
Szanowny Władimirze Władimirowiczu!
Drodzy uczestnicy forum i zaproszeni goście!
Czas i miejsce naszego spotkania mają znaczenie symboliczne.
Osobiście chcę podziękować wszystkim wam, naszym deputowanym, Panu, Władimirze Władimirowiczu, za zaproszenie do wzięcia udziału w tym forum. Osobiście bardzo się cieszę, że prawie wszyscy tutaj to znajome twarze, z którymi kiedyś zaczynaliśmy pracować, kiedy byłem jeszcze bardzo młodym Prezydentem. Bardzo mi pomogliście, od wielu z was wiele się nauczyłem. Dlatego serdecznie dziękuję za zaproszenie na dzisiejsze spotkanie.

(Oklaski.)
Zebraliśmy się tutaj w Stalingradzie, mieście, które stało na drodze najeźdźców jako stalowa twierdza nie do zdobycia. Tutaj rozpoczęło się odliczanie czasu do zwycięskiego maja. To tutaj, w tym mieście, bohaterskim mieście narodu radzieckiego, rozpoczął się radykalny punkt zwrotny w latach wojny. I w przyszłym roku ostatecznie złamiemy grzbiet faszystowskiej bestii pod Kurskiem. I już to zwycięstwo było nieodwracalne, kiedy nic nie można było zmienić, kiedy była tylko jedna droga - Berlin.
Nasze spotkanie jest nie tylko hołdem dla wspólnej bohaterskiej przeszłości. Zwracamy się do historii, aby chronić nie tylko przyszłość, ale już teraźniejszość. Tak właśnie wygląda dziś ta kwestia.
Jesteśmy spadkobiercami wielkiego pokolenia - bohaterów-zwycięzców. I nie mamy się czego wstydzić i czego ukrywać. Ten status bardzo zobowiązuje. Ale też irytuje wielu ludzi. Stoją przed nami potomkowie pokonanych zwolenników Trzeciej Rzeszy. O tym mówimy coraz częściej.
(Oklaski.)
To Stalingrad przyjął bezprecedensowy pod względem potęgi cios w ciągu dwustu dni. Tysiące poległych bohaterów. Wszyscy - od generała po żołnierza - rozumieli, że tu rozstrzygają się losy ludzkości i bieg historii świata. Wyobraźmy sobie: gdyby naziści wygrali w Stalingradzie, nie moglibyśmy wygrać tej wojny. Samoloty stałyby w miejscu, czołgi by się nie poruszały, samochody by się nie poruszały, motocykle i tak dalej. Nie mamy głównego surowca - ropy naftowej, którą wtedy wydobywaliśmy głównie na Kaukazie.

I nie jest to jedyna rzecz, dla której Stalingrad jest cenny. Dalszy odwrót był niemożliwy. Los Moskwy rozstrzygnąłby się w następnej kolejności (nie mówili o Wybrzuszeniu Kurskim). Dlatego wszyscy stali tu twardo. I fakt, Władimirze Władimirowiczu, że określiłeś dzisiejsze forum tutaj, jest bardzo precyzyjnym miejscem. Jest to właściwe miejsce do dyskusji o problemach, przed którymi stoimy, a które narzucają nam właśnie ci potomkowie.
To dlatego stanęli na śmierć nad Wołgą. Jak Pan powiedział, jak w Twierdzy Brzeskiej. Generał Wasilij Iwanowicz Czujkow napisał: „My, żyjący uczestnicy walk o Stalingrad, zaświadczamy, że tutaj nasi żołnierze nie znali strachu w walce, nie cofali się przed śmiercią, walczyli z taką determinacją, że nawet martwi nie wypuszczali broni z rąk...”. Powtarzam: umarli nie wypuszczali broni z rąk. Nie ma nic do dodania.
(Oklaski.)
Wszyscy chylimy czoła przed bohaterami, którzy byli w stanie wytrzymać śmiertelny cios, wyprostować się i odeprzeć wściekłego wroga, zapędzając go aż do Berlina. Oczywiście nie zapominamy o pomocy aliantów. Ale bądźmy szczerzy: alianci przyłączyli się, gdy nasz żołnierz złamał grzbiet faszystowskiej bestii.
Tysiące mieszkańców całego Związku Radzieckiego, w tym Białorusi, broniło Stalingradu. Wymienię tylko niektórych z nich. To dowódca Frontu Dońskiego, jeden z Marszałków Zwycięstwa Konstantin Rokossowski. Bohaterowie Związku Radzieckiego: piloci - Nikołaj Karnaczenok, Iwan Pstygo; czołgiści - Iwan Jakubowski, Aleksander Liziukow; artylerzyści - Władimir Taranowicz, Izrael Beskin; piechurzy - Władimir Marcinkiewicz, Wikentij Skryganow.

Do historii obrony miasta przeszedł Białorusin Aleksiej Waszczenko, który swoim ciałem zasłonił otwór bunkra wroga. Jedna z ulic obecnego Wołgogradu nosi jego imię. Dziękujemy za pamięć.
Pamięć o licznych bohaterach-wyzwolicielach, wśród których są Białorusini, jest przechowywana w Sali Chwały Wojskowej na Kurgan Mamajewym. To są nasi wspólni bohaterowie.
(Oklaski.)
Dlatego na Kurganie Chwały pod Mińskiem przechowywana jest ziemia z różnych zakątków Związku Radzieckiego, gdzie toczyły się najzacieklejsze bitwy. Trzymamy cząstkę Stalingradu w samym centrum naszej stolicy, na Placu Zwycięstwa. Cegły z legendarnego domu Pawłowa są wmurowane w fundamenty jednego z budynków przy Alei Niepodległości. To dla nas święte relikwie.
Wszyscy Białorusini o tym wiedzą i my wiemy, że zwycięstwo pod Stalingradem odnieśli wszyscy nasi sowieccy ludzie. Wszyscy ci, którzy pracowali na potrzeby Armii Czerwonej na głębokich tyłach, zwracając na siebie uwagę wroga i osłabiając potencjał militarny Wehrmachtu od wewnątrz. To właśnie tam, za liniami wroga, został otwarty prawdziwy drugi front. Nie przez Amerykanów i Francuzów. I była to odpowiedź na ohydne zbrodnie nazizmu.
Prokuratura Białorusi od kilku lat bada przerażające fakty ludobójstwa narodu białoruskiego. Odkrywamy nowe fakty zbrodni - tysiące kobiet, starców, dzieci spalonych żywcem i torturowanych. Nasi naukowcy, wojskowi podnoszą z ziemi szczątki niemowląt przytulonych do piersi matek. W każdym dole są dzieci. Zabijali, niszczyli rodziny.
Metody egzekucji są przerażające. Ludzie byli zmuszani do układania się na zwłokach, aby wrzucić do dołu jak najwięcej ciał. Obrzucali ich granatami, aby jeszcze lepiej ubić.
Przywołujemy świadectwa o tym, jak brzuchy ciężarnych kobiet były rozcinane, głowy niemowląt były rozbijane kolbami karabinów, roczne dzieci były wyrzucane do płonących domów przez okna, niemowlęta były podrzucane do góry i łapane bagnetami. Matki, które to widziały i wariowały, były ścigane jak zwierzęta.
Wcześniej te dokumenty były utajnione. Cóż, w czasach sowieckich nie było zwyczaju mówić, że litewscy, łotewscy i ukraińscy naziści wykazali się szczególnym okrucieństwem.

A dziś w krajach bałtyckich i na Ukrainie młodzi ludzie wymachują sztandarami dywizji SS i stawiają pomniki faszystowskim katom. I wszystko to przy milczącej zgodzie reszty Zachodu. Ale nie wolno nam milczeć. Dlatego jesteśmy tu dziś z wami.
(Oklaski.)
Zachodni „eksperci” od białoruskiej historii, od naszej radzieckiej, rosyjskiej historii piszą, że mówimy o naszych bohaterach zbyt patetycznie, wyolbrzymiamy skalę ich wyczynów. Podpowiadają nam, że powinniśmy mówić o naszych „złych” bohaterach i nie zapominać o „dobrych” Niemcach. Pseudoobiektywizmu uczą nas zza oceanu.
Ambasadorowie państw Unii Europejskiej dziś wstydliwie, bez medialnego rozgłosu, składają kwiaty w Chatyniu. Zasłaniają twarze przed kamerami dziennikarzy.
W Polsce odbywają się uroczystości upamiętniające wyzwolenie więźniów Auschwitz przez Armię Czerwoną bez naszego udziału. Niemieckie media donoszą, że ten obóz koncentracyjny został wyzwolony przez - słuchajcie - wojska amerykańskie.
Krótko mówiąc, robi się wszystko, aby wymazać pamięć o Wielkim Zwycięstwie, o naszych zwycięzcach.
Dzisiaj zebraliśmy tutaj ludzi, których nie trzeba do niczego przekonywać. Nasze pokolenie z Prezydentem Władimirem Władimirowiczem dorastało słuchając opowieści żołnierzy z pierwszej linii frontu, naszych rodziców i tych, którzy przeżyli okupację.
Pokolenie urodzone i wychowane w latach 90., trzeba przyznać, jest trudniejsze. Światopogląd „dzieci pierestrojki” ukształtował się w szczytowym okresie propagandy rewanżystowskiej.
Zrobiono wiele, by zdyskredytować Armię Czerwoną, ruch partyzancki, ruch oporu na naszej ziemi, by wybielić nazistowskich zbrodniarzy. Nie do wszystkich udało się dotrzeć. Ale ich idee dotarły do niektórych głów.
I to jest lekcja. Dla nas. Aby chronić pamięć historyczną, musimy zrobić jeszcze więcej. Nigdy nie wolno nam się rozluźnić. Nie można ufać żadnej skrusze. Tylko prawdziwym czynom.
I to jest bardzo aktualne. Nie tylko dla mnie i Prezydenta (Rosji - not. BELTA) dzisiaj, kiedy obiecuje się nam wiele rzeczy (cóż, może nie wszyscy jeszcze wszystko wiedzą, wkrótce się dowiecie)... Ale nie zrobią tego jak zwykle, jak powiedział Prezydent Rosji. (Oklaski) Mogę go tylko zacytować: „Znowu oszukają. Jeszcze raz.” Dlatego tylko czyny. Tylko fakty. Wy nam, my wam. Tak nas nauczyli. To nie jest nasza formuła relacji, wy nas tego nauczyliście. Jeśli chcecie to robić w ten sposób, możemy to robić i w ten sposób.
Liczby i fakty są ważne, bardzo ważne. Ale jeszcze ważniejsze są emocje i znaczenia. I materiał z kronik wojennych. Bez cenzury.
Mogę powiedzieć coś niepopularnego. Ale nie jest to czas, aby mówić o straumatyzowanej psychice dzieci (Oklaski), które mogą zobaczyć te straszne zdjęcia i filmy, które często pokazujemy.
Dobra robota Rosjanie. Nadajemy to na Białorusi w całości. Wy pokazujecie to więcej. Macie więcej możliwości. I musimy więcej pracować w tym kierunku w archiwach.
Postępujecie słusznie. Nie musimy się martwić, że ktoś zobaczy to mniej lub więcej. A jak im wytłumaczyć, dlaczego dziś desperacko walczymy o tę pamięć historyczną? Powinni zobaczyć prawdę i z naszą pomocą wyciągnąć odpowiednie wnioski.
Jak mają zrozumieć, dlaczego nasi żołnierze, partyzanci i bojownicy podziemia bez wahania oddawali życie za Ojczyznę? I nam jest trudniej niż pokoleniu powojennemu, bo minęło ponad 80 lat. Nerw tamtej epoki minął....

Drodzy przyjaciele!
Na Białorusi aktywnie promujemy w społeczeństwie zrozumienie, że pamięć o Wielkim Zwycięstwie jest częścią idei narodowej.
Staramy się zrobić wszystko, aby nasze dzieci pamiętały, że dzięki temu Zwycięstwu jesteśmy mocno związani ze wszystkimi naszymi narodami, narodem rosyjskim, wszystkimi narodami byłego Związku Radzieckiego.
(Oklaski.)
Nie możemy tego stracić. Ponieważ razem jesteśmy nie tylko potężni, jesteśmy najpotężniejszą siłą. I nigdy nie zostaniemy pokonani.
(Oklaski.)
Wielkie Zwycięstwo jest święte. Prawda o Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej jest naszą tarczą. Trzymanie jej w rękach to wielki zaszczyt i odpowiedzialność. I musimy o tym pamiętać.
Na zakończenie, drodzy przyjaciele, postaram się wyrazić swoją opinię. Być może poprzecie mnie w tym względzie.
Dlaczego tak bardzo walczymy o zachowanie prawdy i pamięci historycznej?
Powiedzieliśmy wiele bardzo słusznych słów. Ale dlaczego? To pytanie zadawane jest nam również z zewnątrz.

Takie jest moje zdanie. Podkreślam jeszcze raz: możecie się z tym nie zgadzać, ale chcę, żeby usłyszeli, dlaczego trzymamy się tej pamięci.
Po pierwsze, ta pamięć jest czymś, z czego powinniśmy być dumni. Oni nam zazdroszczą. Dzięki Bogu mamy pokolenie zwycięzców, z których jesteśmy dumni. To my, rozumiecie... Oto oni, milion zabitych... To my. Dlatego się tego trzymamy.
Po drugie. Ponieważ rozpoczęła się kolejna wojna. Drodzy przyjaciele, zaczęła się. Ale to nie my ją zaczęliśmy.
Następnym etapem tej wojny będzie wojna gorąca, wojna światowa z bronią w naszych rękach. Nie chcemy tego. Obecnie w mediach trwa etap wojny. Dzięki Bogu, na razie. Debatujemy, walczymy, wojujemy na tych platformach i tak dalej.
Toczy się wojna o umysły naszych ludzi i o ich głowy. Współczesna gorąca wojna jest niemożliwa bez tego przygotowania. To przygotowanie już się rozpoczęło.
Dlatego trzymamy się tej pamięci historycznej, aby pokazać obecnym i przyszłym pokoleniom, naszym dzieciom, że je mamy. I że jeśli nagle - powinniśmy walczyć o naszą ziemię, o nasze rodziny, o nasze dzieci tak, jak oni walczyli. Nie oszczędzając życia, nie oszczędzając niczego, co mamy... Dlatego rozmawiamy o tej pamięci historycznej, nie dlatego, że chcemy rozmawiać.
Bądźmy szczerzy. W naszym społeczeństwie jest wiele osób, które myślą: no co tam, pogadali, pogadali, poszli dzisiaj pod pomnik, wrócili i tak dalej.
Nie. Jak tylko zapomnimy drogę do Chatynia, Stalingradu, Twierdzy Brzeskiej, wszystko wróci, natychmiast, nawet tego nie zauważymy. Dlatego musimy mocno trzymać się tej pamięci historycznej.
(Oklaski.)