19 listopada, Mińsk /Kor. BELTA/. Oprawca Chatynia Konstantin Smowskij, oskarżony o ludobójstwo, nigdy nie pozostawał w sztabie, zawsze był na "froncie" razem z innymi oprawcami z 118 batalionu policji ochronnej, poinformował zastępca dyrektora Archiwum Narodowego Białorusi Światosław Kulinok podczas przesłuchania jako świadek w sprawie karnej przeciwko Smowskiemu, przekazuje korespondent BELTA.
W zbiorach Archiwum Narodowego Białorusi nie zachowały się dokumenty bezpośrednio związane z działalnością Smowskiego. Niemniej jednak Archiwum Narodowe przygotowało zbiór dokumentów "Mordercy Chatynia. 118 ukraiński batalion policji ochronnej", a materiały do publikacji zostały przekazane przez Centralne Archiwum Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego. Znajdują się w nich, w szczególności, zeznania współpracowników Smowskiego - Meleszki, Lakusta, Wasiury i wielu innych, którzy bardzo szczegółowo opowiadali podczas przesłuchań o roli Smowskiego jako bezpośredniego dowódcy 118 batalionu.
"Oni opowiadają o jego bezpośrednim udziale w tragedii w Chatyniu. Przekazał rozkaz Kernera o otoczeniu wsi. Osobiście uczestniczył w zabijaniu cywilów. W szczególności, według jednego z zeznań, osobiście zastrzelił pięcioletniego chłopca, który wydostał się z płonącej stodoły", - poinformował Światosław Kulinok.
Według jego słów, Smowskij prawie zawsze, według zeznań swoich współpracowników, wyjeżdżał ze swoim batalionem na "front" w okresie przeprowadzania operacji karnych, brał udział i wydawał rozkazy dotyczące zebrania ludności cywilnej w celu późniejszego wywozu do Niemiec.
Istnieją wskazówki, że Smowskij brał udział w zniszczeniu takich wsi, jak Zareczje, Nowa Wilejka i innych. "To znaczy Smowskij nie pozostawał w sztabie, lecz zawsze był ze swoimi "żołnierzami'" - podkreślił historyk.
Z materiałów, którymi dysponuje historyk, może on wyciągnąć wniosek, że Smowskij na poziomie taktycznym w konkretnych sytuacjach posiadał kompetencje do wydawania rozkazów. "W trakcie operacji karnych jest to bardzo wyraźnie widoczne" - zaznaczył Światosław Kulinok, odpowiadając na pytanie, czy Smowskij posiadał realną władzę dowódcy, czy był dowódcą tylko nominalnie.
Historyk wyjaśnił, że ogólna koordynacja, decyzja o udziale batalionu w różnych akcjach podejmowana była przez Kernera i dowództwo powyżej niego, ale na swoim operacyjno-taktycznym poziomie Smowskij był "pełnoprawnym dowódcą batalionu, i wskazują na to jego współpracownicy".
W odniesieniu do planowania operacji karnych z udziałem batalionu Światosław Kulinok zauważył, że każda operacja karna była starannie planowana. W swoich zeznaniach wskazał na niemieckie dokumenty archiwalne. "Mechanizm był mniej więcej taki: tworzone były tak zwane grupy bojowe, zazwyczaj nazywane były imieniem dowódcy. W skład grup bojowych wchodziły oddziały, które przewidywano zaangażować w określoną operację karną. Każdemu oddziałowi przypisywano trasę, którą miał się poruszać, prowadzić natarcie lub się przemieszczać. Codzienne raporty o tych przemieszczaniach były w zasadzie sporządzane. Wszystko to było zbierane w raporty końcowe. Niemieckie dokumenty opisują to dość szczegółowo i dzięki nim możemy śledzić udział 118 batalionu. Raport jest dość szczegółowy i nie pozostawia miejsca na podwójne interpretacje", - powiedział Światosław Kulinok.
Postępowanie sądowe w sprawie karnej przeciwko Konstantinowi Smowskiemu, oskarżonemu o popełnienie przestępstwa określonego w art. 127 Kodeksu karnego Białorusi ("Ludobójstwo"), rozpoczęło się dziś w Sądzie Najwyższym. Oskarżenie twierdzi, że Smowskij, realizując wspólny z nazistowskimi zbrodniarzami cel całkowitego planowego zniszczenia narodu białoruskiego, przechodząc na stronę wroga i działając w ramach uzbrojonej zorganizowanej grupy, z powodu motywów narodowej i ideologicznej wrogości i nienawiści, umyślnie i bezprawnie pozbawił życia co najmniej 433 osoby, w tym co najmniej 130 dzieci, w tym świadomie małoletnich, a także osoby starsze i będące w stanie bezbronności, kobiety w ciąży.