
10 czerwca, Mińsk /Kor. BELTA/. Stan rzeczy w studiu filmowym Belarusfilm i ogólnie w kinematografii jest skrajnie niezadowalający, zwrot jest znikomy. Oświadczył o tym Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka na spotkaniu w sprawie rozwoju kinematografii narodowej w dniu 10 czerwca, donosi korespondent BELTA.
Głowa państwa zauważył, że decyzja o zorganizowaniu spotkania na ten temat została podjęta dawno temu. Według niego stan rzeczy w studiu filmowym i w całej branży jest wyjątkowo niezadowalający. „Państwo stworzyło warunki do rozwoju kina narodowego, a w szczególności Belarusfilm” - podkreślił Prezydent. Ale zwrot, jak podkreślił Aleksander Łukaszenka, jest nie tylko zerowy, ale poniżej zera. „Minus! Ani państwo, ani widzowie nie widzą wyników” - powiedział.
Według Prezydenta, dla większości Białorusinów kino krajowe skończyło się na „Sierpniu 44...” i „Twierdzy Brzeskiej”. „Po prostu nie ma co oglądać! - stwierdził głowa państwa. - Rodzinna, młodzieżowa i dziecięca widownia została ostatecznie utracona".
„Nie trzeba mi też mówić, jak to "wyrwaliście się" w pracy z widzami i zorganizowaliście pokazy dla kolektywów pracowniczych - kontynuował Prezydent. - W porządku, na rynku krajowym nie ma zwrotu z inwestycji - jesteśmy małym krajem pod względem liczby ludności i rynku, jak to mówią (chociaż wszyscy mówimy o rynku, ale nie chcemy żyć w warunkach rynkowych). Trudno jest zarobić na dystrybucji, chociaż jeśli wyprodukujemy dobry film, jestem pewien, że zarobimy tutaj. Ale nie możemy sprzedawać swojego za granicą. Bo nie ma nic. A konkurencja jest poważna".
Aleksander Łukaszenka przypomniał, że studio Belarusfilm zostało całkowicie zmodernizowane i wszystko zostało zrobione zgodnie z życzeniem przedstawicieli branży. Zainstalowano nowy sprzęt technologiczny, zainwestowano ogromne środki. „Zaliczka, którą państwo przyznało białoruskiemu kinu, nie została wypracowana” - powiedział Prezydent.
Jako przykład głowa państwa podał wyposażenie pawilonów do kręcenia projektów telewizyjnych w studiu filmowym. Głównym postulatem, który wówczas padł, było zrobienie wszystkiego w jak największym stopniu własnymi siłami i efektywne wykorzystanie środków finansowych. Teraz w ten sam sposób powinien być traktowany cały Belarusfilm.
Aleksander Łukaszenka zwrócił uwagę, że w ostatnim czasie nie było głośnych krajowych premier filmowych, a nawet kanały telewizyjne pokazują głównie filmy z ostatnich lat, ale nie są one tak interesujące dla współczesnego widza, zwłaszcza gdy do wyboru jest kilkadziesiąt kanałów.

„Oczywiście nie powinniśmy zapominać o naszych korzeniach, mamy dobrą przeszłość, Belarusfilm. Ale musimy dostosować się do współczesnych czasów” - powiedział Prezydent. Jednocześnie ostrzegł, że filmowcy nie powinni przesadzać ze scenami przemocy, strzelaninami i tym podobnymi w kinie w pogoni za aktualnymi trendami. Społeczeństwo nie powinno się do tego przyzwyczajać, uważa białoruski przywódca. Jest przekonany, że obecność takich scen nie jest obowiązkowym atrybutem współczesnych filmów i gwarancją sukcesu wśród widzów. „Jeśli istnieje dobra alternatywa - nasi ludzie są mądrzy, wymyślą ją. Ale na razie nie ma alternatywy” - powiedział Prezydent.
Głowa państwa zapytał, co stoi na przeszkodzie, aby studia filmowe pracowały nad przyciągnięciem uwagi widzów przynajmniej w taki sposób, w jaki dzieje się to w sąsiedniej Rosji. „Nie mówcie, że tam jest mnóstwo pieniędzy i oni przelewają te pieniądze (w przemysł filmowy - not. BELTA). To nic takiego. Tam wiedzą, jak liczyć pieniądze. Robią to głównie osoby prywatne, osoby prywatne dają pieniądze, finansują to i nikt nie da swoich pieniędzy na marne” - zauważył Prezydent.
Aleksander Łukaszenka podkreślił, że w budżecie nie ma dodatkowych pieniędzy na finansowanie Belarusfilm, więc nie należy liczyć na dodatkową infuzję, jak mówią, pod rządami nowej ekipy - szefa, który niedawno został mianowany dyrektorem studia filmowego. Prezydent zgadza się ze znanym stwierdzeniem, że kino jest najważniejszą sztuką i powinno być rozwijane w kraju. Ale należy polegać przede wszystkim na własnych siłach, a nie na niekończącym się wsparciu ze strony państwa. Jest etatowa kadra, jest baza materialno-techniczna, trzeba to wszystko rozsądnie, efektywnie wykorzystać i przynosić efekty.
„Pamiętajcie: nie będzie żadnych dodatkowych pieniędzy. Nikt wam nie da pieniędzy na jakiś nowy zespół. A jeśli wy, na czele z ministrem kultury, nie uporządkujecie tu spraw do 1 września, decyzje będą surowe. I nie myślcie, że po prostu was zwolnimy” - ostrzegł białoruski przywódca.
Głowa państwa podkreśliła skomplikowaną sytuację geopolityczną wokół Białorusi. „I tu jest ta wyspa (mówimy o stabilnej i spokojnej sytuacji na Białorusi - not. BELTA). Myślicie, że pozwolą nam żyć w pokoju? Nie. To kosztuje kolosalne napięcie. Przede wszystkim Prezydent. Więc zwolnijcie mnie z kręcenia filmów” - powiedział.
Aleksander Łukaszenka zauważył, że na pierwszym etapie konieczne jest znalezienie co najmniej trzech dobrych reżyserów, którzy chcą pracować. „Znajdą zespół, zaoferują wam scenariusze, wyłożą wam na stół całą reżyserię. Trzeba zacząć od tego miejsca - powiedział głowa państwa. - Trzeba zacząć od „trenerów zespołu”. Na Białorusi są tacy ludzie. Jest ich całkiem sporo".


Podobnie ze szkoleniem młodych kadr, pracą z Akademią Sztuk Pięknych. „Musimy zacząć od korzeni - od „kuchni”, gdzie szkoli się kadry. Władimir Borysowicz (Piercow, pierwszy zastępca szefa Administracji Prezydenta - not. BELTA) i szef Administracji otrzymali żelazne zadanie: udać się do tej alma mater, ręcznie (dopóki wszystko nie zostanie załatwione) zajmować się nauczycielami i produktem, który wytwarzają, jakimi są ci ludzie. W przeciwnym razie nie zrobicie ani jednego współczesnego wzruszającego filmu” - postawił zadanie głowa państwa. Prezydent jest pewien, że edukacja, podobnie jak w innych dziedzinach, powinna być zorientowana na praktykę. „Powinna być teoria. Ale konieczne jest, aby ludzie zobaczyli plan filmowy” - powiedział.
W kwestii rozwoju kinematografii narodowej, Prezydent nakazuje działać szybciej: „Dalej, dalej. Musimy biec". A państwo punkt po punkcie, tam, gdzie jest to naprawdę konieczne, użyczy ramienia i pomoże. „Państwo jest zarządzane. Wszyscy krzyczą: „Dyktatura!”. Ta dyktatura będzie dla was korzystna” - powiedział Aleksander Łukaszenka.
Prezydent zwrócił uwagę, że w Ministerstwie Kultury istnieją poważne problemy, a osobistym obowiązkiem niedawno mianowanego nowego ministra Rusłana Czernieckiego jest naprawienie sytuacji: „Nie masz szans pracować tak jak wcześniej. Ministerstwo Kultury musi działać bardziej aktywnie. Ale będzie to trudne bez rządu i Administracji Prezydenta. Tutaj trzeba pomóc. Ale musi być żelazne wymaganie”.
Przemawiających na spotkaniu szef państwa poprosił przede wszystkim o zgłaszanie tego, czego brakuje do stworzenia dobrego, pożądanego kina. „Podkreślam jeszcze raz: jestem gotów pomóc. I to pomóc nie tylko jako Prezydent, który ma te finanse w swoich rękach. Jeśli trzeba się gdzieś osobiście zaangażować, chętnie to zrobię - zapewnił białoruski przywódca. - Zapłacimy za pracę. Począwszy od jutra. I nie oczekujcie żadnych zaliczek bez pracy. Zrobicie film, uzgodnicie ze specjalistami i finansistami, że to normalne (osoba, która będzie odpowiedzialna za wasz film), damy wam niewielką zaliczkę - idźcie i pracujcie. Zrobiłeś dobry produkt - pieniędzy nie szkoda. Zwłaszcza na dobry film. Bo to jest deficyt. Straszny deficyt w naszym społeczeństwie. Bez niego nigdzie się nie ruszymy. Bez kina nie ma ideologii”.
„Stwórzcie dowolny system dystrybucji - połóżcie go na stole, a my go zatwierdzimy. Mamy wiele pod kontrolą. To wam wystarczy. Tylko wy, wasza praca. Dajcie wynik” - zaapelował Aleksander Łukaszenka.
Polecił również przeanalizować sytuację w pracy innych instytucji kulturalnych, nie tylko Belarusfilm. „Wszystko powinno być przejrzyste. Trzeba, żeby wszędzie byli uczciwi ludzie. I trzeba płacić tym, którzy dziś pracują i pokazują wyniki. Będzie praca, będą wyniki - nie będziecie się obrażać. Jeśli nie będzie wyników, nie będzie niczego” - powiedział Prezydent.
Aleksander Łukaszenka wyjaśnił, że tak szczerze i krytycznie mówi o problemach w pracy Belarusfilm, ponieważ w tym przypadku państwo nie ma nic do stracenia, nawet jeśli ktoś obrazi się na to, co powiedział: „Nie mam innego wyjścia. Dlatego mówię ministrowi i szefowi Belarusfilm: jeśli nie będzie rezultatu, zostaniecie potraktowani surowo. Zapytałem: „Jesteście gotowi?”. - Gotowi. - Dalej, dajcie wynik. Jeśli nie, uważajcie, że mnie oszukaliście. Więc nie obrażajcie się. Nie mówię, że tak właśnie będzie. Ale jeśli tak się stanie, nie mamy nic do stracenia. Nie doprowadzajmy więc sytuacji do absurdu".

