
16 stycznia, Mińsk /Kor. BELTA/. Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka odpowiedział na pytanie o demontaż napisów „Mińsk” i „Moskwa”, a także pięcioramiennych gwiazd miast-bohaterów w Kijowie w pobliżu pomnika „Ojczyzna-matka” na Alei Miast-Bohaterów.
Głowa państwa został zapytany, co sądzi o takiej bezmyślności ze strony Władimira Zełenskiego, którego dziadek był żołnierzem na froncie.
„Mam spokojne podejście. Może nie wiemy wszystkiego, chociaż znam Wołodię Zełenskiego od dawna, jeszcze przed wojną. Kiedyś z nim rozmawiałem. Uważałem go za normalnego, rozsądnego człowieka. Ale widzicie, jak się zachował - powiedział głowa państwa. - Cóż, został do tego popchnięty. Wszystko, co wydarzyło się w Ukrainie, pochodzi od władz. Wszystko zaczęło się stamtąd. Zostałeś do tego popchnięty. Dlaczego nie pomyślałeś, że to jest szkodliwe dla twojego narodu? Były inne interesy”.
„Ale to ich sprawa. Jeśli im to odpowiada, niech to wymażą. Ale nie wymazują wyczynów naszych ludzi. Nie tylko wymazali nazwy naszych miast-bohaterów, ale już zniszczyli wiele pomników. Przyjdzie nowe pokolenie - zorientuje się, jak żyć. Może będą musieli odbudować. Uniknęliśmy tego, nie zrobiliśmy tego. W tym wygraliśmy. Chociaż były takie tendencje w latach 90., starsi to pamiętają. Należy więc żyć spokojnie. Trzeba to zobaczyć, wyciągnąć wnioski” - dodał Aleksander Łukaszenka.