Projekty
Government Bodies
Flag Piątek, 18 Kwietnia 2025
Wszystkie wiadomości
Wszystkie wiadomości
Prezydent
12 Marca 2025, 17:30

Łukaszenka: umieścimy dzieci w przytulnych domach. Opowiadamy, jak sierotom na Białorusi pomagają znaleźć rodzinę

We wrześniu 2010 roku Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka otworzył nową szkołę w Borowlanach. Mieszkańcy Wioski Dziecięcej "Istoki" podarowali Prezydentowi obraz wykonany własnymi rękami i zaprosili go do odwiedzenia. Szef państwa przyjął propozycję i odwiedził jedną z rodzin. Prywatny inwestor zbudował 15 domów, które mogły przyjąć około 150 sierot. Wychowywali się w warunkach zbliżonych do rodzinnych. Trzy lata wcześniej Aleksander Łukaszenka podczas wizyty w SOS Wiosce Dziecięcej w Borowlanach poinformował, że w kraju rozwija się program przesiedlenia sierot z internatów. W tym wydaniu projektu YouTube BELTA "Po fakcie: decyzje Pierwszego" opowiemy, ile jest domów dziecka typu rodzinnego na Białorusi, czym różnią się od internatów i jak zostać rodzicem-wychowawcą.

Czym różnią się domy dziecka od internatów

"Wszystkie dzieci, które dziś mieszkają w domach-internatach w całym kraju, umieścimy w takich przytulnych domach typu rodzinnego. To ma spore znaczenie. W tym samym domu można mieszkać. Wcześniej nasi dziadkowie, a nawet prawdopodobnie rodzice, oto w takim zakotwiczeniu wychowywali dziewięcioro dzieci. I mogli tylko pomarzyć o takim domu. A dziś w takim domu jest 10 dzieci. I wielcy ludzie to przybrani rodzice, którzy wychowują przybrane dzieci. Musimy kłaniać się im w nogi. Nie każdy może wziąć 10 dzieci, siedmioro dzieci plus własne. I wychowywać i kochać obcych dzieci tak samo jak własne" - powiedział szef państwa, odwiedzając Wioskę Dziecięcą w 2010 roku.

Pierwsze domy typu rodzinnego pojawiły się na Białorusi pod koniec lat 90. Zostały otwarte z udziałem organizacji społecznych. Program rządowy, zatwierdzony przez Prezydenta, zaczął aktywnie rozwijać się w dwutysięcznych.

"Od 2006 roku w każdym z regionów, kosztem budżetów republikańskich i lokalnych, aktywnie trwała budowa domów dziecka typu rodzinnego. Ale problem sieroctwa społecznego i wychowywania dzieci w placówkach z internatem dla dzieci zwracano uwagę już od 1995 roku, kiedy to pierwszym dekretem zatwierdzono państwowy program "Dzieci Białorusi" na lata 1995-2000" - powiedziała Jelena Simakowa, zastępca szefa zarządu pracy społecznej, wychowawczej i ideologicznej Ministerstwa Edukacji.

Psychologowie - zarówno białoruscy, jak i zagraniczni - podkreślali: dzieci w internatach są izolowane. Nie wchodzą w interakcje z rówieśnikami ze zwykłych rodzin. Badania przeprowadzono wśród absolwentów internatów. Eksperci śledzili, jak dzieci urządziły sobie życie. Praktyka pokazała, że niewielu udało się odnieść sukces. Wielu nie założyło rodziny, ktoś trafił do więzienia.

"Kiedy dziecko znajduje się w rodzinie zastępczej, rodzice-wychowawcy, opiekunowie, rodzice zastępczy zastępują rodziców, dają ciepło, które mogłoby otrzymać w swojej rodzinie. A jeśli jest to placówka z internatem dla dzieci, to dziecko jest stale odizolowane od rodziny, w warunkach instytucji państwowej, w której wychowuje się w grupie dzieci. I każdego dnia jego życie przebiega zgodnie z rutyną" - wyjaśniła Jelena Simakowa.

Ile jest domów dziecka typu rodzinnego na Białorusi

Obecnie na Białorusi jest 281 domów typu rodzinnego. Mieszka tam około 2 tys. sierot. Na wsi dzieci z rodzicami-wychowawcami mieszkają w domach prywatnych, w miastach - w budynkach mieszkalnych.

"Oczywiście uważamy, że konieczne jest siedem do ośmiu dzieci. Jest to najlepsza opcja dla rodzinnego domu dziecka. Tata z reguły pracuje w głównym miejscu pracy. W domu pełni obowiązki opiekuna wraz z matką. A sama matka zajmuje się wychowywaniem dzieci" - powiedziała Jelena Simakowa.

Jednemu z takich domów dziecka typu rodzinnego w obwodzie homelskim Aleksander Łukaszenka w 2017 roku podarował mini-traktor. Wtedy w rodzinie Aleksieja i Wiktorii Nowikowów wychowywano troje biologicznych i siedmioro przybranych dzieci.

"Ciągnik postawiłem wam na podwórku. Gubernator, przewodniczący obwodowego komitetu wykonawczego powiedzą mi, ile zaoracie, co zasiejecie. Ziemia zostanie wam przydzielona, ile potrzebujecie" - powiedział Prezydent, zwracając się do małżonków.

Prezydent interesował się warunkami bytowymi, w jakich żyją dzieci, a także ich hobby i planami na przyszłość. Aleksander Łukaszenka rozmawiał z dziećmi i dał im kilka rad.

Jak zostać rodzicem-wychowawcą na Białorusi

Domy typu rodzinnego są w całości utrzymywane ze środków państwa. Wypłacane są zasiłki na dzieci. Mama dostaje pensję na cały etat, tata - na pół etatu. Niektóre dzieci otrzymują rentę rodzinną lub rentę inwalidzką. Koszty leczenia są kompensowane. Nie każdy może zostać rodzicem-wychowawcą.

"Konieczne jest udanie się do Wydziału Edukacji lub zwrócenie się do organów opiekuńczych. To zarząd Wydziału Edukacji, w którym powiedzą cały mechanizm, co należy zrobić. Oczywiście trzeba napisać oświadczenie. W odniesieniu do kandydata zostanie przeprowadzona kontrola. Czy zdarzały się przypadki pozbawienia praw rodzicielskich w jego rodzinie, czy zabierano mu dzieci, czy ma rejestry karne według artykułów, na podstawie których nie wolno pracować z dziećmi. Lub inne czynniki, które uniemożliwią zatrudnienie go jako rodzica-wychowawcy" - wyjaśniła Jelena Simakowa.

Następnie, dodała specjalistka Ministerstwa Edukacji, potencjalni rodzice-wychowawcy są zaproszeni do odbycia szkolenia w centrum społeczno-pedagogicznym.

Co Łukaszenka nazywa priorytetem państwa

W 2014 roku, odpowiadając na pytania przedstawicieli rosyjskich mediów regionalnych, Aleksander Łukaszenka nazwał priorytetowym kierunkiem politykę państwową ochrony praw dzieci-sierot. W tym czasie republikański bank danych sierot, dzieci pozostawionych bez opieki rodziców, zawierał informacje o 23 tysiącach chłopców i dziewcząt.

"W domach dziecka pozostaje około 5 tys. dzieci. Stymulujemy, aby dzieci były zabierane do rodzin" - powiedział Prezydent.

Według niego, 9744 dzieci są wychowywane w rodzinach opiekuńczych, 6349 - w rodzinach zastępczych, 1544 - w domach dziecka typu rodzinnego. W rodzinach adopcyjnych wychowuje się 6656 dzieci (tylko w 2013 roku adoptowano 551 dzieci). Wsparcie państwa dla adoptowanych dzieci i rodzin adopcyjnych pozostaje. W 2014 roku wprowadzono urlop socjalny dla osób adoptujących. Ponadto w każdym regionie republiki przewidziano, ze środków budżetu, budowę dwóch rodzinnych domów dziecka rocznie, w Mińsku - dwóch mieszkań. Liczba takich domów wzrosła z 57 w 2005 roku do 220 na dzień dzisiejszy.

"Opieka nad dziećmi i starszymi ludźmi jest priorytetem naszego państwa nie w słowach, lecz w czynach. Dla dzieci i osób starszych tworzymy prosty i przystępny system pomocy" - podkreślił szef państwa.

Od 2014 roku wiele się zmieniło. Sierot i dzieci pozostawionych bez opieki rodziców stało się mniej. Obecnie jest ich 15 tys. Najczęstszą formą dla dzieci jest opieka. Z reguły są to bliscy krewni. W rodzinach opiekuńczych mieszka około 7 tys. dzieci. Na drugim miejscu są rodziny zastępcze. Rodzice wychowują od dwóch do czworga dzieci. W zeszłym roku adoptowano 300 dzieci. W internatach pozostaje 500 sierot.

"Najczęściej jest to okres dojrzewania, kiedy dziecko ma już trudności z przystosowaniem się do rodziny, a rodziny - do dziecka. Lub jest to dziecko, które miało pewne cechy zachowania związane z tym, co już przeszło w swojej rodzinie. Przemoc i inne negatywne czynniki. Oczywiście powiedzieć, że zamkniemy wszystkie domy dziecka i wszystkie dzieci będą w rodzinach, na razie nie możemy. Ale na to liczymy. I na to skierowana jest cała polityka Ministerstwa Edukacji i lokalnych organów opiekuńczych" - podkreśliła Jelena Simakowa.

"Jeśli potrzebujecie mamy, z przyjemnością będę mamą". Historia rodzica-wychowawcy z Mińska

Swietłana Plotnicka urodziła i wychowała dwoje dzieci. Dorastały, a jej i mężowi bardzo brakowało dziecięcego śmiechu w domu. Swietłana i sama pochodzi z dużej rodziny. Postanowili więc: będą rodzicami zastępczymi. Wzięli na wychowanie czwórkę. 11 lat temu zaproponowano jej, aby została rodzicem-wychowawcą w domu typu rodzinnego w Mińsku. Tutaj czekało na nią dziewięciu nastolatków.

"Kiedy przyszłam tu pierwotnie, od razu powiedziałam: jeśli potrzebujecie mamy, chętnie będę mamą. Jeśli jestem dla kogoś ciotką, bądźcie moimi bratankami. Zawsze mówię: jesteście moimi dziećmi-kuzynami. Nie mam słowa "przybrane dziecko". I wszyscy nazywali mnie mamą. Tylko starsi, pierwsi, "ciocia Swieta" nazywali" - powiedziała rodzicielka-wychowawczyni domu dziecka typu rodzinnego Swietłana Plotnicka.

Przez cały czas przez jej dobre matczyne ręce przeszły 32 dzieci. Najmniejszy miał rok. Każdy z nich ma za sobą swoją trudną historię. I każdy musi znaleźć swoje podejście.

"Zbieram wszystkich przy dużym stole. Rozmawiamy, ktoś na przykład robi pierogi i widzę, że nie ma nastroju. Wiem już, że trzeba na to zwrócić uwagę. Odosabniamy się potem z nim, płaczemy, rozmawiamy i znajdujemy wyjście z sytuacji. Nie każde dziecko chce mi się otworzyć, przecież nie maluchami przyszły do mnie. Z bagażem, z krewnymi" - powiedziała Swietłana Plotnicka.

Elina wraz z siostrą trafiły do domu typu rodzinnego cztery lata temu. Szybko poznały wszystkich. A ostatnio Elina stała się gwiazdą - miała sesję zdjęciową dla kalendarza. Rodzina jest dumna.

"Niczego się nie bałam ani nie martwiłam. Ale jeszcze nie wiem, kim chcę być. Być może w przyszłości będę, jako mama, układać obrazy. To bardzo ciekawe zajęcie - powiedziała Elina. - Ogólnie tu jest fajnie. Dobre dzieci, wszystkie są przyjazne".

Jegor, można powiedzieć, jest nowy w domu. Mieszka tu około ośmiu miesięcy. Ma inne talenty: pracuje z drewnem i metalem. Zrobił już wiele przydatnych rzeczy dla domu.

"Kiedy przyjechała do nas mama, była zabawna, pozytywna. Zaczęliśmy żartować, rozmawiać. Bardzo mi się podobała. Jest miła, bardzo dobrze gotuje. Bułeczki, dubajską czekoladę robiła, amerykańskie ciasteczka" - powiedział Jegor Pasiuk.

Jaką rolę odgrywają rodzice-wychowawcy

"Dużą rolę przypisujemy temu, aby rodzic-wychowawca nie tylko zapewniał codzienne życie dziecka, ale także jego rozwój, w tym moralny. Bardzo dużo rodzice-wychowawcy zwracają uwagę na wspólne spędzanie wolnego czasu. Są to różne hobby (robótki ręczne, czytanie), uczestnictwo w wydarzeniach. Dużo podróżują. Są rodzice-wychowawcy, którzy podróżowali po całej Białorusi, znają wszystkie ciekawe miejsca w kraju" - powiedziała Jelena Simakowa.

Swietłana Plotnicka dzieci nie zostawia. Każdy uwielbia rysować, grać w warcaby i szachy, pomagać w domu. Czas na gadżety jest tylko wieczorem, po odrabianiu lekcji.

"Są organizacje, które pomagają, ale głównie my sami. Brakuje pieniędzy. Jeśli nie kupujesz półproduktów, ale sam gotujesz, wystarczy. Mamy trzy lodówki. A w weekendy gotujemy półprodukty. To dla nas interesujące. Rozwija się motoryka rąk u dzieci. Wszyscy ze mną. Nawet chłopcy lubią gotować. Nawet znają przepisy. Gotuę według nowego przepisu, zapisują sobie w notatnikach. Brawo moim dzieciom" - powiedziała Swietłana Plotnicka.

"Państwo zorientowane społecznie. Oczywiste jest, że w takiej sytuacji, przy takiej polityce, powinniśmy wspierać emerytów, niepełnosprawnych i sieroty. No i w ogóle po tym, jak rozwiązujemy te sprawy, ocenia się władzę - powiedział Prezydent w październiku ubiegłego roku, wysłuchując raportu na temat poprawy wsparcia społecznego dla ludności. - Programy społeczne, nawiasem mówiąc, w naszym kraju są bardzo rozległe. Nasza gospodarka ma możliwość do przekazania większej ilości pieniędzy właśnie do tej  sfery, co akurat robimy".
Świeże wiadomości z Białorusi