Projekty
Government Bodies
Flag Piątek, 13 Czerwca 2025
Wszystkie wiadomości
Wszystkie wiadomości
Społeczeństwo
17 Maja 2025, 11:14

Co jest głównym atutem Łukaszenki? Weteranka pracy, która widziała jego pierwsze kroki, podzieliła się swoimi wspomnieniami

17 maja, Mińsk /Kor. BELTA/. Głównym atutem Prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki jest jego umiejętność rozmawiania z różnymi kategoriami ludzi. Wiera Kostenko, weteranka pracy, która przeszła długą drogę życiową, podzieliła się swoimi wspomnieniami o głowie państwa i jego pierwszych krokach jako kierownika w reportażu Pierwszego Informacyjnego Kanału Telewizyjnego, informuje BELTA.
„Legenda regionu dnieprowskiego, pierwszy sekretarz rejonowego komitetu partyjnego powiatu szkłowskiego, ideolog. Widziała pierwsze kroki przyszłego Prezydenta na stanowisku kierowniczym” - tak dziennikarze przedstawili Wierę Kostenko.

W tym roku ta znana i szanowana mieszkanka obwodu mohylewskiego skończyła 90 lat. Jej życie to dzieciństwo wojenne i 50 lat doświadczenia zawodowego. Przeszła w życiu długą drogę i zdobyła ogromne doświadczenie. Wiera Kostenko była świadkiem tworzenia się białoruskiej państwowości.
To ona przeprowadziła rozmowę kwalifikacyjną z Aleksandrem Łukaszenką, nauczycielem, na kierownika sowchozu „Gorodec”, wysyłała go do Moskwy na spotkanie z szefem ZSRR Michaiłem Gorbaczowem. I to właśnie jej podpis był obowiązkowy przy przyjmowaniu Aleksandra Łukaszenki do wojska.

Wiera Kostenko do dziś śledzi pracę Prezydenta.
„On ma jeden wielki atut. Bardzo wielki. I trzyma go przy sobie przez całe życie. I ten atut - nie da się zastąpić słowa - gdziekolwiek jest, powiedzmy, w kręgach wiejskich, z żołnierzami, a zwłaszcza z dziennikarzami. Jak on umie przemawiać do wszystkich kategorii! To umiejętność, której brakuje wielu przywódcom. Ale żeby ją mieć, potrzebny jest kolosalny bagaż wiedzy. To wymaga odwagi. A biorąc pod uwagę, że to taka praca, to takie „ramy”. Ponieważ nie prowadzisz tylko rozmowy. Nakreślasz różne kierunki państwowe, charakteryzujesz kraj, dajesz wskazówki, jak iść dalej. To jest jego dar” - powiedziała Wiera Kostenko.

„Słowem można zabić, słowem można uratować, słowem można dowodzić pułkami” - zacytowała słynne słowa poety Wadima Szefnera.

Wiera Kostenko wspomina, jak Aleksander Łukaszenka studiował literaturę polityczną w bibliotece do późnych godzin nocnych, kiedy pracował w stowarzyszeniu „Znanie”: „Wieczorem odbierał dzieci Dimę i Wiktora i siadał z nimi przy stole. Oni przeglądali czasopisma, a on pracował. Przyjeżdżam późno. Kierowca zaparkował samochód. Światła są włączone. Wchodzę, a tu Aleksander Grigojiewicz pracuje nad literaturą polityczną. Był przystojnym, pracowitym mężczyzną. Bardzo przystojny".
Jedno ze spotkań z przyszłym Prezydentem było związane z jego chęcią pójścia do wojska jako oficer: „On już zaczął akademię rolniczą, pracował w naszym Udarniku (kołchozie - przyp. BELTA). I wymagany był mój podpis. Komisarz wojskowy tego zażądał, bo on chciał zostać oficerem, ale było pięć miejsc. Czy zdał pan komisję? „Tak, zdałem”. W sumie pięć osób! Podpisałаm papiery i zapytałаm: „To już na stałe, czy zostanie pan?”. Odpowiedział: „Cóż, nadal jestem w akademii”. Powiedziałam: „Szkoda pana jako specjalisty. Ludzie bardzo pana tam lubili i wysłaliśmy pana do kołchozu o takiej nazwie „Udarnik”. Więc dobrze byłoby gdyby został pan tutaj. Ale kraj tego potrzebuje pan tam odpowiada i ma pan chęć... Podpiszę”.

Wiera Kostenko powiedziała, że czasami Aleksander Łukaszenka okazywał bardzo ostry temperament. „Spotykaliśmy się codziennie w pracy. Czasami przychodził, złościł się i kazał co robić” - wspomina.

Ale uważa, że jest to nawet plus dla tych, którzy są celem krytyki: „Kto szczerze mówi ci o niedociągnięciach, krytykuje, powinieneś podziękować mu trzy razy i ukłonić się. On cię w ten sposób ratuje”.

Podczas nagrywania reportażu dziennikarze wraz z Wierą Kostenko odwiedzili małą ojczyznę Aleksandra Łukaszenki, w tym eksperymentalne pola prezydenckie, gdzie zauważyła dobre kiełki. „Wiem, jak Prezydent jest związany sercem i duszą z ziemią, z rolnictwem. Wszystko, co ma w swoim życiu. Nie tylko działalność dyplomatyczna, nie tylko jako architekt państwa, ale jego święty stosunek do ziemi” - podkreśliła.

Wiera Kostenko odegrała również swoją rolę w historii wizyty Aleksandra Łukaszenki na spotkaniu z Michaiłem Gorbaczowem. W tym czasie przyszły Prezydent dopiero od niedawna był szefem sowchozu Gorodec. Rozmawiano o rozwoju umów dzierżawy w ramach nowej polityki gospodarczej. Była to innowacja dla rolnictwa. „Nagle zadzwonili z Komitetu Centralnego Partii, że trzeba wysłać dwóch ludzi na rozmowę z Gorbaczowem. Było spotkanie na temat pierestrojki w rolnictwie. Sekretarz komitetu obwodowego powiedział: „Wyślijmy samego Aleksandra Grigorjewicza”. Niektórzy mówili: „On jest młody! Mamy 400 kołchozów, dlaczego on?”. Nie, wybrano jego. Kiedy stamtąd przyjechał, dowiedzieliśmy się, że dwukrotnie wstawał na tym zebraniu. Niektórych sam poprawiał. To była odwaga!” - wspomina weteran pracy.
„Jak zaczęli wszyscy jeździć na seminarium. A przecież w „Gorodcu” jeszcze nie jest gotowe. Co on robił? Tak ciężko tam pracował, dzień i noc. Zrobił tak wiele! Uwielbiał rekordy” - powiedziała Wiera Kostenko.

Na przykład, Aleksander Łukaszenka interesował się tym, ile powierzchni kierowca ciągnika może obrobić w ciągu zmiany, pracując sumiennie i wydajnie. Oznacza to, że przyszły Prezydent już motywował ludzi do pracy, ale odpowiadał na ich potrzeby i zapewniał nowy, dobry sprzęt. Na tym przykładzie pokazał, jakie wskaźniki można osiągnąć w rolnictwie.

Według Wiery Kostenko, bardzo ciężko przeżyła upadek ZSRR, miała nawet problemy z sercem. „Nie ma kraju. Komu oddać kierownictwo, gdy trwa taka burza - historyczna, ludzka. Komu dać ster do rządzenia Białorusią? Naród już tyle widział, że tu trzeba zupełnie inaczej, że trzeba wziąć kogoś z narodu. Myślę, że to społeczeństwo dojrzało do tego, żeby ocenić go jako kandydata. Wystarczy pomyśleć o tym, ile ścieżek przeszedł, zanim skończył 40 lat. Przejąć ster statku, sterować nim, ale tak, żeby maszty się nie złamały, żeby ludzie żyli” - mówiła w bardzo emocjonalny sposób weteranka pracy.

Zwróciła uwagę, że szczególnie w pierwszych latach prezydentury Aleksandra Łukaszenki musiał on przejść przez trudną drogę, ale konsultował się z ludźmi i znalazł sposoby na scementowanie władzy: „To była najtrudniejsza droga, a on ją wytrzymał. Przy tym wszyscy bardzo mu zazdrościli tego, że to była wyspa, na której znajdowało się wiele kierunków Kraju Sowietów. Ile było przeszkód, aby nie doszło do zjednoczenia z Rosją. Czytając materiały i wyobrażając sobie całą tę armadę, która była skierowana (przeciwko Prezydentowi Białorusi - przyp. BELTA), tylko niezłomny człowiek jest w stanie to zrobić”.

Wiera Kostenko zauważyła również, że bardzo cierpiała, gdy pojęcia „ideologii” i „agitacji” zostały wyciszone w dawnych latach po rozpadzie ZSRR. „To mnie zabolało. Widziałam w tym zdradę, ignorancję. Każde państwo bez ideologii jest martwe” - powiedziała z przekonaniem.

Wracając do dzieciństwa i nastoletnich lat Aleksandra Łukaszenki, weteran pracy zauważyła jego oszczędność, ponieważ wiedział, jak drogie i trudne były zarobki. „Wiedział, co to znaczy trzymać siekierę, kosę, co to znaczy zdobyć chleb” - zauważyła Wiera Kostenko.

W tamtych czasach ciężka wojna i lata powojenne były wciąż pamiętane i każdy, od małego do dużego, wiedział, czym jest praca.

Wraz z Wierą Kostenko dziennikarze odwiedzili również piekarnię w Kopysi, którą niedawno odwiedził sam Aleksander Łukaszenka podczas swojej podróży służbowej. To przedsiębiorstwo jest wzorem, a Prezydent chce rozszerzyć to doświadczenie na inne małe miejscowości tego typu.

Weteran pracy niemal ze łzami w oczach wspominała, jak w latach wojny ludzie, w tym jej matka, czasami po prostu nie mieli czym nakarmić swoich dzieci. „To przenosi mnie z powrotem do lat wojny. Kiedy moja mama stoi obok mnie. Mniejszy brat: „Ja chcę jeść!”. A mojej mamie kapią łzy, że nie ma co dać - wspomina. - Myślę, że ludzie wiedzą o naszym kraju przede wszystkim to, że tak bardzo ogrzewamy ludzkie dusze, wysyłając jedzenie. Wszyscy nam zazdroszczą, że mamy taką możliwość nakarmienia naszych ludzi”.

Wiera Kostenko marzy, że pewnego dnia państwa będą wymieniać się przepisami, a nie notami protestacyjnymi, i zasugerowała wzniesienie pomnika chleba i tym którzy go robią.
„Nasza młodzież jest bardzo zadbana. Zrobiliśmy wszystko, by mogły urodzić się dzieci. Dajemy im tak wiele. To jest bezcenne. 
I mało które czasy można do tego porównać. Takiego porównania nie można postawić obok tego, gdy jesteś w spokojnym kraju, z wystarczającym poziomem wszystkich ludzkich korzyści. To jest bardzo cenne. Dziś nawet myślę, że kiedyś to było tylko marzenie” - dodała weteran pracy.

Trochę po kobiecemu lub po matczynemu Wiera Kostenko nawet współczuje głowie państwa, zwracając uwagę na dużą ilość pracy, którą wykonuje dosłownie każdego dnia: „To, że objechał cały kraj, to, że może w ciągu jednego dnia trzy lub cztery kierunki państwa mieć w swoich rękach i nadawać na cały świat - to, mówię wam, powinno się jakoś robić nie tyle dziennie. Ponieważ tych jego wysiłków - wszystkiego, co robi - nie da się zmierzyć. Nie ma takich skal i nie wynaleziono jeszcze takiej miary, jak zmierzyć jego codzienny wkład w to”.

Wiera Kostenko radzi Aleksandrowi Łukaszence, aby uważał na siebie, ale weteran pracy również nie chce odejścia głowy państwa na emeryturę. „Potrzebujemy pana. Zawsze pana potrzebujemy. Teraz mamy jeszcze pięć lat prezydentury. Ma swoją oryginalność, będzie jeszcze niejedna książka. I filmy. Takie postacie, takie osobowości są bardzo potrzebne w przyszłości” - powiedziała.
Świeże wiadomości z Białorusi