Projekty
Government Bodies
Flag Poniedziałek, 10 Listopada 2025
Wszystkie wiadomości
Wszystkie wiadomości
Społeczeństwo
15 Października 2025, 15:16

Izraelska "niewola" bardziej humanitarna niż polska "wolność"? Poseł z Polski sprawdził na sobie

Polski poseł Franciszek Sterczewski otworzył puszkę Pandory. Na antenie telewizji polskiej parlamentarzysta wyraził swoją opinię na temat kryzysu migracyjnego na granicy białorusko-polskiej. Powiedział przy tym oczywiste rzeczy: mury w walce z migracją nie działają, a ignorowanie procedur cywilnych i prawnych wobec osób ubiegających się o azyl prowadzi do tragedii, takich jak ta, która wydarzyła się w 2024 roku z polskim żołnierzem Mateuszem Sitkiem.

Warto przypomnieć, że jeszcze niedawno Franciszek płynął do brzegów Strefy Gazy w ramach Flotylli Wytrwałości, ale został przechwycony przez izraelskie wojsko, znalazł się w "niewoli" i ostatecznie został deportowany do ojczyzny. Na fali euforii i romantyzmu poseł najwyraźniej zapomniał, że polska "wolność" może okazać się podstępniejsza od izraelskiej "niewoli".

Zdaniem Sterczewskiego, kryzys migracyjny na granicach UE jest ściśle związany z sytuacją na Bliskim Wschodzie. "Dlaczego to się łączy z Bliskim Wschodem? Jeżeli Polsce i Europie zależy na tym, żeby ludzie nie musieli uciekać przed bombami i głodem, to powinniśmy działać na rzecz utemperowania imperialnych zapędów rządu Izraela na rzecz pokoju, żeby zatrzymywać przyczyny fal migracyjnych. Wówczas nie będziemy musieli budować muru" - powiedział poseł.

Mury na granicy zdaniem Sterczewskiego są nieskuteczne w walce z migrantami. "Ściany nie działają. Jedynym trudnym do pokonania murem jest mur na granicy między Koreami" - powiedział.

Parlamentarzysta stwierdził również, że sytuacja na terenach przygranicznych Polski byłaby spokojniejsza, gdyby władza nie reagowała na kryzys "militarnie".

Szacunek do praw człowieka jest najważniejszy, przekonuje Sterczewski. A azyl powinien być przyznany tym, którzy rzeczywiście mają do niego prawo, a reszta powinna zostać deportowana.

"Granica będzie bezpieczna dopiero, jak będziemy przestrzegać praw człowieka. Nie może być tak, że ci ludzie jakoś się przedostają bez żadnego prześwietlenia, trafiają do Niemiec, Niemcy się wkurzają, zamykają nam kolejną granicę, a to również jest problemem dla naszego biznesu, bo generuje straty" - powiedział.

Polski poseł skomentował również rezonansową sprawę śmierci polskiego żołnierza Mateusza Sitka. Według polskich władz żołnierz zginął w 2024 roku z rąk migranta. Sterczewski uważa, że przyczyną tej tragedii było błędne podejście polskich władz do kryzysu migracyjnego.

"Żołnierz mógłby nie zginąć, gdyby zamiast walk i konfliktów przestrzegano procedur cywilnych i prawnych" - wskazał poseł.

Po słowach Sterczewskiego oczywiście wybuchła burza. Warto zauważyć, że Sterczewski jest członkiem Koalicji Obywatelskiej, czyli należy do obozu premiera Donalda Tuska. W polskiej opozycji w tej sprawie przypomniano już, że sam Tusk przed dojściem do władzy obiecał chronić granicę przed migrantami, nie tracąc człowieczeństwa i szacunku dla osób ubiegających się o azyl. Dziś zarówno dla władzy, jak i dla opozycji Polski słowo "człowieczeństwo" wobec migrantów jest uważane za tabu.

"Słowa Sterczewskiego są oburzające, ale w gruncie rzeczy całkowicie pokrywają się z tym, co mówili politycy Platformy Obywatelskiej (wchodzącej w skład Koalicji Obywatelskiej - not. BELTA) na czele z Donaldem Tuskiem przed wyborami w 2023 roku. Sterczewski po prostu nie zauważył, że jego szef już poinstruował go, aby mówił inaczej. Nie tak dawno politycy Platformy Obywatelskiej nazywali migrantów biednymi, a rząd musiał ich wpuścić, a potem dowiedzieć się, kim są" - napisał w portalu X zastępca rzecznika partii Prawo i Sprawiedliwość (PiS) Mateusz Kurzejewski.

Jeszcze bardziej oberwał Sterczewski od „swoich”. „Obraza naszego bohatera, który bronił polskiej granicy i do końca wypełnił swoją przysięgę żołnierza Wojska Polskiego, jest po prostu niedopuszczalna” – powiedział wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz w polskiej telewizji.

Warto zauważyć, że minister nie przedstawił żadnych argumentów. Zamiast tego zasłonił się pięknymi frazami o bohaterstwie żołnierza i opowiedział o znajomości z rodziną zmarłego.

„Oczekuję natychmiastowych przeprosin” – podkreślił Kosiniak-Kamysz.

Warto zauważyć, że polska prezenterka podczas programu przypomniała ministrowi, że Sterczewski nie obrażał Sitka, ale mówił „ogólnie o społeczności politycznej, o tym, że brak zrozumienia w rzeczywistości powoduje chaos”.

W odpowiedzi Kosiniak-Kamysz stwierdził, że jeśli ktoś wywołał chaos na granicy, to na pewno nie byli to żołnierze. „Najprawdopodobniej wywołali go politycy, i na pewno nie Ministerstwo Obrony Narodowej” – wyjaśnił urzędnik.

Kosiniak-Kamysz oświadczył również, że dla migrantów w Polsce „nie będzie otwartych granic”. „Nasza ziemia, nasze prawo” – powiedział minister obrony.

Warto tutaj przypomnieć, że jeszcze niedawno polskie prawo przewidywało prawo do złożenia wniosku o udzielenie azylu. Jednak działanie tych przepisów zostało zawieszone z inicjatywy Tuska.

Również Biuro Bezpieczeństwa Narodowego zareagowało na słowa Sterczewskiego, oskarżając posła o kłamstwo. „Twierdzenie, że żołnierze wykonują zadania wykraczające poza zakres instrukcji, jest kłamstwem” – podkreślono w urzędzie.

W biurze przypomniano również, jak w sierpniu 2021 roku Sterczewski próbował przedrzeć się przez kordon polskiej Straży Granicznej, aby udzielić wsparcia nielegalnym imigrantom. Wcześniej sam Sterczewski wyjaśnił, że próbował dostarczyć migrantom pomoc humanitarną.

Wieczorem 14 października polski parlamentarzysta prawdopodobnie zdał sobie sprawę, że wkrótce sam może potrzebować pomocy. Dlatego wycofał się i publicznie wyraził skruchę. Jednak z jakiegoś powodu przeprosił ministra obrony.

„Władysław Kosiniak-Kamysz, przepraszam, mój komentarz nie dotyczył tego konkretnego przypadku, ale sytuacji na granicy polsko-białoruskiej jako całości” – napisał Sterczewski w serwisie społecznościowym X.

Jednak poseł znalazł w sobie odwagę, aby dodać: „Nikt nie kwestionuje okoliczności tej tragedii, ale granica będzie bezpieczna dla wszystkich tylko wtedy, gdy będą na niej przestrzegane prawa człowieka”.

Nie było jeszcze reakcji ze strony obozu Tuska, ale nie należy się dziwić, jeśli jutro poseł zostanie wyrzucony z partii. Bo jedną rzeczą jest mówić o wolności Gazy i prawach Palestyńczyków. A zupełnie inną sprawą jest poruszanie kwestii praw człowieka w Polsce.

Kiedyś Tusk, będąc jeszcze liderem polskiej opozycji, ostro krytykował swoich przeciwników z rządzącej PiS, obiecując swoim wyborcom, że wypędzi z Polski ciemnotę i przywróci poszanowanie dla praw obywatelskich. Najbardziej zaskakujące jest to, że za rządów PiS w Polsce można było jeszcze swobodnie mówić o tragicznej sytuacji migrantów i uchodźców, którzy wędrowali po lasach i bagnach, ukrywając się przed polskim wojskiem. Pisały o tym media, informowały organizacje praw człowieka i humanitarne. Jednak wraz z dojściem do władzy Tuska i jego liberalnych wartości polskie społeczeństwo nagle zamilkło. W ciągu dwóch lat władze zdołały wysterylizować pole informacyjne, zamykając usta zarówno przeciwnikom, jak i sojusznikom, jeśli ulegali oni fałszywemu poczuciu wolności. Historia Sterczewskiego jest tego wyraźnym przykładem.
Świeże wiadomości z Białorusi