Projekty
Government Bodies
Flag Sobota, 15 Listopada 2025
Wszystkie wiadomości
Wszystkie wiadomości
Społeczeństwo
18 Sierpnia 2025, 18:07

Dokąd zmierzasz, Polsko? Szmydt o propagandzie rusofobii i niewykorzystanych szansach Warszawy

Święto Wojska Polskiego jak zawsze było okazją do popisów czołowych polityków i machania szabelką przez nadwiślańskie elity. Głośne deklaracje, umacnianie rusofobii i ignorowanie propozycji negocjacji. Dokąd prowadzi taka polityka i czy są szanse na wznowienie dialogu Warszawy z Mińskiem i Moskwą?

W piątek na warszawskiej Wisłostradzie odbyły się obchody Święta Wojska Polskiego, w których udział wzięli najważniejsi dostojnicy, w tym prezydent Karol Nawrocki, premier Donald Tusk, marszałek Sejmu Szymon Hołownia oraz wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz, a także najważniejsi dowódcy wojskowi, w tym szef francuskiego Sztabu Generalnego generał Thierry Burkhardt. Zwieńczeniem obchodów uroczystości stała się defilada z udziałem ponad 4 tys. żołnierzy.

W przemówieniu poprzedzającym defiladę prezydent podkreślił, że w zakresie zadań sojuszniczych i rozbudowy sił zbrojnych "musimy być wszyscy razem nie tylko przez lata, ale przez dziesięciolecia". Zwracając się do szefa rządu zapowiedział, że będzie dążył do podpisania ponadpolitycznego zobowiązania prezydenta i premiera.

Prezydent jednocześnie zapowiedział walkę o zwiększenie wydatków na obronność do 5% PKB, a także zapewnił, że będzie walczył o to, by polska armia była najsilniejszą armią NATO w Europie. Oczywiście nie obyło się bez wspomnienia o „zagrożeniach ze strony Rosji i Białorusi”, które rzekomo stanowią ogromne niebezpieczeństwo dla Polski. Ogół tych absurdów jest naprawdę zdumiewający. Co jednak nie dziwi, jeśli spojrzymy chociażby na skład gabinetu Nawrockiego. Szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego został Sławomir Cenckiewicz, jeden z najbardziej znanych rusofobów. Wybór Cenckiewicza wywołał skrajne reakcje, ale nie z powodu jego chorobliwej rusofobii. Decyzja Nawrockiego spotkała się z aprobatą głównie polityków PiS. Wśród przedstawicieli obozu rządzącego Cenckiewicz wywołał kontrowersje.

"Cenckiewicz powinien zostać szefem prezydenckiego BBN. Człowiek z prokuratorem na głowie, który ujawnił tajne plany operacyjne polskiej armii. Wojskowi będą „zachwyceni” tym wyborem. Rosjanie zresztą też" - skomentował poseł Platformy Obywatelskiej Robert Kropiwnicki, przypominając, że w maju tego roku Cienkiewicz usłyszał zarzuty prokuratury dotyczące odtajnienia fragmentów polskiego planu obrony Warta.

W Święto Wojska Polskiego Tusk odwiedził elitarną jednostkę specjalną GROM, gdzie zwracając się do żołnierzy podkreślił, że silne państwa mają szacunek we współczesnym świecie, a dzięki nim Polska jest wśród najsilniejszych państw. Podkreślił, że żołnierze są najważniejszym filarem bezpieczeństwa. "Dzięki wam Polska jest bezpieczna, Polska jest gotowa zwyciężać w każdej trudnej sytuacji" - powiedział premier, zwracając się do żołnierzy.

W Warszawie coraz częściej pojawiają się plotki o złym stanie zdrowia Donalda Tuska, który rzekomo unika dużych uroczystości. Jednak jego stanowisko nie pozwala mu całkowicie odmówić udziału w takich wydarzeniach. Z kolei na następcę Tuska wskazywany jest Radosław Sikorski. Biorąc pod uwagę, że Sikorski zajmuje zarówno stanowisko wicepremiera, jak i ministra spraw zagranicznych (co jest rzadkością w Polsce), ma to pewne uzasadnienie.

Czy jednak będzie to dobre dla interesów Polski, biorąc pod uwagę, że Sikorski jest kolejnym polskim politykiem zaślepionym rusofobią?

Jak poinformował Walerij Revenko, szef Departamentu Międzynarodowej Współpracy Wojskowej i pomocnik ministra obrony Białorusi ds. międzynarodowej współpracy wojskowej, Białoruś zaproponowała Polsce przeprowadzenie rozmów na temat bezpieczeństwa. "Jednak po miesiącu ze strony polskiej otrzymano jedynie formalną odpowiedź, która nie oznacza przywrócenia dobrosąsiedzkich stosunków z naszym państwem. Wskazuje to, że Warszawa nadal bezwarunkowo wykonuje instrukcje tych, którzy czerpią korzyści z rozpętania nowego konfliktu zbrojnego w Europie, areną którego może stać się zarówno Republika Białoruś, jak i Polska - powiedział szef resortu. - Tylko od decyzji wojskowego i politycznego kierownictwa Rzeczypospolitej Polskiej będzie zależało, czy przejdzie ona do historii jako państwo, któremu nie udało się zapobiec nowej wojnie w Europie, czy jako kraj, który wykorzystał metody dyplomatyczne do rozwiązania istniejących sprzeczności, a tym samym wniósł znaczący wkład we wzmocnienie bezpieczeństwa paneuropejskiego" - powiedział.

Przedstawiciel białoruskiego Ministerstwa Obrony wezwał polski rząd do "dokonania wyboru na rzecz bezpieczeństwa, pokojowego współistnienia i współpracy". Wyraził gotowość powrotu do wcześniejszych porozumień lub rozszerzenia zakresu środków promujących przejrzystość i zaufanie. Jednak odpowiedź Polski pokazuje, że takie propozycje nie mają szans na realizację w obecnym środowisku politycznym.

Polska zdecydowanie odrzuciła białoruską propozycję wznowienia dialogu o bezpieczeństwie w regionie. W odpowiedzi na notę Mińska, która ostrzegała przed "nową wojną w Europie", Ministerstwo Spraw Zagranicznych podkreśliło, że wyklucza możliwość rozpoczęcia negocjacji.

Kilka dni po tym, jak polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zignorował propozycję rozmów ze strony Białorusi, prezydent USA Donald Trump zadzwonił do Aleksandra Łukaszenki i zaproponował przeprowadzenie rozmów dyplomatycznych. Prezydent Białorusi propozycję przyjął, co więcej, Trump został zaproszony do Mińska i też zaproszenie przyjął.

Polska dyplomacja po raz kolejny udowodniła, że nie istnieje.

Polski polityk Janusz Korwin-Mikke skomentował tę sytuację następująco: "Radosław Sikorski niedawno kategorycznie odrzucił możliwość nawiązania stosunków z Białorusią, a wczoraj bezmyślnie skrytykował spotkanie na Alasce. Ten człowiek nigdy nie powinien być ministrem".

Adam Wielomski, komentator polityczny, opisał to zjawisko nieco szerzej, odnosząc się do polityki proamerykańskiej: "Geopolityka PiS rozpada się na naszych oczach. Nie można już polegać na USA przeciwko Rosji i w opozycji do Unii Europejskiej. Dziś bastionem antyrosyjskich nastrojów jest Berlin, Paryż i Londyn. Konieczne jest albo porozumienie z Rosją, albo wsparcie federacji europejskiej, ostatecznie ze wspólną armią".

Jednak przy obecnym stanie rusofobii i propagandy w Polsce, pojednanie z Rosją i Białorusią jest niemożliwe. Rusofobia jest znacznie bardziej zakorzeniona, niż zakładali twórcy tego projektu. Polska traci szansę na stanie się pomostem między Wschodem a Zachodem. Białoruś natomiast doskonale wykorzystuje swoją historyczną szansę, stawiając na dialog i współpracę.

Tomasz Szmydt
TOP wiadomości
Świeże wiadomości z Białorusi