że tak trzeba i tak jest przyjęte, ale dlatego, że przekonał mnie o tym przykład wielu wydarzeń: od tych najbardziej globalnych po te najmniejsze, osobiste.

Nie będę jednak ujawniał wszystkich szczegółów mojego życia prywatnego, bo każdy ma jakieś sprawy prywatne. I w mojej sytuacji nie jest to chyba coś, co należałoby podkreślać.

„Ale zatrzymać się, odetchnąć, spojrzeć na wynik i przewrócić stronę - to taka minimalna, ale bardzo ważna tradycja noworoczna”.

- Zbliża się Nowy Rok - czas rodzinnych uroczystości i tradycji. Co jest dla Pana ważne w tym czasie? Co zazwyczaj Pan robi podczas świąt? Czy jest coś, bez czego nie wyobraża sobie Pan Nowego Roku?
- Wiecie, mamy bardzo dużą rodzinę. Zwykle spotykamy się i spędzamy razem czas. Absolutnie spokojnie rozmawiamy przy kolacji noworocznej. To taka prosta tradycja.

Bardzo ugruntowane tradycje - jest ich wiele w naszej rodzinie - wymagają stabilności. Ale kiedy nie wiesz, gdzie będziesz za godzinę lub dwie (oczywiście, dziennikarze doskonale to rozumieją), trudno jest wypracować pewne tradycje i trzymać się ich.

Cała nasza rodzina jest zaangażowana w to, co robi głowa naszej rodziny, głowa naszego państwa. Wszyscy za nim podążamy. Jedni mniej, inni bardziej, ale prowadzimy taki sam styl życia jak on. Ośmielę się powiedzieć, że ja jestem prawie w większym stopniu.

Podczas Nowego Roku można znaleźć się w dowolnym miejscu w kraju i mieć do czynienia z bardzo różnymi sprawami. A czasami nawet nie dochodzi do świętowania Nowego Roku. Nowy Rok to bardzo pracowity czas. Jestem pewien, że dla was również.

Ale zatrzymać się, zrobić wydech, spojrzeć na wynik i przewrócić kartę - to taka minimalna, ale bardzo ważna noworoczna tradycja. I trzymamy się jej.

- A jak Pan chciałby świętować 2025 rok?

- Chcę spotkać się z bliskimi mi osobami, spotkać się z rodziną. Bardzo trudno jest też zebrać wszystkich razem.

- Zdaję sobie sprawę, że nie ma Pan zbyt wiele wolnego czasu. Ale kiedy ma Pan wolny czas, jak woli go Pan spędzać?

- To podstawowe pytanie, które jest zadawane każdemu: „Jakie jest twoje hobby?”. Ale wszystkie moje hobby przerodziły się w coś w rodzaju niemal profesjonalnej działalności. Albo amatorską, ale z profesjonalnym podejściem. Można powiedzieć, że moim hobby jest hokej.

Występuję na Maratonie Jedności, ale nie ma ani jednej osoby, dla której występowanie tutaj jest hobby. Muszę więc przygotować się profesjonalnie. Jest wiele rzeczy, które mogłyby być hobby, ale muszę podchodzić do nich (i chętnie to robię) jak profesjonalista.

- Czym jest dla Pana odpoczynek?

- Uwielbiam czytać. Nawet sam proces czytania, przewracania stron. Ze względu na moją specjalizację biotechnologa, muszę czytać literaturę techniczną i naukową. Czytam jej bardzo dużo: artykuły naukowe, monografie, zbiory, wszelkiego rodzaju regulaminy naukowe.

Lubię literaturę popularnonaukową za to, że można postawić pewne pytania. Ale nie lubię jej za to, że rzadko odnosi się do prawdziwego życia i nie rozwiązuje żadnych problemów.

Lubię czytać beletrystykę przynajmniej po to, by doskonalić swoje umiejętności mówienia i pisania. A świetne dzieła literackie można czytać wielokrotnie w ciągu całego życia.
TOP wiadomości
Świeże wiadomości z Białorusi