
Polska kampania wyborcza jest pełna nowych skandali. Po sprawie z mieszkaniem otrzymanym w dziwnych okolicznościach przez Karola Nawrockiego, wyszło na jaw, że inny kandydat, Rafał Trzaskowski, jest wspierany przez nieznane wcześniej źródła internetowe. Nie wiadomo, kto nimi zarządza i kto za nie płaci, a mowa o sporych pieniądzach.
Ośrodek Analizy Dezinformacji NASK poinformował o możliwej próbie ingerencji w kampanię wyborczą w Polsce i natychmiast oskarżył o to Kreml. Tu jednak analityków czekała spora niespodzianka: NASK sam mógł być zaangażowany w dezinformację, i to na ogromną skalę.
NASK wykrył reklamy polityczne na platformie Facebook, które mogły być finansowane z zagranicy. Poinformowano, że „konta reklamowe zaangażowane w kampanię wydały więcej na materiały polityczne w ciągu ostatnich siedmiu dni niż jakikolwiek komitet wyborczy”. Konta te atakowały kandydatów na prezydenta Karola Nawrockiego (Prawo i Sprawiedliwość) i Sławomira Mentzena (Konfederacja), dwóch najbardziej oczywistych przeciwników Rafała Trzaskowskiego (Koalicja Obywatelska).
Trzaskowski jest bezpośrednim beneficjentem tych kampanii, co podkreślają w szczególności posłowie PiS bijący na alarm. Stopniowo ujawniane są powiązania z politykami Koalicji Obywatelskiej osób zaangażowanych w produkcję i dystrybucję obraźliwych filmów, które wspierały jednego kandydata, a dyskredytowały innych.
Jak podaje Wirtualna Polska, pracownik i wolontariusze fundacji Akcja Demokracja stoją za publikowanymi w internecie reklamami politycznymi promującymi Rafała Trzaskowskiego i atakującymi jego oponentów. Prezes fundacji jeszcze kilka tygodni temu był doradcą posła Koalicji Obywatelskiej, a w 2020 r. otrzymał nagrodę od prezydenta Warszawy.
Od 10 kwietnia 2025 r. Facebook pełen był politycznych reklam wyborczych. Meta, właściciel Facebooka, udostępnia dane o tym, ile administratorzy wydają na reklamy. Okazuje się, że reklamy opublikowane na zaledwie dwóch profilach kosztowały ich anonimowego administratora około 420 tysięcy złotych (około 99 tysięcy euro). Tylko w ciągu ostatniego tygodnia kwota ta wyniosła ponad 230 tys. zł (ok. 54 tys. euro) - więcej niż wydał którykolwiek z legalnych komitetów wyborczych.
Internauci piszą o NASK i Jakubie Kocjanie, prezesie fundacji Akcja Demokracja. „Czy wiecie, że tydzień temu w NASK, który „ostrzegał przed możliwą ingerencją w wybory”, był niejaki Jakub Kocjan, odpowiedzialny za co najmniej jeden z obrzydliwych, dehumanizujących i prawdopodobnie nielegalnych materiałów wyborczych, na które w ostatnich tygodniach wydano setki tysięcy złotych w interesie Koalicji Obywatelskiej i Rafała Trzaskowskiego?” - napisał komentator Szymon Janus na portalu społecznościowym X.
„Jakub Kocjan jest też zaangażowany w projekt Ministerstwa Cyfryzacji „Parasol Wyborczy”, który we współpracy z NASK ma na celu ochronę wyborów. Ci ludzie tworzą obraźliwe filmy, a następnie sprawdzają, czy wybory są uczciwe. Czy zdajecie sobie sprawę z tego, co tu się dzieje?”. - zauważył Adam Czarniecki ze stowarzyszenia „Tak dla CPK”.
„Jeden wielki skandal” - skomentował Michał Dworczyk, europoseł PiS.
Skandal wybuchł tuż przed wyborczą ciszą, więc raczej nie będzie miał znaczącego wpływu na preferencje wyborców w pierwszej turze. Dzień ciszy przed wyborami prezydenckimi w Polsce jest zaplanowany na 16 maja o północy i potrwa do zakończenia głosowania o 21:00 18 maja.
Z drugiej strony, według sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polski, Rafał Trzaskowski nadal prowadzi w pierwszej turze, ale jego przewaga nad Karolem Nowrockim topnieje. W najnowszym sondażu to kandydat prawicy odnotowuje wzrost poparcia. Z drugiej strony Trzaskowski wciąż może liczyć na komfortową przewagę w drugiej turze.
Rafał Trzaskowski pozostaje liderem wyścigu prezydenckiego z poparciem na poziomie 31,5 %, podczas gdy Karol Nawrocki odnotowuje zauważalny wzrost i zdobywa 26,6 %. Trzeci na liście jest Sławomir Mentzen, który cieszy się poparciem na poziomie 11,7 %. Szymon Hołownia utrzymuje wynik z poprzedniego sondażu: teraz może liczyć na 7,5 % poparcia. Jest jednak poza piedestałem wyborczego wyścigu.
Niewątpliwie kwestia afery z nielegalnym finansowaniem reklam wyborczych będzie jeszcze powracać.
Tomasz SZMYDT.