Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka kontynuuje praktykę komunikowania się ze studentami w formacie „Otwartego mikrofonu”. Na początku roku akademickiego odwiedził Witebsk, gdzie spotkał się ze studentami z tego regionu. Podobne spotkanie odbyło się następnie w Mińsku na bazie Białoruskiego Państwowego Uniwersytetu Informatyki i Radioelektroniki, gdzie obecni byli studenci inżynierii i techniki. Teraz przyszła kolej na nauki humanistyczne - Prezydent odwiedził Miński Państwowy Uniwersytet Lingwistyczny, gdzie zaproszono również studentów z Akademii Zarządzania przy Prezydencie, Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego, Białoruskiego Państwowego Uniwersytetu Ekonomicznego, Białoruskiego Państwowego Uniwersytetu Pedagogicznego im. Maksima Tanka, Międzynarodowego Uniwersytetu "MITSO". BELTA przedstawia główne tematy spotkania: jakość edukacji krajowej; porady motywacyjne od Aleksandra Łukaszenki; czy w kraju panuje dyktatura; główne zadanie Prezydenta i trudne decyzje; suwerenność informacyjna i czwarta władza; osiągnięcia i przyszłość Białorusi.
Po przybyciu na uniwersytet Aleksander Łukaszenka od razu postawił główne akcenty. Z jednej strony państwo wydaje dużo pieniędzy na edukację w ogóle, i na szkolnictwo wyższe w szczególności. Dlatego wszystko powinno być optymalne, w tym warunki studiowania. I istnieje duże pytanie, ile głębokiej wiedzy, na przykład z historii, należy wymagać od przyszłego lekarza, a od historyka - z zakresu matematyki wyższej.
Z drugiej strony, nikt nie powinien nikogo namawiać do studiowania na uniwersytecie. To zależy wyłącznie od samych studentów i poziomu ich osobistej motywacji.
„Nadszedł czas, aby człowiek sam pomyślał o swojej edukacji, zdrowiu i innych rzeczach, sporcie. Jeśli chcesz, jesteś mile widziany, otwieramy dla ciebie drzwi. Ale po prostu siedzieć tutaj, cierpieć, wykładowcy próbują coś z ciebie wyciągnąć, ale ty nie chcesz... Prawdopodobnie ten czas już minął - podkreślił białoruski lider. - Najważniejsze to pracować nad sobą. Każdego dnia. Sugeruję, że musimy znacznie zmienić formy edukacji. To nie to samo, co wykład - oto tekst dla ciebie, jak to było kiedyś w naszym kraju, idź, przetłumacz go w domu, wróć, zdaj sprawozdanie lub siedź w gabinecie ze słuchawkami. To jest dobre. Ale tylko na początku. A potem trzeba pogłębić znajomość języka".
I nie tylko język. Współczesne życie wymaga czasem, by specjaliści z pozornie humanitarnych uczelni dobrze orientowali się także w innych sferach. Na przykład w informatyce. Na przykład MPUL kształci w zakresie lingwistyki cyfrowej, gdzie do szkolenia językowego dodaje się kwalifikację „specjalista w zakresie wykorzystania technologii informatycznych”. Jest to ważne ze względu na rozwój możliwości sztucznej inteligencji.
Nie zaprzeczając zapotrzebowaniu na ten kierunek, Prezydent zwrócił uwagę na fakt, że obecnie każda uczelnia „chce wszystko przejąć”. Pod tym względem nie należy popadać w przesadę. „Jeśli ktoś chce być informatykiem, to chyba nie uczelnia lingwistyczna. Ale każdy powinien mieć podstawy obsługi komputera. Takie jest dziś życie - komputer, telefon i tak dalej” - powiedział Aleksander Łukaszenka.
Wszystkie te i inne kwestie zostały omówione z audytorium studenckim. Głowa państwa nazwał to wydarzenie rozmową z kolegami, ponieważ z wykształcenia jest humanitarystą. Rzeczywiście była to rozmowa na równych warunkach - szczera, otwarta i z możliwością zadania absolutnie dowolnego pytania.
Aleksander Łukaszenka powiedział, że jest gotowy do dyskusji o geopolityce i globalnym programie informacyjnym, o tym, jak młodzi ludzie widzą przyszłość Białorusi w zmieniającym się świecie. „I nie zapominajcie, że jednym z tematów naszej rozmowy (doradcy nie wyznaczyli go mnie, ja wyznaczam go wam) są "zmiany". Różne. To jest nasz temat lub tematy, które powinniśmy dzisiaj omówić i szczerze porozmawiać. „Jakiego rodzaju są zmiany?” - zapytał głowa państwa.
Wybiegając do przody, zauważmy, że studenci tak i nie zapytali o „zmiany”. „Uznam, że podążamy właściwym kursem” - powiedział Aleksander Łukaszenka na zakończenie spotkania.
Ale na początku przyjazny ton rozmowy nadało pierwsze pytanie skierowane do głowy państwa przez rektor MPUL Natalię Łaptiewą. „W ubiegłym roku uczelnia obchodziła 75-lecie istnienia. Marzymy o przyszłości. Jak widzi Pan perspektywę uczelni lingwistycznej za 25 lat?” - zapytała Prezydenta.
„Myślę, że stanie się Injazem - powiedział niespodziewanie Aleksander Łukaszenka, co wywołało śmiech i aprobujące oklaski na sali. - Ale ja nie jestem przepowiadaczem przyszłości. Zaczniemy od tego w naszej rozmowie".
Jak wiadomo, do 1993 roku instytucja edukacyjna nosiła nazwę Miński Państwowy Instytut Pedagogiczny Języków Obcych. Popularnie znana jest jako Injaz.
„Tak jak się spodziewałem, na tym uniwersytecie i między innymi w naszej sali panuje szczególna atmosfera - atmosfera dialogu międzykulturowego. Tak powinno być na uczelni, na której studiuje wielu obcokrajowców. Jesteśmy z tego dumni” - podkreślił Prezydent.
Przy okazji studenci różnych narodowości powitali głowę państwa przy wejściu na uniwersytet i wręczyli mu jego cytat o młodzieży, przetłumaczony na 15 języków obcych, których uczy się na uniwersytecie.
O białoruskiej edukacji, która nie jest gorsza od zagranicznej
Nie jest tajemnicą, że niektórzy obywatele Białorusi starają się zdobyć wykształcenie za granicą, pomimo dostępności podobnych możliwości w kraju. Studenci zapytali Aleksandra Łukaszenkę o jego opinię na ten temat.
„To, że nasza edukacja nie jest gorsza, jest jednoznacznym faktem, którego nie trzeba udowadniać” - podkreślił białoruski przywódca.
„Dajemy dobrą edukację. Ale kształcimy nasze dzieci dla naszego kraju” - powiedział.
"Nie śpieszcie się. Ktoś chce spróbować, niech spróbuje. Nie mogę zamknąć przed wami drzwi. Nadal będziecie przekradać się przez granicę i próbować cudzego chleba. Ale chleb innych ludzi jest zawsze gorzki. To nie mój pomysł. Więc żyjcie tutaj, zdobywajcie wykształcenie tutaj. Edukacja jest w porządku, jeśli chcecie się uczyć - powiedział Prezydent. - Nasi ludzie są z natury inteligentni”.
O Bożej pomocy dla zdeterminowanych i wytrwałych
Szef państwa działał jako motywator na spotkaniu. Jak mówią, życie nie jest polem do przejścia. I kto jak nie Aleksander Łukaszenka wie, że na tej drodze może być wiele przeszkód. Opowiedział o tym studentom szczerze i otwarcie, zachęcając ich do wiary we własne siły i zawsze przemyślanego działania: "Uczcie się, nie spieszcie się gdzieś. I przygotujcie się na to, że nie od razu odniesiecie sukces. I najprawdopodobniej tak się nie stanie. Musicie być cierpliwi. Bóg was zobaczy i wam pomoże".
Sam Prezydent musiał wielokrotnie zmieniać dziedziny działalności i zdobywać dodatkowe wykształcenie. Głowa państwa zachęca młodych ludzi do świadomego podejścia do wyboru zawodu. W związku z tym ważne jest kształcenie zorientowane na praktykę, aby na pierwszym lub drugim roku studiów, jeśli zdasz sobie sprawę, że to nie jest dla ciebie, możesz zmienić swój profil.
Aleksander Łukaszenka zauważył, że po ukończeniu studiów wyższych został ukształtowany jako specjalista, ale nie tylko dzięki swoim wykładowcom. "Dążyłem do tego. Cokolwiek robię, staram się być najlepszy, najsilniejszy. I wszystko zależy od was. Jeśli znaleźliście się w niewłaściwym miejscu, szybko zmieńcie orientację i zacznijcie robić swoje - radził głowa państwa. - Starajcie się osiągnąć maksimum w tym czasie. Każdy może zrobić wiele. I Bóg to zobaczy. Poda rękę temu, kto jest najbardziej chętny i zdolny. Wy możecie. Jesteście młodzi, utalentowani. Działajcie! W każdej chwili, w każdym momencie, musicie wykonywać swoją pracę. Musicie robić wszystko w swoim czasie. Ponieważ jutro nie będzie nic do zrobienia".
O ogromnych możliwościach na Białorusi i o tym, co „zabija” za granicą
Aleksander Łukaszenka jest przekonany, że w kraju istnieją ogromne możliwości samorealizacji. „Tam, gdzie się człowiek urodził, tam się przydaje. Ludzie za to cierpieli. Spójrzcie na to. Namawiam was do tego. W kraju są dziś ogromne możliwości - podkreślił głowa państwa. - Jeśli nie chcecie pracować w kraju, pracujcie w swojej specjalności, łącząc swoją wiedzę i wykształcenie z zaprzyjaźnionymi krajami”.
Zwrócił uwagę, że niektórzy obywatele Białorusi, tak zwani zwolennicy zmian, uciekli za granicę. „A teraz masowo proszą o powrót. Wiem o tym, jestem w to zanurzony, byłem zmuszony stworzyć komisję - na czele której stanął prokurator generalny. Działy się różne rzeczy. Niektórzy oszaleli, popadli w obłęd. Ktoś został przekonany... Nawet jeśli popełniłeś przestępstwa, musisz odpowiedzieć zgodnie z prawem. Nie mogę zamknąć kraju na ich powrót. Ale jeśli widzicie, że zrobiliście tu już tyle, że możecie iść prosto do właściwego miejsca - oni tam siedzą" - powiedział Prezydent.
Szef państwa zwrócił uwagę na fakt, że w niektórych krajach ci ludzie, którzy wyjechali ciągle czują się jak ludzie drugiej kategorii: "Coraz częściej, jestem o tym informowany, przyjeżdżają do pracy, nawet w Polsce. Kto ty jesteś? - Z Białorusi. - Druga klasa, na razie będziesz tam zmywać naczynia. Mówią o tym: „Jesteś człowiekiem drugiej kategorii”.
Na Białorusi sytuacja jest pod tym względem odwrotna. „Nie ma znaczenia, jakiej jesteś narodowości, jesteś swoim. Tak są wychowani ludzie w naszym kraju. Ogrzeją, nakarmią i oddadzą wszystko za obcego” - powiedział białoruski lider.
"Więc powinniście spróbować wszystkiego własnymi rękami, ale nie radzę wam próbować tego w taki sposób, abyście nie wrócili do tego, co straciliście. Nie spieszcie się. Mówią, że czas leci, to prawda, ale życie jest długie. Nie spieszcie się. Bo jeśli wyjedziecie, podetniecie swoje korzenie i cały czas będziecie tam ludźmi drugiej kategorii. Niektórzy zarabiają normalnie, ale fakt, że są ludźmi drugiej kategorii ich zabija" - podkreślił Prezydent.
„Pomyślcie. Przyszedłem was agitować i tę propagandę przeforsować. A wy myślcie i decydujcie. Jak widzicie, kraj nie upadł bez tych ludzi, którzy odeszli. Absolutnie się nie zawalił. I nigdy się nie zawali” - oświadczył białoruski przywódca.
O dyktaturze i wodzostwie
Jedna ze studentek studiujących język chiński zapytała go o opinię na temat wydania praktycznego podręcznika dla studentów-tłumaczy, który byłby oparty na tekstach przemówień Aleksandra Łukaszenki - rodzaj edukacyjnej książki z cytatami.
„Jeśli przetłumaczycie na chiński, to oczywiście poprę. Jeśli będzie to konieczne, zrobimy to. To żaden problem” - odpowiedział szef państwa.
Zaznaczył jednak, że niekoniecznie muszą to być jego przemówienia i cytaty. „Nie powinno być wodzostwa. Tego boję się przez całe moje prezydenckie życie. W kraju nie ma i nie może być żadnej dyktatury. Bo żeby być dyktatorem, trzeba mieć dźwignie dyktatury. A jakie ja mam dźwignie? Amerykanie to wymyślili: dyktator, dyktator! Jak mogę dyktować Ameryce? Dziś Trump, Biden i inni nie mogą dyktować, którzy wytwarzają ponad 30% światowego PKB. Co mogę dyktować? Czy mamy najsilniejszą gospodarkę? Nie” - powiedział Aleksander Łukaszenka.
„Nie ma dyktatury i ja jej nie potrzebuję” - po raz kolejny podkreślił białoruski przywódca.
W związku z tym przypomniał swoje jednoznaczne żądanie od początku swojej prezydentury, aby nie upokarzać kreatywnych ludzi, intelektualistów, aby nie musieli „płaszczyć się i kłaniać” przed władzami. „Byłem deputowanym Rady Najwyższej, widziałem to wszystko. A kiedy zostałem Prezydentem, powiedziałem: „Dosyć, koniec z tym "lizaniem" i tak dalej” - powiedział głowa państwa.
O ryzyku dla kraju, jeśli zawsze dogadzać
Zwracając się do Prezydenta, jeden z uczestników wydarzenia zauważył, że służba publiczna, zwłaszcza jako kierownik, często wiąże się z podejmowaniem niepopularnych decyzji, które wywołują niezadowolenie wśród niektórych kategorii obywateli. Czy trudno jest podejmować takie decyzje, zapytał Prezydenta.
Aleksander Łukaszenka zgodził się, że często musi podejmować takie decyzje i jest to trudne. Ale to, co pomaga, powiedział, to wiara w ich poprawność i konieczność dla dobrobytu i rozwoju kraju i jego obywateli. „Jeśli wszystko będzie gładkie, puszyste i dobre, kraj zacznie gnić. Konieczne jest, aby każdy się poruszał, każdy coś robił” - wyjaśnił szef państwa.
O ograniczeniach Internetu i głównym obowiązku Prezydenta
Szef państwa został zapytany o wyłączenie Internetu na czas wyborów, tak jak miało to miejsce w 2020 roku. Jeśli to się powtórzy, całkowicie go wyłączymy - odpowiedział krótko, ale konkretnie Aleksander Łukaszenka. - Powiem szczerze, że prawie zawsze, zwłaszcza na początkowych etapach, odbywało się to za moją zgodą. Kiedy masz dwa problemy, zaczynasz rozważać, co jest ważniejsze. Naturalnie widziałem dalej.”
Prezydent podkreślił jednak, że po jednej stronie szali był los kraju, a gdyby kraj nie został wówczas utrzymany, mogłoby to doprowadzić m.in. do wojny.
„Tam nikt nikogo nie bił, nie musiał być bity ani łamany. Białorusini - to nie są tacy ludzie. I zrozumiałem, skąd wszystko przychodzi. To wszystko szło przez Internet, z Polski przede wszystkim: trasy, gdzie pójdziemy, jak pójdziemy... - przypomniał szef państwa - zrozumiałem, do czego możemy dojść. Mielibyśmy wojnę gorszą niż w Ukrainie. Mielibyśmy ją, byłaby trudniejsza”.
„Moim głównym obowiązkiem jest ochrona kraju. I zdałem sobie sprawę, że kraj zostanie zniszczony. Dlatego biegałem z dziećmi po Mińsku z karabinem maszynowym. To była moja władza, nie miałem wyjścia - musiałem ich uspokoić. A oni kłamali: „Łukaszenkа uciekł, Łukaszenkа jest pijany, Łukaszenkа jest chory...”. Ale wiedziałem, że jeśli nie stanę w obronie razem z odpowiednimi ludźmi, wojska NATO tu będą. Byli już na to przygotowani" - powiedział szef państwa.
Według niego, gdyby przeciwnicy przejęli władzę, wojska NATO zostałyby zaproszone na Białoruś tego samego dnia. „Posunęliby się aż do Smoleńska. Jaka byłaby odpowiedź? Jak zareagowałaby Rosja? Rozpoczęłaby się wojna, znowu na naszym terytorium. Rozumiałem to wszystko. Myślę: wywrócą kraj do góry nogami! I przez Internet odbywa się ten bałagan. I jak myślicie, będę obserwował i modlił się, że nie wysłaliście komuś wiadomości, jeśli jutro kraju nie będzie! Nie rozumiecie tego w takiej chwili. A jeśli nie w takiej chwili? Ja powinienem to rozumieć. I ja to rozważam i myślę: żeby ratować kraj, wyłączymy internet na dwie godziny albo na godzinę, żeby służby specjalne nie kontrolowały stamtąd naszego społeczeństwa. Po to to było. Wybrałem najlepsze z najgorszego".